Quantcast
Channel: BASIA-BLOG.pl
Viewing all 617 articles
Browse latest View live

Wpisy, które warto przeczytać | podsumowanie 2017

$
0
0
Są takie wpisy, które wymagają więcej pracy, niż typowa, zwyczajna recenzja i są hmmmm... trochę bardziej aktualne, pomimo upływu czasu :) Chciałabym Was dzisiaj jeszcze raz zaprosić do przeczytania lub obejrzenia kilku (moim subiektywnym zdaniem) ciekawszych wpisów z 2017 roku, zanim na dobre zadomowimy się w 2018. Być może któreś przegapiliście, a uznacie je za interesujące?

Jest to już ostatni wpis podsumowujący ubiegły rok :) 


We wpisie przedstawiam dokładnie 10 moich ulubionych tricków urodowych - kto wie, kiedy się przydadzą? :). Niektóre są pewnie dobrze znane, ale może coś będzie zaskoczeniem? :)


Tym razem o gadżetach, które ułatwiają mi codzienne, kosmetyczne czynności. Zdecydowanie warto zajrzeć, jeżeli lubicie niedrogie rozwiązania ułatwiające życie :)


Znowu 10 ;). Tym razem polecam kilka wpisów u innych osób, które szczególnie utkwiły mi w pamięci! Uwielbiam takie polecajki, bo dzięki nim można odkryć ciekawe miejsca w sieci.


W tym wpisie zdradzam moje "sekrety" co robię z włosami, że są tak długie, farbowane, delikatne, a i tak mają się nieźle mimo, że podcinam je mega rzadko :). Możecie też zobaczyć aktualną długość (choć to wpis sprzed kilku miesięcy, a od tamtej pory ich nie podcinałam, więc pewnie są już ciut dłuższe), która usprawiedliwia ekstremalnie wysoki poziom zużycia odżywek i masek do włosów ;). Ile kosmetyków zużyłam w ciągu roku?


Jeżeli, tak jak ja, jesteście zakochane w odcieniach brudnego różu, to koniecznie zajrzyjcie do wpisu ze swatchami 24 pomadek w tym klimacie :). A nuż wpadnie Wam coś ciekawego w oko? :) Jeżeli wydaje się Wam, że te wszystkie sztyfty wyglądają identycznie - zdziwicie się, bo swatche wypadają bardzo różnie ;). 


Białe świeczniki z Ikei wypełnione pędzlami są niewątpliwą ozdobą toaletki. Ale powiem szczerze, że... nie mogę patrzeć na te włochate gromadki, przyciągające kurz jak magnes, szczególnie jako alergik :(. Jeżeli szukacie taniego rozwiązania, które wyeliminuje zbieranie kurzu, to zapraszam :). Oczywiście są rozwiązania piękniejsze (np. organizery Anela), ale też duuuuuużo droższe. Planuję zakup w przyszłości, ale obecnie posiłkuję się rozwiązaniem nierujnującym portfela :). Możliwe nawet, że kupicie te pojemniki stacjonarnie, bo widziałam w Kauflandzie!


Jeżeli macie zbyt ciemny podkład lub jesteście bardzo blade - bez obaw, da się go rozjaśnić! Która metoda okazała się u mnie najlepsza? Który z rozjaśniaczy jest najlepiej napigmentowany? :) Ten wpis to nie tylko recenzja powyższych rozjaśniaczy, ale też kompendium innych produktów tego typu, które są mi znane. 


Jeden z najważniejszych (dla mnie) wpisów w historii bloga, jeśli nie najważniejszy. Na bieżąco go aktualizuję, dodając swatche coraz to nowszych podkładów, które przewijają się przez moje ręce. Te ze zdjęcia to tylko garstka, a ostatnia aktualizacja miała miejsce w tym tygodniu. Zapraszam wszystkie blade buźki! Jeżeli wpis jest dla Was przydatny, gorąco zachęcam do udostępnienia i podawania informacji dalej. Szczerze - dałabym się pociąć na kawałki, żeby ktoś stworzył taki wpis wcześniej. Oszczędziłoby mi to wielu nieudanych eksperymentów - zbyt ciemnych lub w złej tonacji kolorystycznej ;) 


Podobnie, jak w przypadku jasnych podkładów, poszukiwanie jasnego korektora nie jest łatwe :). Jeżeli szukacie odpowiedniej tonacji kolorystycznej lub jasności, to zapraszam. 


Jeszcze Was pomęczę swatchami ;) Tym razem kremów BB, z którymi miałam styczność :)


Z kolei w tym wpisie zestawiłam wszystkie ówcześnie posiadane rozświetlacze wraz z animacją. Od tamtej pory kilka mi przybyło, więc w wolnej chwili będę musiała wpis zaktualizować :). Chciałam zrobić to dzisiaj, ale pogoda nie sprzyjała swatchom (szaro, buro, ciemno i ponuro).


Jeszcze raz o rozświetlaczach, ale nieco inaczej. Te z My Secret są jednymi z najpopularniejszych na blogach. Zupełnie się temu nie dziwię, są cudowne! Ale czy warto kupić najnowszy Disco Ball? Czym różni się od dotychczasowych wersji?


Tym razem coś dla fanek konturowania ;). Ponownie - wpis zostanie w wolnej chwili zaktualizowany (i przy możliwościach świetlno-pogodowych ;))


Czy jest tu ktoś, kto szuka idealnego odcienia kredki, cienia lub maskary? ;)


Jeżeli potrzebujecie nowego tła do zdjęć, to polecam :). Szybkie, łatwe i tanie DIY :) Przydaje się nie tylko jako tło "dolne", ale też "tylne":


Post udostępniony przez Basia Hrycyk (@basia.blog)


Temat kontrowersyjny i w sumie przykry, czyli jak dajemy się okłamywać producentom. Na ten temat pisała również MyLovelyFuchsia. Nie jestem zawodowo związana z biochemią kosmetyczną, ale nie udało mi się znaleźć absolutnie żadnych dowodów na to, by składnik z maseczki Bielendy faktycznie był węglem aktywnym.


Większość pewnie ma konto Disqus, choćby z uwagi na fakt, jak wiele blogerów wybrało tę formę komentowania. Niemniej jednak część osób z różnych względów konta zakładać nie chce, co rozumiem i szanuję. Wiedzieliście, że możecie komentować także bez zalogowania? Jedyny warunek jest taki, by administrator bloga zezwolił na to w ustawieniach Disqus (ale ja zezwalam ;)). Minus z kolei jest taki, że nie da się wyłączyć moderacji komentarzy gości - chciałabym, żeby automatycznie wskakiwały mi na bloga, ale nie ma takiej możliwości. Trzeba te komentarze zatwierdzać :)


Coś dla wielbicielek manicure :). W ofercie Born Pretty dostępne są dwa rodzaje pyłków-kameleonów, które mocno różnią się wykończeniem. We wpisie zaprezentowałam WSZYSTKIE dostępne odcienie :). Pyłki BP są dużo tańsze niż te z Semilac czy Indigo, a ja je kupowałam na AliExpress.


Nie mam ich wiele, ale może jakiś kolor wpadnie Wam w oko? :)



Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o ozdobach termicznych od A do Z wraz z prezentacją niektórych wzorów :). Czy są łatwe w aplikacji? Czy niszczą paznokcie? Czy naprawdę są takie trwałe, jak mówią na mieście? ;)


Jedyny wpis, w którym możecie mnie zobaczyć w czerwonych ustach ;). To także recenzja pomadek, które znalazły się w ulubieńcach roku, więc tak czy inaczej warto zajrzeć - bez względu na to, czy interesują Was moje czerwone usta, haha :)


Fanki makijażu mineralnego nie mogą przegapić tego wpisu - w ofercie Neauty jest tyle pięknych cieni mineralnych! <3


Pozostając w temacie mineralnym, w powyższym wpisie zaprezentowałam wszystkie nowości Neauty (pędzle, korektory, rozświetlacze). Bardzo długi wpis, jest na czym zawiesić oko ;). 


To już ostatni mineralny wpis w tym zestawieniu, obiecuję ;). Jeżeli ciekawią Was powyższe produkty Pixie (korektor, bronzer, rozświetlacz, puder glinkowy) i zestawienia z innymi produktami tego typu, to zapraszam <3. Również bardzo długi wpis.


Wpis trochę przykry, bo pokazujący, że świetny skład nie zawsze jest kluczem do sukcesu. Moja 8-miesięczna przygoda z Biochemią Urody zakończyła się, delikatnie mówiąc, niepowodzeniem... Jeżeli borykacie się z przebarwieniami, to zapraszam ;). 


Jak wyglądało moje pierwsze zetknięcie z marką Resibo, które produkty spełniły moje oczekiwania, a do których niestety już nie wrócę? :) 


Jak myć gąbki do makijażu? A czy to w ogóle ma znaczenie? Noooo, moim zdaniem ma ;). Jak myję moje gąbeczki, by pozbyć się uporczywych plam z podkładu, zagwarantować sobie pełną higienę makijażu, a przy tym nie zniszczyć ich zbyt szybko?


Jak sobie radzę z moim kosmetykoholizmem na niewielkiej przestrzeni mieszkalnej? Jak mieć duże tło fotograficzne, gdy nie ma szans na zmieszczenie statywu w mieszkaniu? :) Uwierzcie mi - da się! Zresztą nie musicie wierzyć, zapraszam :) Zobaczycie na własne oczy!


Nooo, to jest tasiemiec ;). Rok zwieńczyłam z przytupem, bardzo obszernym wpisem na temat wszystkich modeli pędzli Zoeva, jakie posiadam (21 modeli, 22 sztuki). To nie tylko ich recenzja, ale też szczegółowe porównanie do pędzli innych marek. Czy warto je kupić? A może wystarczą podróbki z Chin? Czy warto kupić pędzle Zoeva na allegro? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi we wpisie :) 

Podsumowania 2017


Zaciekawił Was któryś wpis?
A może jest tu ktoś, kto już wcześniej czytał wszystkie? <3

Dlaczego nie polubiłam szczotki Tangle Angel Classic?

$
0
0
szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Szczotka Tangle Angel to jeden z najgorętszych hitów blogosfery, a u mnie... wylądowała w rozczarowaniach roku 2017. Niestety, z pewnych przyczyn nie sprawdziła się ona u mnie tak, jak tego oczekiwałam (mam wersję Classic Black)... We wpisie musiałam się posłużyć starymi zdjęciami (sprzed roku), które moich oczu już nie cieszą, ale co zrobić :)

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Jednym z kluczowych powodów popularności szczotki, jest jej kształt, inspirowany skrzydłami anioła. Z pewnością jest wyjątkowy i przykuwający spojrzenie - szczotka jest po prostu ładna. Atutem wydaje się być gumowa rączka, ale czy faktycznie nim jest? No nie bardzo. Rozszerza się ku podstawie (by nie wyślizgiwać się z dłoni i faktycznie z niej nie wypada), ale jest dość krótka, więc ten kanciasty trzonek po prostu wbija się w dłoń podczas czesania. Bardzo mnie to zirytowało tuż po zakupie, z czasem jakoś zaczęłam to tolerować, trzymać maksymalnie wysoko, ale generalnie coś tu poszło nie tak. Ogólnie dobrze, że jest rączka, ale nie nazwę tej konkretnej wygodną. Wydaje mi się, że w wersji Xtreme jest ona dłuższa, co może sprawdzać się lepiej.

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Szczotkę można śmiało postawić i stoi stabilnie ;) Niemniej jednak z tego nie korzystam, bo nie mam półki w łazience - jedynie chybotliwy, plastikowy regał na kółkach, a tego szczotka nie zniesie ;)

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Szczotka ma ząbki o wieledłuższe, niż w Tangle Teezer. Są też one ciut grubsze. O ile w TT, ząbki są ułożone naprzemiennie - dłuższe, krótsze, dłuższe, krótsze, tak w TA, są ułożone bardziej sektorami. Na brzegach są najdłuższe, schodzą stopniowo coraz niżej, by prawie na środku znowu być wyższe, a w samym środku najniższe. Odbywa się to zgodnie z miejscami podświetlonymi na zdjęciu.

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Szczotka jest delikatnie zakrzywiona, by dopasowywać się do kształtu głowy. 

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Zaś z tyłu znajduje się ozdobne tłoczenie

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

No dobra, ale jak to wszystko wypada w praktyce? Ano nijak ;) Wydawałoby się, że różne poziomy ząbków (dłuższych niż w TT, dodajmy) będą świetnie rozczesywać włosy, a... czeszą tak sobie. Gdy na głowie pojawi się kołtun, szczotka go omija, głaszcze, ale nie rozplątuje. Sunie po nim, a nie przez niego. Wielokrotnie musiałam poprawiać inną szczotką, bo ta nie dawała rady. Dodatkowo bardzo irytuje mnie fakt, że szczotka elektryzuje mi włosy, chyba najbardziej z dotychczas posiadanych, więc rzekomo antystatyczny materiał nie spełnia swojej funkcji. Dodam jeszcze do tego fakt, że po roku używania szczotka kompletnie nie nadaje się do pokazania na blogu (ze strony czeszącej) - ząbki po bokach są okrutnie pokrzywione. Nie sądziłam, że tak szybko się zniszczy. Zawsze przechowywałam ją w pozycji leżącej, ząbkami do góry. Jedynie do wykonania kilku zdjęć położyłam ją delikatnie i ostrożnie na ząbkach, ale bez przesady - w tym przypadku nie ma żadnego nacisku. 

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler

Powyższe zdjęcie pochodzi z wpisu Jak dbam o włosy

Generalnie, gdybym miała przedstawić mój prywatny ranking szczotek, to miejsce 4 (najgorsze) zająłby DTangler (recenzja), miejsce 3 - Tangle Angel, miejsce 2 - D-Meli-Melo, zaś miejsce 1 (najlepsze) Tangle Teezer... Obecnie wzdycham do The Wet Brush i planuję zakup. 

W dużym skrócie: szczotka DTangler zniszczyła się ekstremalnie szybko, a ząbki zaczęły się wręcz wyłamywać już po miesiącu. Tangle Angel zniszczyła się po kilku miesiącach, słabo czesze, elektryzuje włosy. D-Meli-Melo jest trwała, czesze fantastycznie (najlepiej ze wszystkich), ale ma dość sztywne, nieprzyjemnie drapiące w głowę ząbki i generalnie leży tak mega sztywno w dłoni, jedzie przez włosy jak czołg :). Zaś Tangle Teezer jest najtrwalsza, najdelikatniejsza, nie elektryzuje, choć nie czesze lepiej od D-Meli-Melo. Tak więc - żadna ze szczotek nie jest idealna, każda ma swoje wady i zalety. 

szczotka do włosów Tangle Angel Classic Black, porównanie z Tangle Teezer, D-Meli-Melo, DTangler
Tangle Angel Classic, Tangle Teezer, D-Meli-Melo

Cena: ok. 40 zł (klik - porównanie cen)

Podsumowując, szczotka nie spełniła moich oczekiwań - poza pięknym designem niewiele więcej ma do zaoferowania. Rączka tylko na zdjęciach wydaje się być wygodna, bo w praktyce trzonek się bardzo wbija. Szczotka głaszcze, zamiast czesać włosy i z kołtunami sobie niestety nie radzi. Dodatkowo elektryzuje moje włosy, a po roku używania nie nadaje się do pokazania na blogu, taka jest zniszczona. 

Ja niestety nie jestem zadowolona z zakupu (po roku używania, więc moja recenzja jest w 100% świadoma), ale nie chcę jej Wam odradzać, ponieważ wiem, że mnóstwo osób jest z niej zadowolonych. Ja do nich niestety nie dołączę. Być może wersja Xtreme sprawdziłaby się lepiej, ale nie mam już ochoty tego sprawdzać ;) Pewnie wiele zależy też od samego rodzaju włosów ;) Często słyszę, że Tangle Angel jest o wiele lepsza od Tangle Teezera - w moim przypadku niestety nie. 

Lubicie Tangle Angel?
Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie pojawi się mnóstwo opinii zupełnie przeciwnych do mojej - jestem na to przygotowana, krytykując hit blogosfery :D

Podsumowanie miesiąca: nowości, zużycia, ulubieńcy, rozczarowania | styczeń 2018

$
0
0
Chwilowo mam w planie robić jeden podsumowujący wpis zbiorczy w miesiącu - bardziej zwięzły w słowach, ale dzięki temu będę mogła częściej publikować klasyczne recenzje ;). Gdy rozbijałam podsumowania osobno na nowości, zużycia, ulubieńców i rozczarowania zdarzało się, że pół miesiąca podsumowywałam poprzedni i brakowało mi miejsca (i czasu) na zwyczajne wpisy :). I zaraz nowy miesiąc i nowe podsumowania ;). Ale zobaczymy jak to wyjdzie. 

Zużycia

Odżywka Garnier Ultra Doux awokado i karite, Maska Pilomax Henna Wax, Maska Novex My Curls, Kallos Color, Peeling trychologiczny Pharmaceris

Ach te moje długie włosy! Zdenkowałam aż 4 produkty typu odżywki/maski! Na szczęście część z nich zahaczała o poprzedni miesiąc, więc nie jest to wynik tylko styczniowy ;). Odżywka Garnier Ultra Doux awokado i karite była bardzo dobra - świetnie ułatwiała rozczesywanie, pozostawiała włosy nawilżone, gładkie i błyszczące. Tylko trochę niewydajna... Chętnie do niej wrócę! Maska Pilomax Henna Wax okazała się być bardzo słaba. Miała okropny, bardzo sztuczny zapach, a włosy były po niej bardzo przeciętne i nijakie. Wszystko się wyjaśniło, gdy spojrzałam na skład (Aqua, Cetearyl Alcohol, Parfum...) - woda, emolient i JUŻ zapach? Tak szybko? Kallosy kupuję bardzo często, tym razem chciałam spróbować wersji Color. Ułatwiała rozczesywanie, nabłyszczała, dociążała włosy, generalnie byłam zadowolona, ale męczył mnie jej zapach i z tego powodu nie kupię ponownie. Herbaciany, ale w negatywnym znaczeniu, nieprzyjemny, jak jakiś osad lub niesmaczna, rozwodniona herbata. Maskę Novex My Curls chciałam komuś oddać (wpadła w jednym z pudełek), bo nie mam włosów kręconych, ale pomyślałam sobie - co mi szkodzi, przecież nie wypadną :D. Dobrze zrobiłam, bo okazała się świetna, a włosy miały po niej typowe "good hair day" i prezentowały się znakomicie - wygładzona, dociążona, miękka, lśniąca tafla. Peeling trychologiczny Pharmaceris męczyłam bardzo na siłę i wiem już, że NIE polubię się z peelingami mechanicznymi do skóry głowy. W ogóle nie chcę się wypowiadać na temat skuteczności, bo po kilku systematycznych razach nie zauważyłam żadnych efektów, a później już szukałam wszelkich możliwych wymówek, żeby tylko go nie musieć używać (nie mam czasu, nie mam weny, takie tam). Więc zużyłam bardzo na siłę z regularnością na poziomie raz w miesiącu - nie ma więc o czym mówić w zakresie działania. Wydawałoby się, że aplikator będzie ułatwiał dotarcie do skóry głowy - może i tak, ale wypeelingowanie jej w pozycji stojącej, pionowej, jest niemożliwe - włosy bardzo przeszkadzają. Peeling włosów, zamiast skóry, bez sensu. Trzeba to robić z głową spuszczoną w dół, nie ma innej rady. A ponieważ nie mam wanny, tylko niewielki prysznic, było to dla mnie bardzo niewygodne - nie mam się jak wygodnie pochylić tylko stoję jak jakiś przykurcz, a woda zalewa mi twarz. Nie chciałam peelingować tłustej skóry głowy (bo co to za robota), więc najpierw ze spuszczoną głową myłam włosy przez x minut. AŁA, mój kark! Później próbowałam jakoś wytrwać podczas peelingowania skóry głowy ze spuszczoną głową - AŁA, mój kark razy sto! Wypłukiwanie tych wszystkich drobinek zajmuje naprawdę dużo czasu, szczególnie z moich włosów do tyłka, więc stoję tak ze spuszczoną głową w nieskończoność - AŁA, mój kark razy tysiąc! A później jeszcze nakładanie maski/odżywki i późniejsze jej wypłukiwanie - AŁA, mój kark razy milion. A później jeszcze WALKA by jakoś te moje długie włosy z powrotem zaczesać do tyłu bo strasznie się plączą, jeżeli myję je z głową spuszczoną w dół. Nie bez powodu ZAWSZE myję włosy z głową odchyloną do tyłu pod prysznicem (więcej w: Jak dbam o włosy?). Nie, nie zniosę tego ponownie. To nie jest tak, że ten produkt jest zły - nawet tego nie wiem. Ale nie przekonam się do peelingów mechanicznych na skórę głowy.

Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni, Dezodorant Fa Invisible Power, żel pod prysznic AVON Apple&Cinnammon, plastry do depilacji Joanna z aloesem, pianka do mycia rąk Cien

Na tym zdjęciu są: 3 rozczarowania/buble i 2 przeciętniaki :/

Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni wyrzucam - pojawił się w kosmetycznych rozczarowaniachrozczarowaniach roku, a planuję jeszcze osobny wpis, by się jeszcze nad dziadem poznęcać, by na wszelki wypadek nikomu nie umknęło. Jeden z największych bubli, jakie kiedykolwiek miałam (nie pomaga, szkodzi, nieprzyjemny w stosowaniu). Dezodorantu Fa Invisible Power używałam głównie do stóp - w tej roli sprawdzał się dobrze. Czasem użyłam go również pod pachami, ale nie dawał całodniowej ochrony. Pingwinek - żel pod prysznic AVON Apple&Cinnammon jest też płynem do kąpieli, ale zużyłam w roli żelu pod prysznic. Zużyłam w sumie z przyjemnością, ale bez szału i nie na tyle, by do niego wrócić - pachniał pięknie, jabłkowo, bardzo naturalnie (jak świeżo starte czerwone jabłuszko <3), ale cynamonu nie czułam w nim za grosz. Samo jabłko. Dodatkowo, zapach był wyczuwalny tylko podczas kąpieli, a na skórze ciała już nic a nic. Więc myć mył, ale w sumie nic więcej. A, jeszcze po 2 użyciach wyrzuciłam dozownik do kosza na śmieci bo butelka jest bardzo twarda i trzeba używać ogromnej siły, by ten żel jakkolwiek wycisnąć. Później już miałam po prostu dużą dziurę z nakrętką ;). O plastrach do depilacji Joanny z aloesem będzie za chwilę (w rozczarowaniach), a pianki do mycia rąk Cien znalazły się w rozczarowaniach roku - waniliowa miała baaaardzo sztuczny zapach.

Żel-mleczko Alverde, emulsja Lirene SPF50, Płyn micelarny Garnier, Próbka podkładu Pixie Butter Cream

Żel-mleczko Alverde opisywałam szczegółowo w ulubieńcach listopada. Zaś emulsję Lirene SPF50 - w ulubieńcach roku, aktualnej pielęgnacji twarzy i kilka słów w ulubieńcach czerwca oraz ulubieńcach maja. Uwielbiam ten filtr i ZAWSZE muszę go mieć. Oczywiście mam już kolejną tubkę. Płyn micelarny Garnier to u mnie stały bywalec, lubię go za niską cenę, łagodność (mnie nie piecze) i dosyć dobrą skuteczność. Próbka podkładu Pixie Butter Cream - ostatnio zastanawiałam się, jaki odcień Pixie byłby dla mnie idealny i chyba żaden :P Skończy się na mieszaniu. Morning Gold jest ciut za jasny, zaś Dune już nieco za ciemny (żółto-zielonkawy, choć zdarzyło mi się paradoksalnie spomarańczowieć choć nie powinien, może kwestia kremu???). Z kolei Butter Cream to zupełnie nie to - jest zbyt cielisty, ale idący w ciepłe tony. Zupełnie nie moja tonacja kolorystyczna. Myślę, że dokupię Dune i pomieszam z Morning Gold. 

Plastry na nos Holika Holika 3-steps, Sunew ze śluzem ślimaka, Sephora Green Tea eye mask, 7th heaven tea tree, Sephora Lotus face mask, Bielenda hydro booster jelly mask, Dermaglin do cery trądzikowej

Maseczkowy potwór atakuje. Plastry na nos Holika Holika 3-steps coś wyciągnęły, ale bardzo niewiele jak na prawie godzinny rytuał (20 min step 1 + 15 min step 2 + 15 min step 3). Szkoda czasu. Znalazły się tu dwa rodzaje płatków pod oczy: Sunew ze śluzem ślimaka były żelowe, odczuwalnie chłodzące. Po ściągnięciu skóra nawilżona i lekko napięta, ale po jednym użyciu ciężko mi powiedzieć coś więcej. Zero wpływu na zasinienia, a opuchnięć akurat nie miałam ;). Sephora Green Tea eye mask były materiałowe, ogromne, mocno nasączone. Bardziej odświeżające, podobnie nie zauważyłam żadnych spektakularnych rezultatów poza odczuwalną warstwą na skórze po ściągnięciu i wklepaniu ;). Dwie maski w płachcie - 7th heaven tea tree miałam po raz kolejny, lubię ją za mocno odświeżające działanie (zapach zielonej gumy Orbit, lekkie chłodzenie) i uspokajanie niedoskonałości na skórze. Użyłam jej właśnie przed okresem, gdy moja cera postanowiła się zbuntować i trochę pomogła. Sephora Lotus face mask miała głównie nawilżać, koić i sprawiać wrażenie wypoczętej skóry. Płat był fantastycznie wyprofilowany i ponacinany tak, że w każdym miejscu mogłam sobie dowolnie regulować. Więc idealnie przylegała do skóry i była hmmm... ciasna, miała małe otwory na oczy (więc w pewnym sensie pielęgnowała też całą okolicę oczu) i mały otwór na usta. Bardzo mocno nasączona, ale taka... obślizgła :P Po zdjęciu skóra była lekko nawilżona, ale nie rozjaśniona, uspokojona też raczej nie. W środku zostało sporo płynu, który wklepałam w szyję i dekolt. Poprawna, ale bez zachwytu. Bielenda hydro booster jelly mask też miała być ultra nawilżająca, a była po prostu ok. Przyjemna, żelowa, wystarczy na całą twarz, szyję i dekolt. Po zmyciu maseczki Dermaglin do cery trądzikowej skóra była mocno zmatowiona, oczyszczona, pory lekko zwężone (ale bez szału), jedna dojrzewająca niedoskonałość zdawała się wyjść wyżej ;). Ogólnego rozjaśnienia cery raczej brak. Maseczka zmywała się fatalnie, a trzymałam ją pod nasączonym bawełnianym płatem - tym ze zdjęcia (mały, różowy "cukiereczek"). Dobrze zrobiłam, bo na brzegach bardzo wysychała, trzeba by się było napsikać. 

Chyba mam jakiś maseczkowy kryzys bo tylko jedna zrobiła na mnie większe wrażenie (7th heaven), a reszta po prostu ok. 

Waciki Isana, Chusteczki Dada, Łyżeczka miarowa ze ZróbSobieKrem (0,5 ml), odżywka Orphica Brow, gąbeczka do makijażu Lorigine

Waciki Isana - te, co zawsze. Chusteczki Dada - te, co zawsze. Łyżeczka miarowa ze ZróbSobieKrem (0,5 ml) wyżarta chyba od kwasu migdałowego. O efektach stosowania odżywki Orphica Brow pisałam pełną recenzję. Czułam, że już muszę za dużo dłubać po ściankach, by coś wydobyć, więc pora się pożegnać... O gąbeczce do makijażu Lorigine będzie za chwilę (w rozczarowaniach). 

porządki w kosmetykach

Porządki w kolorówce poskutkowały wyrzuceniem gromadki staroci. Matowe pomadki Wibo i Lovely dają efekt suchej skorupy na ustach i już nawet nie chciałam ich używać. Kolorowe tusze stanowczo za stare, by chcieć nałożyć je na rzęsy. Żel do brwi Essence stary + dla mnie za jasny, więc wyrzucam (mam ciemniejszy). Kamuflaże Kryolan już trochę wyschnięte, a i tak rzadko po nie sięgałam. Korektor Collection bardzo stary, Pixie również po terminie, ale mam nowy, więc żegnam się bez żalu :). Baza+top Provocater oraz baza+top Hyco też są już stare, a ich lakiery współpracują też z innymi bazami, więc nie ma problemu, nie odczuję braku. Baza Cashmere pochodzi z boxa kosmetycznego, w którym pojawiła się z kończącym terminem ważności (bez komentarza...). Eyeliner Eveline już nieco wyschnięty, ale mam inny, więc nie ubolewam :). EOS niemal zdenkowany, ale już zaczął dziwnie pachnieć (też mam nowego). Cienie do brwi Kobo też już swoje przeżyły, a obecnie używam innych :).

Nowości

Niewiele kupowałam, a sporo przybyło, jak to jest? :)

Plastry do depilacji Joanna z aloesem do ciała

Plastry do depilacji Joanna chciałam kupić w promocji, ale tak długo było mi nie po drodze, że zdążyła minąć ;) A później okazało się, że zamknęli mi Rossmanna (remont), więc udało mi się je dorwać w Kauflandzie (taniej niż w cenie regularnej w R.!!). Opowiem o nich za chwilę.

zakupy zróbsobiekrem kolorówka

Wspólne zamówienie z ZSK i Kolorówki z koleżankami blogerkami - skromne, 3 próbki pigmentów, 1 mała torebeczka krzemionki, 2 pary foliowych skarpetek (planuję użyć na grubszą warstwę kremu), kwas hialuronowy i biała glinka.

krem do rąk Neutrogena SPF20, bloker Ziaja, micel Garniera 700 ml

Na krem do rąk Neutrogena SPF20 polowałam od dawna - albo był niedostępny, albo w cenie regularnej (czekałam na promocję) - uważam, że dłonie warto chronić przed UV by wyglądały młodziej w przyszłości, a relatywnie niski faktor mi nie przeszkadza bo krem do rąk i tak często można reaplikować :). Bloker Ziaja jest następcą dla Medispirantu i już teraz czuję, że jest lepiej. Używam go tylko na dłonie, ale planuję też na stopy. Micel Garniera to był zakup spontaniczny i nieplanowany - 700 ml kosztowało 12 zł z groszami (kosze przy kasie), a ja znam, lubię i wiem, że zużyję.

waciki Isana Bio, patyczki O'Linear, olej arganowy Nacomi, maseczki nawilżające

Tym razem kupiłam waciki Isana Bio - są zdecydowanie lepsze od zwykłych (grubsze, bardziej miękkie, nie rozdwajają się), ale też odczuwalnie droższe bo to 60 szt. Patyczki O'Linear chwalił ktoś na YT (już nie pamiętam), że są świetne do korekty makijażu. Moje z Cleanic (z ulubieńców roku) są już bardzo trudne do zdobycia, nad czym ubolewałam, ale może to i lepiej? Bo moje pierwsze wrażenie wskazuje na to, że O'Linear mogą być nawet lepsze (i kosztowały 3,49 zł!). Kilka maseczek nawilżających dla kwaszącego się (i retinolującego) maseczkowego potwora. Olej arganowy Nacomi kupiłam w Hebe za 19,99 zł (naliczyło mi przy kasie 22,99 zł, ale się upomniałam i Pani była wyraźnie niezadowolona :(...) za sporą butelkę 50 ml. Nie miałam obecnie żadnego płynnego oleju poza sojowym, ale on jest raczej taki sobie, a potrzebuję czegoś do wzbogacania rozczarowującego kremu Mizon (rozczarowania roku), do glinek itd. Mogłam zamówić w ZSK, ale zapomniałam, ale w sumie kwotowo wyszło podobnie (ZSK 23,90 zł/60 ml, Nacomi 19,99 zł/50 ml). Ten z Nacomi jest nierafinowany, zimnotłoczony, więc ok. 

Lumene rozświetlacz w płynie Midnight Sun, Lumene CC Cream Ultra Light

To w sumie zakupy z grudnia, ale w moje ręce trafiły dopiero w styczniu - już prawie o nich zapomniałam :D. Akurat miałam możliwość skorzystania z baaaaaardzo dużej zniżki w Lumene i postanowiłam chwycić krem CC, który już kiedyś miałam w koszyku ale z powodu problemów z pewną drogerią moje zamówienie nie zostało zrealizowane. Jest bardzo jasny, a swatche wrzuciłam do przeglądu jasnych i bardzo jasnych podkładów. Wzięłam też rozświetlacz, który mogłam wcześniej poznać dzięki odlewce od Justyny :*

Sattva, olejek rewitalizujący na porost włosów

Jestem w trakcie testów olejku rewitalizującego Sattva, na pewno pojawi się recenzja :). 

AVON nowości kokosowe

Od firmy AVON dostałam kokosową paczkę-niespodziankę :). Po raz pierwszy mogłam pić wodę kokosową z młodego kokosa - była przepyszna i jestem bardzo wdzięczna firmie za to nietuzinkowe doświadczenie :). Właśnie używam żelu kokosowego (stoi pod prysznicem), jest bardzo przyjemny. Dobrze się pieni, ma ładny, kokosowy zapach. Nie jest sztuczny, jak to czasem bywa. Krem do rąk oddałam Izie (:*), a balsam wielofunkcyjny mojej mamie. 

Nivea krem do rąk kwiat wiśni i olejek jojoba olejek w kremie

W ramach testowania z Klubem Przyjaciółek Nivea, dotarła do mnie przesyłka z kremem do rąk Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba. Być może pamiętacie, że byłam absolutnie zakochana w zapachu balsamu do ciała Nivea Kwiat Wiśni (klik), więc gdy tylko zobaczyłam, że to właśnie ten krem będzie wysyłany do testów, nie mogłam się doczekać przesyłki! To bardzo zgrabna, niewielka tubka (75 ml), idealna do torebki. Krem ma obłędny zapach i już dla samego zapachu warto go spróbować :D. Dodatkowo nie zawiera mocznika, który w okresie grzewczym bardzo mnie podrażnia, więc mogłam się śmiało zabrać za testy (yaaay!). Ma umiarkowaną konsystencję - nie jest rzadki, gęsty też nie, w sam raz. Szybko się wchłania, przyjemnie nawilża i otula dłonie. Raczej nie jest to jakaś super-odżywcza petarda, ale bardzo przyjemny krem do codziennego użytku i reaplikacji w ciągu dnia. Nie wiem tylko, ile kosztuje, bo na stronie Rossmanna jeszcze go nie widzę (ale inne kremy 75 ml kosztują 10,99 zł w cenie regularnej, a obecnie 7,99 zł w promocji). Po prostu - przyjemniaczek o pięknym zapachu, idealny do torebki. Z dużymi problemami skórnymi może nie dać sobie rady, ale w codziennej pielęgnacji sprawdza się w sam raz. 

kosmetyki do makijażu Eveline Cosmetics

Z kolei w przesyłce od Eveline znalazłam ogromny mix kolorówki :). Jestem w trakcie testów (nawet teraz, w tym momencie na twarzy ;)) i, jak można było się spodziewać po tak ogromnej ilości kosmetyków, moje wrażenia są różnorodne. Znalazło się tu kilka perełek, nad którymi będę się rozpływać ("dlaczego ja tego wcześniej nie miałam?!"), ale jest też kilka mniej udanych propozycji... ;). Zdecydowana większość to kosmetyki po prostu dobre - bez zachwytów, bez rozczarowania. Niektóre produkty już znałam wcześniej :)

maseczki Chic Chiq

W konkursie u Kosmetyczny Fronesis wygrałam zestaw maseczek Chic Chiq - czytałam o nich same zachwyty i będę mogła się przekonać na własnej skórze, jak się sprawdzą <3. Dlaczego ich jeszcze nie użyłam? Nie było u mnie ostatnio żadnych większych okazji, by chcieć wyglądać "lepiej" (codzienność w odcieniach szarości) i było mi ich zwyczajnie szkoda. A są dość drogie, więc po zużyciu nie kupię ich lekką ręką... Zużyję w zwykły dzień i będę żałować, że już nie mam :D.

nowości ze spotkania

W styczniu byłam na przesympatycznym, nieoficjalnym spotkaniu z blogerkami urodowymi (pogaduchy, kawa, obiad). Być może widzieliście na Stories, bo co nieco relacjonowałam na bieżąco :). Powymieniałyśmy się z dziewczynami różnymi odsypkami, odlewkami, poprzygarniałyśmy różne niechciane kosmetyki i w ten sposób wróciłam z powyższą gromadką. W słoiczku na dole peeling wygładzający Sylveco od Ani. w fiolkach po lewej pomarańczowy olejek myjący z Biochemii Urody, olej marakuja Anwen, a w torebce strunowej po prawej puder glinkowy z Kolorówki od Pauliny. W środku pomadka Deborah Formula Pura 03 od Karoliny. U góry miniaturka płynu micelarnego Lumene i niespodzianka - płatki pod oczy Sunew od Justyny. U góry z prawej puder rozświetlający Becca i Makeup Atelier Paris HD od Bogusi. A na dole... Beauty Blender od Izy - tak, ten oryginalny, najprawdziwszy!!! Od lat bardzo chciałam spróbować oryginalnego BB, ale kurczę... było mi szkoda tyle kasy na gąbkę na kilka miesięcy... :( Iza miała, ale nie przepada za tą formą aplikacji, więc postanowiła zrobić mi niespodziankę. A ta okazała się spełnieniem moich wieloletnich ukrytych pragnień <3. Pierwsze wrażenia są ekstra :). Dziękuję dziewczyny - za przemiłe spotkanie i wszystkie dobroci :*. 

Wet n Wild Photo Focus Soft Ivory, Too Faced Born This Way puder

Od zoili z Czasami Kosmetycznie przygarnęłam za jasny dla niej podkład Wet n Wild i odsypkę pudru Too Faced. Dziękuję :*. Na razie co do podkładu mam mieszane odczucia bo zachowywał się bardzo różnie w poszczególne dni, ale zobaczymy. Z wzmożoną siłą testuję Eveline do wpisu, a później przyjdzie pora na WnW :). Jego swatche wrzuciłam do przeglądu jasnych i bardzo jasnych podkładów. Jest jaśniutki, żółto-brzoskwiniowy :). I choć dla wielu osób po prostu żółty, to osoby żółto-chłodne będą doskonale wiedziały, co mam na myśli :). 

Ulubieńcy

pianka aloesowa do mycia twarzy Holika Holika, serum z witaminą C LIQ CC, serum z retinolem LIQ CR, Insight Rebalancing szampon do włosów przetłuszczających się

Aloesowa pianka do mycia twarzy Holika Holika okazała się być niezłym przyjemniaczkiem. Ma formułę żelu, który w kontakcie z wodą zmienia się w piankę (taką dość zwartą, kremową). Dozownik chodzi sprawnie, w przeciwieństwie do żelu aloesowego HH - można wydobyć pożądaną ilość, nie wypluwa za dużo ;). Pachnie przyjemnie, ogórkowo. Dobrze myje, ale jednocześnie jest łagodna, nie ściąga skóry. Nie jest może aż tak łagodna, jak pianka Tess, ale dużo łagodniejsza od większości żeli do mycia twarzy. Uwaga na oczy - tam niestety piecze ;). Niemniej jednak używam jej codziennie rano z dużą przyjemnością (wieczorem pasty Fresh&Natural) i będzie mi smutno, gdy się skończy ;). 

Dwóm buteleczkom serum LIQ (CC i CR) chyba będę musiała poświęcić za jakiś czas osobny wpis, bo jest o czym pisać ;). Tutaj gra po prostu wszystko - opakowanie (funkcjonalne, ładne, wygodne), zapach (a raczej jego brak), konsystencja (taka, jak być powinna!) i działanie. Serum z witaminą C zauważalnie rozjaśniło cerę, a z retinolem spowodowało delikatne złuszczanie (co zostało zauważone natychmiast po wprowadzeniu, mimo że wcześniej same tegoroczne kwasy raczej mnie nie złuszczały). Moja cera wygląda teraz po prostu ładniej! Składy są proste, przejrzyste, zawierają tylko to, co trzeba. Obietnice nie są wydumane z kosmosu, producent obiecuje tylko, to czego faktycznie można się spodziewać. Co prawda jeszcze nie chcę pisać o długofalowych efektach - dopiero za jakiś czas, bo używam od ok. 2 miesięcy, ale na pewno za jakiś czas pojawi się pełna recenzja. Ale już teraz widzę, że jest dobrze! Jedynie cena trochę mnie bolała, bo prawie 120 zł za dwie szt... Ale przynajmniej wiemy, za co płacimy - za dobre produkty :)

Szampon Insight Rebalancing - RANY, JAKI TO JEST DOBRY SZAMPON. Jeżeli macie przetłuszczającą się skórę głowy, to koniecznie go chociaż spróbujcie. To jest pierwszy szampon, który naprawdę wydłużył u mnie świeżość włosów. Co prawda nadal muszę myć je codziennie, ale normalnie o 16 miałam już na głowie tragedię, a dzięki niemu wytrzymują do wieczornego mycia. Po użyciu włosy są bardziej miękkie, lekkie, nieco bardziej puszyste (nie mylić ze spuszonymi!!!), sypkie, takie jakby dziecięce... I dłużej świeże! Wady? Duża, nieporęczna butla 500 ml, do której muszę kucać pod prysznicem bo nie mam jej gdzie postawić (dobrze, że ma pompkę). Z tego co widziałam, jest jeszcze chyba 1000 ml. Zapach - trochę jak syrop, połączenie kilku olejków (z drzewa herbacianego, lawendowy) i mentolu to słabe połączenie. Na szczęście ulatnia się w ciągu dnia. A jeszcze apropo mentolu - chłodzi, nie przepadam. No i cena, ok. 40 zł za 500 ml - ale na szczęście jest wydajny. Obecnie mam otwarte dwa szampony - micelarny oczyszczający Nivea i właśnie Insight. Widzę kolosalną różnicę pomiędzy użyciem jednego a drugiego, nawet gdybym miała robić to naprzemiennie co drugi dzień. Będę musiała poświęcić mu osobny wpis, zasłużył na to! Zużywam dużo szamponów, ale żeby się nad nimi rozpływać w zachwytach? To się zdarza bardzo rzadko.

Rozczarowania

gąbka do makijażu Lorigine, Plastry do depilacji ciała z wyciągiem z aloesu Joanna,

Plastry do depilacji ciała z wyciągiem z aloesu Joanna widzicie po raz trzeci - nowości, zużycia, rozczarowania. No cóż. Kupiłam, zużyłam, nie lubię :D. Chciałam nimi wydepilować ręce - tzn. teoretycznie to zrobiłam, ale w praktyce nie wyszło. Bardzo słabo się kleją, ogrzanie ich w dłoniach jest niemożliwe. Każdy plaster podgrzewałam gorącym nawiewem suszarki, ale i tak wyrywał tylko część włosków, a część zostawiał. Próba ponownego ogrzania tego samego plastra zwykle kończyła się niepowodzeniem bo wcale nie chciał się już zbytnio kleić (taaa, za pierwszym razem też nie bardzo). Finalnie - zużyłam 12 plastrów na ręce, których NIE udało mi się dokładnie wydepilować. Jak wspomnę plastry Byly, które miałam poprzednio, to WOW - to były takie gęste, ciągnące, mega lepkie glutki, które usuwały wszystko! Ogromnie żałuję, że ta marka chyba nie przetrwała, bo nigdzie jej już nie widzę. Natychmiast kupiłabym kilka opakowań bo to niebo a ziemia. Na plus zasługuje tylko oliwka, ale nie bierzcie mnie na serio. W składzie: parafina, ekstrakt z rumianku, parfum. Po prostu ma cudowny, melonowy zapach, a ja uwielbiam zapachy arbuzowo-melonowo-ogórkowe i tracę dla nich głowę ;)

Piszę to z gigantycznym smutkiem, ale gąbka do makijażu Lorigine okazała się być mega bublem :(. Jest BARDZO twarda. Wcześniej miałam różowy Blend it (Neon Pink), który był mięciuteńki. Później czarny Blend it, który okazał się twardszy, ale nadal miękki. Później w moje ręce wpadło Lorigine i... poczułam się, jakbym wykonywała makijaż kamieniem, albo chociaż piłką kauczukową. Nawet przesiadka z czarnego Blend it była bolesna, a co dopiero z różowego! Lorigine jest koszmarnie twarda, a w dodatku prawie w ogóle nie jest porowata, co niesie za sobą szereg konsekwencji. (1) Wykonywanie makijażu jest bardzo nieprzyjemne - stemplowanie miękką gąbeczką to czysta przyjemność i zdarzało mi się tę chwilę przedłużać bo miło się tak gąbeczką popukać :D W przypadku Lorigine to katastrofa, jakbym się biła piłką po twarzy. (2) Wykonywanie makijażu trwa dłużej - bo każdy, najmniejszy skrawek skóry trzeba ostemplować "dupką" gąbki, która wcale nie chce się super uginać - miękkie gąbki lepiej dopasowują się do kształtu twarzy i po spłaszczeniu - stemplują jednocześnie większy obszar. Tu czułam się, jakbym każdy milimetr musiała puknąć osobno. (3) Gąbka nie jest porowata, więc nie pochłania nadmiaru produktu - rozmazuje go po skórze zamiast ładnie rozprowadzać. (4) Przez to podkład jest mniej trwały, bo nie jest jak dobrze wpracowany w skórę oraz (5) nie wygląda tak naturalnie, tylko mamy szpachlę na twarzy. I jeszcze jedno - (6) mycie tej gąbki to koszmar. Z jednej strony super, bo podkład nie wchodzi w nią zbyt głęboko, ale z drugiej strony - żeby ją namoczyć i odcisnąć, trzeba się nasiłować. Żeby namydlić, spienić - masakra. A żeby wypłukać? Nawet nie pytajcie. Po myciu gąbki byłam autentycznie zmęczona. Ściskanie jej wymaga użycia naprawdę sporej siły. Z czasem odrobinę zmiękła, ale z poziomu "katastrofa" do poziomu "bardzo źle". Plusy? Tylko dwa - większe krycie podkładu (kosztem braku naturalnego efektu, który najbardziej pokochałam w gąbeczkach) i mniejsze pochłanianie podkładu (nie jest porowata, więc nie wchodzi głęboko, tylko się rozmazuje po skórze). Dodam jeszcze, że ta gąbka kosztuje 45 zł w Rossmannie. Za 50 zł można mieć dwie Blend it, albo za 69 zł oryginalny Beauty Blender - a różnica w jakości jest kolosalna. Cieszę się, że w moje ręce wpadł BB, pozbyłam się Lorigine bez żalu, za to z ogromną ulgą. Męczyłam się z nią od października - i tak długo wytrzymałam, ponad 3 miesiące. A, w sumie jest jeszcze trzeci jej plus - po tym czasie wyglądała jak nowa, nic się nie zniszczyła. Więc wnioskuję, że byłaby bardzo trwała, ale kamień trudno zepsuć :P. Znacie za i przeciw, a decyzja należy do Was.

Miało być krótko :P
Jak tam Wasz styczeń kosmetycznie?

Contigo Byron 470 ml - totalnie szczelny, idealny kubek termiczny!

$
0
0
Bardzo rzadko na moim blogu poruszam tematy niekosmetyczne. Dlatego tym, którym zapaliła się czerwona lampka, wyjaśnię już od razu - ten wpis NIE jest sponsorowany :). Po prostu ten kubek okazał się tak fantastyczny, że czuję ogromną chęć podzielenia się tym z Wami :)

Żałuję, że nie napisałam o nim wcześniej, bo byłaby to świetna opcja na prezentświąteczny, ale zbliżają się Walentynki, Dzień Kobiet/Mężczyzn, Wielkanoc, a może Wasza druga połówka ma niedługo urodziny? Czasu nie cofnę, już po ptakach, ale za rok też będą Święta ;) 

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Mój egzemplarz ma już rok i 5 miesięcy, z tego względu nosi już ślady użytkowania (drobne rysy) i nie posiadam już kartonika. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone - szczerze mówiąc nigdy nie przypuszczałam, że zrecenzuję kubek termiczny, więc nawet nie myślałam o jego zachowaniu.

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Kupowałam go z ogromną niepewnością i niemal "bólem palców" leżących na myszce wskazującej kursorem "kup teraz". Wtedy jeszcze wydawało mi się, że przecież KAŻDY kubek termiczny będzie przeciekał i krótko trzymał ciepło. Ze sklepowych półek uśmiechały się do mnie te z kolorowymi i śmiesznymi nadrukami za 20-30 zł, bo przecież co to za różnica jaki wezmę? Jeden dziad... Ale podczas buszowania w internecie trafiłam na bardzo pozytywną recenzję tego właśnie modelu i... nie mam pojęcia, dlaczego jej zaufałam, po prostu zaufałam. Tę recenzję napisał zupełnie obcy mi człowiek, na zupełnie obcym mi blogu ;). Dlaczego więc wydałam 97,60 zł na kubek termiczny (89 zł kubek + 8,60 zł wysyłka), który przecież i tak pewnie będzie do dupy jak wszystkie inne? Nie wiem! Ale to była bardzo dobra decyzja, bo ten jest zupełnie inny! :D 

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Kubek ma pojemność 470 ml i dość męski, elegancki design. Posiada podwójne ściany ze stali nierdzewnej, a próżniowa izolacja ma utrzymywać ciepło do 6 godzin, a zimno do 12 godzin (to w teorii, a jak w praktyce - powiem za chwilę), więc jest to dobra opcja nie tylko zimą, by mieć pod ręką gorącą hawę/herbatę/czekoladę, ale również latem, by się schłodzić zimnym napojem. 

Gumowy uchwyt pozwala trzymać kubek nawet tuż po zalaniu gorącą wodą - nie parzy. Ale ma tendencję do przyciągania farfocli, a te białe paproszki to kawałki ręcznika papierowego, którym przetarłam kubek po umyciu (tuż przed zrobieniem zdjęć). Kubek da się obsłużyć jedną ręką, ale nie jest to super-łatwe. Żeby się napić, trzeba podnieść "snapseal" kciukiem w górę, ale chodzi dość ciężko, więc zwykle wspomagam się dwiema dłońmi. Moment kliknięcia jest też dość głośny (zarówno przy otwieraniu, jak i zamykaniu), więc jeżeli chcecie cichaczem otworzyć kubek podczas absolutnej ciszy na zajęciach czy lekcjach, to ostrzegam, że może być to słyszalne :D Gdy w sali toczą się rozmowy, da się napić niepostrzeżenie.

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja
otwarte 
Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja
otwarte

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja
zamknięte

Jego NAJWIĘKSZĄ zaletą jest to... że jest absolutnie szczelny. Gdy jeszcze studiowałam, na luzaku wrzucałam kubek do torebki, gdzie przybierał różne pozycje. Bywał też transportowany poziomo (w torebce, z dokumentami i wszystkimi moimi skarbami!) i nigdy nic mi się nie wylało. Oczywiście warunkiem jest porządne zakręcenie i zamknięcie, ale można mu zaufać. 

Nie musicie wierzyć mi na słowo! Nagrałam dla Was krótki filmik (1:03), w którym testuję jego szczelność (bez obaw, możecie też obejrzeć bez dźwięku, jeżeli nie macie takiej możliwości - nie mówię tam niczego odkrywczego poza tym, że go wstrząsam i jest szczelny, a serwetka sucha - ups, spoiler ;))


A jak to jest z trzymaniem ciepła? Nieźle, choć to nie termos. Gdy robiłam sobie herbatę na uczelnię, po ok. 1,5 godziny transportu (w tym także na mrozie) herbata nadal była bardzo gorąca, wręcz parząca (zalecam odczekać kilka minut po zalaniu herbaty by odrobinkę wystygła zanim zakręcicie kubek). Ale później już z każdą godziną coraz gorzej, wiadomo. Do samego wieczora ciepła nie utrzyma, nie ma szans. Ale kilka godzin - jak najbardziej. W normalnych, życiowych warunkach nigdy się nie zastanawiałam nad tym, ile godzin od zalania herbaty minęło, liczyło się tylko to, że mogę się napić czegoś ciepłego ;). W związku z tym przeprowadziłam w domu próby:

Próba 1 - testy w domu z termometrem na podczerwień:

Tuż po zalaniu wrzątkiem: 65 stopni (no ciekawe...)
Po 1 godzinie: nadal 65 stopni
Po 2 godzinach: 60 stopni
Po 4,5 godziny: 49 stopni
Po 6 godzinach: 44 stopnie
Po 7,5 godziny: 40 stopni
Po 9,5 godziny: 36 stopni 
uwagi: odnoszę wrażenie, że mój termometr nie radzi sobie z bardzo wysokimi temperaturami (a niby ma zakres mierzenia temperatury obiektu do 100 stopni). Otwierałam kubek tylko do pomiaru, a był przechowywany w temperaturze pokojowej - na mrozie pewnie wystygłoby szybciej.

Próba 2 - testy w domu z pirometrem 

(po zalaniu) 8:30 - ok. 82-84 stopni
(po 2 godzinach) 10:30 - 68 stopni
(po 6 godzinach) 14:30 - 50 stopni
(po 9 godzinach) 17:30 - 38 stopni
uwagi: miałam zakręcony dzień bez możliwości wykonywania częstszych pomiarów. Pirometr lepiej wychwycił wysokie temperatury tuż po zalaniu wrzątkiem do zimnego kubka. Zakręciłam kubek od razu po zalaniu, nie zostawiałam do wystygnięcia. Przechowywany w temp. pokojowej, otwierany tylko do pomiaru.

Próba 3 - testy w domu z pirometrem 

(po zalaniu) 10:30 - 84 stopnie
(po 1 godz 15 min) 11:45 - 76 stopni
(po 4 godz 15 min) 14:45 - 57 stopni
(po 5 godz 30 min) 16:00 - 50 stopni
(po 7 godzinach) 17:30 - 45 stopni
(po 9 godz 30 min) 20:00 - 38 stopni
uwagi: dla sprawdzenia wyników jeszcze raz mierzyłam pirometrem, wyniki bardzo podobne. Otwierałam tylko do pomiaru, testy w domu.

Próba 4 - testy praktyczne, z subiektywnym odczuwaniem ciepła podczas picia herbaty :)

(start) 7:30 - zalanie
(po 1,5 godziny) 9:00 - bardzo gorąca, niemożliwa do napicia sie, poparzyłam język :P
(po 2,5 godziny) 10:00 - nadal bardzo gorąca, już tak nie parzy, ale maluteńkie łyczki
(po 3,5 godziny) 11:00 - jeszcze gorąca, ale już się można w miarę bez problemu napić :)
(po 4,5 godziny) 12:00 - bardzo ciepła!
(po 5,5 godziny) 13:00 - nadal zdecydowanie ciepła!
(po 6,5 godziny) 14:00 - ciepła
(po 7,5 godziny) 15:00 - letnio-ciepła
(po 8,5 godziny) 16:00 - już tylko letnia
(po 9,5 godziny) 17:00 - to już chyba temp. pokojowa, czyli wystygła 
uwagi: otwierałam częściej, bo popijałam sobie nie tylko do pomiaru :). Kubek cały czas stał w temperaturze pokojowej, nie zostawiłam herbaty do wystygnięcia po zalaniu - od razu zakręciłam (po kilku minutach - żeby się zaparzyła). Polecam zostawić na chwilę otwarty kubek, bo w przeciwnym razie po 1,5 godziny nadal mocno parzy ;). Oczywiście można też po tych 1,5 godziny otworzyć sobie i chwilę poczekać.

Nie robiłam testów z zimnymi napojami - ale jeżeli producent wywiązuje się ze swoich obietnic bez zarzutu (kubek ma trzymać ciepło do 6 godzin, a trzyma nawet dłużej - zależy od częstotliwości otwierania), to ufam, że i w tej kwestii będzie dobrze. Zimno ma trzymać nawet do 12 godzin. Sprawdzę latem :D

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Contigo Byron 470 ml - szczelny kubek termiczny, recenzja

Podsumowując - uważam, że jest absolutnie wart zakupu. Rozumiem, że kwota ok. 80 zł za kubek może się wydawać duża, ale przynajmniej mamy gwarancję szczelności, którą udowodniłam nawet na filmie. Kubek jest też estetyczny, elegancki, nie parzy dzięki gumowemu uchwytowi i bardzo dobrze trzyma ciepło (jak na kubek termiczny), choć wiadomo, że termos sprawdzi się w tym zakresie lepiej. Jestem BARDZO zadowolona z zakupu. Są też inne modele i inne pojemności i choć nie mogę za nie ręczyć (bo nie mam), to raczej bym im zaufała w ciemno :). Idealna opcja na prezent - czy dla kogoś, czy dla siebie. Wiem, że Bogusia i Paulina też mają swoje kubki Contigo (ale inne modele) i są z nich bardzo zadowolone.

Korzystacie z kubków termicznych? :) 

Najczęstsze błędy językowe na blogach - kosmetyczne i nie tylko

$
0
0
Dziś przychodzę do Was z dość nietypowym wpisem, dotyczącym błędów językowych na blogach. I nie mam tu na myśli ogólnego sposobu pisania - jeżeli jesteście ze mną dłużej, to z pewnością dobrze wiecie, że mój sposób pisania jest swobodny. Wychodzę z założenia, że blogi urodowe służą głównie celom rozrywkowym, zwykle piszemy i czytamy je w czasie wolnym dla przyjemności, więc słownictwo potoczne jest jak najbardziej uzasadnione. 

Popełniacie błędy? Bez obaw, ja też! Ale może dowiecie się dziś czegoś nowego i unikniecie choć części z nich w przyszłości? :)

kosmetyczne błędy językowe

Co łączy tę gromadkę na pozór przypadkowych kosmetyków? Zaraz się dowiecie :)

Typowo kosmetyczne

podkład się waży czy podkład się warzy - błędy językowe

Podkład się nie waży, on się warzy

Mój "ulubiony" błąd na blogach. Niestety, jeden z najczęstszych, więc to od niego zacznę. Podkład się warzy, tak samo, jak warzy się śmietana, gdy wydzielają się z niej cząsteczki ściętego białka. Dokładnie o ten efekt chodzi w kontekście podkładu - nieestetyczna, niejednolita struktura, jakby porozsuwana, np. rozpuszczona przez sebum. Jeżeli ktoś pisze, że podkład mu się waży... to przed oczami mam dokładnie taki obraz ;). Zważony podkład może mieć 30 gramów*, ale zwarzony... no cóż, trzeba go zmyć :D

*a jak już jesteśmy przy gramach, to 30 gramów, nie 30 gram :) Tak samo, jak 30 kilogramów mąki, a nie 30 kilogram mąki**.
** podobnie dekagramów, więc w skrócie "deka", a nie "deko", ale to już bardzo na marginesie - zagalopowałam się :D 


Róży, tuszy czy różów, tuszów?

Dopełniacz (kogo? czego?) liczby mnogiej słów: róż, tusz ma końcówkę -ów. 

Mam 7 róży do policzków.
Mam 7 różów do policzków. 
Zużyłam 5 tuszy do rzęs.
Zużyłam 5 tuszów do rzęs. 

"Tuszy" możemy użyć tylko, gdy mówimy o tuszy (puszystości ciała :D). A o róży, gdy na przykład dostaniemy ją od drugiej połówki ;).


bronzer czy brązer - błędy językowe

Bronzer czy brązer?

Obie formy są poprawne ;). Można używać zarówno spolszczonego brązera, jak i zapożyczonego bronzera. Osobiście upodobałam sobie formę "bronzer" i tej używam, ale uwaga! Jeżeli puder, to już brązujący, a nie bronzujący ;). 

Niektórzy wielbiciele poprawnej polszczyzny krzyczą, że tylko forma "brązer" jest poprawna, ale ja bardziej ufam Paulinie z kanału Mówiąc Inaczej, która twierdzi, że poprawne są obie. Internetowe słowniki jeszcze nie opowiedziały się jednoznacznie po żadnej ze stron - być może stanie się tak za kilka lat, gdy przyjmie się jakaś konkretna forma (lub obie) ;). Wy możecie wyciągnąć własne wnioski i używać tak, jak uważacie za słuszne. Przynajmniej na razie :) 

nowewyrazy.uw.edu.pl/haslo/brazer.html
matuje czy matowi - błędy językowe

Matuje czy matowi

Puder matuje, a nie matowi. Matowi są ludzie, którzy użyli pudru matującego :). Świetnie wyjaśniła to Paulina (klik). 


żeli czy żelów - błędy językowe

Żeli czy żelów?

Podobno żeli :) 

Mam w zapasach 10 żeli pod prysznic. 
Mam w zapasach 10 żelów pod prysznic. 


kropli czy kropel - błędy językowe

Kropli czy kropel?

Obie formy są poprawne :) 

Dodałam do kremu 5 kropli oleju arganowego
Dodałam do kremu 5 kropel oleju arganowego

ta perfuma czy ten perfum czy te perfumy - błędy językowe

Ta perfuma, ten perfum,te perfumy...

Bardzo częsty i BARDZO rażący błąd, chyba jeden z najgorszych :(. Jedyna poprawna forma to te perfumy. Nie ma czegoś takiego, jak ta perfuma, czy ten perfum. Nawet, jeżeli trzymacie w dłoni jeden flakon, to nadal są to perfumy. Jeżeli lubicie jakiś konkretny zapach, to również lubicie te perfumy, a nie ten perfum

Odmiana:
(mianownik) Perfumy pozwalają mi wyrazić swoją osobowość
(dopełniacz) Nie znam zapachu tych perfum
(celownik) Takim zmysłowym perfumom trudno mi się oprzeć
(biernik) Wąchałam dziś ładne perfumy
(narzędnik) Z takimi perfumami czuję się pewna siebie
(miejscownik) O perfumach mogłabym rozmawiać godzinami
(wołacz) Perfumy, ale jesteście ładne!


jak odmieniać serum - błędy językowe

Problematyczne serum

W przypadku serum (w znaczeniu kosmetycznym, bo to pojęcie odnosi się także do surowicy krwi) pojawia się problem z odmianą w liczbie mnogiej. Niektóre słowniki podają, że jest to wyraz nieodmienny (czyli zawsze "serum"), a inne, że się odmienia jak forum, muzeum, czy technikum. 

W liczbie pojedynczej - zawsze serum

W liczbie mnogiej odmiana wygląda następująco:
(mianownik) Sera z witaminą C służą mojej cerze
(dopełniacz) Nie używałam jeszcze serów z retinolem
(celownik) Nie ufam serom bez podanego stężenia składników aktywnych
(biernik) Cenię sobie sera o dobrym składzie
(narzędnik) Z serami jestem za pan brat, używam ich codziennie
(miejscownik) O serach z kwasem hialuronowym opowiem w kolejnym wpisie
(wołacz) Sera, dzięki Wam moja skóra odżyła!

Żeby uniknąć skojarzenia z serem, (podobno) można zostawić nieodmienione serum :) 


skalp czy skóra głowy - błędy językowe

Skalp czy skóra głowy?

W języku polskim skalp oznacza skórę z włosami zerwaną z głowy pokonanego wroga - trofeum wojenne m.in. w starożytności. W związku z tym, powinniśmy używać określenia skóragłowy. Częste używanie słowa skalp może wynikać z tego, że po angielsku scalp to po prostu skóra głowy, a jesteśmy leniuchami i jedno słowo "skalp" pisze/mówi się szybciej od dwóch "skóra głowy"... Aplikacja wcierki już nigdy nie będzie taka sama :D 


olej czy olejek - błędy językowe

Olejek czy olej?

Częsty i poważny błąd!!! Olej występuje w postaci "czystej", samodzielnej, na przykład olej kokosowy, olej arganowy, olej sojowy, olej słonecznikowy... Olejek to substancja wonna pozyskiwana w procesie destylacji lub ekstrakcji (olejek zapachowy, olejek eteryczny np. olejek z drzewa herbacianego, olejek lawendowy) LUB mieszanka "czystych" olejów (np. olej arganowy + olej kokosowy + olej lniany) LUB mieszanka oleju/olejów z innymi składnikami. 

Przykłady:
olej arganowy - OLEJ
olejek z drzewa herbacianego - OLEJEK 
olejek pomarańczowy - OLEJEK
olej arganowy + olej kokosowy + olej sojowy - OLEJEK
gliceryna + parafina + witamina E + emulgator + olej arganowy + kompozycja zapachowa - OLEJEK 

Nie można więc powiedzieć na czysty olej kokosowy, że jest to olejek kokosowy (będzie można tak powiedzieć, gdy w składzie będzie np.: gliceryna, parafina, olej kokosowy) :). A na mieszankę różnych olejów, że jest to olej. To właśnie dlatego mówimy olejek do demakijażu - bo w jego składzie obok oleju pojawia się szereg innych składników.

Na zdjęciu powyżej widać: olej babassu, olej arganowy, olejek do demakijażu Resibo, olejek do włosów Sattva, olejek do higieny intymnej, olejek grejpfrutowy, olejek z drzewa herbacianego, olejek cytrynowy.

cellulit czy cellulitis - błędy językowe

Mam cellulit czy cellulitis?

Większość z nas ma cellulit, nie cellulitis. Pomarszczona, nierówna skóra np. na udach czy pośladkach to cellulit, zwany też pomarańczową skórką. Cellulitis to choroba wymagająca natychmiastowej interwencji lekarskiej - zapalenie skóry i tkanki łącznej, często wywołana bakteriami, np. po mechanicznym uszkodzeniu skóry, ukąszeniu owada, ugryzieniu przez psa itd. Jesteś pewna, że masz cellulitis? ;). 


hypoalergiczny czy hipoalergiczny - błędy językowe

Hipoalergiczny a hypoalergiczny

Poprawna forma to hipoalergiczny. W języku polskim występuje człon hipo-, który oznacza obniżoną zawartość, poniżej normy (hipotermia, hipoglikemia, hipotonia). Czyli hipoalergiczny = o obniżonej zawartości alergenów. Hypoalergiczny to po prostu bardzo nieudane tłumaczenie angielskiego "hypoallergenic". Co gorsze, wielu producentów używa tego określenia na opakowaniach. Nawet firmie Bell się to nie udało ;).



poranna rutyna czy rytuał - błędy językowe
Zdjęcie pochodzi z darmowego banku zdjęć i bardzo mi się spodobało :D

Poranna rutyna


W odniesieniu do naszych codziennych, porannych (czy też wieczornych) zwyczajów, powinniśmy używać określenia rytuał, a nie rutyna. Określenie to przywędrowało do nas w wyniku bezpośredniego tłumaczenia angielskiego zwrotu "morning routine". W języku polskim również występuje słowo rutyna, stąd ta łatwość w tłumaczeniu - szkoda tylko, że niepoprawnym. Rutyna jest określeniem negatywnym, używamy go, kiedy np. narzekamy na rutynę w życiu bo każdy dzień wygląda tak samo. Jeżeli faktycznie denerwuje Was, że musicie codziennie myć twarz, tonizować, nakładać serum, krem, malować się itd. to faktycznie może być to poranna rutyna, ale jeżeli po prostu informujecie, co robicie rano, to już niestety nie ;). Polecam TO wyjaśnienie.

Można też mówić o porannym schemacie lub planie czynności, tak jak napisała Hexxana w komentarzu :)


ziai czy ziaji  - błędy językowe

kosmetyki Ziai czy Ziaji

Bardzo często spotykam się na blogach z kosmetykami Ziaji ;). Niestety, ta forma jest niepoprawna. Tak samo, jak możemy mieć wysypkę na szyi (szyja - szyi), tak możemy lubić kosmetyki Ziai (Ziaja - Ziai). Oczywiście miałam tu na myśli tylko odmianę, nie szukajcie związku znaczeniowego między wysypką a Ziają :D. 

Kupiłam krem Ziai. 
Kupiłam krem Ziaji.

Jeżeli macie wątpliwości, możecie napisać: kupiłam krem firmy Ziaja i po problemie ;)

zużyć w przeciągu - błędy językowe
Tam na pewno jest przeciąg! ;)

Należy zużyć w przeciągu

Kosmetyk należy zużyć po otwarciu w przeciągu 10 dni :D. Otwórz wszystkie okna w domu i się smaruj ;). Nie jest to błąd, obie formy są poprawne (w ciągu / w przeciągu), ale moim zdaniem druga brzmi po prostu zabawnie, a językoznawcy zalecają używać "w ciągu" :).

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/w-ciagu-czy-w-przeciagu;2545.html
https://zapytaj.onet.pl/encyklopedia/141514,,,,w_ciagu_w_przeciagu,haslo.html
http://24kurier.pl/blogi/ewa-kolodziejek/w-ciagu-i-w-przeciagu/

dziubek czy dzióbek - błędy językowe

Dziubek czy dzióbek?

Dzióbek na blogach kosmetycznych często odnosi się do podłużnego aplikatora. I choć dawne określenie "dziubać" również miało swoje miejsce w słowniku (uderzać czymś ostrym, kłuć), to w przypadku takiego podłużnego zakończenia poprawną formą jest dzióbek (ostre zakończenie czegoś). Więc butelka jest z dzióbkiem, a nie z dziubkiem :).

https://sjp.pwn.pl/slowniki/dzi%C3%B3bek.html
https://obcyjezykpolski.pl/dziobasku-ty-moj-kochany/
https://pl.wiktionary.org/wiki/dzi%C3%B3bek
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/dziubasek-czy-dziobasek;14905.html

podkład mineralny czy puder mineralny - błędy językowe

Puder mineralny czy podkład mineralny?

Nie jest to może błąd, ale gryzie mnie w oczy. Na rynku mamy zarówno pudry mineralne (na przykład puder glinkowy Annabelle Minerals, puder rozświetlający Neauty Minerals itd.), jak i podkłady mineralne (Neauty, AM, Pixie, Lily Lolo, Earthnicity itd.), więc używanie żadnej z tych form błędem nie jest. Ale już używanie ich zamiennie bez zastanowienia może po prostu wprowadzać kogoś w błąd.

Przecież nie nazywamy wszystkiego, co sypkie, pudrem. Bo czy na sypki róż czy sypki cień do powiek powiemy, że jest to puder? Pod względem formuły sypkiej może i tak, ale nie pod względem spełnianej funkcji. 

Puder może być wygładzający, matujący, rozświetlający, utrwalający itd. I jeżeli jest mineralny, to owszem, jest to puder mineralny. Z kolei podkład służy zwykle wyrównaniu kolorytu cery, a jeżeli składa się z minerałów, to jest to podkład mineralny. Puder mineralny nakładam NA podkład mineralny. A czasem nawet POD podkład mineralny, jako mineralną bazę ;). 

Na wszelki wypadek powtórzę - owszem, w pewnym sensie podkład mineralny jest pudrem mineralnym. Bo jest mineralny i ma postać pudrową. Ale używanie tego określenia może wprowadzać odbiorcę w błąd, że chodzi o inny rodzaj produktu i można się nie dogadać :)

Ostatnio nawet była taka sytuacja na forum wizaż: ktoś pytał o to, czy zwykły puder Neauty matuje lepiej od matującego :). Niestety nikt nie zrozumiał pytania, dopóki nie zapytałam, czy chodziło o podkład mineralny. Okazało się, że tak. I dopiero wtedy wszystko się wyjaśniło ;). Bo w ofercie Neauty jest zarówno podkład matujący, jak i puder matujący. A w pytaniu chodziło o to, czy podkład kryjący lepiej matuje od formuły matującej. 

Inne

Jeszcze tylko kilka błędów, które nie są typowo kosmetyczne, ale spotykam się z nimi bardzo często, a nie planuję poświęcać im osobnego wpisu, więc dodam je tu w ramach gratisu :P


Pamiętajcie o jednym - wszyscy popełniamy błędy! Prowadzimy blogi o tematyce kobiecej, podejrzewam, że mało jest tu językoznawców ;). Ale starajmy się pisać poprawnie (nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać! ;)). Dwa z wymienionych dziś błędów popełniałam na blogu i prawdopodobnie robiłabym to nadal, gdyby nie moje komentatorki, które zwróciły mi uwagę, że używam tych słów niepoprawnie (bynajmniej, osławiony). Ale ja w takiej chwili cieszę się, że mogę się nauczyć czegoś nowego i staram się już tych błędów nie popełniać. Gorzej, gdy ktoś ma to po prostu w dupie - tego nie lubię ;). Na moim blogu pewnie jest sporo błędów, ale się staram! I myślę, że właśnie to jest najważniejsze :). Wpis nie ma na celu nikomu niczego wytykać, ale może nauczymy się wspólnie czegoś nowego? :)

Dowiedzieliście się dziś czegoś ciekawego? :)
A może są jeszcze inne błędy, które często gryzą Was w oczy na blogach? ;)

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

$
0
0
Od 1,5 miesiąca testuję olejek Sattva (ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów) i chciałabym się dziś z Wami podzielić moimi wrażeniami :) 

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Olejek przychodzi od nowości zabezpieczony folią ochronną, co jak najbardziej uważam za plus :)

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Zdjęcie może tego nie oddawać, ale olejek prezentuje się bardzo ładnie! Zdecydowanie zdobi łazienkową półkę swoją prostą, ale estetyczną szatą graficzną :). W kwestiach technicznych również wszystko gra - zamknięcie na zatrzask (lubię!) i dozownik, który jest zakończony jakby "dzióbkiem" - nie jest to zwyczajna dziura, która powoduje rozlewanie produktu na boki i po butelce. Dzięki takiemu "dzióbkowi" można o wiele łatwiej kontrolować dozowanie (nawet płynnego) produktu. 

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Konsystencja jest dość lekka (jak na olejek), płynna i wodnista, nie jest to ciężki, gęsty olej. 

Pewnie wiele osób będzie zastanawiał zapach - jest bardzo przyjemny! Nie da się ukryć, że w przypadku kosmetyków naturalnych (a tu nawet ajurwerdyjskich) zapach często jest barierą uprzykrzającą stosowanie lub przynajmniej budzącą liczne obawy ;). Olejek pachnie słodko, jakby landrynkowo-kwiatowo, przy czym jest dość subtelny, nie męczy podczas trzymania na włosach przez dłuższy czas. Myślę, że jest to ładny zapach w dość uniwersalny i oczywisty sposób, więc raczej powinien się spodobać większości.

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Pomimo dość lekkiej konsystencji (dosłownie chwilę temu roztarłam kropelkę na dłoni i wchłonęła się niemal całkowicie), olejek nie zmywa się aż tak łatwo - nawet jeśli użyję niewielkiej ilości*. Oczywiście to pewnie kwestia konkretnego szamponu, ale ja aktualnie mam otwarte dwa i na ich podstawie się wypowiadam. Łagodny Insight Rebalancing przy jednym umyciu niestety nie daje zbytnio rady i kończę z przyklapem (olejek nakładam również na skórę głowy - dodam). Z kolei micelarny szampon oczyszczający Nivea to aż zbyt silny rypacz - owszem, domywa bardzo dobrze, ale obdziera włosy ze wszystkiego, oczyszcza aż za mocno, przez co stają się przesuszone i z olejku nie pozostaje żadna korzyść. Najlepszą metodą okazało się wstępne zemulgowanie olejku odżywką/maską do włosów (w moim przypadku Kallos - bo tania i nie jest mi szkoda) i dopiero późniejsze umycie szamponem Insight, który samodzielnie nie dawał rady. Taki schemat satysfakcjonuje mnie w pełni. 

* Być może znacie ten trick, ale żeby równomiernie pokryć włosy niewielką ilością olejku, warto nalać go troszkę do miseczki/na jakikolwiek spodek, ale dosłownie 1-2 łyżki, zależy od długości włosów. Następnie maczać w tym same opuszki palców, rozcierać olejek w dłoniach i przejeżdżać pasmo po paśmie taką niewielką ilością. Gwarantuję, że olejek zyska na wydajności, włosy będą równomiernie pokryte w każdym miejscu, a nie będą "ociekać" nadmiarem, bo to również niewskazane. 

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Jeżeli zaś chodzi o działanie - jest bardzo na plus, choć jestem zaskoczona! Po olejowaniu spodziewałam się dociążenia i wygładzenia włosów, zaś w tym przypadku włosy są owszem, bardziej błyszczące i miękkie, ale jednocześnie puszyste (nie mylić z napuszonymi) i hmmm "sypkie", jak to się czasem mówi ;). Oczywiście pod warunkiem skutecznego umycia. Mają się bardzo dobrze i nie mogę narzekać na brak Good Hair Day :). Natomiast w kwestii porostu włosów - myślę, że jest jeszcze za wcześnie po 1,5 miesiąca. Bo nawet, jeśli po kilku tygodniach zaczęło się coś ruszać w tym kierunku, to są to raczej włosy dopiero kiełkujące ;). Jakieś antenki na głowie mam, ale raczej takie 3-4 centymetrowe, więc podejrzewam, że to wcześniejsze ;). Swoją opinię na ten temat wyrażę w denku za jakiś czas i postaram się również dodać tutaj aktualizację (jeżeli pamięć nie zawiedzie). 

Z pewnością warto zwrócić uwagę na skład tego indyjskiego olejku: olej kokosowy, olej słonecznikowy, olej sezamowy, olej z kiełków pszenicy, olej migdałowy, shikakai, neem, jatamansi, amla, mulethi, nagarmotha, bhringraj, olej jojoba, olejek rozmarynowy, kompozycja zapachowa. Jest to więc mieszanka różnych olejów oraz składników naturalnych (ekstraktów z egzotycznych dla naszej lokalizacji roślin) z dodatkiem kompozycji zapachowej. Data ważności długa pomimo naturalnego składu (u mnie 12/2019, bez PAO). Olejek nie był testowany na zwierzętach. 

Sattva Ayurveda, ziołowy olejek rewitalizujący na porost włosów

Olejek kupicie w sklepie Sattva, a konkretniej pod tym linkiem (26 zł/100 ml), są też inne wersje - Maha Bhringraj, Brahmi Amla i przeciwłupieżowy. Markę widziałam także w różnych sklepach (Biorganic24, Kosmetykinatura, Napieknewlosy i wiele innych), więc nie ma problemu, wystarczy pogooglować. Sattva posiada w swojej ofercie również inne kosmetyki do włosów, twarzy i ciała, ale najbardziej słynie jednak ze swojej (podobno świetnej) henny do włosów :) 

A Wy olejujecie swoje włosy? :)

Podkład mineralny Earthnicity Minerals - swatche, porównanie z innymi

$
0
0
Od dawna chodziło za mną wypróbowanie podkładu mineralnego Earthicity - podobno ma przyjemną, lekką i trwałą formułę. Sporo osób chwali go w wątku mineralnym na wizażu. Chciałam zamówić próbki podczas Dnia Darmowej Dostawy, ale kochana Ewa (Odcienie Nude) zaproponowała, że wyśle mi odsypki bo akurat dysponowała interesującymi mnie odcieniami :). I jestem jej bardzo wdzięczna bo przekonałam się, że w gamie Earthnicity nie ma odcienia dla mnie... 

Niestety nie wiem, jak sprawdza się ten podkład. Nie kupię go, bo żaden odcień nie jest "mój". A ponieważ swatchy w necie nie ma zbyt wiele, chciałabym tę lukę wypełnić i ułatwić wybór potencjalnie zainteresowanym osobom. Szczególnie, że odcienie dość mocno się rozjeżdżają w odniesieniu do tego, co widzę na stronie Earthnicity... 

W ofercie Earthnicity jest 14 odcieni, a na swatchach pokazałam 7 najjaśniejszych. 

Zdjęcia robione w świetle dziennym, w oddaleniu od okna:

swatche podkładu mineralnego Earthnicity Minerals, najjaśniejsze odcienie


1 - Annabelle Minerals Sunny Fairest (kryjący) 
2 - Pixie Morning Gold (Amazon Gold)
3 - Ecolore Warm 1
4 - Annabelle Minerals Golden Fairest (kryjący)
5 - Neauty Golden Fair (kryjący)
6 - Pixie Dune (Amazon Gold)
7 - Amilie Ivory (Coverage)

8 - Earthnicity Alabaster
9 - Earthnicity Moonlight
10 - Earthnicity Porcelain
11 - Earthnicity Sunrise
12 - Earthnicity Biscuit
13 - Earthnicity Amber
14 - Earthnicity Natural Light

swatche podkład mineralny Earthnicity Minerals, najjaśniejsze odcienie, Alabaster, Moonlight, Porcelain, Sunrise, Biscuit, Amber, Natural Light, Annabelle Minerals Sunny Fairest, Pixie Morning Gold, Ecolore Warm 1, Annabelle Minerals Golden Fairest, Neauty Golden Fair, Pixie Dune, Amilie Ivory

swatche podkład mineralny Earthnicity Minerals, najjaśniejsze odcienie, Alabaster, Moonlight, Porcelain, Sunrise, Biscuit, Amber, Natural Light, Annabelle Minerals Sunny Fairest, Pixie Morning Gold, Ecolore Warm 1, Annabelle Minerals Golden Fairest, Neauty Golden Fair, Pixie Dune, Amilie Ivory

Światło dzienne, bliżej okna (cieplejsze barwy):

swatche podkład mineralny Earthnicity Minerals, najjaśniejsze odcienie, Alabaster, Moonlight, Porcelain, Sunrise, Biscuit, Amber, Natural Light, Annabelle Minerals Sunny Fairest, Pixie Morning Gold, Ecolore Warm 1, Annabelle Minerals Golden Fairest, Neauty Golden Fair, Pixie Dune, Amilie Ivory

Światło sztuczne, białe zimne:

swatche podkład mineralny Earthnicity Minerals, najjaśniejsze odcienie, Alabaster, Moonlight, Porcelain, Sunrise, Biscuit, Amber, Natural Light, Annabelle Minerals Sunny Fairest, Pixie Morning Gold, Ecolore Warm 1, Annabelle Minerals Golden Fairest, Neauty Golden Fair, Pixie Dune, Amilie Ivory

Chciałam kupić odcień Moonlight (dolny rząd, drugi od lewej, czyli numer 9) bo na zdjęciach Earthnicity wydawał się chłodno-żółtym odcieniem. Tak też mi doradzano na forum. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo to jasny, lekko brzoskwiniowy, ciepły beż. Na pewno nie żółty-chłodny. Żółty-chłodny, to jest ten bezpośrednio nad nim (Pixie Morning Gold). Gama Earthnicity niestety okazała się dość uboga. Fakt, że Moonlight byłby najbliżej, ale to nie to. Dziękuję Ewie, że mogłam się o tym przekonać!

Podkład kosztuje 89,99 zł za 9 g w sklepie Earthnicity

Mieliście styczność z minerałami Earthnicity?

Kosmetyki do makijażu Eveline {14 minirecenzji + makijaż}

$
0
0
Od miesiąca mam przyjemność testować ogromny mix kosmetyków Eveline i chciałabym się dzisiaj z Wami podzielić moimi wrażeniami odnośnie większości z nich :) Zdjęcie pochodzi z podsumowania stycznia. Nie uświadczycie tu dzisiaj (wyjątkowo) zdjęć z każdej możliwej strony, składu itd., ponieważ wpis chyba nigdy by się nie załadował :D A i tak będzie bardzo długi. W razie potrzeby służę pomocą i będę odpowiadać na pytania lub zamieszczać dodatkowe zdjęcia w komentarzach (zrobiłam ich więcej, ale nie wszystkie chciałam tu ładować, po prostu). Kosmetyki sprawdziły się u mnie bardzo różnie. Myślę, że to naturalne, szczególnie biorąc pod uwagę tak ogromną ilość testowanych produktów.

recenzja kosmetyków Eveline blog

Na pierwszy ogień idzie słynny podkład Eveline Liquid Control HD. Znajduje się w szklanym - ciężkim, ale porządnym opakowaniu z pipetką. Chodzi ona sprawnie, nie zacina się, łatwo wydobyć podkład w idealnej ilości co do kropelki. Podkład jest bardzo rzadki, wręcz płynny i lejący się, trzeba wstrząsnąć przed użyciem. Nie spodziewałam się, ale... oceniam to na plus! Bardzo łatwo się rozprowadza, a w szczególności upodobałam sobie gąbeczkę. Po chwili zastyga, ale jest plastyczny na tyle długo, że spokojnie można go rozprowadzić bez problemu. Pomimo bardzo płynnej konsystencji, jego krycie jest dobre! Nawet cienka warstwa bez problemu pokrywa niedoskonałości cery, w tym bardziej widoczne blizny czy przebarwienia. Podkład nie podkreśla nadmiernie suchych skórek (a obecnie przy kwasach i retinolu z czystym sumieniem mogę to potwierdzić)! Tuż po zastygnięciu daje dość pudrowe wykończenie - nie jest to płaski mat, ale nie wymaga bezwzględnego przypudrowania. Ja i tak zawsze sięgam po puder w celu utrwalenia i kontroli sebum przez najbliższe godziny. Producent obiecuje "baby face effect" i wiecie co? Coś w tym jest! Twarz wygląda nieskazitelnie i gładko, prawie jak po obróbce. Efekt satysfakcjonuje mnie w 100% i nie spodziewałam się, że buzia będzie po nim wyglądać tak ładnie! Jeżeli chodzi o trwałość - bywało różnie. W dużej mierze zależy to od stanu cery i kremu użytego pod spód. Zauważyłam, że najlepiej się trzymał, gdy był nałożony cienką warstwą (przy dokładaniu w celu budowania krycia lubił się zwarzyć lub nieestetycznie ścierać np. z nosa) i... na gołą skórę - po umyciu i wyrównaniu pH tonikiem. Z cięższymi kremami może się przydarzyć ciastko lub szybki błysk. Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki krem aktualnie macie - jeżeli lekki, to istnieje szansa, że dogada się z tym podkładem. Ja mam aktualnie same SPF50 i tu bywało różnie. Podkład zapewnia mat na całkiem długo, ale znowu - to zależy, co znajdzie się pod nim. 

Jak na razie - jest dość sielankowo, ale niestety ma zasadniczą wadę, która sprawia, że powędruje dalej i nie zachowam go dla siebie. Kolor... :( 005 jest zaskakująco jasnym odcieniem jak na polskie realia drogeryjne (to bardzo na plus!), ale... jest okrutnie różowy. Niestety trudno mi było to uchwycić na zdjęciach. Na początku wydaje się nawet ładny, dość neutralny w kierunku różowego, ale po roztarciu, gdy zaczyna zastygać, oksyduje do brzydkiego różu. Radzę sprawdzić tester przed zakupem w drogerii i wyjść do światła dziennego. Z kolei 010 ma ładniejszą tonację, jednak jest to już odcień ciemny.

Podsumowując, jestem pod wrażeniem jakości tego podkładu i jego właściwości. Piękne krycie, a przy tym lekkość na skórze. Dobra trwałość i mat. Wykończenie pudrowo-wygładzające, które naprawdę sprawia wrażenie "baby face" :). Jeżeli tylko znajdziecie w gamie odcień dla siebie, warto spróbować. Ja, jako bardzo blady żółtek, niestety nie należę do tej grupy szczęśliwców ;)

Cena: 36,49 zł/32 ml (Rossmann)

Eveline Liquid Control HD 005 recenzja blog swatch

Niestety to zdjęcie nie oddało jego koloru - jest bardziej różowy

Eveline Liquid Control HD 005 recenzja blog swatch

zdjęcie po lewej: Eveline 005 / LA Girl Light Yellow / Lumene Natural Code 10 Vanilla
zdjęcie po prawej: Eveline 005 świeża porcja / Eveline 005 zoksydowany / skrawek LA Girl

Eveline Liquid Control HD 005 recenzja blog swatch

Tu ponownie aparat jest bardzo przychylny dla koloru, ale na żywo nie było tak dobrze... 
Na zdjęciach na końcu wpisu najlepiej widać różnicę między szyją a twarzą

Po lewej twarz przed, po prawej twarz po (sam podkład, cienka warstwa wklepana gąbeczką)
Ma naprawdę imponujące krycie i zobaczcie, jaki jest ładnie pudrowy! Twarz wygląda gładko i nieskazitelnie *o*
Jest zachwyt!

Eveline Liquid Control HD 005

Eveline Liquid Control HD 005

Zdarza mi się bawić w przyżółcanie podkładów, ale w tym przypadku kolor jest tak różowy (po lewej), że to nie ma sensu, muszę go mieszać ze zbyt dużą ilością żółtego korektora LA Girl Light Yellow (w środku), przez co robi się ciężki i ma większą tendencję do warzenia (przez korektor). Na zdjęciu poniżej jest też obrazowe wyjaśnienie dlaczego nie lubię Color Blend Yellow z Kolorówki (po prawej) - bo jest żółto-pomarańczowy i nie tylko przyżółca podkład, ale też go przyciemnia i ociepla. A ja jestem chłodno-żółta (idąca w oliwkę), a nie ciepło-żółta. 

Eveline Liquid Control HD 005 recenzja blog swatch przyżółcanie podkładu LA Girl żółty korektor Light Yellow Color Blend Yellow Kolorówka.com

Swatche pochodzą z tego wpisu: Przegląd jasnych i bardzo jasnych podkładów

od lewej do prawej:
NYX Stay matte but not flat 01 Ivory
Lorigine Mythique Charm Mineral Luminous Smoothness Foundation 1.5 Ivory
Revlon Colorstay Combination/Oily 150 Buff
Lumene CC Cream 6w1 Ultra Light
NYX Total Control Drop Foundation 01 Pale
Eveline Liquid Control HD 005 Ivory
Sensique CC 01 Ivory
Missha Perfect Cover #13

Eveline Liquid Control HD 005 swatch porównanie

Oksydacja Eveline 005:

Eveline Liquid Control HD 005 czy ciemnieje

Porównanie odcieni 005 i 010 Eveline Liquid Control HD (światło drogeryjne)

Eveline Liquid Control HD 005 010 porównanie

Testowałam również krem CC Eveline (dokładniej - Magical CC Cream, multifunkcyjny podkład SPF 15) w odcieniu najjaśniejszym z możliwych, czyli 50 Light Beige. Znajduje się w miękkiej tubce z nakrętką. Krem jest biały, ale z "granulkami" pigmentu, które po roztarciu przybierają kolor podkładu (kremu CC ;)). Krem zadziwiająco łatwo się rozprowadza! I choć jestem absolutną fanką gąbeczki i nie lubię nakładania podkładów palcami, to... w tym przypadku absolutnie polecam użycie dłoni. Krem ma słabiutkie krycie, raczej służy jedynie wyrównaniu kolorytu. Gąbeczka zabiera krycie jeszcze bardziej, co zupełnie mija się z celem. Ale mogę jedynie zapewnić, że palcami rozprowadza się bajecznie łatwo bez żadnych smug, nie zastyga za szybko (nie rolujemy tego, co już zdążyło zastygnąć), więc nie ma obaw. Pachnie jakby lekko kwiatowo. O ile podkład HD nie wymagał przypudrowania, tak krem CC daje już raczej mokre wykończenie. Jeżeli chodzi o trwałość... to trochę zabawne, bo ten krem jest tak lekki, że zupełnie bezproblemowy. Daje tak niewielkie krycie, że nawet jeżeli się zetrze z brody czy nosa, to w sumie... bez różnicy. Nic się nie warzy, bo jest tak lekki, że tu się nie ma co zwarzyć. Bardzo słabo trzyma mat w ryzach - przez swoją formułę. Już na dzień dobry daje mokre wykończenie, wymagające przypudrowania. A po przypudrowaniu... po 2 godzinach na buzi jest jeszcze ładna satynka, ale już po 4 godzinach potok sebum wymagający interwencji. Raczej polecałabym go cerom normalnym i suchym, niż tłustym i mieszanym. I ponownie ta lekkość daje o sobie znać przy ściąganiu sebum bibułkami matującymi - zero warzenia, ścierania z twarzy. Po odciągnięciu sebum bibułką, wygląda jak tuż po nałożeniu. Zawiera SPF15.

W jego przypadku kolor jest dość ciemny (również oksyduje po chwili), ale już nie różowy. Idzie bardziej w ciemny beż z bardzo delikatną pomarańczową nutką, która ujawnia się po zastygnięciu. Niestety dla mnie za ciemny i w nieodpowiedniej tonacji :( 

Podsumowując, polecałabym go osobom o cerze normalnej lub suchej, szukającym bardzo lekkiego krycia na co dzień. Takiego bezproblemowego kremu CC, który łatwo rozprowadzi się palcami, nie będzie się warzył i ścierał, a nawet jeśli - to nie zrobi "dziury" bo przy tak lekkim kryciu to praktycznie niezauważalne. Osoby potrzebujące długotrwałego matu i dobrego krycia raczej nie będą zadowolone :).

Cena: 17,49 zł/30 ml (Rossmann)

Krem CC Eveline Magical CC Cream, multifunkcyjny podkład SPF 15 50 Light Beige recenzja blog swatch

Krem CC Eveline Magical CC Cream, multifunkcyjny podkład SPF 15 50 Light Beige recenzja blog swatch

Eveline CC Magical Colour Correction 50 Light Beige, LA Girl Light Yellow

Krem CC Eveline Magical CC Cream, multifunkcyjny podkład SPF 15 50 Light Beige recenzja blog swatch

po lewej przed, po prawej po (sam krem CC)
niestety wyraźnie odcina się od szyi (nie przeciągałam po niej, by kolor był lepiej widoczny)

Krem CC Eveline Magical CC Cream, multifunkcyjny podkład SPF 15 50 Light Beige recenzja blog swatch

A tu już tylko "po" - z obu stron
No, kolor nietrafiony...

Krem CC Eveline Magical CC Cream, multifunkcyjny podkład SPF 15 50 Light Beige recenzja blog swatch

W przesyłce znalazły się również dwa kremowe róże w sztyfcie (Eveline Blush Full HD) - przyznam szczerze, że to moje pierwsze produkty tego typu, więc nie mam odniesienia. Zawsze się ich bałam - że zrobię sobie plamy i na pewno się to nie uda ;). Na początku były owinięte folią ze wszystkimi niezbędnymi informacjami (skład, numer odcienia itd.) i... popełniłam wielki błąd :(. Te róże fotografowałam w pierwszej kolejności, nie zrobiłam zdjęć przed rozpakowaniem i... nie mam pojęcia, jakie to numery. Nie mają odcieni na "opakowaniu właściwym" - były tylko na folii, którą wyrzuciłam. Odnoszę wrażenie, że to 01 (cukierkowy róż) i 03 (brudny róż), ale nie dam sobie ręki uciąć. Jeżeli będę w pobliżu drogerii w najbliższym czasie, postaram się sprawdzić i zaktualizować tę informację. Mają lekko słodki, cukierkowy zapach. Są przyjemnie kremowo-śliskie, gładko suną po skórze, absolutnie nie tępo. Raczej półtransparentne, więc nie ma aż tak dużych obaw o zrobienie sobie krzywdy ;). Rozprowadzają się całkiem łatwo. Czasami nakładałam prosto ze sztyftu na twarz i wklepywałam palcami, czasem nakładałam na palce i wklepywałam w skórę, a czasami aplikowałam na twarz i rozklepywałam gąbeczką. Trwałość przyjemna, choć nie do samego wieczora. Jak już napisałam - rozprowadzają się całkiem łatwo. ALE nie aż tak łatwo, jak klasyczne róże prasowane. Wymagają więcej czasu i uwagi, by je dokładnie porozklepywać bez plam. Na początku zdarzało mi się, że róż jakby lekko rozpuszczał podkład i nie wyglądało to zbyt estetycznie. Czasami starałam się rozetrzeć aż zbyt dokładnie, przez co ścierałam trochę jedno z drugim. Z czasem nabrałam wprawy i było coraz lepiej, ale nadal nie jest to tak ładny i szybki efekt, jak przy klasycznych różach.

Podsumowując, ogólnie cieszę się, że mogłam je wypróbować, ale nie pozostanę fanką takiej formy aplikacji. Róże prasowane (a nawet sypkie) są po prostu o wiele łatwiejsze i szybsze w użyciu. Jeżeli lubicie róże w sztyfcie - warto spróbować :) Mają przyjemny zapach, maślaną konsystencję i dość łatwo się rozprowadzają. Trwałość jest ok, ale nie całodniowa. Ten brudny róż (chyba 03) jest przepiękny i bardzo twarzowy. 

Cena: 27,99 zł/5 g (Rossmann)

Eveline Blush Full HD kremowy róż w sztyfcie 01 03

Eveline Blush Full HD kremowy róż w sztyfcie 01 03

Kremowy rozświetlacz w płynie Eveline All in One okazał się TAKIM CUDEŃKIEM, że aż nie mogę w to uwierzyć! Jestem w szoku, że jeszcze nie wstrząsnął blogosferą! Szczerze mówiąc nigdy o nim nie słyszałam i nie czytałam, a szkoda, bo sporo mnie ominęło!

Niepozorny kartonik skrywa w sobie niepozorną buteleczkę. Zwykła, estetyczna, niczego nie urywa. W środku pędzelek, trochę pokrzywiony, obklejony do granic możliwości rozświetlaczem ;). Pierwsze wrażenia umiarkowane. Ale wystarczy nałożyć na skórę i rozklepać/rozetrzeć, by poczuć wielkie WOW! Po pierwsze - daje piękną, niemal bezdrobinkową taflę. Oczywiście drobinki tam są (w końcu to rozświetlacz!), ale ultradrobniutkie. Po drugie - efekt daje się bez problemu stopniować. Całkiem niedawno kupiłam rozświetlacz w płynie Lumene, który owszem, jest przepiękny, ale bardzo mocny. Ułamek kropelki daje niemal lustro na twarzy i nie za bardzo jest jak to ograniczyć - sięgam po niego tylko wtedy, gdy faktycznie chcę mega błysku. W przypadku Eveline - da się tak i tak. Można nałożyć odrobinkę, rozklepać i uzyskać bardzo subtelne odbijanie światła, a da się nałożyć więcej i robić wrażenie intensywnym połyskiem :). Co jeszcze jest mega istotne - nakłada się bajecznie łatwo. Jeżeli właśnie boicie się, że nie dacie rady, że to będzie wyglądać sztucznie, że zrobicie sobie plamę i takie tam - absolutnie muszę zaprzeczyć! Najbardziej upodobałam sobie nałożenie odrobinki rozświetlacza pędzelkiem na wierzch dłoni, lekkie zanurzenie opuszka i dopiero wtedy rozklepywanie na policzku - łatwiej jest stopniować efekt. Jak nałożyłam pędzelkiem bezpośrednio na twarz, to było tego stanowczo za dużo ;). A rozklepywanie to dosłownie kilka sekund - pac, pac, pac i już gotowe! No i jeden pędzel mniej do mycia wieczorem :) O ile róże w sztyfcie wymagały dużej uwagi i staranności w rozcieraniu, tak tutaj to dosłownie sekundy. 

Żałuję jedynie, że trafił mi się kolor Gold, który jest odrobinę widoczny na moim ekstremalnie bladym policzku. Ale jest jeszcze wersja Light, którą widziałam u Justyny (na razie tylko na Stories) i myślałam, że obślinię telefon :D Muszę go mieć i na 100% kupię! 

Podsumowując, to absolutna perełka i tak cudowny produkt, że jestem w szoku, że nigdy o nim nie słyszałam. Lubicie rozświetlacze? Koniecznie śmigajcie do drogerii, a kosztuje grosze w stosunku do jakości! Boicie się tych w płynie? Absolutnie niesłusznie, aplikuje się bajecznie łatwo! Lubicie możliwość stopniowania efektu? Czasem delikatny błysk, a czasami super tafla? To coś dla Was :D Polubiłam go chyba jeszcze bardziej od Lumene (który w cenie regularnej kosztuje 129 zł!).

Dodatkowe swatche tutaj: Przegląd rozświetlaczy

Cena: 11,69 zł/8 ml (Rossmann)

Kremowy rozświetlacz w płynie Eveline All in One Gold recenzja blog swatch

Kremowy rozświetlacz w płynie Eveline All in One Gold recenzja blog swatch

Kremowy rozświetlacz w płynie Eveline All in One Gold recenzja blog swatch

Kremowy rozświetlacz w płynie Eveline All in One Gold recenzja blog swatch

Rozświetlacz w kredce (wg producenta kredka do konturowania - Eveline Contour Sensation Step 4 Strobing) okazał się być bardzo przyjemny, ale w bezpośrednim porównaniu do rozświetlacza w płynie wypada słabiej. Kredka jest wykręcana, więc nie trzeba się martwić o temperowanie. Sztyft jest miękki i śliski, więc gładko sunie po skórze. Ładny, szampański odcień, ale w tym przypadku drobinki są już bardziej widoczne i da się zauważyć, że coś migocze na twarzy :). Łatwość użycia bardzo na plus - aplikuję bezpośrednio na twarz i rozklepuję granice palcami (przebiega to szybko i sprawnie). Niemniej jednak efekt po rozświetlaczu w płynie jest dla mnie ładniejszy :)

Dodatkowe swatche tutaj: Przegląd rozświetlaczy

Cena: 15,69 zł/4 g (Rossmann)

rozświetlacz Eveline w kredce, kredka do konturowania, Eveline Contour Sensation Step 4 Strobing recenzja blog swatch

po prawej roztarłam :)

rozświetlacz Eveline w kredce, kredka do konturowania, Eveline Contour Sensation Step 4 Strobing recenzja blog swatch

Korektor w kredce (Eveline, Ideal Cover Full HD, korektor precyzyjny na niedoskonałości, natural) to jedyne totalne rozczarowanie z całego dzisiejszego zestawienia. Występuje w tylko jednym odcieniu, dla mnie za ciemnym. Precyzyjna kredka w tym przypadku raczej jest minusem, bo w przypadku jakiejkolwiek niedoskonałości zaczyna się kolorowanka po twarzy, trzeba się mazać i mazać, żeby pokryć cały obszar - moim zdaniem kredka powinna być większa ;). W dodatku krycie jest bardzo słabe i na trzecim zdjęciu próbowałam zakryć pieprzyk - tam są CZTERY warstwy korektora i pieprzyk nadal przebija. W przypadku próby zamaskowania czegoś na twarzy, kończę z pomarańczową plamą na nadal prześwitującej niedoskonałości, więc nie tylko nie zostaje ona ukryta, lecz wręcz uwydatniona :D. Sztyft jest miękki i gładko sunie po skórze, ale to chyba jedyna zaleta. Niestety, dla mnie to bubel.

Cena: 11,79 zł/? g (nie znalazłam gramatury...)

Korektor w kredce Eveline, Ideal Cover Full HD, korektor precyzyjny na niedoskonałości, natural recenzja blog swatch

Korektor w kredce Eveline, Ideal Cover Full HD, korektor precyzyjny na niedoskonałości, natural recenzja blog swatch

Cztery warstwy?!

Korektor w kredce Eveline, Ideal Cover Full HD, korektor precyzyjny na niedoskonałości, natural recenzja blog swatch

Tak się składa, że te metaliczne cienie w kremie znam dłużej :) Już jakiś czas temu kupiłam odcień 01 (z polecenia Justyny). Bardzo lubię takie metaliczne cienie na powiekach, w tym również te w płynie, które często są samowystarczalne i idealne do szybkiego makijażu jednym produktem ;). Aplikator w formie gąbeczki pozwala na szybkie i łatwe dozowanie produktu. Pigmentacja jest niezła, ale nie pełna. Przy rozklepywaniu palcem, cienie tracą na intensywności, zwykle muszę jeszcze trochę dołożyć. Rozklepywanie jest też odrobinę problematyczne - pigment przenosi się na palec, gdzieś się robi prześwit, a gdzieś cienia jest trochę za dużo, co powoduje nierównomierne rozłożenie na powiece. Trudno jest też rozetrzeć granice bo jak już zastygnie, to kaplica. Da się je nałożyć ładnie, ale wymaga to chwili uwagi i cierpliwości, a w tym samym czasie nałożyłabym już bazę i zwykły, prasowany, łatwiejszy w obsłudze cień. W swoich zbiorach mam niemal identyczny kolorem (do 01) cień w kremie Rimmel i nakłada się o wiele łatwiej. Jeżeli macie nieproblematyczne powieki - cienie dadzą radę bez bazy. U mnie trochę "parują" w ciągu dnia - na bazie trzymają się o wiele lepiej. Ale ja mam problematyczne powieki (metody na korektor czy Color Tattoo się u mnie nie sprawdzają totalnie) i używanie bazy jest dla mnie codziennością :) 

Ogólnie mój stosunek jest raczej neutralny - lubię te cienie, ale nie są bez wad. U Justyny trafiły do ulubieńców już dłuższy czas temu, ale do moich niestety nie trafią. Mają piękne kolory (w tym rose gold), są niedrogie i da się je ładnie nałożyć, ale wymaga to więcej czasu i staranności - zanim ładnie rozpracuję taki cień w kremie na powiece, to już dawno miałabym nałożoną bazę i jakikolwiek cień prasowany.

Cena: 15,99 zł/4,5 ml (Rossmann)

od lewej: 01, 02, 03

metaliczne cienie w kremie Eveline recenzja blog swatch

metaliczne cienie w kremie Eveline recenzja blog swatch

Te eyelinery Celebrities również znam nie od dziś, a brąz i czerń są w moich zbiorach od dawna. Ba, czerń mam już po raz kolejny - to nie pierwsza buteleczka! Cieszę się, że teraz mam też fiolet :). Są obłędnie, zachwycająco dobre! Przecudownie napigmentowane, wystarczy jedna warstwa, żeby zrobić piękną kreskę, nie trzeba poprawiać. Zastygają do matu, nie błyszczą na powiece. Czerń jest smoliście czarna, co porównacie z 8 innymi eyelinerami w TYM wpisie z 2016 roku. Mocnopłynne (więc nie robią "ząbków" na powiece), ale jednocześnie się nie rozlewają. Pędzelek idealny - precyzyjnie przycięty, nie za gruby. Zrobienie jaskółki to pestka. Trwałość świetna, nie odbijają się na powiece, co czasem mi się zdarza przy innych. 

Jestem absolutnie zakochana w łatwości malowania kresek tymi eyelinerami. Ogólnie rzadko maluję kreski, a nawet bardzo rzadko. Ostatnio regularnie malowałam je kilka lat temu. Przesyłka Eveline "zmusiła mnie" (pozytywnie, oczywiście) do ponownego spróbowania i proszę bardzo - niemal idealna kreska za pierwszym razem, nawet u takiego żółtodzioba, który stracił całą wprawę. Zobaczycie na końcu wpisu. Polecam bardzo!

Cena: 12,99 zł/3 ml (Rossmann)

eyelinery Eveline Celebrities w kałamarzu w pędzelku recenzja blog swatch

brąz lekko połyskuje, bo nie zdążył zastygnąć - po zastygnięciu jest matowy

eyelinery Eveline Celebrities w kałamarzu w pędzelku recenzja blog swatch

Tusze Eveline to jedne z moich ulubionych tanich tuszów drogeryjnych! Kupuję je od bardzo dawna (przeróżne wersje) i zawsze jestem zadowolona. Volume Celebrities to moje czwarte lub piąte opakowanie (!!!), zaś srebrny Volumix Fiberlast mam akurat po raz pierwszy. Szczoteczki są niemal identyczne, ale nie gwarantują identycznego efektu (a byłam przekonana, że tak będzie!). Uwielbiam ten kształt klepsydry, który ładnie wywija rzęsy również w kącikach. Silikonowa szczoteczka świetnie je rozdziela. Volume Celebrities robi zwykle większe "wow" na rzęsach, daje więcej objętości, bardziej je pogrubia, ale niekiedy też bardziej je obkleja tuszem. Natomiast Volumix Fiberlast nabiera tuszu jakby mniej i lepiej je rozdziela, można łatwiej stopniować efekt. Oba tusze bardzo polubiłam, ale teraz, mając porównanie, chyba sięgnęłabym po srebrny. Na początku są ciut mokre, warto poczekać aż podeschną. Mogą się trochę osypywać w ciągu dnia. Ogólnie bardzo lubię i chętnie będę wracać - do tych i innych wersji, które miałam wcześniej. 

Cena: 16,49 zł/7 ml (Volume Celebrities), 16,39 zł/9 ml (Volumix Fiberlast) - Rossmann

Eveline Volume Celebrities tusz do rzęs, Eveline Volumix Fiberlast tusz do rzęs efekty blog recenzja

po lewej Volumix Fiberlast, po prawej Volume Celebrities
ale muszę tu dodać, że po prawej stronie (czyli mojej lewej tak naprawdę) rzęsy mam bardziej niesforne i trudniejsze do ułożenia ;)

Eveline Volume Celebrities tusz do rzęs, Eveline Volumix Fiberlast tusz do rzęs efekty blog recenzja

Paletka do brwi Eveline jest całkiem przyjemnej jakości. Zawiera dwa cienie i bezbarwny wosk do utrwalania brwi. Pędzelek jest raczej do niczego - za gruby. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, choć raczej miękkie i pylące (pokazałam na ostatnim zdjęciu). Sama ich jakość jest ok, ale kolory dla mnie zupełnie nietrafione. Mam je na sobie również powyżej (na zdjęciu z tuszami) i widać, że ciepła tonacja wyraźnie się odcina. Czasem używam jako cieni do powiek :) 

Cena: 23,49 zł/paletka (Rossmann)

Paletka do brwi Eveline recenzja blog swatch

Paletka do brwi Eveline recenzja blog swatch

na swatchu od lewej: oba cienie Eveline, puder do brwi Golden Rose 104, którego używam (ten szarawy) - nie ma co się dziwić, że te z paletki po prostu mi nie pasują kolorystycznie
z prawej strony widok po dotknięciu puchatym pędzlem ;)

Paletka do brwi Eveline recenzja blog swatch

W przesyłce znalazły się trzy błyszczyki All In One (112, 114 i 115). Są dosyć gęste, lepkie i mają cukierkowy, przyjemny zapach. Nie należy się obawiać ich kolorów, bo są półtransparentne, więc nawet ten najciemniejszy w praktyce na ustach tak nie wypada. Mają całą masę drobinek (wcale nie takich małych) - trochę szkoda. Ogólnie są przyjemne, tylko te drobinki wszystko psują. No i ja błyszczyków nie używam - mam w swoich zbiorach tylko jedną sztukę :). 

Cena: 15,49 zł/4,5 ml (Rossmann)

Eveline błyszczyki All In One (112, 114, 115) - recenzja, blog, swatch

Eveline błyszczyki All In One (112, 114, 115) - recenzja, blog, swatch

Eveline błyszczyki All In One (112, 114, 115) - recenzja, blog, swatch

od lewej do prawej: usta bez niczego, 112, 114, 115
przepraszam za stan moich ust, ale sezon grzewczy daje mi się we znaki i niestety poziom ich suchości jest nie do opanowania...

Eveline błyszczyki All In One (112, 114, 115) - recenzja, blog, swatch

Tu mam na ustach najciemniejszy odcień (tak, ten w kolorze czerwonego wina!) 
Prawda, że nie należy obawiać się pigmentacji? :) 

Eveline błyszczyki All In One (112, 114, 115) - recenzja, blog, swatch

Metaliczne usta to trend, którego nie podzielam ;). Nie podoba mi się to na sobie, a u innych... bardzo rzadko. Ogólnie super, że Eveline wyszło naprzeciw obecnym trendom i wypuściło swoje metaliczne pomadki (jak ktoś lubi, to przynajmniej będzie miał w czym wybierać!), ale to nie dla mnie. Eveline Aqua Metallic występuje w 6 odcieniach, z czego ja mam 3. Pomadki mają z jednej strony numerek z odcieniem, a z drugiej "okienko" z podglądem - fajne! :). Ładniepachną i są bardzo kremowe, gładko suną po skórze i ustach. Są też dobrze napigmentowane, wystarczyło raz przejechać po ustach - a przynajmniej w przypadku 800. 801 i 804 wydają się być łagodniejsze, ale ich na usta nie nakładałam. Pomadka ma być ultra-nawilżająca i choć nie jestem w stanie tego stwierdzić (nałożyłam raz, na krótko), to formuła była dla ust BARDZO komfortowa :). Jeżeli lubicie metaliczne pomadki, to warto spróbować.

Cena: 15,49 zł/? g (nie znalazłam gramatury...) 

Eveline Aqua Metallic metaliczna pomadka do ust recenzja blog swatch

Eveline Aqua Metallic metaliczna pomadka do ust recenzja blog swatch

Eveline Aqua Metallic metaliczna pomadka do ust recenzja blog swatch

Ja wiem, że pod względem ust koszmarnie wybrzydzam, ale czerwieni też nie noszę (ale maruda ze mnie! błyszczyki nie, metaliczne usta nie, czerwień nie :D ale niestety - noszę tylko pomadki kremowe i matowe i tylko w bezpiecznych odcieniach). Czerwień miałam kilka razy na ustach i faktem jest, że za każdym razem czuję się jak milion dolarów, ale totalnie nie mam głowy do tego, czy coś mi się zjadło, rozmazało i tak dalej. Nie mam też nerwów do równiutkiego wyrysowywania ust, a w przypadku nudziaków zupełnie mnie to nie musi obchodzić. Dlatego ilekroć takie odcienie wpadają w moje ręce, i tak puszczam je dalej.

Eveline Aqua Trend Collection to seria 6 czerwonych pomadek (ja mam 4). Sztyfty wypadają ciut inaczej, niż swatche, więc warto pomacać tester przed zakupem (albo chociaż zerknąć na zdjęcia swatchy :)). Są bardzo mięciutkie i kremowe, pozostawiają lekko połyskującewykończenie. Bardzo dobrze się nakładają, choć nie dają pełnej pigmentacji, co może być widoczne np. na obrzeżach ust. Odrobinę wżerająsię w skórę swoim pigmentem, jak tinty. Plastik trochę rozczarowuje, a jedna z pomadek chowa mi się samoczynnie po odkręceniu... Trwałość testowałam tylko raz, w warunkach domowych - połowa ust z bazą (o niej za chwilę), połowa ust bez bazy. Bez bazy po 3 godzinach pomadka wyraźnie straciła na intensywności i zjadła się od środka, natomiast na bazie wyglądała niemal idealnie. W międzyczasie nic nie jadłam, tylko piłam herbatę :). 

Cena: ??? wg producenta 19,69 zł, na stronie Rossmanna 8,49 zł (może wyprzedają?)

Eveline Aqua Trend Red Collection czerwona pomadka do ust recenzja blog swatch

(taka sama kolejność, jak wyżej)

Eveline Aqua Trend Red Collection czerwona pomadka do ust recenzja blog swatch

pigment lekko się wżera:

Eveline Aqua Trend Red Collection czerwona pomadka do ust recenzja blog swatch

Baza pod pomadkę (Eveline, All Day Ideal Stay, baza pod pomadkę, utrwalająca kolor, 8w1) to produkt, który wydawał mi się zupełnie zbędny, dopóki go nie spróbowałam :). To moja pierwsza baza pod pomadkę i wow, to naprawdę robi różnicę! Opakowanie trochę nie zachwyca, to zwykła biała buteleczka z aplikatorem w formie gąbeczki. Baza ma dziwny, trochę chemiczny zapach, którego nie jestem w stanie do niczego porównać. Jest rzadka, ale bardziej przypomina tłustawą emulsję niż płyn. Po chwili wchłania się do absolutnego matu, z taką silikonowo-wygładzającą kołderką. Dzięki temu suche skórki zostają pokryte, wygładzone taką równomierną warstwą, a pomadka ich nie podkreśla (stanowczo mi się to teraz przydaje :D). Kolejna sprawa - jeżeli pomadka ma tendencję do wżerania się w usta (jak te czerwone :)), to taka baza temu zapobiegnie. Odnoszę też wrażenie, że kolor rozkłada się na bazie bardziej równomiernie i jednolicie, szczególnie w przypadku pomadek o niepełnej pigmentacji. W ogóle - pomadka lepiej się nakłada, gładko sunie i lepiej się "przyczepia" do ust! Jeżeli ma błyszczące wykończenie, to na bazie odrobinę na nim traci i staje się bardziej matowa (ale nie zupełnie matowa, tylko po prostu nie aż tak błyszcząca ;)). No i trwałość - tak, baza przedłuża trwałość pomadki! Najlepiej to zauważyłam, gdy połowę ust smarowałam bazą, a drugiej połowy nie. I strona z bazą faktycznie trzymała się lepiej. ALE to zależy jaka pomadka! Pomadki kremowo-mokre o wiele łatwiej przyczepiają się do bazy i faktycznie zyskują na trwałości. Ale już pomadki bardziej matowe, jak Golden Rose Crayon, odrobinkę się po tej bazie ślizgają i... nakładają się odrobinę trudniej, więc dzieje się coś zupełnie odwrotnego. Myślę, że to bardzo udany produkt, ale nie ze wszystkimi formułami będzie współpracować. Zdecydowanie warto spróbować.

Cena: 16,49 zł/7 ml (Rossmann)

(Eveline, All Day Ideal Stay, baza pod pomadkę, utrwalająca kolor 8w1 recenzja blog

(Eveline, All Day Ideal Stay, baza pod pomadkę, utrwalająca kolor 8w1 recenzja blog

(Eveline, All Day Ideal Stay, baza pod pomadkę, utrwalająca kolor 8w1 recenzja blog

Kilka zrzutów ze Stories:

1 - na ustach metaliczna pomadka Eveline (800)
2 - na oczach kreska eyelinerem Eveline Celebriries - taka ładna kreska po tak długiej przerwie w ich malowaniu!
3 - na oczach tusz Eveline Celebrities i Volumix Fiberlast

kosmetyki Eveline makijaż, metaliczna pomadka Eveline 800, eyeliner Eveline Celebrities, tusze Eveline Volume Celebrities, Volumix FIberlast

Zrobiłam też taki ogólny makijaż maksymalną ilością kosmetyków Eveline :)

Makijaż - przed

makijaż wykonany kosmetykami Eveline

Makijaż - po 

Eveline:
podkład - Liquid Control 005
róż - HD w sztyfcie ten subtelniejszy (wklepany gąbką)
rozświetlacz - MÓJ lewy policzek rozświetlacz w kredce, MÓJ prawy policzek rozświetlacz w płynie (w sensie - nie strona ekranu, tylko faktycznie moja lewa/prawa)
powieki - cień metaliczny 01 bez bazy + lekka kreska cieniem do brwi (ciemniejszym)
rzęsy - moje lewe oko - Volume Celebrities, moje prawe oko - Volumix Fiberlast
brwi - cień do brwi ciemniejszy
usta - błyszczyk 114

+ inne:
korektor pod oczami - Maybelline Affinitone 01
puder - Kobo Transparent Matt Powder
bronzer - Kobo Sahara Sand

makijaż wykonany kosmetykami Eveline

makijaż wykonany kosmetykami Eveline

Ach ta żółto-zielona szyja ;)

makijaż wykonany kosmetykami Eveline

makijaż wykonany kosmetykami Eveline

Podsumowując, kosmetyki Eveline sprawdziły się u mnie bardzo różnie, co uważam za naturalne i oczywiste w przypadku testowania tak ogromnej ilości produktów. 

Kilka z nich mnie zachwyciłojakością, w szczególności polecam rozświetlacz w płynie, eyelinery Celebrities, tusze Volume Celebrities i Volumix Fiberblast, bazę pod pomadkę oraz podkład Liquid HD - jest świetny i bardzo żałuję, że nie ma dla mnie odcienia. Jedynym rozczarowaniem okazał się korektor w kredce, którego zupełnie nie umiem polubić. Cała reszta okazała się kosmetykami po prostu dobrymi :). Warto jednak wziąć pod uwagę półkę cenową - Eveline to kosmetyki w cenie na każdą kieszeń i łatwo dostępne. Jeżeli na taką gigantyczną gromadę znalazłam tylko jednego bubla to... i tak uważam to za świetny wynik! Szczególnie, że jestem dość czepialska wymagająca ;). A z ostatecznego wyglądu makijażu, wykonanego maksymalną ilością kosmetyków Eveline, jestem zadowolona. 

Z innych znanych mi kosmetyków do makijażu marki Eveline polecam też odżywkę do rzęs Advanced Volumiere (w roli bazy pod tusz), ogólnie tusze do rzęs (różne wersje) i eyeliner 2000 Procent.

Lubicie markę Eveline? Co polecacie w szczególności?

Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni (bubel alert ;))

$
0
0
Rzadko się zdarza, bym na temat tego samego bubla pisała kilkakrotnie na blogu. Zwykle wystarczy wzmianka w rozczarowaniach miesiąca i do widzenia. Ale na temat Medispirantu wspomniałam już w kosmetycznych rozczarowaniach, rozczarowaniach roku, zużyciach stycznia i, zupełnie szczerze, nadal odczuwam potrzebę poświęcenia mu osobnego wpisu na wypadek, gdyby ktoś szukał jego recenzji. Powiem wprost - tak mi dziad zaszedł za skórę, że zasłużył sobie na to.

Z nadpotliwością dłoni i stóp borykam się w sumie od zawsze. Co ciekawe - problem ten nie dotyczy żadnego innego obszaru mojego ciała. Nie jest to nadpotliwość ogólna, a na co dzień wystarczają mi zupełnie zwyczajne antyperspiranty, by czuć się komfortowo. Tylko dłonie i stopy - w dodatku zawsze zimne. Mało komfortowe, gdy trzeba się z kimś przywitać poprzez uścisk dłoni, więc fajnie byłoby to zredukować ;). 

nadpotliwość dłoni i stóp, recenzja Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni

Medispirant znajduje się w typowo aptecznej tubce z zakrętką. Ma formułę bezbarwnego i bezzapachowego żelu, więc wydawałoby się, że super. 

Ale problem numer jeden - on się nie wchłania w 100%. Częściowo tak, ale i tak pozostaje wyczuwalna, lepka warstwa. Na stopach mi to nie przeszkadzało (śpię w skarpetkach bo mi zimno ;)), ale z dłońmi miałam w łóżku niezłą gimnastykę, by niczego nie dotknąć i trzymać je wewnętrzną stroną do góry. Pomimo moich starań, i tak budziłam się rano z masą poprzyklejanych niteczek w kolorze zależnym od aktualnej piżamy lub pościeli. Czyli po zaśnięciu i tak wszystko nim obkleiłam ;). 

nadpotliwość dłoni i stóp, recenzja Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni

nadpotliwość dłoni i stóp, recenzja Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni

Producent zaleca, by przez pierwsze 2-5 dni używać go codziennie na noc (do uzyskania pożądanego efektu), a później już 1-2 razy w tygodniu lub zgodnie z potrzebą. 

Problem numer dwa: pożądany efekt nie nastąpił ani po 2, ani po 5, ani nawet po 10 dniach codziennego stosowania. Dłonie i stopy NADAL mocno się pociły, choć nie jest tak, że nic się nie zmieniło, bo zmieniło się nawet na gorsze. Czułam jakby nieprzepuszczalną warstwę na skórze, blokadę. Tak, jakby moja skóra się dusiła - specyficzne uczucie, które ciężko opisać słowami, jeśli się tego nie poczuło. Tak, jakby chciała się spocić, ale nie mogła, a mimo to się pociła (gdzie logika?) :D 

Problem numer trzy: tak długotrwałe stosowanie preparatu spowodowało ekstremalne przesuszenie skóry. Była tak szorstka i ściągnięta, jak jeszcze nigdy dotąd. Skóra między kostkami cierpiała potrójnie (co i tak w okresie grzewczym zawsze mi doskwiera), a wewnętrzna część dłoni zrobiła się szorstka jak tarka. Gdy odwiedziłam rodziców, pogłaskałam mamę po plecach. Uwierzycie, że czułam, jak dłoń haczy mi o materiał bluzki? Ok, moja wina, stosowałam za długo. Ale stosowałabym krócej, gdyby ten żel DZIAŁAŁ. 

nadpotliwość dłoni i stóp, recenzja Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni

(nadruk jest lekko niewyraźny - także w rzeczywistości) 

nadpotliwość dłoni i stóp, recenzja Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni

Niestety, ale ten produkt jest dla mnie bublem najgorszej kategorii. Nie dość, że nie pomaga (skóra jak się pociła, tak się poci nadal), to jeszcze szkodzi (wysusza na potęgę) i jest nieprzyjemny w stosowaniu (skóra się dusi, wszystko się lepi do dłoni bo nie chce się wchłonąć). I z tych właśnie powodów piszę o nim po raz kolejny i postanowiłam poświęcić mu osobny wpis. Nie polecam.

nadpotliwość dłoni i stóp, recenzja Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni

Robiłam do niego dwa podejścia - w okolicach czerwca/lipca - efekt zerowy. Odłożyłam na półkę i udawałam, że go nie widzę. Spróbowałam ponownie w styczniu - efekt zerowy (lub gorzej), żegnamy się. Pociesza mnie jedynie, że nie kosztował wiele (około 11 zł/50 ml).

Od ponad miesiąca mam w użyciu bloker Ziaja i odnoszę wrażenie, że jest znacznie lepiej. Może nie zupełnie dobrze, ale lepiej. A jest o wiele przyjemniejszy w użyciu, wchłania się do sucha. 

A może coś innego wybitnie zaszło Wam za skórę w ostatnim czasie? ;)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czego lepiej nie kupować

$
0
0

Zamawianie na AliExpress jest bardzo łatwe i NIE potrzebujesz konta walutowego! 

Dlaczego tak z grubej rury już w pierwszym zdaniu? Bo jest większa szansa, że wszyscy przeczytają :) Wiele osób boi się zamawiać na AliExpress (bo uważa, że to trudne) lub myśli, że nie ma takiej możliwości (bo nie ma konta walutowego czy PayPala). Nic bardziej mylnego - zamawiam w kilkadziesiąt sekund i mam najzwyklejsze konto w banku. Proces zakupów przebiega niemal identycznie, jak w praktycznie każdym sklepie internetowym - szukasz, dodajesz do koszyka, płacisz, czekasz na przesyłkę. Czego tu się bać? :). 

AliExpress to takie chińskie Allegro. Po wpisaniu słowa kluczowego w wyszukiwarkę, wyskakują nam różne przedmioty w różnych cenach od różnych sprzedających. To nie jest sklep internetowy jednego sprzedającego, tylko zbiorowisko ofert różnych sklepów :)

Rejestracja

Strona główna: https://www.aliexpress.com/

Na początku trzeba założyć konto. Po prostu klikamy "Przyłącz się" (lub "Join") u góry z prawej strony, uzupełniamy dane: adres e-mail, imię, nazwisko, wpisujemy hasło dwukrotnie, przepisujemy kod z obrazka (ochrona przed robotami), akceptujemy (przeczytany ;)) regulamin i zatwierdzamy. Logujemy się na pocztę, potwierdzamy nasz adres e-mail ("confirm my email address" w otrzymanej wiadomości) i mamy już konto :).

Jest to klasyczny proces zakładania konta, jak wszędzie.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Z pewnością musimy dodać (jednorazowo) adres do profilu (w końcu nasze paczki muszą gdzieś zostać wysłane). Po zalogowaniu najeżdżamy na avatar z prawej u góry (u mnie Hi, Barbara :)) -> My AliExpress -> My Shipping Address (po lewej stronie).

Contact Name - imię i nazwisko
Country/Region - Poland, do wyboru z listy
Street Address - ulica, numer domu i mieszkania np. ul. Blogowa 1/2 ;)
City - miejscowość
State/Province/Region - ja tu wpisałam województwo (u mnie woj. pomorskie)
Zip/Postal Code - kod pocztowy bez myślnika np. 01234, a nie 01-234
Mobile - numer telefonu w formacie +48 000 111 222 - jest wymagany, ale nigdy nikt do mnie nie dzwonił, także bez obaw

Można ustawić jako domyślny ("set as default") i będzie się zaciągał automatycznie przy każdym zamówieniu (z możliwością zmiany)

Jak szukać na AliExpress

Tak naprawdę - to proces szukania w AliExpress zajmuje najwięcej czasu. Nie dlatego, że jest to niewygodne czy czasochłonne, po prostu - im więcej czasu tam spędzacie, tym więcej ciekawych rzeczy wpada w oko. Przykładowo - ja ostatnio szukałam słoiczków z sitkiem by przesypać sobie kilka pudrów lub pigmentów. Okazało się, że na Ali jest tyle ciekawych rozmiarów i modeli, że przepadłam na długo ;). Gdyby było mi to obojętne, jaki wezmę - wystarczyłoby wpisać, wziąć pierwsze lepsze, co wyskoczy i zapłacić. Ale w AliExpress zgubne jest właśnie to szukanie najlepszej możliwej opcji ;)

Po wejściu na stronę główną AliExpress na początku interesuje nas to, co z prawej u góry :) Gorąco zachęcam do korzystania z anglojęzycznej wersji serwisu (Go to Global Site) z bardzo prostej przyczyny - wersja polska jest po prostu na bieżąco przepuszczana przez bezmyślny translator, więc wychodzą z tego niezłe głupoty, również w opisach przedmiotów. Czasami z polskiego opisu przedmiotu niewiele rozumiem, a wystarczy wejść w oryginalny opis, by się nieźle zdziwić ;). I w ten oto sposób "koszyk" (cart) jest przetłumaczony na "karaty"<3. Obok serduszka mamy "koszyk życzeń" czyli po prostu "wish list" - możemy tam sobie dodać różne przedmioty do ulubionych "na później", coś w stylu obserwowanych w allegro. Jak to zrobić - pokażę później.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Wersja anglojęzyczna jest już pozbawiona bzdur, ale w dalszych screenach wskoczyła mi polska ;)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Szukanie przedmiotów jest banalnie łatwe, po prostu wpisujemy słowa kluczowe w wyszukiwarkę. Można skorzystać z wyskakujących podpowiedzi, ale wtedy nieco zawężamy sobie wyniki wyszukiwania. Możemy też buszować ogólnie, po kategoriach z lewej strony ekranu. Tak po prostu, żeby poprzeglądać różne zegarki, torebki, buty czy jakiekolwiek inne przedmioty.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Po zatwierdzeniu (lupka/enter) wyskakują nam wyniki wyszukiwania po wpisanych słowach kluczowych. Domyślnie wyświetlają się one po "najlepszym dopasowaniu" (podświetlone na pomarańczowo), czyli Ali w inteligentny (nie zawsze :D) sposób próbuje wyświetlić najlepiej pasujące wyniki.

U góry możemy sobie dowolnie filtrować wyniki - po cenie minimalnej, maksymalnej (tu: w dolarach, ale można zmienić walutę w prawym górnym rogu - tam, gdzie dostawa do/ship to). Można zaznaczyć, że interesują nas tylko przedmioty z darmową wysyłką. Ja często sortuję według liczby zamówień, czyli popularności (gdy np. szukam inspiracji z czymś fajnym) oraz według ceny rosnąco (jeżeli szukam czegoś konkretnego w najniższej możliwej cenie).

Po lewej możemy też zawęzić wyniki wyszukiwania do konkretnych kategorii np. Beauty & Health, Home & Garden i innych, które pojawią się po rozwinięciu listy.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Może się tak zdarzyć, że po zmianie sposobu wyświetlania wyników (wcześniej było najlepsze dopasowanie, ale sobie zmieniłam na liczbę zamówień czyli najpopularniejsze) wyniki wyszukiwania się zmniejszają (wcześniej 37 tysięcy, teraz 8 tysięcy - zaznaczyłam na czerwono). AliExpress chce w ten sposób inteligentnie dostosować wyniki wyszukiwania do tego, czego faktycznie szukamy, ale nie zawsze mu to wychodzi. Jeżeli chcemy zobaczyć wszystko wystarczy kliknąć "kliknij tutaj" przy komunikacie w czerwonej ramce i wszystko zostanie przywrócone.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Jak już wspomniałam wcześniej - AliExpress to nie jest jeden sklep internetowy. To zbiorowisko różnych ofert, różnych sprzedających, w różnej cenie. Te same przedmioty mogą się pojawiać kilka, kilkadziesiąt, kilkaset razy w różnych cenach, dlatego warto sobie porównywać gdzie jest taniej.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Jeżeli najedziecie kursorem na jakiś konkretny przedmiot (na razie bez klikania), to nieco rozwinie się okienko z informacjami i można zobaczyć nazwę sprzedającego (tu: Born Pretty Co., Ltd. - jest to oficjalny sklep Born Pretty na AliExpress).
Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Możemy wejść w całe ogłoszenie/aukcję (choć nie wiem, czy powinnam to nazywać aukcją, bo nie licytujemy, po prostu kupujemy lub oglądamy ;)), by przeczytać więcej. U góry wyświetla nam się nazwa sklepu, z lewej mamy różne zdjęcia przedmiotu, z prawej tytuł (tutaj idiotycznie spolszczony, ale można przywrócić oryginalny tytuł niebieskim odnośnikiem) oraz opinie o przedmiocie. Naklejki z tego konkretnego ogłoszenia kupiono 8467 razy i oceniono je średnio na 5 gwiazdek (to świetny wynik!) 4266 razy. Warto to sprawdzać. Pojedynczy arkusz ze zdjęcia (sztuka) kosztuje 0,90$, ale są różne warianty do wyboru. W tym przypadku wysyłka jest darmowa.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Tutaj kliknęłam na inny obrazek pod ceną i wyświetlił się inny wariant arkusza w tej samej ofercie :)
Jak widać, ten konkretny wzór arkusza z różyczkami jest tańszy.
Zakres cenowy naklejek z oferty wyświetlał się dwa zdjęcia wyżej: 0,82$ - 0,90$

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Przed zakupem warto sprawdzać dwie kwestie:
  • ocena sprzedającego - ale ostatnio coś się schrzaniło i wyskakuje błąd, że rzekomo ma mniej niż 10 ocen ;) Kiedyś tam były różne diamenciki, gwiazdeczki, korony i inne połyskujące grafiki, które oznaczały liczbę pozytywnych komentarzy dot. całego sklepu/sprzedającego
  • ocena przedmiotu - czyli właśnie to wszystko pod tytułem: liczba zamówień, liczba gwiazdek, liczba głosów i opinie (o tym za chwilę). Im więcej dobrych, tym oczywiście lepiej i większa szansa, że przedmiot faktycznie jest ok :)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Po zjechaniu w dół mamy całą ofertę przedmiotu, opis itd.

Tutaj możemy też dodać do "listy życzeń" czyli "Wish List" - pod kup teraz/dodaj do koszyka, jest serduszko z plusikiem "dodaj do listy życzeń" (i informacja, ile osób sobie dodało :)). Wtedy rozwija się lista i albo dodajemy ogólnie do naszej Wishlisty albo do jednej z utworzonych (możemy tworzyć różne np. osobno do paznokci, osobno do ciuchów itd. i nazywać je dowolnie). Po prostu zapamiętujemy sobie ten przedmiot na później - że wpadł nam w oko. Żeby przejść do naszej Wishlisty (lub kilku), wystarczy wejść w serduszko na samej górze strony obok koszyka. 

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Tu więcej informacji o przedmiocie, można też odwiedzić cały sklep tego konkretnego sprzedającego (co tam jeszcze ciekawego ma w ofercie)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Niżej opis oferty. Warto to czytać albo chociaż przeglądać bo często są tam istotne informacje. Często idiotycznie spolszczone, zatem bardzo polecam korzystanie z Global Site w celu zobaczenia oryginału ;)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Jedna z najważniejszych cech AliExpress - feedbacki! I to jest naprawdę super-ekstra i warto tam zaglądać! O ile na polskim allegro oceniamy ogólnie sprzedającego i zgodność przedmiotu z opisem, tak na AliExpress oceniamy też konkretnie przedmiot (po otrzymaniu!) - wystawiamy mu minirecenzję, możemy dołączyć zdjęcia. Oglądanie zdjęć może nas wielokrotnie uratować!!!

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Po wejściu w opinie, widzimy ile osób oceniło na 5 gwiazdek, ile na 4 itd. Możemy sobie pofiltrować opinie (np. zobaczyć tylko te ze zdjęciem, tylko te z Polski itd.).

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Przy każdej opinii wyświetla nam się wzór wybrany przez kupującego (tu: Pattern 199), jego opinia, kraj pochodzenia i inne dane :)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Mój przykład bycia uratowaną przez feedbacki - wpadł mi w oko TEN pędzel do pudru, ale po wejściu w zdjęcia użytkowników mój entuzjazm wyraźnie osłabł ;) To tylko przykład, jeden z wielu, ale naprawdę warto zaglądać do opinii użytkowników.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

W przypadku AliExpress nie ma sensu brania na siłę jak największej ilości przedmiotów od tego samego sprzedającego, buszowania w jego konkretnym sklepie, by coś jeszcze dobrać. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni w Polsce, gdyż tutaj ponosimy koszty wysyłki i staramy się dobierać możliwie najwięcej, by jakoś się ten koszt rozłożył na kilka przedmiotów (mniej boli ;)). Na AliExpress wysyłka jest zazwyczaj darmowa, więc jeżeli ten sam przedmiot znajdziemy gdzieś indziej w lepszej cenie, można po prostu zamówić u kogoś innego. Jedyną barierą mogą być tu kwestie ekologiczne - przyjdą dwie paczki, w dwóch kopertach bąbelkowych, zamiast jednej ;). 

Dlaczego na AliExpress wysyłka jest darmowa? Gdzieś czytałam, że Rząd Chin najzwyczajniej w świecie dopłaca do wysyłek, żeby Chiny pozostały potęgą gospodarczą i żeby wszystkim się po prostu opłacało u nich jak najwięcej kupować ;) Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia. 

Aplikacja mobilna

AliExpress udostępnia swoją aplikację mobilną. Kilka razy w nerwach próbowałam ją odinstalować bo zajmuje trochę miejsca, ale... niestety jest najwygodniejszą formą buszowania po Ali w telefonie, więc finalnie zawsze do niej wracam ;)

Co nam daje aplikacja mobilna?

  • chodzi szybciej niż strona mobilna, łatwiej można przeglądaćprzedmioty
  • ceny w aplikacji mobilnejtego samego przedmiotu często są niższe - czasami warto zerknąć na stronie i w telefonie czy różnica będzie dla nas odczuwalna
  • nieco mniej wygodnie się płaci - przynajmniej dla mnie (wygodniej mi zalogować się do banku z poziomu komputera). Zwykle buszuję w telefonie, dodaję do wishlisty, ale ostatecznie kupuję z poziomu komputera :P No chyba, że faktycznie cena różni się mocno.
  • wyszukiwanie obrazem - można wyszukiwać przedmioty po ich zdjęciu, często na Ali pojawiają się te same przedmioty, co na Rosegal czy innych chińskich stronach, ale taniej. To mnie bardzo rozczarowało, ale... nawet zdjęcia z polskiego allegro to często zdjęcia zapożyczone (ukradzione, mówmy wprost) z AliExpress... 
  • gry, monety, kupony - w aplikacji mobilnej można zbierać monety za codzienne logowanie, granie w różne gry itd. Monety te można wymieniać na kupony do sklepów internetowych. Polecam dla paznokciomaniaczek bo często można dostać kupony do fajnych paznokciowych sklepów i np. za zamówienie o wartości 3$ zapłacić 2$. Czasami są nawet kupony 1$ za zamówienie min. 1,01$, więc można je złożyć praktycznie za darmo! Sporo moich naklejek do paznokci pochodzi właśnie z takich kuponów :D. Tylko tutaj akurat trzeba mieć do tego trochę czasu i cierpliwości, by się w takie rzeczy bawić. Obecnie mi się już nie chce :P 
Szukanie według obrazu jest bardzo proste. Wystarczy przesłać obraz bezpośrednio z telefonu (np. pobrany z innych stron internetowych, jeżeli szukamy dokładnie czegoś takiego lub podobnego), ale... możemy też pobrać obraz z dowolnej oferty AliExpress, żeby sprawdzić, czy może inni sprzedający mają to samo taniej :)

1 - weszłam w ofertę na AliExpress (LINK, słowa kluczowe "flower dress" ;))
2 - przytrzymałam dłużej palcem na zdjęciu - wystarczy kliknąć dyskietkę u góry, by pobrać
3 - wchodzę w aplikację, u góry w polu wyszukiwania jest aparacik, klikam na niego

szukanie obrazem w aplikacji mobilnej AliExpess

4 - tutaj można albo zrobić zdjęcie przedmiotu (skierowałam aparat na komodę :D), albo wczytać z galerii po lewej na dole, kliknęłam na ikonkę, wybrałam zdjęcie z listy
5 - trwa wczytywanie wybranego zdjęcia
6 - wyskakują nam wyniki wyszukiwania, jak się okazuje, na AliExpress są nie tylko takie sukienki, ale też bluzki z tego samego materiału oraz podobne (u góry są kategorie).

szukanie obrazem w aplikacji mobilnej AliExpess

Jak kupować na AliExpress

Częściowo będzie to powtórka z wyszukiwania :) Załóżmy, że chcę kupić świąteczne naklejki wodne. Proszę o wybaczenie tematyki, screeny robiłam w październiku zeszłego roku :D Tak długo zajęło mi ogarnięcie wpisu :P

Wpisałam sobie w szukajkę "nail water christmas" (coś mam już w koszyku)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT


Posortowałam sobie według ilości zamówień bo te najpopularniejsze naklejki często... są najładniejsze ;)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Weszłam do oferty ze śnieżynkami, wybrałam interesujący mnie arkusz (czerwona ramka pod ceną) :). Tutaj mogłabym też dodać do listy życzeń (na kiedyś), ale wybrałam "dodaj do koszyka"

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Po dodaniu do koszyka, mogę albo do niego przejść (pokaż koszyk), albo buszować sobie dalej po AliExpress (kontynuuj zakupy). Ja chcę już przejść do płatności, więc biorę "pokaż koszyk".

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

W koszyku razem mam różne naklejki od różnych sprzedających . Mogę je usunąć z koszyka (Remove), kupić przedmioty od tylko jednego sprzedającego (Buy from this seller), albo...

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

...kupić wszystko z koszyka jednym kliknięciem (Buy All). AliExpress sam zsumuje kwoty w przelewie zbiorczym i później sam je rozdzieli pomiędzy poszczególnych sprzedających. Możemy mieć nawet 30 przedmiotów od 20 różnych sprzedających i zapłacić za nie JEDNYM przelewem, system sam sobie porozdziela wpłaty! To jest mega wygodne :). I dlatego lepiej ciekawe przedmioty "na kiedyś" dodawać do wishlisty - żeby w koszyku mieć faktycznie tylko przedmioty do zapłaty.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Dalej wyświetla się nam podsumowanie zamówienia - adres, na który zamówienie zostanie wysłane (można zedytować w razie błędów), sprawdzić czy wszystko się zgadza. Mi się wyświetlał akurat komunikat o nieprawidłowym kodzie pocztowym - kiedyś można było używać formatu 01-234, ale obecnie Ali przyjmuje tylko 01234.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Możemy też zostawić wiadomość sprzedającemu, ale w tym przypadku nie ma takiej potrzeby - wybór konkretnych arkuszy naklejek (wzorów) został dokonany poprzez zaznaczenie odpowiedniego obrazka i dodanie do koszyka.

Czasami się zdarza, że takiego wyboru nie ma i wtedy w opisie przedmiotu jest coś w stylu "po zakupie proszę o podanie koloru, w przeciwnym razie wyślę losowo"

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Są różne metody płatności w AliExpress. Możemy zapłacić kartą albo innymi metodami. Ja zawsze płacę przez Przelewy24 bo to najprostsze. W takim wypadku na samym dole wybieramy "Other payment methods", a następnie Confirm & Pay.
Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

AliExpress SAM przelicza kwotę na złotówki i widzimy ile będzie do zapłaty już w PLN. Wtedy kurs dolara wynosił ok. 3,66 zł. Obecnie jest to około 3,40 zł (sprawdzałam na podstawie zamówienia z 19 lutego 2018 - przeliczyło mi 0,67$ na 2,28 zł, czyli 1$ = 3,40 zł; średni kurs NBP z tego dnia to 3,34 zł, ale bank przelicza ciut więcej - jak widać, wcale nie o wiele więcej! nie kroją na walucie aż tak bardzo ;)). Klikamy "Pay Now".
Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Tu albo wybieramy nasz bank (u mnie mBank), albo wybieramy płatność Blik, jeśli korzystamy :) 
Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Najzwyczajniej w świecie logujemy się do naszego polskiego banku

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Wszystkie dane są już uzupełnione! Nic nie musimy uzupełniać! Potwierdzamy przelew, wpisujemy jednorazowy kod transakcji (sms lub ze zdrapki)

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

I właśnie złożyliśmy zamówienie w AliExpress :) Nasze płatności jeszcze są weryfikowane (to może chwilę potrwać). U góry możemy sobie filtrować zamówienia

  • oczekiwanie na płatności (awaiting payment) - zamówienia, które czekają na opłacenie
  • oczekiwanie na przesyłki (awaiting shipment) - zamówienia, które są opłacone, ale czekają na wysłanie przez sprzedającego
  • oczekiwanie na dostawy (awaiting delivery) - zamówienia, które są wysłane i czekają na dostarczenie do domku :)
  • spory (disputes) - ilość aktualnie otwartych sporów (o tym za chwilę)
  • nieprzeczytane wiadomości (unread order messages) - chyba nie muszę tłumaczyć :P

Jak widać, zamówienie już się (samo!) rozbiło na poszczególnych sprzedających - płaciłam 12,93 zł, ale u tego konkretnego sprzedającego ze zdjęcia (Tracy Nail art & Make Up Beauty) tylko 1,24 zł. Zamówienia niżej, złożone wcześniej (poprzednim razem) mają status "oczekiwanie na dostawy" i datą "your order will be closed in..." - dlaczego? Przeczytajcie to, bo to bardzo ważne.

Kiedy sprzedający wyśle przesyłkę (dostaniecie e-maila "Your order has been shipped", a zamówienie zmieni status na "oczekiwanie na dostawy/awaiting delivery"), rusza okres ochrony ("Buyer Protection"). Zazwyczaj trwa ok. 60 dni (ale czasem krócej, to zależy od sprzedającego). Po tym okresie zamówienie zostanie zamknięte. Co to znaczy? Po opłaceniu zamówienia nasze pieniądze "wiszą sobie" przez te 60 dni, a sprzedający dostaje je dopiero, gdy potwierdzimy otrzymanie zamówienia lub gdy minie okres ochrony. Jest to taki nasz okres bezpieczeństwa. W tym czasie czekamy na przesyłkę i w tym czasie (teoretycznie) powinna ona dotrzeć. Bezwzględnie musimy pilnować tego terminu. Po tym czasie sprzedający otrzymuje pieniądze. Teoretycznie mamy jeszcze 15 dni na otwarcie sporu, ale ja tego nie testowałam, zawsze pilnuję tego okresu.

Jeżeli okres ochrony się kończy (np. zostało kilka dni), a przesyłki jak nie było, tak nie ma, zawsze warto poprosić o przedłużenie okresu ochrony (zaraz pokażę, jak to zrobić w szczegółach zamówienia).

Po co jest okres ochrony? To gwarancja bezpieczeństwa zarówno dla nas, jak i dla sprzedającego. Jak już wspomniałam - sprzedający dostaje pieniądze dopiero, gdy my potwierdzimy otrzymanie zamówienia (fizycznie, przyciskiem) lub gdy minie okres ochrony. Ja jestem uczciwa i zawsze potwierdzam otrzymanie najszybciej, gdy jest to możliwe - oczywiście, jeżeli przedmiot jest ok. Czasem od razu po rozpakowaniu, czasem na drugi dzień, jeżeli akurat nie mam czasu. Ale podejrzewam, że nie wszyscy tacy są, więc sprzedający mógłby nigdy nie otrzymać pieniędzy, bo ktoś by tego nigdy nie potwierdził (z lenistwa, z roztargnienia, z niewiedzy, albo po chamsku ;)). Stąd ten okres ochrony - jeśli ktoś po prostu to oleje, to po upływie 60 dni sprzedający dostanie pieniądze i sygnał, że wszystko jest ok.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Akurat czekałam na prezenty świąteczne (dwa lusterka i dwie opaski żelowe - dla mamy i siostry, już po świętach, więc to już nie tajemnica :D) oraz taśmy do swatchy.

W przypadku lusterek, okres ochrony minie za 37 dni, w przypadku taśmy za 41 dni, a w przypadku opasek za 49 dni. A zwróćcie uwagę na to, że każde było zamawiane tego samego dnia (Oct. 04 2017, czyli 4 października!) - w związku z tym, terminu ochrony 60 dni nie należy traktować bardzo sztywno - dla każdego zamówienia może on być inny. To tylko tak mniej więcej.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Obok każdego numeru zamówienia (Zamówienie ID/Order ID) mamy link "Zobacz Szczegóły/View Detail". Po wejściu w szczegóły mamy podgląd absolutnie wszystkiego, co związane z zamówieniem.
  • numer zamówienia
  • stan zamówienia - tutaj sprzedający wysłał i czekamy na przesyłkę
  • termin, kiedy mija okres ochrony - tutaj 2017-12-04 (moje urodziny :D)
  • link do przedłużenia okresu ochrony "click here" - tutaj możemy poprosić o przedłużenie, jeżeli termin zbliża się ku końcowi, a paczki nadal nie ma, czasami sprzedający sam z siebie przedłuży ten termin jeżeli widzi, że nie ma z naszej strony żadnego potwierdzenia (i nie należy się dziwić ani obawiać, że coś knuje), ale generalnie trzeba tego pilnować samemu
  • guzik do potwierdzenia otrzymania towarów - był on też na liście zamówień (zdjęcie wyżej), ale tu też jest :) 
  • guzik do otwarcia sporu - był też na liście zamówień (zdjęcie wyżej), ale tu też jest :)
  • numer do śledzenia przesyłki
Kolejna ważna sprawa - numer do śledzenia... Większość paczek jest możliwa do śledzenia tylko na terenie Chin, a dalej już niestety nie wiemy co się dzieje. Nie ma w tym nic dziwnego ani złego. Pamiętajcie, że mamy darmową dostawę i zwykle jest ona nierejestrowana. Czasem płacimy za wysyłkę lub z góry wiemy, że będzie ona rejestrowana (już przy dokonywaniu zakupu) i wtedy faktycznie możemy oczekiwać trackingu. Ale jeżeli zamawiamy przesyłkę nierejestrowaną, jakieś pierdoły za dolara lub mniej, to nie oczekujmy cudów. W numerze do trackingu często sprzedający podaje byle jaki numer (często nie nasz!) bo wydaje mi się, że musi podać tam cokolwiek (ale nie jestem pewna). A co ma podać, jeżeli przesyłka jest nierejestrowana? Moja rada - nie patrzeć w ogóle na tracking i nie przejmować się tym, co tam jest napisane. Ja nie patrzę (no chyba, że faktycznie kupiłam przesyłkę rejestrowaną), pilnuję jedynie terminów ochrony. Jeżeli w trackingu są bzdury, a nasza paczka rzekomo została dostarczona na drugim końcu Polski (lub świata :D), to nie należy jeszcze podnosić alarmu :).


Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Jak zjedziemy na sam dół, to możemy się skontaktować ze sprzedającym odnośnie tego zamówienia - możemy też załączyć zdjęcie w razie czego :). 

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Jak wejść w naszą listę zamówień? To proste - u góry klikamy na nasz avatar lub powitanie (Hi, Barbara :)) i wybieramy "My Orders"


Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

I jesteśmy z powrotem na liście zamówień. Nasz status po zakupie się już zaktualizował, płatności zostały zweryfikowane, czekamy na wysłanie przez sprzedającego (processing time - ten sprzedający ma akurat 9 dni na wysłanie, ale ten termin bywa różny). Gdy zamówienie zostanie wysłane, zmieni status (Awaiting delivery/Oczekiwanie na dostawy) i dostaniemy e-maila z taką informacją.

Czasami przesyłki zostają podzielone - np. zamówiliśmy dwa przedmioty od tego samego sprzedającego, ale dostajemy od niego wiadomość, że zostały wysłane w dwóch różnych paczkach, ponieważ np. pochodzą z dwóch różnych magazynów - tym też nie należy się martwić. Miałam tak kilka razy i zawsze było ok - przychodziły, ale w różnym czasie i w osobnych przesyłkach.

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czy na AliExpress muszę mieć konto walutowe, AliExpress cło i VAT

Podsumowując, to naprawdę bardzo proste, ale chciałam omówić każdy aspekt szczegółowo. Możemy dodawać różne przedmioty do koszyka lub w widoku oferty kliknąć "kup teraz" i przejść bezpośrednio do płatności. Również po przejściu do koszyka możemy albo kupić przedmioty od tylko jednego sprzedającego, albo zapłacić jednym przelewem za cały koszyk, a AliExpress już sobie sam to porozdziela na sprzedających. Nie potrzebujemy konta walutowego, PayPala ani karty kredytowej. Możemy zapłacić zwykłą kartą (debetową), ale najprościej jest zapłacić przez Przelewy24 najzwyczajniej w świecie logując się do polskiego banku lub poprzez Blik. Po zapłaceniu zamówienia, rusza "processing time", w którym sprzedający ma czas na wysłanie przedmiotu. Z kolei po wysłaniu przedmiotu, rusza okres ochrony "Buyer Protection", którego należy bezwzględnie pilnować, bo inaczej możemy zostać bez przedmiotu, bez pieniędzy i bez możliwości otwarcia sporu. Po otrzymaniu zamówienia, potwierdzamy jego otrzymanie, możemy wtedy napisać recenzję przedmiotu i dodać zdjęcia (można też dodać dodatkowy feedback później). Jeżeli nie otrzymaliśmy przedmiotu, przyszło nam coś innego lub towar jest uszkodzony, możemy otworzyć spór lub porozumieć się ze sprzedającym. Nie należy obawiać się fałszywych trackingów, bo tak po prostu jest w przypadku przesyłek nierejestrowanych. Ja ich nie pilnuję w ogóle.

W jaki sposób ja tego wszystkiego pilnuję?Stworzyłam sobie tabelkę w Excelu, w której notuję datę złożenia zamówienia, datę wysłania zamówienia i datę, w której mija okres ochrony. Automatycznie wylicza mi się ile pozostało jeszcze dni do końca ochrony, a jeżeli czasu jest już mało, to podświetla mi się to na czerwono. Zainteresowanym mogę podać w komentarzu zastosowane formuły - nie chcę tu robić Excelowego zamętu ;). Zawsze można też się zalogować do AliExpress, przefiltrować zamówienia oczekujące na dostawy i zobaczyć ile dni zostało do końca ;).

Jak długo idą przesyłki z AliExpress?

Bardzo różnie... Najkrócej czekałam 11 dni, a najdłużej... 70 ;). Zazwyczaj jest to 20-30 dni. Warto wziąć pod uwagę, że zazwyczaj mamy darmową dostawę (więc nie należy zbytnio marudzić!), a przesyłki są transportowane statkiem lub samolotem z Chin, więc mają kawałek do pokonania.

Co ciekawe, w przypadku przesyłek z prawdziwym trackingiem (rejestrowanych) doskonale widać, że... czasami przesyłka bardzo szybko dociera do Polski, by... później leżeć tygodniami w sortowni (WER Warszawa)!!! Więc to nie zawsze wina samego transportu :)

Są dwa "krytyczne" momenty w roku, podczas których na przesyłkę można poczekać znacznie dłużej. 11 listopada jest świętem wielu promocji (o tym za chwilę) i liczba zamówień jest tak ogromna, że zwykle trzeba czekać dłużej nie tylko na wysyłkę, ale i dostawę. Z kolei Nowy Rok trwa w Chinach dłużej, niż u nas (u nas tylko 31 grudnia/1 stycznia i tyle) - w tym czasie sklepy są zamknięte, a przesyłki nie są nadawane. Obchody mogą trwać około tydzień-dwa. Nowy Rok wypada mniej więcej pod koniec stycznia/na początku lutego (w każdym roku inaczej). W tym czasie zdecydowanie dłużej poczekamy na wysłanie przedmiotu, a sprzedający ma więcej dni na reakcję np. w przypadku sporu 12 dni zamiast 5. Obchody Nowego Roku 2018 dopiero co się skończyły i... od 2 tygodni czekam na wysłanie czegoś :(.

Czy listonosz dostarcza przesyłki do domu? To jest akurat temat rzeka i co rejon, to inaczej ;). Niestety nie znam się zbytnio na procedurach poczty, ale z tego, co mi wiadomo, musi dostarczać tylko rejestrowane (i wtedy normalnie podpisujemy się przy odbiorze). Większość darmowych przesyłek z AliExpress jest nierejestrowanych. W praktyce u mnie wygląda to tak, że listonosz generalnie je ze sobą nosi, ale często wrzuca do skrzynki (jeśli są małe i się mieszczą) bez dzwonienia do mieszkania. No chyba, że faktycznie jest to coś większego, to czasem zastaję awizo nawet mimo obecności w domu (i w przypadku przesyłek nierejestrowanych o większym gabarycie jest to zupełnie normalne - z tego, co mi wiadomo).

Gdy coś jest nie tak, spory

Niestety może się zdarzyć, że
:
a) paczka nie przyszła
b) przyszło coś zupełnie innego ;)
c) przyszło mniej niż zostało zamówione (np. 1 szt. zamiast zamówionych 10 szt.)
d) towar przyszedł uszkodzony
itd.

Ale bez obaw! Ochrona kupującego na Ali jest na najwyższym poziomie! Jeżeli tylko coś jest nie tak, możemy otworzyć spór i odzyskać albo część, albo całość pieniędzy, w zależności od sytuacji. Nie należy się też obawiać, że przecież sprzedający nigdy się nie zgodzi na zwrot pieniędzy (kto by chciał oddawać $$ ;)) bo w razie niedogadania się ze sprzedającym, spór jest "eskalowany" i rozstrzygany przez niezależną administrację AliExpress.

Zacznę od najczęstszej sytuacji - paczka nie dociera. Jeżeli niebawem kończy nam się okres ochrony (na przykład za tydzień), a paczki jak nie było, tak nie ma, w pierwszej kolejności polecam poprosić o wydłużenie czasu ochrony (wcześniej pokazywałam, jak to zrobić). Ja wiem, że nerwy, bo czekamy już ok. 60 dni i ani towaru, ani kasy, chcemy natychmiast odzyskać pieniądze itd., ale piszę to nie bez powodu. Po pierwsze - jest bardzo możliwe, że ta przesyłka naprawdę niedługo dotrze (ja najdłużej czekałam 70 dni, a niektórzy czekali nawet dłużej, szczególnie w okresach świątecznych). Po drugie - jeżeli naprawdę nie dotrze, to przedłużenie okresu ochrony działa na naszą korzyść i jest większe prawdopodobieństwo przychylnego spojrzenia administracji zarówno teraz, jak i w przyszłości. Sami nie możemy przedłużyć okresu ochrony, ale możemy poprosić sprzedającego, by to zrobił (tak, jak pokazywałam wcześniej). Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby się nie zgodził. Ma ok. 2 dni na ustosunkowanie się.

Szczerze mówiąc - jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji, by coś nie dotarło w ogóle (na ponad 100 przesyłek nierejestrowanych), więc nie należy się obawiać braku śledzenia przesyłki i nie należy zakładać, że jak nierejestrowana, to na pewno nie dotrze. Bo nawet te nierejestrowane naprawdę dochodzą :) Prędzej czy później, ale dochodzą :D Na podstawie moich doświadczeń bardziej ufam poczcie z Chin niż nierejestrowanym przesyłkom krajowym...

Może się zdarzyć, że przyszło coś innego (np. inny kolor - kiedyś przyszedł do mnie brokat do paznokci w kolorze zupełnie innym od zamówionego), przyszło za mało (zamówiłam 2 zestawy pierścionków po 5 szt., czyli 10 szt., a przyszły 2 szt. :)) albo towar przyszedł uszkodzony (przyszły do mnie kiedyś rozlane lakiery ponieważ pękły w transporcie). W takim przypadku jak najbardziej możemy otworzyć spór. Spory zawsze zostały rozstrzygnięte na moją korzyść!!! 

Gdy przyszło coś zupełnie innego - otrzymałam całkowity zwrot pieniędzy (bez zwrotu przedmiotu do Chin!)
Gdy przyszło za mało - dostałam częściowy zwrot pieniędzy, proporcjonalny do "braku"
Gdy towar przyszedł uszkodzony - to akurat bardziej skomplikowany temat bo zamówiłam większą ilość lakierów do paznokci, a kilka z nich pękło i się rozlało. Dostałam zwrot połowy kwoty (mimo, że rozlało się mniej niż pół :)) ponieważ inne na tym ucierpiały - zostały zalane lakierem, musiałam to czyścić. Finalnie na tym "zyskałam" finansowo, bo odzyskałam więcej pieniędzy niż faktycznie mi się rozlało lakierów, ale miał tu również znaczenie fakt tego, że się musiałam nieźle namęczyć z ogarnięciem skutków rozlania

Na 133 zamówienia miałam 5 sporów, każdy rozstrzygnięty po mojej myśli. 

Jak otworzyć spór na AliExpress?

Zakładanie sporu jest łatwe i intuicyjne - formularz przeprowadza nas przez to niemalże krok po kroku ;).

Na liście zamówień (My Orders) jest bezpośredni link (Open Dispute/Otworzyć Spór), można to zrobić również w szczegółach zamówienia. Na samym początku wybieramy czy chcemy tylko zwrot pieniędzy (towar zostaje u nas - Refund Only), czy zwracamy też towar do sprzedającego (Return Goods). Zawsze ubiegałam się o sam zwrot pieniędzy - wysyłka do Chin naprawdę jest droga, a przecież to nie moja wina, że z przesyłką jest coś nie tak! Nie ma z tym problemu.

jak założyć spór na AliExpress

Dalej uzupełniamy formularz - musimy wyjaśnić co się stało, że zakładamy spór. Na początku pytają nas, czy otrzymaliśmy przedmiot

jak założyć spór na AliExpress

Jeżeli dostaliśmy przedmiot, to musimy wyjaśnić, co z nim nie tak - czy jest uszkodzony, czy za mało, czy kolor niewłaściwy, czy niezgodny z opisem itd. Tych opcji jest tu bardzo dużo, ale to naprawdę bardzo intuicyjne i podstawowy angielski wystarczy. W razie potrzeby można wspomóc się słownikiem online ;)

Refund amount to kwota, o jaką wnioskujemy. Musi mieścić się w przedziale (jest na czerwono), a grosze oddzielamy kropką (nie przecinkiem!). Niestety może się tak zdarzyć, że nawet maksimum nie jest faktyczną kwota, jaką zapłaciliśmy za przedmiot, co wynika ze zmiany kursu walut.

Niżej wyjaśniamy w skrócie (do 512 znaków), co jest nie tak z przedmiotem, możemy też załączyć 3 zdjęcia (polecam to zrobić, bo jest to nasz dowód w sprawie - no chyba, że paczka nie dotarła, to nie ma co fotografować :D).

jak założyć spór na AliExpress

Po zatwierdzeniu sporu, sprzedający ma kilka dni na ustosunkowanie się do sporu (chyba 5 dni). Może zgodzić się na naszą propozycję (i dostajemy zwrot "bez gadania"), albo zaproponować swoje rozwiązanie (np. mniejszą kwotę zwrotu), albo olać sprawę (i wtedy spór jest rostrzygany automatycznie - chyba przez AliExpress). O każdej zmianie statusu sporu dostaniemy powiadomienie.

Jeżeli sprzedający zaproponuje swoje rozwiązanie, które nas nie satysfakcjonuje, możemy się na to nie zgodzić i wtedy rozstrzyga AliExpress (eskalacja sporu). Po prostu wisi status aktualnej propozycji i są guziki do podjęcia decyzji. 

Złote rady:
  • działajmy sprawiedliwie i wnioskujmy o faktyczną kwotę, jaka nam się należy. Jeżeli dotarło mniej sztuk, wnioskujmy o częściową kwotę, proporcjonalną do "braków"
  • nie otwierajmy sporów, jak popadnie, róbmy to tylko wtedy, gdy faktycznie jest jakiś problem. Jeżeli będziemy mieli za dużo sporów, będziemy próbowali coś na siłę wyłudzić, AliExpress może nam zamknąć konto
  • bądźmy aktywnymi użytkownikami AliExpress, wystawiajmy feedbacki, potwierdzajmy otrzymane zamówienia, przedłużajmy czas ochrony dla niedochodzących paczek - te wszystkie czynności mogą mieć wpływ na postrzeganie nas przed Administrację jako dobrych użytkowników i pozytywne rozstrzyganie sporów bez problemu
Wszystkie rady sprowadzają się do jednego - bądźmy uczciwi 

Co, jeśli dostaliśmy zwrot pieniędzy za zaginioną paczkę, a paczka po dłuższym czasie dotarła? 
Jeżeli towar nie przychodzi, wydłużamy czas ochrony, towar nadal nie przychodzi, zakładamy spór i otrzymujemy zwrot pieniędzy, po czym paczka jednak dociera i mamy zarówno towar, jak i pieniądze, warto postąpić uczciwie. Ja nie miałam takiej sytuacji (jak już pisałam - wszystkie przesyłki do mnie dotarły, w różnym stanie, ale dotarły ;)), ale wiem, że inni w takich przypadkach kupują ten towar jeszcze raz, płacą za niego, ale piszą do sprzedającego, żeby go nie wysyłał (żeby mu po prostu oddać pieniądze) i potwierdzają otrzymanie. Wiem jednak, że nie zawsze sprzedający to rozumie (bariera językowa) i czasami wysyła to znowu :D

Oczywiście można przed założeniem sporu porozumieć się ze sprzedającym, że coś jest nie tak, a sprzedający może np. zaproponować, że wyśle to jeszcze raz. Jeżeli dogadujecie się na cokolwiek na priv, niech cały czas trwa okres ochrony - bo to jedyne, co daje Wam bezpieczeństwo zakupów. Jeżeli minie okres ochrony + te 15 dni, a sprzedający nie wyśle przedmiotu, to już nie odzyskacie pieniędzy. Administracja AliExpress chyba nawet nie widzi Waszych wiadomości prywatnych - w razie rozstrzygania eskalowanego sporu nie będzie to dla Was żadną podkładką, jedynie ewentualny screen. Możecie być pewni, że po otwarciu sporu zaleje Was fala wiadomości z prośbą o jego zamknięcie - ale wtedy już (chyba???) nie otworzycie go ponownie w razie czego. Wszelkie obietnice sprzedających, które toczą się na priv, nie dają absolutnie żadnej pewności, że oni to naprawdę wyślą.

Czy na AliExpress naprawdę jest tak tanio?

Oj, tak... Im dłużej tam jestem, tym bardziej to widzę. Przykłady:
  • naklejki wodne na Ali często kosztują ok. 40 groszy za arkusz (z darmową wysyłką!). Na polskim allegro (te same) ok. 1 zł, a w drogeriach internetowych nawet 3-4 zł (+ wysyłka!) - link do mojego wpisu o naklejkach
  • na Ali kupiłam pilot do selfie (żeby móc robić zdjęcia telefonem ze statywu na odległość) za 4 zł z darmową wysyłką (link). Na allegro TEN SAM kupiłabym za ok. 15 zł z kosztami wysyłki. 
  • na Ali kupiłam dla siostry klipsy do ściągania hybryd (takie) za 4 zł - na Cocolita te same są za prawie 20 zł. Nie podobne, nie tego typu. Te same.
  • ostatnio za 24 zł kupiłam wodoszczelne etui do telefonu (link), by móc go zabierać na wyjazdy o trudniejszych warunkach (namiot i te sprawy - wilgoć, deszcz) - wyobrażacie sobie, by kupić takie etui w Polsce za taką cenę? Ja nie... Zwykle widuję liczby trzycyfrowe, co skutecznie powstrzymywało mnie przed zakupem. I naprawdę jest wodoszczelne - przetestowałam z chusteczką w środku ;)
  • materiałowe gumki do włosów z węzłem w H&M kosztują 15 zł, na Ali - 4,15 zł (link)
  • bawełniane kompresowane maseczki w tabletkach - na Ali 8-9 zł za 50 szt. (link). W Polsce: 8,90 zł/5 szt. (Biochemia Urody), 10 zł/6 szt. (bio IQ), 12 zł/5 szt. (Jadwiga), 14 zł/8 szt. (Clarena). Bardzo je lubię i polecam.
Mogę tak wymieniać w nieskończoność...
Ale z całą pewnością każdy przedmiot należy rozpatrywać indywidualnie - nie wszystko będzie tańsze!

Smutna prawda jest taka, że OGROMNA liczba towarów w Polsce pochodzi właśnie z Chin. Dopiero co chciałam kupić sobie rękawiczki dotykowe (żeby móc korzystać z telefonu na mrozie), upatrzyłam sobie jeden model na allegro. Cena? Minimum 20 zł z wysyłką (ekonomiczny nierejestrowany - śmiać mi się chce, ale chińskiej poczcie ufam bardziej, niż polskiej, serio :D więc wyszłoby nawet drożej, bo pewnie wybrałabym przesyłkę poleconą). Ale coś mnie podkusiło, by zerknąć na Ali i... są dokładnie te same. Cena? Ok. 9 zł z darmową dostawą. Co gorsze - na allegro i Ali są dokładnie te same zdjęcia. Z nudów przeglądałam kiedyś sukienki na AliExpress - jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam dokładnie te same zdjęcia, które widziałam kiedyś na allegro!!! 

Najświeższy przykład - firma Lovely niebawem wprowadzi syrenkowe pędzle do makijażu (klik). Identyczne można było już od dawna kupić na AliExpress pod hasłem "mermaid brush" (klik). Przypadek? Nie sądzę ;) Jest również całkiem spore podobieństwo pomiędzy pędzlami Donegal Jungle (klik), a wieloma zestawami na AliExpress np. tutaj i tutaj. Nie chcę spiskować, ale... daje do myślenia.

Jest tylko jedna wątpliwa kwestia, którą warto poruszyć - 11 listopada w Chinach jest dniem mega promocji. Należy jednak na to bardzo uważać, ponieważ niektóre promocje są nimi tylko z pozoru - niektórzy sprzedający celowo podnoszą ceny (nawet znacznie wcześniej, niekoniecznie równo 11.11!!), żeby je potem mocno "obniżyć". Jeżeli polujecie na coś, by skorzystać ze zniżki, warto rozeznawać się w (rzeczywistych!) cenach już dużo wcześniej. Już nie wspominając o tym, że wtedy jest taki szał zakupowy, że trzeba znacznie dłużej czekać - nie tylko na wysyłkę (bo sprzedający ma więcej zamówień i się nie wyrabia), ale też na dostawę (środki transportu pękają w szwach ;)). 

Czego lepiej nie kupować na AliExpress?

Są takie kategorie przedmiotów, których lepiej nie kupować na AliExpress. Myślę, że jest to temat śliski i każdy będzie miał własne stanowisko w tej sprawie - ja wyrażam jedynie własne. Każdy ma własny rozum i ponosi odpowiedzialność za własne decyzje ;).
  • (!!!) kosmetyki- mogłoby się wydawać, że jako blogerka kosmetyczna właśnie w tej kategorii najbardziej "płynę" zakupowo na Ali - nic bardziej mylnego!!! Kosmetyki na AliExpress, szczególnie te "no name" mogą być niebezpieczne. Nie wiadomo, z czego są zrobione, skład podany na opakowaniu może być nieprawdziwy, a opowieści o Chińczykach mieszających kosmetyki w betoniarce we własnej piwnicy... wcale nie wydają się takie wyssane z palca, ponieważ czytałam o przykładach znajdowania licznych zanieczyszczeń w takich produktach. Ja nie kupuję i nie będę kupować, a nawet stanowczo przed tym przestrzegam. Rekomendacje typu "koleżanka mówiła, że jej kuzynka używała i nic jej się nie stało" na mnie nie działają ;). Bardzo mocno polecam przeczytać TEN wpis, otwiera oczy. Jest tyle dobrych, tanich marek kosmetycznych w Polsce - po co się truć? Nawet jeśli polska marka zleca produkcję w Chinach, to i tak kosmetyki te muszą spełniać określone standardy, normy krajowe i unijne! Oczywiście nie wykluczam, że istnieją porządne chińskie marki, ale ja się na nich nie znam.
  • zabawki dla dzieci - słyszałam o niejednej aferze z udziałem takich zabawek - w kontekście materiałów z toksycznymi substancjami. Wiadomo, że dzieci wszystko wkładają do buzi... Ja nie kupiłabym dziecku zabawki z AliExpress. Kupując przedmioty w Polsce przynajmniej staram się wierzyć, że ktoś kontroluje ich jakość (choć też nie do końca wierzę ;)).  
  • zabawki dla zwierząt - analogiczna sytuacja do tej wyżej
  • produkty mające kontakt z żywnością - również z obawy o ewentualne uwalnianie się szkodliwych substancji. Przykładowo - nie kupiłabym butelki do picia wody czy zaparzacza do herbaty z Chin, ale nie miałabym już oporów przed zakupem pojemnika na jajka do lodówki - bo nie spożywam ich bezpośrednio. Mam nadzieję, że wiadomo, o co mi chodzi ;).
  • produkty, które muszą spełniać określone normy - np. światła do samochodu bez homologacji
  • karty pamięci, powerbanki, kable do telefonu - powerbank może mieć o wiele mniejszą pojemność, niż deklarowaną, podobnie w przypadku kart pamięci. Z kolei kabel do telefonu może być niebezpieczny i uszkodzić urządzenie, a nawet spowodować pożar... 
  • podróbki - na Ali możemy znaleźć masę podróbek znanych marek. Nie warto. Jest to wątpliwe etycznie i prawnie, a przesyłka zatrzymana przez Urząd Celny może nas kosztować wiele nieprzyjemności. Wychodzę z założenia, że jak mnie nie stać na Ray Bany, to nie noszę Ray Banów. Nie muszę się dowartościowywać za pomocą fałszywego logo i nie mam problemu z noszeniem rzeczy niemarkowych lub z tanich sieciówek. Ale uwaga! Są też marki, które naprawdę są chińskie i można je tam kupić znacznie taniej (oryginały!) np. Xiaomi. 
Oczywiście o produktach kupowanych w Polsce też można długo dyskutować (na temat ich jakości, bezpieczeństwa użytych składników, prawdziwości certyfikatów itd.), ale myślę, że to temat na osobną dyskusję. 

W przypadku zakupu ubrań na AliExpress, zdecydowanie należy sugerować się wymiarami w centymetrach (i feedbackami) bo ich rozmiarówka niekoniecznie odpowiada naszej ;). Tu również pojawia się obawa o rodzaj zastosowanych barwników, ale osobiście mnie to akurat aż tak bardzo nie rusza. Niemniej jednak warto mieć to na uwadze.

Inne

Są takie pojęcia, które mogą budzić wątpliwości, a są związane z AliExpress:
  • cebula - jest to towar o tak niskiej kwocie, że to aż niemożliwe, np. super sukienka za dolara ;) Niestety cebule często nie dochodzą, więc nie warto się nastawiać (warto sprawdzać feedbacki, liczbę zamówień itd.). Po co sprzedający wystawia towar, którego nawet nie zamierza wysłać? To wynika właśnie z możliwości przegapienia okresu ochrony. Przegapisz, nie założysz sporu, sprzedający otrzymuje pieniądze. Ze strony sprzedającego cebule są bardzo nieuczciwe, a ze strony kupującego - ryzykowne. Zbyt duża liczba sporów może doprowadzić do zamknięcia naszego konta. 
  • majfrend - to potoczne określenie sprzedających - jeżeli zaczniecie zamawiać na AliExpress, z pewnością zaleje Was fala wiadomości od sprzedających, zawsze zaczynająca się od "My Friend", "Dear Friend" itd. Sprzedający napisze do Was po złożeniu zamówienia, po wysłaniu zamówienia i jeszcze 50 razy, a jeżeli otworzycie spór, to dopiero się przekonacie :D. Jeżeli spotkacie się z określeniem "napisz do majfrenda", to chodzi tu o sprzedającego. 
Co z cłem?

Jeżeli chcecie zamawiać takie drobiazgi, jak ja, z pewnością nie należy obawiać się cła!!!
  • Jeżeli przesyłki mają wartość do 22 euro - są zwolnione z wszelkich opłat (VAT i cło)
  • Jeżeli przesyłki mają wartość od 22 euro do 45 euro - są zwolnione z cła; może zostać naliczony VAT, ale nie musi, jeżeli sprzedający oznaczy przesyłkę jako "gift" (a zwykle tak robią)
  • Jeżeli przesyłki mają wartość od 45 do 150 euro - są zwolnione z cła, ale prawdopodobnie zostanie naliczony podatek VAT
  • Jeżeli przesyłki mają wartość powyżej 150 euro - prawdopodobnie zostanie naliczone cło i VAT
Zwolnienie z cła do 150 euro nie dotyczy: wyrobów alkoholowych, tytoniu i wyrobów tytoniowych, perfum i wód toaletowych. Telefony zawsze są zwolnione z cła, niezależnie od wartości. 

Pamiętajcie, by sprawdzać aktualne przepisy - powyższe informacje mogą się zmienić. 

Zalety AliExpress
  • ochrona kupującego jest na najwyższym poziomie - naprawdę nie trzeba się bać, że paczka zaginie, że przyjdzie uszkodzona itd. Jeżeli tylko coś jest nie tak - otwierasz spór i dostajesz zwrot pieniędzy w najbardziej sprawiedliwy sposób (jeżeli przyjdzie za mało sztuk - zwrot częściowy, jeżeli coś przyjdzie popsute lub wcale nie przyjdzie - najprawdopodobniej całkowity). Oczywiście sprzedający może się migać i wykręcać, ale wtedy do sporu wkracza "AliExpress", czyli administracja i rozstrzyga sprawę. Ale zwykle naprawdę wszystko jest ok - na ponad 130 zamówień miałam 5 sporów... ZAWSZE były rozstrzygnięte na moją korzyść!
  • łatwość zakupów - zamówienie zajmuje mi dosłownie mniej niż minutę (gorzej z szukaniem przedmiotu :D), z czego najwięcej czekanie na zalogowanie do banku. Wystarczy zwykłe konto, nie trzeba mieć walutowego ani PayPal
  • na AliExpress jest bardzo tanio, a przykłady podałam kawałek wyżej :)
  • ogromny wybór - na AliExpress można kupić takie cuda na kiju, których w życiu nie widziałam w Polsce. Butelka-grzebień do aplikacji wcierki (taka jak tu)? Lusterko LED do torebki (klik)? Proszę bardzo. Zakup słoiczków z sitkiem to nie lada wyzwanie, tyle jest ciekawych modeli! Na Ali możecie nawet kupić puste opakowanie typu cushion, by samodzielnie uzupełnić je dowolnym podkładem (klik) - nie ma za co! :D
  • feedback - ryzyko nietrafionego zakupu jest mniejsze dzięki feedbackom - użytkownicy po zakupie dodają opinię o przedmiocie, często ze zdjęciami, więc można zobaczyć rzeczywiste zdjęcia przedmiotu. Czasem różnią się od tych sprzedającego, więc warto tam zaglądać ;). Na allegro wystawiamy ogólny komentarz do transakcji i w sumie niewiele nam to daje, jedynie informację o uczciwości sprzedającego ;). 
  • kontakt ze sprzedającym - wiele razy zadawałam pytania o przedmiot, zawsze bardzo szybko dostawałam odpowiedź. Oni naprawdę starają się pomóc! Jeżeli boicie się bariery językowej - bez obaw, Chińczycy też kaleczą angielski ;). Nawet nie ma sensu się super-starać, by wiadomość była super-poprawna gramatycznie, bo i tak sprzedający odpisze na zasadzie "ja być" ;). Możecie zadawać bardzo proste pytania na zasadzie słów kluczowych (słowniki online pomagają), a do wiadomości można też załączyć zdjęcie. Mi to raz pomogło - za żadne skarby (za Chiny :D) nie mogłam się dogadać ze sprzedającym, czy segregator ma dodatkowe wzmocnienie pod ringami. Używałam wszystkich zwrotów ze słownika, jakie się dało - nic. Ostatecznie załączyłam zdjęcie, dorysowałam strzałkę i zapytałam "czy to jest" - od razu się zrozumieliśmy. Nie bójcie się pytać.
To nieprawda, że na AliExpress wszystkie przedmioty są złej jakości. Czasami za lepszą jakość trzeba po prostu dopłacić. Zamówiłam dwa rodzaje pyłków-kameleonów do paznokci (link do wpisu), jedne kosztują 1,59$, drugie 2,91$ - bardzo różnią się jakością, a te drugie śmiało mogą konkurować z SemiFlash Chameleon czy Indigo Metal Manix Chameleon, choć są trzy razy tańsze. Podobnie z cyrkoniami - te najtańsze wyglądają ciut tandetnie, nie błyszczą ładnie, są jakby przymglone i mają niedokładne krawędzie. Ale już te (klik) są przeze mnie sprawdzone i mają przepiękny szlif. Teraz już trzymam się tylko ich. Z naprawdę wielu przedmiotów jestem bardzo zadowolona. 

Wady AliExpress
  • długi czas oczekiwania - największa wada i niestety na to nic nie poradzimy. Jeżeli potrzebuję czegoś "na już", kupuję w Polsce. Nawet z przebitką cenową, nawet z kosztami wysyłki. Jeżeli mi się nie spieszy - wolę Ali ;). W związku z tym, niektóre zakupy trzeba robić z wyprzedzeniem - np. jesienne naklejki na paznokcie kupić już latem. 
  • pilnowanie terminów - jeżeli minie okres ochrony (w szczególności po uprzednim przedłużeniu), a paczki nie ma, mamy bodajże 15 dni na założenie sporu (ale ja zawsze zakładałam spór w obrębie okresu ochrony - dla własnego komfortu). Jeżeli przegapimy, to już nie odzyskamy tych pieniędzy. 
  • brak norm unijnych - towary wyprodukowane w Chinach, są wyprodukowane zgodnie z ICH zasadami, a może raczej ich brakiem... W przypadku wielu towarów można mieć zastrzeżenia co do ich jakości i bezpieczeństwa np. toksyczne materiały. Ale oczywiście każdy ma swój rozum i w to już nie wnikam ;). Sama zamawiam tam raczej "pierdoły" - gadżety do telefonu, artykuły papiernicze, akcesoria do włosów (gumki, spinki), czy ozdoby do paznokci (cyrkonie, pyłki, brokaty, naklejki). 
  • podróbki - na AliExpress znajdziemy niestety mnóstwo podróbek znanych rzeczy
Są jeszcze inne kwestie np. różnica w jakości między zdjęciem i rzeczywistością, ale to się może zdarzyć również w Polsce, a zawsze możemy założyć spór i odzyskać pieniądze.

Wiele osób jest też przeciwnych zakupom na AliExpress z powodu poglądów, co jest dla mnie w pełni zrozumiałe. Mam tu głównie na myśli aspekty gospodarcze (nie wspieramy lokalnej gospodarki), społeczne (wyzysk pracowników w Chinach...) oraz ekologiczne (masowo spływające paczki do Polski generują dużo odpadów oraz zanieczyszczenie powietrza z uwagi na produkcję, transport). W pełni to rozumiem i myślę, że warto mieć na uwadze wszystkie za i przeciw. 

Podsumowanie

Kupowanie na AliExpress jest bardzo proste. Założenie konta przebiega dokładnie tak samo, jak w polskich sklepach internetowych. Sam proces zakupów również - dodajemy do koszyka, płacimy, czekamy na przesyłkę. Nie trzeba mieć konta walutowego ani PayPal (a bankowy przelicznik wcale nie jest aż taki straszny). Na AliExpress jest ogromny wybór (również rzeczy niedostępnych w Polsce), niesamowicie niskie ceny i zazwyczaj... darmowa wysyłka (nawet za arkusz naklejek za 40 groszy! ;)). Należy się jednak liczyć z tym, że paczki idą długo, a dla pełnego bezpieczeństwa (system ochrony kupujących) należy pilnować końca terminu ochrony. Są też takie kategorie produktów, w stosunku do których dla własnego bezpieczeństwa zalecam większą ostrożność z powodu użycia materiałów i składników niewiadomego pochodzenia (np. kosmetyki), ale w tym zakresie każdy ma już swój rozum. Niektóre techniczne kwestie na AliExpress są rozwiązane nawet lepiej, niż na naszym polskim allegro - wspomniana ochrona kupującego, łatwy system zwrotów i sporów, jak również rzeczywisty feedback od kupujących (prawdziwe zdjęcia przedmiotów, recenzje).

Wszystkie dotychczasowe wpisy wraz z recenzjami i linkami znajdziecie pod etykietą: AliExpress
Planuję jeszcze inne wpisy tematyczne w przyszłości np. z tanimi artykułami papierniczymi, gadżetami do telefonu i nie tylko :) 


Zamawialiście już na Ali?
Jeżeli tak, jakie są Wasze najbardziej i najmniej udane zakupy?

AVON Mark, Epic Lip Lipstick {5 odcieni}

$
0
0
Hej :) Na początku lutego przyszła do mnie przesyłka od AVON z pomadkami z serii Mark (Epic Lip Listick). To dobra okazja do zrobienia zestawienia większej ilości odcieni, przychodzę zatem ze swatchami i wrażeniami ;)

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog


Opakowania pomadek są w sumie całkiem porządne - plastik dość gruby, a pomadka zamyka się z wyraźnym kliknięciem. Może jedynie estetyka do mnie trafia średnio :). 

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

(wydaje mi się, że wszystkie mają te same informacje na kartoniku)

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

W przesyłce znalazłam również jeden z najciekawszych prezentów, jakie kiedykolwiek dostałam - powerbank w kształcie szminki! :D Cały czas noszę go teraz w torebce i jestem zadowolona, bardzo trafiony upominek. 

powerbank w kształcie szminki

powerbank w kształcie szminki

Pomadki są idealnie kremowe - dosłownie w punkt. Nie za miękkie, nie rozmaślają się na skórze lub ustach, ale też nie są w żadnym wypadku tępe czy twarde. Przyjemnie suną i mają bardzo dobrą pigmentację już przy jednym pociągnięciu. Świetnie się rozkładają - w zasadzie to każdy odcień bez wyjątku. Miałam ostatnio pomadki Eveline (klik), które na obrzeżach ust dawały wyraźnie mniejszą pigmentację. Tutaj kolor jest równomierny na całej powierzchni, wraz z konturem. Ich zapach jest dość specyficzny, kojarzy mi się z pudrowymi cukierkami z lekko kwaskowatą nutą. Ale mało wyczuwalny, więc nie przeszkadza ani trochę, posmak również. Pomadki dają zdrowe, odbijające światło, kremowe wykończenie. Nie podkreślają suchych skórek, nie przesuszają ust :). Z uwagi na fakt, że nie są to pomadki zastygające, nie należy oczekiwać szczególnej trwałości. Już po około 3 godzinach tracą na intensywności i widać, że zaczynają się zjadać od środka. Ale za to nie migrują na zęby, jak płynne Mark miały u mnie w zwyczaju. Niestety, totalnie nigdzie nie znalazłam daty ważności - ani na kartoniku, ani na samej pomadce (?).

Swatche prezentują się następująco:
Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

gołe usta, Nude Attitude, Rosy Outlook

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

To było na Stories - ktoś widział? :)  
Rosy Outlook, Extreme Mauve, Sangria Shock

AVON Mark, Epic Lip Lipstick, szminka Moc Koloru, kremowa pomadka do ust, Nude Attitude, Rosy Outlook, Blushing Beauty, Extreme Mauve, Sangria Shock swatche blog

Osobiście najlepiej się czuję w odcieniu Rosy Outlook i to jego sobie zostawiłam, taki mój nudziak prawie idealny :). Reszta albo już znalazła, albo znajdzie nowego właściciela. Bardzo chętnie po tę pomadkę sięgam i zarówno kolorem, jak i właściwościami jest dla mnie idealna na co dzień - zdrowo odbija światło, nie wysusza jak matowe pomadki, nakłada się bezproblemowo. Na większe wyjście prawdopodobnie sięgnęłabym po coś zastygającego, ale na co dzień jest super :).

Cena regularna to 26 zł/3,6 g, ale obecnie są w promocji za 15,99 zł (katalog 4/2018, strona 89)

Wolicie matowe, błyszczące czy kremowe wykończenie?
A może metaliczne? :)

Nowości | luty 2018

$
0
0
Po ostatnim zbiorczym podsumowaniu miesiąca pojawiło się sporo głosów, że jednak było stanowczo za długie, więc postanowiłam wrócić do podziału na nowości, zużycia i ulubieńców/rozczarowania. 

Zatem zapraszam na prezentację nowości, które pojawiły się u mnie w lutym ;) 

zakupy eZebra, Pixie Cosmetics, Marion peel off, szczotka The Wet Brush

Po tym, jak szczotka Tangle Angel trafiła do rozczarowań roku i poświęciłam jej nawet osobny wpis (Dlaczego nie polubiłam szczotki Tangle Angel?), poczułam potrzebę zakupu nowej. Wiele głosów skłaniało się ku The Wet Brush i gdy zobaczyłam darmową dostawę w eZebrze 31 stycznia (tam jest za ok. 22-23 zł) - nie zastanawiałam się długo. Jak na razie jestem z niej bardzo zadowolona - dobrze czesze, nie elektryzuje włosów, wygodnie się trzyma. Jeśli tak dalej pójdzie, trafi do ulubieńców. Do koszyka wpadły też dwie maseczki - czarna peel off Marion typu Pilaten (z polecenia Moniki) i nawilżająca peel off Bielendy. Trafiłam ostatnio na dwie świetne maseczki peel off Bielendy (kokosowa i zielona herbata) więc nie mogę się doczekać użycia. Wraz z Justyną zrobiłyśmy wspólne zamówienie w sklepie Pixie i skorzystałam z wyprzedaży starej gramatury podkładów - kupiłam drugi odcień do mieszania ze zbyt jasnymi. 

Adidas Climacool, plastry do depilacji Isana, waciki Be Beauty, maseczka nawilżająca Rival de Loop

Dalej - zakupy bardziej przyziemne :D Ostatnio sięgam po antyperspiranty w kulce (poprzednio Vichy, obecnie Uriage), ale zdarza się, że nie mam czasu czekać na wchłonięcie, stąd zakup wersji w sprayu (Adidas Climacool). Jak na razie jestem bardzo zadowolona z poziomu ochrony i niedominującego zapachu. Plastry do depilacji Isana okazały się dużo lepsze od Joanny (rozczarowania stycznia). Maseczka nawilżająca Rival de Loop wpadła mi sama ;). A waciki tym razem chwyciłam w Biedronce - Be Beauty, duże. Jeszcze nie otworzyłam, mam je po raz pierwszy. Podpaska gratis do zakupów w Rossmannie - tak w ramach ciekawostki, nie kryję zaskoczenia, bo gratisów u mnie nigdy nie dawali ;). U Was czasem dają?

pędzle GlamBrush T100 i T101

Korzystając ze zniżki w GlamShopie, wraz z Justyną i Bogusią poczyniłyśmy małe zakupy - ja się skusiłam na dwa pędzle, które od dawna wisiały na mojej wishliście (już usunęłam), czyli T100 i T101. Oba są wykonane z włosia syntetycznego, ten biały również. Wiem, że o pędzlach GlamBrush krążą różne opinie, ale negatywy dotyczą zwykle pędzli z włosiem naturalnym. Do tych jak na razie nie mam zastrzeżeń, a cena po rabacie (-20%) była bardzo korzystna. Wstępnie jestem zadowolona z zakupu, mam nadzieję, że długo mi posłużą (oby) ;). 

Korektor Makeup Revolution Conceal&Define C2 zamiennik Tarte Shape Tape

Korektor Makeup Revolution Conceal&Define to "hit" blogosfery, znany jako zamiennik dla Tarte Shape Tape, przez co jest obecnie wszędzie wykupiony. Inga miała akurat na zbyciu, więc postanowiłam go nabyć. Na razie to wstępne wrażenia, ale są mieszane - czasem wygląda ok, czasem źle. Nigdy nie jest w 100% tak, jak bym tego chciała. Ma dobre krycie, ale nie pełne. Wygląda pod oczami sucho... Niby nie jest ideałem, a i tak zabrałam go na wyjazd ;). Ma zarówno zalety, jak i wady, takie trochę love-hate relationship. Planuję stworzyć na jego temat osobny wpis za jakieś 2-3 tygodnie, gdy go lepiej przetestuję. 

Swatche odcienia C2 wrzucałam tutaj: Przegląd jasnych korektorów i kamuflaży

odżywki do włosów Garnier

Nieprzewidywalna Agata (hellojza) :* sprezentowała mi trzy niedostępne w Polsce odżywki do włosów - wiedząc, że moje kłaczki lubią Garniera :) W paczce znalazłam również dwie mini maski do włosów w trójkątnych saszetkach i maseczkę do ust (na pewno wykorzystam <3). Jak zawsze - w 100% trafiona zawartość!!! Agato, jesteś niesamowita :)

wygrana w Kontigo karta podarunkowa

Szkoda mi już pary na moje przeboje z Kontigo... Żaliłam się Wam już w nowościach grudnia i na Stories, coś gdzieś jeszcze mogło się przewinąć. Po ponad trzech miesiącach nareszcie dotarła moja nagroda w konkursie wygranym w październiku na ich FanPage (karta podarunkowa o wartości 100 zł do wykorzystania w Kontigo). Przypominałam się wiele razy w wiadomościach prywatnych, zawsze bardzo grzecznie i uprzejmie, ciągle słyszałam obietnice, które nigdy nie doszły do skutku (wyślemy jutro, wyślemy w poniedziałek itd.). W końcu wystosowałam im bardzo mało przyjemnego e-maila, z którego nie jestem dumna i... kurier na drugi dzień był u mych drzwi. Gdyby nie to, prawdopodobnie nadal nie dostałabym mojej nagrody. Poczułam się, jakbym chciała coś wyłudzić, takie upominanie się było dla mnie upokarzające. Brak słów. A jeszcze jak widzę napis na tej kartce, to mam ochotę im to wsadzić w zęby... To taka nagroda, która sprawiła chyba więcej przykrości niż radości. 

Resibo tonik mgiełka nawilżająca, płyn micelarny

Od marki Resibo dotarła do mnie przesyłka z tonikiem-mgiełką nawilżającą oraz płynem micelarnym. Toniku używam 2 razy dziennie i jestem z niego bardzo zadowolona (no, poza fatalnym atomizerem...), dotychczasowy łagodzący Vianek poszedł troszkę w odstawkę. Pozostawia na skórze przyjemną, nawilżającą warstewkę i skutecznie odświeża. Ma przyjemny, delikatny i subtelny zapach różany, w przeciwieństwie do Vianka, którego zapach był trochę kwaskowaty, gryzący i zbyt intensywny, taki... "spocony" :P. O płynie micelarnym jeszcze się nie wypowiem - zużywam dotychczasowy, więc ten czeka na swoją kolej. 

Nivea pop ball miętowy do ust

Z Klubu Przyjaciółek Nivea dotarł do mnie miętowy balsam do ust - rany, ale smuteczek. Tak strasznie chciałam wersję malina-jabłko, a trafiła mi się mięta ;). A ja tak bardzo nie lubię miętowych kosmetyków ;). Na szczęście wiem, kto przygarnie miętkę z chęcią, więc się nie zmarnuje :). Być może kupię kiedyś wersję owocową, ale na razie mam za dużo otwartych mazideł do ust, by to uczynić. 

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50 PA+++ Brightening

W konkursie u Interendo wygrałam zwierzakowy zestaw Skin79 *o* Skakałam z radości, gdy trafiła mi się Dark Panda, której bardzo pragnęłam! Ba, chodziłam nawet za nią i sprawdzałam w Hebe, ale nie było testerów. Nie chciałam klikać w ciemno online, stwierdziłam, że poczekam na okazję do pomacania. A potem udało się wygrać - to jest dopiero radość! Zachwyt minął dość szybko, gdy okazało się, że krem (uwaga, to wstępne wrażenia):
a) wcale nie jest tak jasny, jak niektórzy piszą na blogach - niewiele jaśniejszy od Orange + oksyduje
b) świeci się BARDZO już na dzień dobry (ale to nie jest lekki, świeży glow, tylko mokra tafla na całej twarzy), a po przypudrowaniu nie trzyma długo matu
c) ma tendencję do warzenia... 
Z całą pewnością jest to krem gęsty, tłusty, ciężki, mocno kryjący. Wymaga nałożenia cieniuteńkiej warstwy i nie ma tu żadnych ustępstw (za pierwszym razem nałożyłam za dużo i zaraz leciałam zmyć :D). Wstępne wrażenia są bardzo mieszane. Być może z czasem będzie lepiej, zobaczymy. Pokombinuję. Na pewno wielkim atutem jest piękna tonacja kolorystyczna, dzięki której nawet fakt, że krem jest trochę za ciemny, to i tak pięknie wygląda. 

Swatche wrzuciłam tutaj: Swatche kremów BB

Lumene Matte Oil Free Foundation 00 Ultra Light podkład trwały

Z kolei podkład Lumene Matte pochodzi z WizazSklep.pl i... jak na razie jest zachwyt, zachwyt, zachwyt! Którym dzielę się wszędzie wokół - na forum Wizaż, z koleżankami blogerkami oraz na Stories :D. Oczywiście to nadal wstępne wrażenia bo podkład mam od dwóch tygodni, ale używam go prawie codziennie i... za każdym razem zachowuje się dokładnie tak samo. Bez żadnych zmiennych, gorszych czy lepszych dni, więc zapowiada się hicior. Mam szczerą nadzieję, że trafi do ulubieńców marca! Po pierwszym użyciu tak mnie zachwycił, że zaczęłam go testować z wzmożoną siłą i... zabrałam go na wyjazd, na którym chciałam wyglądać super-dobrze. Mając w szufladzie wiele innych, sprawdzonych podkładów, zabrałam dokładnie TEN, będący u mnie nowością - to jest chyba najlepszy komplement? I nie zawiódł!!! Gdy go testowałam przed wyjazdem, zwykle nosiłam około 9 godzin. Na wyjeździe wytrzymał 12 GODZIN w dniu pełnym aktywności, zmiennych temperatur (mróz/gorąco), wielogodzinnego chodzenia i ściskania się z różnymi znajomymi. Przez ten cały dzień nie miałam żadnej możliwości poprawki i poza porannym przypudrowaniem, ani razu nie pudrowałam go w ciągu dnia i nie ściągałam sebum bibułkami. Po 12 godzinach nadal wyglądał świetnie (!), nic się nie zwarzył, nie wszedł w moje rozszerzone pory przy nosie i nie powycierał nawet z kilkukrotnie dmuchanego nosa. Jedynie trochę na brodzie od szalika, ale to wybaczam. To chyba najtrwalszy podkład, jaki znam, choć chcę go jeszcze porównać z wodoodpornym MAC Pro Longwear (ten w tubce) w teście pół na pół twarzy. W dodatku odcień 00 jest bardzo jasny i bledzioszki powinny się nim zainteresować, choć jest to odcień dość neutralny - po wyciśnięciu na dłoń wydaje się beżowo-żółty, ale już po rozprowadzeniu na twarzy pigment gdzieś troszeczkę zanika i jest po prostu blado-beżowy, nie dominuje aż tak mocno kolorem. Jest też mega wydajny - trzeba go nakładać z umiarem, bo to bardzo mocno kryjący podkład (wg skali Lumene - 5/5, czyli pełne krycie) i w nadmiarze może wyglądać ciężko i sztucznie. Przy nałożeniu cienkiej warstwy za pomocą gąbeczki wygląda świetnie. Moje jedyne zastrzeżenie kieruję do jego głównej funkcji :D Otóż miał to być podkład matujący, a... matuje średnio. Tuż po aplikacji jest satynowy, ale nie trzyma sebum ryzach w ciągu dnia. Po 4 godzinach czuję silną potrzebę sięgnięcia po bibułki. Ale co jest niesamowite - on jest tak trwały, że po odciśnięciu sebum bibułkami... wygląda jak nowy! Nawet po wielu godzinach makijaż wygląda tak, jakby został wykonany chwilę temu, w ogóle nie przenosi się na bibułki, nie odciska się na chusteczce przy dmuchaniu nosa, w ogóle się nie ściera, jak przyspawany do skóry! W związku z tym wszystkim - moim zdaniem podkład nie powinien nosić nazwy Matte, lecz Coverage. Z gigantycznym napisem longlasting na froncie. Wtedy byłoby 100% prawdy. Niemniej jednak jestem nim na razie tak zachwycona, że wow! Nawet się odrobinę "odobraziłam" na firmę Lumene, która wycofała mój ulubiony Natural Code. Ale szykuje mi się nowy ulubieniec (jeżeli nic się po drodze nie zmieni!), co pozwala wnioskować, że Lumene robi świetne podkłady :D 


Be Organic krem do twarzy

Załapałam się do testów kremu do twarzy Be Organic na portalu KobietaMag - co prawda trochę bardziej liczyłam na płyn micelarny lub żel pod prysznic, ale krem też jest ok, a marka Be Organic zasługuje na uwagę ;). Z pewnością jest to krem bardzo bogaty, gęsty, wyłącznie do stosowania na noc. Wstępne wrażenia są pozytywne, odczuwalnie odżywia skórę, szczególnie moją traktowaną kwasem i retinolem. Trzeba jednak nakładać z umiarem - w nadmiarze smuży. Bardzo przyjemnie pachnie ;).

Realac Sharm Effect

Od marki Realac otrzymałam nowość - bazę Sharm Effect do mokrych, rozpływających się wzorków + 2 lakiery kolorowe oraz cieniutki pędzelek do zdobień (zakamuflował się pod lakierami :D). Czytałam na stronie Realac, że wzorki wykonuje się zwykłymi lakierami (świetnie, bo mam sporo kolorów!) właśnie na takiej bazie (są dwie - biała i czarna, trochę żałuję, że nie trafiła mi się biała... kupię przy najbliższej okazji :)). Jestem bardzo ciekawa, co mi z tego wyjdzie, bo w tym zakresie jestem całkowitym nowicjuszem. Ale pooglądam tutoriale, nauczę się :). Miłym dodatkiem były również 3 saszetki do ciała Dermaglin w przesyłce :). 

AVON Mark Epic Lip Lipstick

Prawie zapomniałabym o pomadkach Avon Epic Lip, które dotarły do mnie na samym początku lutego! W przesyłce znalazłam również jeden z najciekawszych i najbardziej praktycznych prezentów ever :) Poświęciłam im osobny wpis wraz z efektem na ustach, także nie będę się tu rozwodzić :). 

Coś wpadło Wam w oko? :)

Ulubieńcy i rozczarowania | luty 2018

$
0
0
Dziś kilka słów o 5 produktach, które mnie szczególnie zachwyciły lub rozczarowały w ostatnim miesiącu :) 

gąbeczka do makijażu Beauty Blender nude, patyczki kosmetyczne O'Linear, pasta do mycia twarzy Fresh&Natural z melisą i szałwią, peeling typu gommage The Body Shop liquid peel, peeling wygładzający Sylveco

Pasta do mycia twarzy Fresh&Natural z melisą i szałwią

Pasty używam regularnie od początku stycznia. Poznałam ją dzięki wygranej w konkursie u Odcienie Nude, o czym mogliście przeczytać w nowościach listopada (czekała na swoją kolej ;)). To bardzo ciekawy produkt! Nie bez wad, potrzebowałam czasu, by się z nią polubić. Jej konsystencja to coś pomiędzy olejem w postaci stałej (stężałej), napowietrzonym musem, a masłem. Niby jest zbita i zwarta, ale przy nabieraniu szpatułką lekko syczy, szeleści jakby była napowietrzona. Pierwsze próby kończyły się fiaskiem bo przy nabraniu na mokre dłonie lub na mokrą twarz, porcja ślizga się jak "mydło" taką całą grudką, ciężko się rozcierając. Najlepszą metodą (po wielu próbach zakończonych poirytowaniem) okazało się zwilżenie twarzy, wytarcie dłoni ręcznikiem, nabranie porcji szpatułką, roztarcie w suchych dłoniach i aplikowanie na (zwilżoną już) twarz. Z czasem tak się do tego schematu przyzwyczaiłam, że już tego "kłopotu" nawet nie zauważam ;). Pasta bardzo specyficznie pachnie - to coś pomiędzy cytrusami, geranium a ziołami. Zapach może ok, ale intensywny i bardzo męczący ;). Ale za to działanie wszystko wynagradza - pasta myje bardzo łagodnie, ale skutecznie, świetnie domywa wszelkie pozostałości makijażu, przy czym pozostawia skórę miękką i nieściągniętą. A spłukuje się praktycznie całkowicie, więc nie ma mowy o żadnej tłustej warstwie. Używam jej codziennie wieczorem i daje mi gwarancję dobrego oczyszczenia bez jakiegokolwiek ściągnięcia czy podrażnienia po kwasach czy retinolu :). Kilka razy przemywałam również oczy, ale uczucie mgły spowodowało, że zaprzestałam - więc tego akurat nie polecam ;). Ma naturalny skład i bazuje na różnych olejach i masłach roślinnych, nie jest testowana na zwierzętach. Data jest pisana ręcznie na opakowaniu i jest to również ręcznie przygotowany produkt. Ogólnie używam z przyjemnością :)

gąbeczka do makijażu Beauty Blender nude, patyczki kosmetyczne O'Linear, pasta do mycia twarzy Fresh&Natural z melisą i szałwią

Gąbka do makijażu Beauty Blender

Oryginalne jajeczko Beauty Blender podarowała mi w styczniu Iza, którą będę chyba całować po rękach :D Od bardzo dawna chciałam spróbować BB, ale nie ukrywam, że... było mi szkoda kasy :( O ile jestem w stanie bez problemu wydać te 70 zł na pędzel - bo to inwestycja na lata - tak nie rozumiałam sensu wydawania takiej kwoty na gąbeczkę, która posłuży kilka miesięcy (niektórym nawet 1,5 roku, ale tu już wchodzą grę kwestie higieny...). Bardzo się cieszę, że mogę poznać jej fenomen i nie ukrywam, że jest świetna. Idealnie porowata, świetnie zabiera nadmiar podkładu, przepięknie go rozprowadza, ultra-mięciuteńka nawet przed zmoczeniem, a po zmoczeniu to już w ogóle :) Łatwo się myje i wypłukuje (z Lorigine miałam dosłownie walkę przy umywalce...). Ideał pod każdym względem użytkowym, a rozprowadzanie nią podkładu i korektora to czysta przyjemność. Efekt końcowy idealny. Lepsza od wszystkich gąbek, jakie miałam do tej pory, w tym również Blend it. Ale czy warto ją kupić? Jeszcze trudno mi się wypowiadać bo uważam, że to zbyt wcześnie - zależy, jak długo wytrzyma. Ale z całą pewnością warto ją chociaż raz w życiu wypróbować :) 

patyczki kosmetyczne O'Linear

O'Linear, papierowe patyczki kosmetyczne 

O patyczkach O'Linearsłyszałam gdzieś na YouTube. Nie wzbudziły wtedy we mnie absolutnie żadnej ekscytacji ani potrzeby zakupu (mimo, że recenzja ociekała zachwytem). Do momentu, w którym z Rossmanna zniknęły moje ulubione patyczki do korekty makijażu z Cleanic. Gdy zobaczyłam O'Linear na półce, wzięłam do ręki i... natychmiast wylądowały w koszyku :). Okazały się być jeszcze lepsze od Cleanic! Zdjęcie może tego nie oddaje, ale te końcówki są naprawdę malutkie - dużo mniejsze od standardowych patyczków do uszu, więc są bardzo precyzyjne. Do tego nie mają aż tak dużej tendencji do mechacenia się - te włoski aż tak się nie rozczapierzają, są zbite, więc łatwiej operować takim patyczkiem w strategicznych miejscach. Łatwo poprawić kreskę, powiekę upaćkaną tuszem lub inne makijażowe wpadki :). Dodam, że kosztują 3,49 zł... Naprawdę warto spróbować, choć nie są dostępne w każdym Rossmannie, ja kupowałam w takim większym, a w "moim" nie widziałam. 

Niestety w lutym mogę również wskazać dwa rozczarowania. 

peeling typu gommage The Body Shop liquid peel, peeling wygładzający Sylveco

The Body Shop Drops of Light, Pure Resurfacing Liquid Peel

Pierwszym jest peeling typu gommage, który dostałam od Justyny (:*) w grudniu (nowości grudnia). Zwykły żel, który nakładamy na suchą, oczyszczoną skórę, masujemy i po chwili zaczyna się rolować, rzekomo z naskórkiem. Brzmi pięknie, ale praktyka niestety taka piękna nie jest. Żel nie w każdym rejonie twarzy chce się rolować i o ile na policzkach faktycznie po chwili robią się takie farfocle jak po gumce do mazania, tak już na nosie i skroniach cały czas żel pozostaje żelem i nie roluje się ani trochę, dłonie ślizgają się bez żadnego efektu. Co najgorsze, te farfocle po chwili zastygają i... przywierają do skóry na amen, w szczególności na dole policzków (żuchwa). Niestety nie da się tego zmyć wodą, ani nawet wodą z mydłem. Wielokrotnie musiałam dosłownie skrobać paznokciami te zastygnięte, przyczepione do skóry farfocle - czasami tak mocno łapały się włosków, że wyrywały się wraz z nimi. Kończyłam z podrapaną, podrażnioną, zaczerwienioną brodą. Nie zawsze udawało mi się skórę wyczyścić, więc po nałożeniu podkładu wyglądałam, jakbym miała zaskórniki zamknięte w okolicy żuchwy <3. Na początku wydawało mi się, że może za długo masuję, może za bardzo daję im wyschnąć i powinnam spłukać szybciej, ale nie. Później trzymałam się kropka w kropkę instrukcji co do sekundy albo i krócej i niestety działo się to samo. Peeling spowodował we mnie taką traumę, że obecnie boję się go używać. I bez względu na to, czy jego działanie byłoby dobre, czy nie (w sumie nie wiem), to walory użytkowe sprawiają, że nie chcę na niego nawet patrzeć :). Chciałam go dać już w rozczarowaniach stycznia, ale dawałam mu kolejne szanse. 

Peeling wygładzający Sylveco

O dziwo, drugim rozczarowaniem... też jest peeling :D Odlewkę peelingu wygładzającego dostałam od Ani i jestem jej za to bardzo wdzięczna, bo kiedyś chciałam go kupić, a niestety bardzo bym tego żałowała. Z jednej strony fajny, bo skuteczny, a jednocześnie bardzo delikatny. Ale jest bardzo tłusty. Bogusia określiła go jako smalec i... coś w tym jest. Takie bardzo gęste, zwarte, ciężkie, tłuste coś... Już sam moment masowania twarzy jest (dla mnie) trochę nieprzyjemny, a spłukanie peelingu wodą w ogóle nie wchodzi w grę, trzeba go zmyć czymś z detergentem (żelem, pianką do mycia twarzy). Dla posiadaczek cery suchej to może być atutem, ale ja lubię, gdy po spłukaniu peelingu skóra jest po prostu czysta i świeża. Taki efekt daje mi oczyszczająca wersja peelingu Sylveco, a od wygładzającej będę się trzymać z daleka. 

Znacie któryś z tych produktów? :)

Zużycia | luty 2018

$
0
0
Jestem zaskoczona, ile w lutym wskoczyło zużyć :) Ale to dobrze, ostatnio zaczynam dochodzić do ładu z ilością zapasów - będzie tylko lepiej :) 

duże denko kosmetyczne, projekt denko, zużycia kosmetyczne, minirecenzje, blog

Farba do włosów Joanna, Multi Cream, Orzechowy brąz, Odżywka do włosów Garnier Goodbye Damage, Odżywka do włosów Garnier Wahre Schatze Kokoswasser&Aloe Vera recenzje blog

Farba do włosów Joanna, Multi Cream, Orzechowy brąz

Od długiego czasu farbowałam tylko odrosty, ostatnio odświeżałam kolor na długości jakoś w maju/czerwcu 2017 (!), więc postanowiłam, że już czas. Jak zawsze ta sama farba - jestem z niej bardzo zadowolona i nie zmieniam na inną (czasem tylko wybieram inny odcień) - jest trwała i nie niszczy aż tak włosów.

Odżywka do włosów Garnier Goodbye Damage

Kiedyś moja ukochana odżywka, zużyłam kilkanaście opakowań, obecnie moje włosy nie reagują tak dobrze, jak kiedyś (po prostu ok, a kiedyś zachwycająco), więc potrzebuję przerwy od tej wersji. Piękny, owocowy zapach. Na pewno do niej wrócę w przyszłości.

Odżywka do włosów Garnier Wahre Schatze Kokoswasser&Aloe Vera

Niedostępna w Polsce, podarowała mi ją hellojza (:*). Nie unikam silikonów w odżywkach i byłam ciekawa, jak taka propozycja się sprawdzi na moich włosach - było świetnie. Włosy miękkie, błyszczące, łatwo się rozczesywały. Jedynie wydajność troszkę rozczarowuje - ledwie zaczęłam, a już skończyłam :( Ale te rzadsze Garniery tak już po prostu mają :) Niemniej jednak zużyłam z przyjemnością!

Dove, żel pod prysznic słodka śmietanka i piwonia, Avon, żel pod prysznic z olejem kokosowym, Peeling kawowy Body Boom Original, Farmona, Tutti Frutti, peeling jeżyna i malina, Lactacyd, Precious Oil, delikatny olejek do higieny intymnej, Vichy, antyperspirant przeciw nadmiernej potliwości, zielona kulka Vichy, Floslek, masło do ciała liczi arbuz, EOS, ogórkowy krem do rąk recenzja blog

Dove, żel pod prysznic słodka śmietanka i piwonia

To jeden z najlepszych dowodów na to, że nie warto robić zbyt dużych zapasów. Żel po otwarciu okazał się... zepsuty! I choć w tym przypadku raczej nie zaszkodził mu zbyt długi czas oczekiwania (wcale nie był jakiś stary...), to bardziej nieprawidłowe przechowywanie - w łazience, ciepło, zimno, ciepło, zimno, wilgotno. Może ktoś już go otworzył w drogerii wcześniej, nie wiem. Pachniał bardzo nieprzyjemnie i miał dziwny kolor, musiałam wylać. W takich chwilach jest mi strasznie przykro.

Avon, żel pod prysznic z olejem kokosowym

Pachniał przyjemnie, kokosowo, dobrze się pienił, nie wysuszał, nie pielęgnował. Po prostu przyjemny żel pod prysznic :)

Peeling kawowy Body Boom Original

Miniaturowa saszetka otrzymana od Izy. Efekty po peelingach Body Boom są po prostu zniewalające - świetnie złuszczają, a przy tym znakomicie nawilżają i lekko natłuszczają. Za każdym razem mam ochotę się głaskać po skórze mięciutkiej jak u bobaska :P Te peelingi są zdecydowanie warte polecenia choć nie ukrywam, że ich cena trochę powala. Szczególnie, że podobny peeling można łatwo zrobić samemu. 

Farmona, Tutti Frutti, peeling jeżyna i malina

To bardziej żel z drobinkami/scrub do ciała niż faktycznie peeling. Zastępowałam nim żel pod prysznic raz na kilka dni (detergenty to on ma ;)). Nie ściera jakoś super mocno, ale odczuwalnie. Pachnie przyjemnie, owocami leśnymi, ale niezbyt naturalnie. Mam jeszcze dwa peelingi z tej serii, ale po zużyciu nie kupię ich ponownie z powodu plastikowych drobinek. Jest tyle peelingów z naturalnymi drobinkami ściernymi, że nie warto zatruwać środowiska bo to dla mnie żadne wyrzeczenie wybrać coś innego lub użyć rękawicy Kessa.

Lactacyd, Precious Oil, delikatny olejek do higieny intymnej

Pisałam o nim TUTAJ, zużyłam z przyjemnością, mam jeszcze drugie opakowanie i jest już w użyciu. Nie wiem, czy do niego wrócę bo jest dość drogi, co nie zmienia faktu, że go lubiłam ;)

Vichy, antyperspirant przeciw nadmiernej potliwości

Czyli "zielona kulka Vichy" :). Byłam bardzo zadowolona, o czym pisałam TUTAJ. Dawała mi pełną ochronę przez cały dzień, jedynie ciut męski zapach mógłby przeszkadzać. Teraz mam Uriage i również jestem zadowolona, ale może kiedyś wrócę do Vichy.

Floslek, masło do ciała liczi arbuz

TEN zapach! *o* Piękny, arbuzowy z nutką czegoś innego, owocowego (może to liczi? nie wiem jak pachnie ;)). Właściwości pielęgnacyjne ok, masło dobrze odżywiało skórę, choć bez zachwytów bo krótkotrwale. Ogólnie nie wrócę, ale zużyłam z przyjemnością z powodu zapachu ;)

EOS, ogórkowy krem do rąk

Tubka 44 ml idealna do torebki (poza tym, że strasznie ciężko się otwiera), krem pachnie przepięknie ogórkiem, wchłania się błyskawicznie więc do pracy biurowej jak znalazł, ma świetny skład. Ale jest bardzo lekki, nie poradzi sobie z większymi przesuszeniami. A cena 15-25 zł jest absurdalna jak za taką małą tubeczkę. W dodatku jest niestety mało wydajny. Na razie nie planuję powrotu. Recenzja TUTAJ.

Woda termalna Vichy, Bielenda, kojąca woda różana, Nivea, pielęgnujący dwufazowy płyn do demakijażu oczu, Naobay, Extra Rich Cream Nourishing, MAC, płyn do demakijażu, Biocosmetics, kwas migdałowy+kojowy 40% pH 1.9, Biocosmetics, neutralizator do kwasów, ZróbSobieKrem, hydrolat miętowy, Biochemia Urody, pomarańczowy olejek myjący, Sylveco, peeling wygładzający recenzja blog

Woda termalna Vichy

Wydawała się koić i nawilżać lepiej od Uriage, ma też lepszy atomizer (mgiełka faktycznie jest delikatna). Ale niestety wymaga osuszania (nie jest izotoniczna). 

Bielenda, kojąca woda różana

Traktowałam ją jak płyn micelarny - dobrze zmywa makijaż niewodoodporny i odświeża skórę, nie piecze w oczy. Jedynie co, to skończyła mi się jakoś zadziwiająco szybko ;). Zapach BARDZO przyjemny - to taka spokojna, subtelna, kojąca róża. Mało który zapach różany mi pasuje, a tutaj bardzo mi się podobał. 

Nivea, pielęgnujący dwufazowy płyn do demakijażu oczu

Świetna dwufaza! Nie pozostawia mgły na oczach, świetnie radzi sobie z makijażem, nie piecze (choć wiem, że niektórych podrażnia, więc to zależy jak wrażliwe macie oczy - u mnie nic się nie działo). Byłam bardzo zadowolona z zawartości, ale nieco mniej z irytującej nakrętki (wolałabym zatrzask). Niemniej jednak jest to rozwiązanie szczelne na wyjazd. 

Naobay, Extra Rich Cream Nourishing

Krem z Shinybox, ale gdzieś mi wcięło jego górną część. Wrzucałam dół i górę razem i nie ma :D Świetnie odżywiał skórę, rano była miękka i uspokojona. Nieco przeszkadzał mi kadzidlany, orientalny zapach (jak w sklepach indyjskich), który był bardzo intensywny i męczący, szczególnie na noc. Krem kosztuje "tylko" 210 zł więc do niego nie wrócę, ale ogólnie go lubiłam. Ma certyfikat ECOCERT, a 98,85% składników jest pochodzenia naturalnego. 

MAC, płyn do demakijażu

W sumie to nawet nie wiem, co mam o nim powiedzieć. Dostałam miniaturkę od Ingi, ale to tak mała miniaturka, że ledwie wystarczyła na dwa razy :D Dał radę zmyć niewodoodporny makijaż, w sumie bez problemu i to tyle. Nie czuję się porażona cudownością, ale też w żaden sposób mnie płyn nie rozczarował. 

Biocosmetics, kwas migdałowy+kojowy 40% pH 1.9

Uwielbiam go za to, że jest w 100% gotowy. Stężenie 40% było dla mojej skóry odpowiednie - na początku rozcieńczałam by uzyskać mniejsze (dla ostrożności), ale z czasem okazało się, że zupełnie spokojnie mogę używać 40%. To coś niesamowitego, że odkręcasz korek, aplikujesz na skórę i gotowe :D Dla kogoś, kto zawsze robił kwasy samodzielnie, to gigantyczne ułatwienie - więcej czasu zajmuje samo wyciągnięcie wszystkich pierdół (szklany kieliszek, bagietki, łyżeczki miarowe, waga jubilerska), ich zdezynfekowanie, dokładne umycie rąk i takie tam. A później odmierzanie, mieszanie, niekiedy rozpuszczanie w kąpieli wodnej (kryształki kwasu migdałowego) itd. Masakra, nie znoszę tego. A tu ciach, odkręcam koreczek i na czystą skórę, bajka :D Szkoda tylko, że kilkanaście peelingów w serii (ok. 1 raz w tygodniu) nie przyniosło żadnych szczególnych rezultatów. Ok, skóra wygląda ładniej, jest czystsza, jaśniejsza, ale starsze przebarwienia ani drgnęły, myślę że będę potrzebowała większego kalibru, ale to już nie w tym roku. Nie wiem, czy w ogóle jakikolwiek kwas może mi pomóc, bo kwaszę się już kilka lat i na razie zachwytów nad żadnym kwasem brak (czysty migdał, migdał+kojowy, gotowe płynne mieszanki AHA, kwas glikolowy, kwas mlekowy, obecnie kwas azelainowy na propanediolu). Moje blizny są głębokie i utrwalone i czuję w kościach, że tylko laser może mi pomóc, a też pewności brak. 

Biocosmetics, neutralizator do kwasów

Taki neutralizator można bez problemu zrobić samemu mieszając wodę z wodorowęglanem sodu (soda oczyszczona), ale leniwa Basia kupiła sobie gotowca ;). Kosztuje mniej niż 10 zł, skutecznie neutralizuje kwas, zawiera też glicerynę, pantenol, hialuronian sodu i alantoinę więc dodatkowo łagodzi. Wystarczył na dłużej, niż się spodziewałam, więc nie żałuję zakupu.

ZróbSobieKrem, hydrolat miętowy

Byłam zaskoczona, bo wcale nie pachnie przyjemnie, miętowo, raczej jak jakieś zielsko :D Roślinnie, ale raczej niezachwycająco. Zużyłam do glinkowych maseczek. Pewnie ma świetne działanie, ale jeśli ktoś oczekuje przyjemnego, miętowego, odświeżającego zapachu, to z pewnością się rozczaruje.

Biochemia Urody, pomarańczowy olejek myjący

Odlewka od Pauliny. Prześwietny olejek myjący - doskonale zmywa makijaż z twarzy i oczu, nie pozostawia mgły, znakomicie się spłukuje nie pozostawiając tłustej warstwy. Można też nim łagodnie myć buzię. Pachniał baaaaardzo przyjemnie - pomarańczowo, ale bardzo delikatnie i łagodnie. Na pewno kupię i ogromnie polecam!

Sylveco, peeling wygładzający

Odlewka od Ani. Niestety wylądował w rozczarowaniach lutego, cieszę się, że już go zużyłam :D A Ani jestem wdzięczna, bo gdybym go kupiła, męczyłabym go bardzo na siłę. 

Marokosklep, glinka rhassoul w płytkach, ZróbSobieKrem, glinka biała, ZróbSobieKrem, glinka żółta, Kompresowane bawełniane maseczki w tabletce z AliExpress, Bielenda, maseczka peel off kokos&aloes, Chic Chiq, de la Mer recenzja blog

Marokosklep, glinka rhassoul w płytkach

Najlepszy przykład tego, że nie wolno się bezpodstawnie uprzedzać. Glinka w płytkach przeleżała w mojej szufladzie ładnych kilka miesięcy bo przerażała mnie jej forma. Jakieś twarde płytki, nie chce mi się tego rozdrabniać, będę musiała kombinować z moździerzem, nieee to nie dla mnie. Taaa :D Okazało się, że wystarczy wsypać płytki do miseczki, zalać wodą i poczekać 20-30 minut, samo zmięknie i zrobi się papka. Na co mi były te obawy? :) Sama glinka świetnie oczyściła skórę i pozostawiła ją niepodrażnioną. 

ZróbSobieKrem, glinka biała

Fajna, łagodna glinka, świetna nawet przy uwrażliwionej skórze. Mieszałam z hydrolatem, olejem i takimi gotowymi kapsułkami-rybkami bo mam na zbyciu :) 

ZróbSobieKrem, glinka żółta

Szczerze - po pierwszym użyciu nie widziałam żadnej różnicy pomiędzy żółtą, a np. białą :) Też była łagodna, przyjemnie oczyszczająca. Musiałabym poużywać dłużej, by wskazać jakieś różnice. 

Kompresowane bawełniane maseczki w tabletce z AliExpress

Kupione na AliExpress za bardzo niewielkie pieniądze (o tu), bardzo polecam. Tanie, a po zmoczeniu (nasączeniu tonikiem, hydrolatem, wodą mineralną) świetnie trzymają wilgoć na glince, nie trzeba jej spryskiwać bo nawet po 15 minutach nadal jest wilgotna pod płachtą. Właśnie w ten sposób zużyłam je w tym miesiącu, choć czasem zdarza mi się je nasączyć fajnym tonikiem i zrobić sobie DIY maskę w płachcie. Jedynie muszę je sobie lekko przyciąć przy oczach i przy nosie - wtedy lepiej przylegają do skóry. 

Bielenda, maseczka peel off kokos&aloes

Jestem zaskoczona, jak dobrze sprawdzają się u mnie maseczki peel-off Bielendy. Wersją z zieloną herbatą byłam zachwycona, a kokos i aloes również się u mnie sprawdziła. Po zdjęciu skóra jest miękka w dotyku i bardzo gładka. Świetna opcja przed większym wyjściem. Ściąga się łatwo, w całości, zastyga całkowicie, choć czekałam "na oko", nie stosowałam się super mocno do zaleceń.

Chic Chiq, de la Mer

Sprawdziła się znakomicie w "trudnym dniu" - po całkowicie bezsennej, nieprzespanej nocy. Więc w sumie chodziłam 2 dni bez snu, coś strasznego, nie polecam. Moja skóra też to wyraźnie odczuła - była zaczerwieniona, a po kawitacji tak rozdrażniona (jak nigdy!), że już absolutnie nie robiłam kwasu, który zaplanowałam na ten dzień. Postanowiłam wyciągnąć zachwalane Chic Chiq i maseczka świetnie dała sobie radę <3. Saszetka wystarczyła na jedno użycie, pachnie odprężająco herbatą, radzę się pospieszyć z nakładaniem bo dość szybko zastyga, szczególnie jeśli zrobimy ciut za gęstą papkę :). To maseczka algowa, ale nie ściąga się w jednym kawałku, raczej w takich większych, lekko wilgotnych płatach. Skóra po ściągnięciu była wyraźnie uspokojona, ładniejsza i nawilżona. Tego jej było trzeba, taka odżywcza bomba! 

Lorigine, Be Perfect, HD Mineral Powder, translucentny puder utrwalająco-matujący, puder HD Lorigine, Tusze Lorigine: Ultra Volume oraz Twisted Long&Volume, tusz Lorigine recenzja blog

Lorigine, Be Perfect, HD Mineral Powder, translucentny puder utrwalająco-matujący

Piękne opakowanie, wygląda bardzo luksusowo. Wieczko jest lustrzane i na zdjęciu odbiło się w nim tło Printea. Niestety tak jak piękne, tak samo niepraktyczne. Ogromna ilość całkiem sporych dziurek w połączeniu z bardzo miałkim i suchym pudrem powoduje wręcz wylewanie się pudru przez dziurki strumieniem ciągłym, jak w klepsydrze. Nie ma żadnego zasuwanego czy zamykanego sitka, więc transport nie wchodzi w grę, trzeba pozaklejać lub poupychać puszek (ale takiego gigantycznego nie mam, a producent nie dołącza). Gdyby puder był odrobinę bardziej wilgotny i zbijający się w grudki, może jakoś by się blokował na tych dziurkach, a tak to po przechyleniu dosłownie "wypływa", jakkolwiek brzmi to określenie przy tak suchej formule. Musiałam zakleić jakieś 85% dziurek taśmą, a i tak wysypywałam zwykle za dużo. Puder jest biały i baaaaaardzo drobno zmielony. Wygładza skórę, owszem, ale nie jest lekki, jak np. wyraźnie upiększająca Laura Mercier. Lorigine osadza się na skórze, podkreśla wszystkie włoski, nierówności, suche skórki, a do tego pozostawia taką białą poświatę na skosach skóry - czyli np. skrzydełka nosa, policzki. Nie jest też w pełni mineralny. U mnie właściwości matujące były całkiem niezłe! Ale niestety to, jak wyglądał ten puder na skórze, jest dalekie od HD i z całą pewnością nie chciałabym, żeby ktoś mnie oglądał z bliska ;). Na dodatek, w moim opakowaniu z czasem zauważyłam jakieś czarne kropki - w przypadku podkładu mineralnego byłoby to uzasadnione (mógłby to być źle roztarty pigment z pechowej partii produkcyjnej), ale w przypadku białego pudru? Co ciekawe, u koleżanki też tak było, więc to nie jest kwestia pojedynczego egzemplarza. Ostatecznie zużyłam go do pudrowania skóry głowy zamiast suchego szamponu. Niestety w moim odczuciu nie jest wart swojej ceny (79,99 zł/10 g w Rossmannie).

Tusze Lorigine: Ultra Volume oraz Twisted Long&Volume

Tusze okazały się być bardzo mokre. Niestety nawet po miesiącu od otwarcia były niewiele gęstsze od "nowości". Szczoteczki nabierają produktu stanowczo za dużo i za każdym razem musiałam wycierać nadmiar w chusteczkę, bo w przeciwnym razie kończyłam z posklejanymi, obklejonymi rzęsami. Ostatecznie tak długo czekałam na zgęstnienie, że... w pewnym momencie zaczęły się strasznie grudkować i... i tak musiałam je wyrzucić. Ciągle sięgałam po jakieś inne "bo dziś muszę wyglądać dobrze i nie chcę mieć posklejanych rzęs". Z pewnością nie były to moje pewniaki :(

Wersja Ultra Volume (po lewej) ładnie rozdziela i lekko wydłuża (pod warunkiem zebrania nadmiaru bo jak widać szczoteczka jest obklejona do granic możliwości), ale nie podkręca ani trochę. Więc moje proste rzęsy były jeszcze dłuższe i rozdzielone, ale sterczące zabawnie naprzód :D. Z kolei wersja Twisted Long&Volume ma przegenialną szczoteczkę, którą planuję sobie zostawić i umyć do rozczesywania. Świetnie wjeżdża pomiędzy rzęsy, dosłownie czuć, jak je czesze, a formuła dodatkowo wywija rzęsy w górę i podkręca na wiele godzin. Ale podobnie - musiałam zawsze zbierać nadmiar bo w przeciwnym razie były zbyt posklejane. Wersją podkręcającą udawało mi się osiągnąć fenomenalny efekt, ale pod warunkiem otarcia w chusteczkę.

Ultra Volume, Twisted Long&Volume


Isana, olejek pod prysznic, Gąbeczki do demakijażu Calypso, Waciki Isana Bio, For Your Beauty, przyrząd do czyszczenia szczotek, recenzja blog

Isana, olejek pod prysznic

Niezastąpiony do mycia gąbeczek do makijażu w pierwszym etapie (Jak myć gąbki do makijażu?). Tani i dobry.

Gąbeczki do demakijażu Calypso 

Świetne do zmywania maseczek z glinki i peelingu (10 gadżetów kosmetycznych)

Waciki Isana Bio

Lepsze od zwykłych bo bardziej miękkie i przyjemne dla oczu, są też grubsze i wydajniejsze. Niebielone chlorem. Niestety kosztują mniej więcej tyle samo, a jest ich tylko 60 sztuk :(

For Your Beauty, przyrząd do czyszczenia szczotek

Nie zrozumiem jego fenomenu. Owszem, czyści szczotki z włosów, ALE te ząbki są totalnie sztywne, nieelastyczne (myślałam, że będą się chociaż trochę rozkładać na boki, dopasowywać) i przez to wjeżdżają w szczotkę jak czołg. I jak widzę, w jaki sposób szarpią ząbki Tangle Teezera (lub innej szczotki), o które przecież bardzo dbam i staram się być delikatna, to mi po prostu serce pęka. W dodatku ten przyrząd jest bardzo ostry i rysuje szczotkę. Wolę sobie wykałaczką wjechać co któryś rządek i delikatnie podnieść włosy do góry. Owszem, jest to bardziej czasochłonne, ale delikatniejsze od tego przyrządu. Wywaliłam w cholerę...

Tyle ubyło w lutym :)
Jak tam Wasze zużycia? :)

Swatche 44 pomadek i konturówek nude/brudny róż

$
0
0

Hej, dzisiejszy wpis jest kontynuacją poprzedniego przeglądu (Przegląd (swatche) 24 pomadek na co dzień typu nude/brudny róż). Nie wiem jak Wy, ale ja każdą pomadkę, która wpadnie mi w oko, staram się przed zakupem wygooglować, posprawdzać swatche itd. Najgorzej, gdy znajduję same pojedyncze maźnięcia (bez porównania z innymi) lub gamę pomadek z tylko jednej serii (a jeżeli nie znam żadnej, to nie jest to dla mnie żadne odniesienie). Postanowiłam więc zestawić wszystkie posiadane przeze mnie pomadki w klimacie nude i brudnego różu, ponieważ to po takie sięgam najczęściej ;). Jeżeli Wy także gustujecie w delikatnych odcieniach, to zapraszam :)

Znajdziecie tu swatche następujących pomadek/kredek (kolejność alfabetyczna):

Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matte 027 Elegant Nude
Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 01
Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 02
Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it
Deborah 24 ORE Long Lasting Lip Pencil 02
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02
Deborah Formula Pura 03
Essence Lipliner 06 Satin Mauve
Essence Longlasting Lipstick 06 Barely there
Essence Longlasting Lipstick 07 Natural Beauty
Essence Soft Contouring Lipliner 08 big proposal
Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305
Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick 03
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 21
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 31
Golden Rose Vision Lipstick 105
Kobo Matte Lip Stain 503 Pinky Nude
Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty
Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea
Lovely Extra Lasting nr 1
Lovely Perfect Line 1
Moov Lips Matter pomadka do ust w kredce Flexibility
Moov Liquid LipsMatter pomadka do ust w płynie Coquette
My Secret I love matte lips 03
My Secret I love my style Lip liner 02 Nude lips
Oriflame Pure Colour Vintage Rose
Pierre Rene Royal Mat Lipstick 04 Toffee Cream
Rimmel Lasting Finish Lipstick 070 Airy Fairy
Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia
Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink
Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute
Sleek Matte Me Birthday Suit
Sleek Matte Me Shabby Chic
Smart Girls Get More Lip Pencil 01 Nude Pink
Soap & Glory Sexy Mother Pucker Lipstick Blush pink
Wet n wild E902C Bare It All
Wet n wild E912C In the flesh
Wet n wild E915B Spiked with Rum
Wibo Million Dollar Lips 6
Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora


Użyj Ctrl+F, by znaleźć konkretny swatch 


Pomadki w płynie

pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty, Kobo Matte Lip Stain 503 Pinky Nude, Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea, Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01, Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it, Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora, Moov Liquid LipsMatter Coquette, Sleek Matte Me Shabby Chic, Sleek Matte Me Birthday Suit

Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty
Kobo Matte Lip Stain 503 Pinky Nude
Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea
Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01

Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it
Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora
Moov Liquid LipsMatter Coquette
Sleek Matte Me Shabby Chic
Sleek Matte Me Birthday Suit

pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty, Kobo Matte Lip Stain 503 Pinky Nude, Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea, Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01, Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it, Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora, Moov Liquid LipsMatter Coquette, Sleek Matte Me Shabby Chic, Sleek Matte Me Birthday Suit

Pomadki w sztyfcie


pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Rimmel Lasting Finish Lipstick 070 Airy Fairy, Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 31, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02, Oriflame Pure Colour Vintage Rose, Wet n wild E902C Bare It All, Wet n wild E912C In the flesh, Wet n wild E915B Spiked with Rum, Essence Longlasting Lipstick 07 Natural Beauty, Essence Longlasting Lipstick 06 Barely there, Soap & Glory Sexy Mother Pucker Lipstick Blush pink, Deborah Formula Pura 03, Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute, Pierre Rene Royal Mat Lipstick 04 Toffee Cream, Golden Rose Vision Lipstick 105

Rimmel Lasting Finish Lipstick 070 Airy Fairy
Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 31
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02
Oriflame Pure Colour Vintage Rose
Wet n wild E902C Bare It All
Wet n wild E912C In the flesh
Wet n wild E915B Spiked with Rum

Essence Longlasting Lipstick 07 Natural Beauty
Essence Longlasting Lipstick 06 Barely there
Soap & Glory Sexy Mother Pucker Lipstick Blush pink
Deborah Formula Pura 03
Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute
Pierre Rene Royal Mat Lipstick 04 Toffee Cream
Golden Rose Vision Lipstick 105

pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Rimmel Lasting Finish Lipstick 070 Airy Fairy, Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 31, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02, Oriflame Pure Colour Vintage Rose, Wet n wild E902C Bare It All, Wet n wild E912C In the flesh, Wet n wild E915B Spiked with Rum, Essence Longlasting Lipstick 07 Natural Beauty, Essence Longlasting Lipstick 06 Barely there, Soap & Glory Sexy Mother Pucker Lipstick Blush pink, Deborah Formula Pura 03, Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute, Pierre Rene Royal Mat Lipstick 04 Toffee Cream, Golden Rose Vision Lipstick 105

Pomadki w kredce i konturówki

pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, My Secret I love matte lips 03, Smart Girls Get More Lip Pencil 01 Nude Pink, My Secret I love my style Lip liner 02 Nude lips, Lovely Perfect Line 1, Essence Lipliner 06 Satin Mauve, Deborah 24 ORE Long Lasting Lip Pencil 02, Essence Soft Contouring Lipliner 08 big proposal, Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305, Moov Lips Matter pomadka do ust w kredce Flexibility, Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 01, Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 02, Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matte 027 Elegant Nude, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 21, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10

My Secret I love matte lips 03
Smart Girls Get More Lip Pencil 01 Nude Pink
My Secret I love my style Lip liner 02 Nude lips
Lovely Perfect Line 1
Essence Lipliner 06 Satin Mauve
Deborah 24 ORE Long Lasting Lip Pencil 02
Essence Soft Contouring Lipliner 08 big proposal
Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305

Moov Lips Matter pomadka do ust w kredce Flexibility 
Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 01
Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 02
Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matte 027 Elegant Nude
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 21
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10

pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, My Secret I love matte lips 03, Smart Girls Get More Lip Pencil 01 Nude Pink, My Secret I love my style Lip liner 02 Nude lips, Lovely Perfect Line 1, Essence Lipliner 06 Satin Mauve, Deborah 24 ORE Long Lasting Lip Pencil 02, Essence Soft Contouring Lipliner 08 big proposal, Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305, Moov Lips Matter pomadka do ust w kredce Flexibility, Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 01, Bell Hypoallergenic Powder Lipstick hypoalergiczna pudrowa pomadka do ust 02, Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matte 027 Elegant Nude, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 21, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10

Mix - zgromadzone na dysku

Moov Liquid LipsMatter Coquette
Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink
Sleek Matte Me Shabby Chic

Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute
Deborah Formula Pura 03
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 31
Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02
Wet n wild E912C In the flesh

Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01

Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 21
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10

pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute, Deborah Formula Pura 03, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 31, Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02, Wet n wild E912C In the flesh, Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 21, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10

Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02
Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia
Deborah 24 ORE Long Lasting Lip Pencil 02 - konturówka

nude lipstick swatch, pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02, Rimmel Lasting Finish Lipstick 077 Asia, Deborah 24 ORE Long Lasting Lip Pencil 02 - konturówka

Góra
Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01
Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02
Sleek Matte Me Birthday Suit
Wibo Million Dollar Lips 6

Dół
Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02

nude lipstick swatch, pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Rimmel Stay Matte Liquid Lip Colour 200 Pink Blink, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 01, Deborah Fluid Velvet Mat Lipstick 02, Sleek Matte Me Birthday Suit, Wibo Million Dollar Lips 6, Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02

Góra:
Wibo Million Dollar Lips 6
Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305

Środek:
My Secret I love matte lips 03
Rimmel Lasting Finish Lipstick 070 Airy Fairy
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10
Lovely Perfect Line 1

Dół:
Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute
Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it

nude lipstick swatch, pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Wibo Million Dollar Lips 6, Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305, My Secret I love matte lips 03, Rimmel Lasting Finish Lipstick 070 Airy Fairy, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10, Lovely Perfect Line 1, Rimmel The Only One Matte Lipstick 200 Salute, Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it

Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305
Lovely Perfect Line 1
Essence Lipliner 06 Satin Mauve
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02
Golden Rose Vision Lipstick 105
Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick 03
Lovely Extra Lasting nr 1
Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea
Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it

nude lipstick swatch, pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305, Lovely Perfect Line 1, Essence Lipliner 06 Satin Mauve, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02, Golden Rose Vision Lipstick 105, Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick 03, Lovely Extra Lasting nr 1, Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea, Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it

Lovely Perfect Line 1
Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10
My Secret I love matte lips 03
Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it
Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea
Lovely Extra Lasting 1
Wibo Million Dollar Lips 6
Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty
Kobo Matte Lip Stain 503 Pinky Nude
Sleek Matte Me Birthday Suit
Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13
Wet n wild E912C In the flesh
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02
Sleek Matte Me Shabby Chic

nude lipstick swatch, pomadki w kredce, kredki do ust, konturówki do ust, pomadki w płynie, pomadki zastygające, matowe pomadki w płynie, pomadki w sztyfcie, pomadki nude, nudziaki, pomadki brudny róż, szminki na co dzień, szminki do pracy, szminki do szkoły, eleganckie pomadki, delikatne odcienie pomadek, różowa pomadka, Lovely Perfect Line 1, Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 10, My Secret I love matte lips 03, Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it, Kobo Matte Liquid Lipstick 405 passiflora tea, Lovely Extra Lasting 1, Wibo Million Dollar Lips 6, Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty, Kobo Matte Lip Stain 503 Pinky Nude, Sleek Matte Me Birthday Suit, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 13, Wet n wild E912C In the flesh, Golden Rose Velvet Matte Lipstick 02, Sleek Matte Me Shabby Chic


Liqpharm, serum do twarzy LIQ CC Light i LIQ CR + KONKURS!

$
0
0
Minęły już 3 miesiące, odkąd stosuję duet LIQ CC (Light) oraz LIQ CR więc przychodzę podzielić się moimi wrażeniami. A te są baaaaardzo pozytywne, więc piszę ten wpis z nieukrywaną przyjemnością i ogromnie zachęcam do przeczytania. 

O serach* Liqpharm wspominałam w nowościach grudnia (kupiłam oba podczas Dnia Darmowej Dostawy), wpisie o aktualnej pielęgnacji twarzy oraz w ulubieńcach stycznia.

*jeżeli ktoś jest zdziwiony odmianą słowa serum, zapraszam do wpisu z najczęstszymi błędami językowymi :)

Liqpharm, LIQ CC Light i LIQ CR, serum z witaminą C, serum z retinolem

na niektórych zdjęciach nieco się odbiłam, za co przepraszam :D

LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez


Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Serum znajduje się w różowym kartoniku z wszystkimi niezbędnymi informacjami - jedyny mój zarzut kieruję do białej czcionki na jasnoróżowym tle, jest bardzo mało czytelna :). Od razu widać różnicę, gdy skład jest napisany na czarno. Wszystkie informacje przeczytacie wygodniej tutaj, na stronie producenta.

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Opakowanie zdecydowanie zasługuje na pochwałę - jest higieniczne (pipetka), estetyczne (bardzo ładna buteleczka dobrze prezentuje się w łazience), wygodne (pipetka jest miękka, chodzi sprawnie i się nie zacina) i wykonane z ciemnego szkła (więc zabezpiecza zawartość przed działaniem światła). Wszystko jest po prostu dopięte na ostatni guzik. 

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

W miarę upływu czasu (od daty produkcji) serum zmienia swój kolor, co jest zjawiskiem naturalnym i wynikającym z utleniania się witaminy C. Po lewej stronie moje serum po otwarciu, po prawej stronie serum po 3 miesiącach. Na stronie producenta widnieje następująca informacja:

"LIQ CC Serum Light ze względu na zawartość kwasu L-askorbinowego, posiadają barwę od przezroczysto-biąłej (od 0 do 4. miesiąca od daty produkcji) do jasno-słomkowej (od ok 5. do 12. miesiąca od daty produkcji). Właściwości aktywnej witaminy C utrzymują się przez cały okres ważności kosmetyku (skrócony do 12 miesięcy). Produkty nie posiadają w składzie sztucznych barwników maskujących, dlatego mogą wykazywać subtelne zmiany w kolorze."

Kolejna bardzo ważna dla mnie kwestia - serum jest bezzapachowe! Tuż przed nim miałam serum z Synchroline, które miało tak intensywny zapach, że nie mogłam go znieść. Tutaj zapach jest praktycznie niewyczuwalny i pojawia się tylko specyficzna, lekko metaliczna woń po jakimś czasie kontaktu ze skórą (co towarzyszyło mi przy praktycznie każdym serum z wit. C, więc nie jestem w żaden sposób zaskoczona).

Serum ma pH <3.2 i należy je przechowywać w temperaturze poniżej 25 stopni, a dla zwiększenia trwałości - w lodówce. 

Liqpharm, LIQ CC Light recenzja, LIQ CC serum - konsystencja lekka. Przeciwzmarszczkowy koncentrat rozświetlający 15% witamina C + tokoferol + magnez, serum do twarzy, serum z witaminą C

Serum ma idealną konsystencję - jest bardzo lekkie i szybko się wchłania. Pozostawia leciutką warstwę, ale z tych "przyjemnych", lekko wygładzających w dotyku, nietłustych. Bez problemu używam go dwa razy dziennie, w tym również pod makijaż, nie skracając jego trwałości. Jestem tym faktem absolutnie zachwycona, gdyż używanie serum z witaminą C jest dla mnie najbardziej wartościowe właśnie rano - antyoksydacja + współpraca z filtrami UV. To najlżejsze i najbardziej komfortowe serum, jakie miałam! Można je stosować jako kurację 28-dniową lub przez cały rok.

Jeszcze jedno - bardzo polecam zajrzeć do recenzji Hexxany - nie tylko świetnie obrazuje działanie (choć skórę mamy inną), ale też Asia udostępniła tam kilka dodatkowych informacji od producenta (z korespondencji) - dlaczego serum zmienia barwę, dlaczego data przydatności jest taka, a nie inna, dlaczego zastosowano kwas L-askorbinowy, a nie jakąś nowocześniejszą formę witaminy C. Zdecydowanie warto przeczytać!!! Wiele moich wątpliwości zostało rozwianych i przeczytałam z przyjemnością.

LIQ CR serum na noc. Koncentrat intensywnie korygujący na noc 0.3% retinol + kwas laktobionowy + witamina E


Liqpharm, LIQ CR, serum z retinolem, LIQ CR serum na noc. Koncentrat intensywnie korygujący na noc 0.3% retinol + kwas laktobionowy + witamina E

Liqpharm, LIQ CR, serum z retinolem, LIQ CR serum na noc. Koncentrat intensywnie korygujący na noc 0.3% retinol + kwas laktobionowy + witamina E

Liqpharm, LIQ CR, serum z retinolem, LIQ CR serum na noc. Koncentrat intensywnie korygujący na noc 0.3% retinol + kwas laktobionowy + witamina E

Liqpharm, LIQ CR, serum z retinolem, LIQ CR serum na noc. Koncentrat intensywnie korygujący na noc 0.3% retinol + kwas laktobionowy + witamina E

Opakowanie jest identyczne, jak w przypadku LIQ CC, czyli (jak dla mnie) idealne. Serum również jest bezzapachowe, a więc na plus :)

Liqpharm, LIQ CR, serum z retinolem, LIQ CR serum na noc. Koncentrat intensywnie korygujący na noc 0.3% retinol + kwas laktobionowy + witamina E

Kolor jest tu żółto-zielony, jaskrawy. Konsystencja zaś treściwa, bogata, wyraźnie odczuwalna na skórze w pierwszym momencie (coś jak serum olejowe). Przy stosowaniu na noc zupełnie mi to nie przeszkadza. Co ciekawe, po chwili całkiem ładnie się wchłania (nie mylić z: całkowicie ;)) i można bez problemu nałożyć krem, ale trzeba faktycznie chwilę odczekać. Serum należy przechowywać w temperaturze poniżej 25 stopni. 

Serum należy stosować wyłącznie na noc, początkowo 2 razy w tygodniu (przez pierwszy miesiąc), a następnie co drugi wieczór. I należy to traktować poważnie. Serum z retinolem to nie przelewki i czytałam niejedną recenzję, w której ktoś zbagatelizował te ostrzeżenia, używał jak chciał i skończył z podrażnioną, uwrażliwioną, piekącą i łuszczącą się skórą. Nawet ja, mająca już styczność z silniejszymi retinoidami (tretinoina - Locacid) i wysokimi stężeniami kwasów, podeszłam do tematu BARDZO ostrożnie i rygorystycznie stosowałam się do zaleceń. Ominęły mnie wszelkie nieprzyjemności, jedynie momentami faktycznie czułam delikatne uwrażliwienie skóry np. w postaci lekkiego, kilkusekundowego pieczenia podczas aplikacji LIQ CC na drugi dzień po LIQ CR. Dodam jedynie, że moja pielęgnacja jest obecnie dość złożona i łączę kwasy z retinolem (można, ale trzeba zachować dużą ostrożność), więc uwrażliwienie nie jest u mnie efektem samego CR. 

Serum można stosować jako kurację 3-miesięczną lub przez cały rok, ale należy unikać ekspozycji na promieniowanie UV, a najlepiej używać wysokich filtrów (ja się filtruję SPF50+). Osobiście planuję zrobić przerwę z uwagi na nadchodzący sezon wiosenno-letni, ale możliwe, że wrócę jesienią. Ogólnie można używać LIQ CR przez cały rok (przy zachowanej właściwej ochronie UV), a ja stosuję codziennie wysokie filtry, ale gorzej z ich reaplikacją w ciągu dnia z powodu makijażu. Ogólnie bardzo żałuję, że nie wprowadziłam tego serum np. już we wrześniu, lecz zaczęłam dopiero w grudniu :(

Przed zakupem BARDZO polecam zapoznać się z tymi szalenie wartościowymi wpisami Kosmostolog:


Efekty LIQ CC i LIQ CR i podsumowanie

W obu przypadkach efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania - nietrudno się domyślić, w końcu trafiły do ulubieńców miesiąca, prawda? ;)

Z całą pewnością skóra stała się jaśniejsza i bardziej rozświetlona - wymagająca o wiele mniejszego krycia przy podkładach, ładniejsza już w wersji no makeup :) Prawdopodobnie jest to zasługą LIQ CC, gdyż witamina C właśnie tak działa, choć muszę przyznać, że przez pierwsze 2 miesiące efekty były bardzo imponujące, a w trzecim już nieco przygasły - prawdopodobnie dlatego, że nie przechowywałam w lodówce! Przy drugiej buteleczce już tak uczynię (spoiler - będę kontynuować :D)

Kolejnym bardzo istotnym efektem jest mniejsza liczba zmian trądzikowych. Wyobrażacie sobie być tuż przed okresem i nie mieć ani jednej niedoskonałości na twarzy? Tak właśnie było w dwóch ostatnich cyklach! To jest już z kolei prawdopodobnie zasługą LIQ CR :). Widzę też, że niektóre przebarwienia się rozjaśniły, choć dotyczy to tylko tych świeżych, z ostatnich miesięcy - te sprzed lat, które są utrwalone, niestety nie drgnęły (czego się spodziewałam). Co również bardzo mnie cieszy, pory w okolicy nosa uległy zwężeniu, choć nie oczyszczeniu - więc duże czarne dziurki są obecnie małymi czarnymi dziurkami, zdecydowanie mniej widocznymi :)

Moja cera wygląda teraz po prostu ładniej! :)

Niestety nie wstawię zdjęć przed i po na skórze, gdyż były wykonywane w tak odmiennych warunkach oświetleniowych, że nie dają żadnego obrazu rzeczywistości :( 

Miałam już wiele różnych serów z witaminą C, ale... do ŻADNEGO nie wróciłam. Miałam, zużyłam, szukałam dalej ideału. Kolejne rozczarowania, kolejne próby. Długo wzbraniałam się przed zakupem (mimo, że już od dawna polecały mi je osoby, którym bardzo ufam, jak np. Kinga i Hexxana!), gdyż wydawało mi się, że ich cena jest dość wysoka, ale byłam w tak ogromnym błędzie! Oba te sera kosztują około 60 zł/30 ml i zdecydowanie są warte tej ceny. Jest to cena za wysoką jakość każdego detalu i skoncentrowaną zawartość składników aktywnych. Absolutnie nie żałuję zakupu, a jedyne czego mogę żałować to tego, że... nie kupiłam ich wcześniej! Serum  CC oszczędziłoby mi wielu nieudanych prób z innymi, kiepskimi serami z wit. C, a gdybym wprowadziła LIQ CR już jesienią (a nie dopiero w grudniu!), to kuracja z pewnością byłaby bardziej efektywna.

Produkty Liqpharm są made in Poland, co stanowczo zasługuje na uwagę. To polska firma, co bardzo mi się podoba - młoda, ale prężnie się rozwija. Składy są proste, nieskomplikowane, zawierają to, co faktycznie jest potrzebne. Podoba mi się, że stężenia składników aktywnych są jasno i uczciwie podane - 0,3% retinolu, 15% witaminy C. Nie, jak robią niektórzy producenci, 15% wszystkich składników aktywnych razem wziętych, co nie daje żadnego obrazu - równie dobrze można napisać, że to serum zawiera 100% serum. Producent nie obiecuje cudów na kiju, tylko to, co faktycznie ma realną szansę nastąpić (nie jakieś 8w1, cofnij swój wiek biologiczny i inne bzdury) i... to faktycznie następuje! :D. Jest prosto, konkretnie i skutecznie. Informacje na stronie internetowej są wyczerpujące i warto tam zajrzeć!

Obecnie w skład oferty Liqpharm wchodzą:
(kliknij w nazwę, by przejść do strony produktu i przeczytać więcej)
  • LIQ CC Light - lekkie serum rozświetlające, 15% witaminy C
  • LIQ CC Rich - bogate serum rozświetlające, 15% witaminy C
  • LIQ Ce  - dwufazowe serum regenerująco-odżywcze na noc, 15% witaminy E
  • LIQ CG - serum wygładzające na noc - peeling, 7% kwasu glikolowego
  • LIQ CR - koncentrat intensywnie korygujący na noc, 0,3% retinolu

Ale marka pracuje obecnie nad boosterami, które "wzmocnią swoim składem każdy, nawet najbardziej podstawowy krem pielęgnacyjny", informacja z Facebooka :) Więc oferta oczywiście będzie się rozrastać. 

Jestem zaskoczona, że... w tych produktach gra mi po prostu wszystko. Od ładnego i funkcjonalnego opakowania, przez zapachy (a raczej ich brak, co dla mnie jest plusem!), konsystencje (szczególnie w przypadku serum z wit. C - również rano sprawdza się idealnie!), aż po najważniejsze, czyli działanie. 

I chyba jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, jest... krótkie PAO. Niestety to tylko trzy miesiące od otwarcia i choć w przypadku serum z witaminą C, używanego 1-2 razy dziennie, zużycie jest możliwe (ja po 3 miesiącach mam już faktycznie resztkę, więc jeszcze ta "chwila" krzywdy mi nie uczyni), tak w przypadku serum z retinolem, używanego sporadycznie - 2 razy w tygodniu, później co drugi wieczór, ale tylko na noc - zużycie jest praktycznie niemożliwe. Po trzech miesiącach używania zgodnie z zaleceniami mam jeszcze sporo, a tu już koniec terminu :(

Niemniej jednak oba te produkty BARDZO polecam. Jeżeli szukacie dobrego serum z witaminą C i (tak jak ja) błądzicie, szukacie, kombinujecie i zawsze coś Wam nie pasuje - przestańcie. Spróbujcie LIQ CC i zobaczycie, że przepadniecie :) To pierwsze serum, w przypadku którego będę kontynuować stosowanie i mam już kolejną buteleczkę czekającą na użycie. Z kolei serum z retinolem sprawdzi się przy cerze trądzikowej oraz dojrzałej, choć w jego przypadku zalecam ostrożność, zapoznanie się z podlinkowanymi wpisami Ziemoliny (Kosmostolog) i rozważenie wszelkich za i przeciw, ponieważ retinol to już nie jest takie "hop siup". Niemniej jednak ja się zdecydowałam i moja problematyczna skóra jest zachwycona :) 

Dostępność jest bardzo dobra, co sprawdzicie: TUTAJ
Produkty Liqpharm są w wielu aptekach, w tym doz (z możliwością łatwego odbioru osobistego), Gemini, Ziko itd. Obiło mi się o uszy, że nawet w SuperPharm.

_________________

I jeszcze niespodzianka, mam dla Was konkurs, w którym dwie osoby wygrają zestaw LIQ CC Light + LIQ CE :) W skrócie:

  • Konkurs trwa do 17.04.2018
  • Wysyłka tylko na terenie Polski, realizowana przez Liqpharm :) 
  • Warunki obowiązkowe: być obserwatorem mojego bloga w przynajmniej jednej z form (gadżet Obserwatorzy/Facebook/Instagram) + obserwować Liqpharm na Facebooku (klik) i/lub Instagramie (klik) + odpowiedzieć na pytanie konkursowe
  • Warunki nieobowiązkowe, ale mile widziane: można udostępnić informację o konkursie :)
  • pełen regulamin TUTAJ



Powodzenia!

Mieliście już styczność z produktami Liqpharm? :)

Nivea, micelarny szampon oczyszczający

$
0
0
Będąc w Klubie Przyjaciółek Nivea, regularnie docierają do mnie nowości marki. Wiadomo, jak jest - niektóre sprawdzają się świetnie, inne gorzej, zaś część od razu idzie dalej w świat z innych powodów (np. miętowy balsam do ust - nie lubię miętowych kosmetyków, lakier i pianka do włosów - w ogóle nie używam tego typu produktów). 

Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami na temat micelarnego szamponu oczyszczającego, który dotarł do mnie w grudniu (nowości grudnia). Bardzo ucieszyłam się, że trafiła mi się ta wersja (produkty są wysyłane losowo), ponieważ jest jeszcze wzmacniająca, a właśnie ta wydała mi się bardziej odpowiednia do moich potrzeb. Moje włosy są cienkie, delikatne, pozbawione objętości i bardzo szybko się przetłuszczają. 

Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,


Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,

Szampon znajduje się w estetycznym, przezroczystym opakowaniu (400 ml) z dozownikiem na klik - wciskamy z jednej strony, zaś z drugiej wyskakuje dozownik. Jest to wygodne w obsłudze i jak najbardziej mi odpowiada. Ma bardzo przyjemny, grejpfrutowy zapach. Świetnie odświeża i pobudza, nie sądziłam, że aż tak mi się spodoba! Pieni się bardzo dobrze, jest bardzo wydajny - oczywiście pod warunkiem użycia małej ilości. 

Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,

Szampon ma krótki i prosty skład (wg Anwen, nawet znalazł się w jej ulubieńcach). Wydawałoby się, że będzie idealnym, codziennym szamponem oczyszczającym. 

Na początku zrobił na mnie nawet dobre wrażenie i wydawało mi się, że się polubimy. Niestety z czasem było coraz gorzej i w międzyczasie popełniłam spory "błąd", gdyż otworzyłam szampon Insight Rebalancing. Tak się w nim zakochałam, że... zupełnie nie miałam już ochoty używać Nivea. Resztę (ok. 1/3) zmęczyłam na siłę - trochę do włosów, trochę zamiast żelu pod prysznic. 

Szampon bardzo mocno oczyszcza włosy i skórę głowy - moim zdaniem AŻ ZA mocno. Włosy są tępe i skrzypiące, wymagają natychmiastowej pomocy odżywki. Nie byłoby w tym nic dziwnego (już niejeden taki szampon miałam i lubiłam), gdyby nie fakt, że po wyschnięciu moje włosy są po prostu bardziej suche i matowe. Ok, na długości, gdzie nakładam odżywkę są ładne i błyszczące, ale u nasady, gdzie już odżywki nie nakładam, czuję że są szorstkie i niemiłe w dotyku. Co gorsze, szampon nie przedłuża świeżości włosów (ale też jej nie skraca), więc poza zapachem nie mam go za co polubić. Gdy próbowałam nim zmyć olejek z włosów (Sattva), to rypał włosy aż do cna i nie pozostawało mi nic dobrego z olejowania. 

W wielu recenzjach spotkałam się również z nieprzyjemnościami występującymi na skórze głowy (podrażnienie, swędzenie, łupież) - u siebie niczego takiego nie odnotowałam, ale jeżeli macie wrażliwą skórę głowy (ja nie mam), to niestety chyba lepiej odpuścić. 

Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,

Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,

Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,

Nivea, micelarny szampon oczyszczający, szampon do przetłuszczających się włosów, szampon przedłużający świeżość włosów, szampon bez silikonów i barwników,

Podsumowując, jeżeli szukacie niedrogiego (17,99 zł/400 ml, ale ostatnio widziałam w promocji za 12,99 zł), mocno oczyszczającego szamponu, to być może będziecie zadowoleni. Moim zdaniem on jest aż zbyt mocny, przez co moje włosy są suche i szorstkie. Nie odnotowałam również przedłużonej świeżości włosów, więc nie jestem z niego zadowolona. O wiele lepiej (nieporównywalnie!) sprawdza się u mnie Insight Rebalancing, który naprawdę (!) przedłuża świeżość włosów, a do tego jest o wiele łagodniejszy, a po umyciu włosy są miękkie, lekkie i błyszczące. Do Nivea już nie wrócę. Wiem, że niektórzy są zadowoleni więc nie chcę zniechęcać do zakupu, niemniej jednak ja nie byłam.

A może polecacie jeszcze jakiś inny szampon przedłużający świeżość włosów? :)

HIT! DIY maska w płachcie - kompresowane bawełniane maseczki w tabletce

$
0
0
Maski w płachcie robią od dłuższego czasu furorę. Wcale się nie dziwię - istnieje tyle rodzajów, że każdy znajdzie coś dla siebie i są bardzo wygodne w użyciu. Rozciąć, nałożyć na twarz, odczekać, wyrzucić. W sam raz dla wszelkich leniuszków i zabieganych osób :) Mają tylko jedną, zasadniczą wadę... są drogie. Tylko nieliczne kosztują mniej niż 10 zł, znaczna większość 10-20 zł (na jedno użycie!), a niektóre nawet więcej. Dlatego używam ich bardzo rzadko. Spieszę donieść, że taką maskę można szybko, łatwo i tanio zrobić samemu! Wystarczy kupić bawełniane kompresowane maseczki w tabletce :) Dodam jeszcze, że to pozycja obowiązkowa dla fanów maseczek z glinki! Zaraz wyjaśnię, dlaczego :)

Gdy pokazałam te tabletki "w akcji" na InstaStories - dostałam masę wiadomości, gdzie je kupić :) Więc postanowiłam czym prędzej o nich napisać. 

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę


Maski w płachcie są tak popularne, bo wygodne w użyciu i skuteczne - wystarczy je nałożyć na twarz, odczekać określoną ilość czasu i... wyrzucić. Składniki aktywne mają lepszą szansę zadziałać i wniknąć wgłąb skóry dzięki temu, że materiał jest mocno nasączony i przylega do skóry przez cały czas (płyn nie odparowuje za szybko, skóra cały czas jest wilgotna i czerpie korzyść z maski). 

Zła wiadomość jest taka, że tego typu maseczki w Polsce są drogie:
  • 128 zł/42 szt. Anna Lotan (monimar) - masakra!
  • 14 zł/8 szt. Clarena
  • 12 zł/5 szt. Jadwiga
  • 10 zł/6 szt. BIO IQ
  • 8,90 zł/5 szt. Biochemia Urody
  • 4,99 zł/12 szt. Hebe - to co prawda drogo nie jest, ale niestety mi się nigdy nie udało kupić, nieuchwytne... Nie wiem, czy w ogóle są jeszcze dostępne!

Oczywiście można skierować się ku metodom alternatywnym (nasączanie waty, ręczników papierowych, chusteczek jednorazowych, czy wacików kosmetycznych), ale... ja podziękuję. Nie chce mi się ;)

Dobra wiadomość jest taka, że na AliExpress są bardzo tanie! Ja je kupowałam TUTAJ, jest to koszt około 8-9 zł (wahania zależą od kursu walut) za 50 szt pakowanych osobno. Dokładnie te dziś pokazuję i recenzuję. Zamawiałam je już 3 razy (a więc 150 szt.), obdarowałam nimi całkiem sporo osób z mojego otoczenia i wszyscy byli zadowoleni :).

Ale widzę też inne opcje (nie mogę za nie ręczyć bo nie zamawiałam):
  • 0,14$ (ok. 0,49 zł)/1 szt. - klik 
  • 0,73$ (ok. 2,55 zł)/10 szt. - klik
  • 2$ (ok. 7 zł)/30 szt. - klik 
  • 4,32$ (ok. 15,12 zł)/100 szt. - klik

Za pierwszym razem na moje zamówienie czekałam 16 dni, a za drugim 29 dni. Tym się nie ma co sugerować, czas transportu przez AliExpress zależy od wielu różnych czynników (na jedną paczkę czekałam najdłużej 70 dni). 

Maseczki przychodzą w takim opakowaniu zbiorczym + każda jest pakowana osobno jak cukiereczek:

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

Jak tego używać? Bardzo łatwo! Wystarczy przygotować niewielkie naczynie (u mnie kieliszek) i płyn, którym nasączymy maskę. 

Maskę można nasączyć:
  • dowolnym tonikiem
  • esencjami (np. tymi azjatyckimi)
  • własnorobnym płynem DIY, np. hydrolat + półprodukty, ale tu już trzeba mieć jakąś wiedzę odnośnie ich działania, dopuszczalnego stężenia, czego ze sobą nie można łączyć itd. 
  • innymi domowymi maseczkami: z siemienia lnianego, żelu aloesowego, wywarów z ziół, aspiryny i jogurtu i wielu innych...
Przyznam szczerze, że... ja nasączam tylko tonikiem, ewentualnie zastanowię się nad zakupem jakiejś esencji :) W zależności od tego, jakiego produktu użyjemy, taki uzyskamy efekt. Wcześniej nasączałam tonikiem korygującym Bielendy i efektem była rozjaśniona skóra, uspokojona pod kątem zmian trądzikowych. Obecnie nasączam tonikiem łagodzącym Vianek i skóra jest bardziej miękka, nawilżona i uspokojona pod kątem zaczerwienień i podrażnień (po kwasach i retinolu). Płat maski jest jedynie nośnikiem substancji, a efekt zależy od zastosowanego płynu. 

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

Wlewamy płyn do kieliszka (czy innego naczynia), odpakowujemy tabletkę i wrzucamy
Tu płynu było odrobinkę za mało i lekko jeszcze zalałam maseczkę

Można też najpierw wrzucić tabletkę "na sucho" i zalać tonikiem, albo rozwinąć ją i nasączyć, ale ja najbardziej lubię metodę z animacji. 

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

Następnie rozwijamy maseczkę i nakładamy na twarz ;)

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

Jak widać, maseczka nie przylega idealnie do skóry - na nosie robi mi się mały "namiot", więc zawsze ją sobie przycinam (to tylko kilka sekund ;)). Gdzieniegdzie muszę porobić zakładki - mam drobną buzię. 

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

No i czekam około 10 minut, po czym wyrzucam :). Najważniejsze jest to, by nie dopuścić do wyschnięcia maseczki (można sobie przesuszyć skórę bo w pewnym momencie zacznie wyciągać wilgoć ;)). 

Maska jest raczej cienka, co dla niektórych będzie wadą (niektóre gotowe maseczki są takie grube, mięsiste, porządne), a dla niektórych zaletą. Ostatnio rozmawiałam z kimś, kto właśnie takich cienkich szukał :) Dla mnie to generalnie bez znaczenia. Ma być dużo i tanio - tak, żeby nie było mi żal często stosować. To i tak jest produkt jednorazowy, który po użyciu należy wyrzucić, więc nie przywiązuję aż takiej dużej uwagi do jakości materiału (a do ceny owszem), bo to użyty płyn ma tu największe znaczenie. 

A teraz jeszcze jedna ważna kwestia - tego typu maseczki są wprost idealne, jeżeli lubicie maseczki z glinki. Jak wiadomo, nie należy dopuścić do zaschnięcia maseczek glinkowych (wbrew instrukcjom producentów "pozostawić do zaschnięcia, po czym spłukać" :/). Należy je utrzymywać wilgotne przez cały czas trzymania na twarzy, więc trzeba mieć pod ręką wodę termalną/mineralną/hydrolat/tonik z atomizerem. Jest to dosyć kłopotliwe, gdyż nie zawsze wygląda tak pięknie, jak się wydaje. Jeżeli glinka choć odrobinę zaschnie, robi się z niej taka skorupka. Po spryskaniu - mokra skorupka, co nadal nie jest fajne :D Wystarczy na maseczkę z glinki nałożyć nasączony płat maski (hydrolatem, wodą mineralną, fajnym tonikiem), by nie tylko utrzymać wilgotność glinki, ale też nieco ją "stuningować" - w przypadku użycia hydrolatu, czy toniku. Świetna sprawa!!! Nawet po 10-15 minutach, cały obszar glinki jest wilgotny!

Tu mam maseczkę z glinki białej i hydrolatu + bawełnianą maseczkę nasączoną tonikiem Vianek:

bawełniane kompresowane maseczki w tabletce, maseczki z AliExpress, kompresowane maseczki, co warto kupić na AliExpress, diy maska w płachcie, diy maska w płacie, czym nasączyć bawełnianą maseczkę

Na wypadek, gdyby komuś umknęło, maseczki zamawiałam stąd: KLIK, ok. 8-9 zł/50 szt. Jeżeli nie potraficie, lub boicie się zamawiać z AliExpress, to serdecznie zapraszam do mojego (aktualnego!) poradnika, który rozwieje wszystkie wątpliwości: Jak kupować na AliExpress? :)

Bardzo ciekawy wpis na temat masek w płachcie DIY przeczytacie u Delishe (klik), znajdziecie tam również kilka tricków :) 

Podsumowując, te maseczki w tabletkach są moim absolutnym hitem. Wylądowały w ulubieńcach roku i ulubieńcach sierpnia i ogromnie je polecam. Ich użycie to dosłownie chwila moment - nalać tonik do kieliszka, wrzucić tabletkę, nałożyć na twarz. Koszt również niewielki - cena tabletki to ok. 17 groszy za sztukę + koszt użytego płynu (ok. 10-15 ml, więc taki przykładowy tonik Vianka 150 ml za 18 zł wystarczy na jakieś 10-15 użyć). Efekty zależą oczywiście od zastosowanego produktu, ale maseczki skutecznie utrzymują płyn na skórze :). To również must have w przypadkumaseczek z glinki - można nasączyć nawet wodą mineralną, żeby nie dopuścić do wyschnięcia maseczki. 17 groszy, przypominam :D. Ich przechowywanie również jest łatwe i higieniczne, z uwagi na fakt, że są pakowane osobno. Jedynie nie jest to zbyt ekologiczne ;). 

Lubicie maski w płachcie? A może spróbujecie tych DIY? :)

Przegląd najjaśniejszych podkładów drogeryjnych

$
0
0

jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog, pale foundation swatches, za ciemny podkład

Sama nie wiem, co jest trudniejsze - znalezienie odpowiedniej formuły, czy znalezienie odpowiedniego odcienia :) Wychodząc naprzeciw wszystkim szukającym odcienia idealnego (w formule dziś Wam nie pomogę :)), postanowiłam stworzyć zestawienie swatchy najjaśniejszych podkładów drogeryjnych (Rossmann, Natura, Hebe). Dzięki uprzejmości obsługi, mogłam uzyskać mini-odlewki tych podkładów do własnych słoiczków (serdecznie dziękuję za pozwolenie!) + kilka podkładów jest moich. 


Znajdziesz tu swatche następujących podkładów:

UWAGA! Obok nazwy odcienia napisałam na zielono, czy jest to odcień najjaśniejszy z gamy dostępny w drogerii stacjonarnej. Weźcie pod uwagę, że za granicą (i czasem w drogeriach online) są dostępne jeszcze inne odcienie poniższych podkładów (np. Wet n Wild PhotoFocus Porcelain, Revlon ColorStay 130, Bourjois Healthy Mix 50). Przy niektórych zaznaczyłam na czerwono, że jest dostępny stacjonarnie jeszcze inny odcień, ale niestety było do niego testera, więc wzięłam drugi w kolejności bo nie miałam innego wyjścia. Gdzieniegdzie zaznaczyłam na pomarańczowo, że jest to drugi odcień, ale zrobiłam też swatch najjaśniejszego, więc nie ma problemu i można sobie porównać oba.

♥ Jeżeli gdzieś strzeliłam byka i jednak jest jeszcze jaśniejszy, to zgłaszajcie ♥
Mogło się zdarzyć przy takiej ilości, ale starałam się sprawdzać :)

Użyj Ctrl+F, by znaleźć swatch :)
(bez nazwy odcienia - przy swatchach jest odrobinę skrócona wersja)

Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01 Light Porcelain - najjaśniejszy z gamy
Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01 Light Beige - najjaśniejszy z gamy
Bourjois 123 CC Cream 31 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Bourjois 123 Perfect 51 Light Vanilla - najjaśniejszy z gamy
Bourjois Air Mat 01 Rose Ivory - najjaśniejszy z gamy
Bourjois Healthy Mix 51 Light Vanilla - najjaśniejszy z gamy
Bourjois Healthy Mix BB 01 Light - najjaśniejszy z gamy
Catrice All Matt Plus 010 Light Beige - najjaśniejszy z gamy
Catrice HD Liquid Coverage 010 Light Beige - najjaśniejszy z gamy
Catrice Made to Stay 005 Ivory Beige - najjaśniejszy z gamy
Eveline Art Scenic 20 - najjaśniejszy z gamy
Eveline Ideal Cover Full HD 201 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Eveline Liquid Control HD 005 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Eveline Liquid Control HD 010 Light Beige - drugi 
Eveline Lumi Pro Expert 01 Light Beige - najjaśniejszy z gamy
Hean Never Be Better Coverage 100 - najjaśniejszy z gamy
Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 101 - jest jeszcze 100
Ingrid Idea Lumi 200 Light Ivory - najjaśniejszy z gamy
Ingrid Ideal Matte 300 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Kobo Healthy Luminous 600 - najjaśniejszy z gamy
Kobo Matt Make Up 100 - najjaśniejszy z gamy
Kobo Smoothing Make Up 500 - najjaśniejszy z gamy
L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow (korektor)
L'Oreal Infallible Total Cover 10 - jest jeszcze 9, ale ciemniejszy i bardziej żółty
L’Oreal Infallible Stay Fresh 24h 125 Natural Rose - najjaśniejszy z gamy
L’Oreal True Match N1 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Lirene City Matt 203 Jasny - najjaśniejszy z gamy
Lirene Nature Matte fluid matujący 10 porcelanowy - najjaśniejszy z gamy
Lorigine Mythique Charm Mineral Luminous Smoothness Foundation 1.5 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Max Factor Facefinity 40 Light Ivory - najjaśniejszy z gamy
Max Factor Healthy Skin Harmony 40 Light Ivory - najjaśniejszy z gamy
Max Factor Lasting Performance 101 Ivory Beige - jest jeszcze 100
Maybelline Affinitone 03 Light Sand Beige - najjaśniejszy z gamy
Maybelline Fit Me 105 Natural Ivory - jest jeszcze 104
Maybelline SuperStay 05 - najjaśniejszy z gamy
Maybelline SuperStay 010 - drugi 
NYX Stay Matte But Not Flat 01 Ivory - najjaśniejszy z gamy
NYX Total Control Drop Foundation 01 Pale - najjaśniejszy z gamy
Pierre Rene Matte Active 01 Champagne - najjaśniejszy z gamy
Pierre Rene Skin Balance 20 Champagne - najjaśniejszy z gamy
Revlon ColorStay C/O 110 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Revlon ColorStay C/O 150 Buff - drugi 
Rimmel Lasting Finish 010 Light Porcelain - najjaśniejszy z gamy
Rimmel Lasting Finish Breathable 010 Light Porcelain - najjaśniejszy z gamy
Rimmel Lasting Finish Breathable 100 Ivory  - drugi 
Rimmel Match Perfection 010 Light Porcelain - najjaśniejszy z gamy
Rimmel Match Perfection 100 Ivory - drugi 
Rimmel Stay Matte 091 - najjaśniejszy z gamy
Rimmel Stay Matte 100 - drugi 
Rimmel Wake Me Up 100 Ivory - jest jeszcze 010
Sensique CC Cream 01 Ivory - najjaśniejszy z gamy
Sin Skin Fluid Serum C10 Light Nude - najjaśniejszy z gamy
Sin Skin Fluid Serum W10 Light Beige - najjaśniejszy z gamy
Wet n Wild Coverall E815 Fair - najjaśniejszy z gamy
Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory - najjaśniejszy z gamy

UWAGA(1)! Zdjęcia swatchy zostały zrobione po kilku minutach od nałożenia, więc są to odcienie już zoksydowane - jedyny wyjątek stanowi kolaż prezentujący oksydację przed i po (każde zdjęcie było robione natychmiast po nałożeniu, wykadrowane, wyrównane i zmontowane w kolaż). Pamiętajcie, że podkład wcale nie musi oksydować na twarzy aż tak mocno, jak na dłoni! Przykładem jest tu krem CC z Sensique oraz Ingrid Ideal Matt - u mnie na twarzy one wcale aż tak mocno nie ciemnieją, a na swatchach wyglądają baaaardzo kiepsko ;)
UWAGA(2)! Ja jestem bardzo blada, więc na mojej "białej" ręce większość podkładów wygląda bardzo ciemno z powodu kontrastu. Weźcie to pod uwagę :)
UWAGA(3)! Zdjęcia można powiększyć poprzez otworzenie ich w nowej karcie


1 - Rimmel Lasting Finish 010
2 - Revlon ColorStay C/O 110 
3 - Maybelline SuperStay 05
4 - Rimmel Match Perfection 010
5 - Max Factor Facefinity 40 
6 - Bourjois Healthy Mix BB 01
7 - Wet n Wild Coverall E815 Fair 
8 - Rimmel Lasting Finish Breathable 010
9 - Rimmel Stay Matte 091
10 - Eveline Liquid Control HD 005
11 - L'Oreal Infallible Total Cover 10 
12 - Lirene City Matt 203
13 - Max Factor Lasting Performance 101
14 - Max Factor Healthy Skin Harmony 40

Rimmel Lasting Finish 010, Revlon ColorStay 110, Maybelline SuperStay 05, Rimmel Match Perfection 010, Max Factor Facefinity 40, Bourjois Healthy Mix BB 01, Wet n Wild Coverall E815 Fair, Rimmel Lasting Finish Breathable 010, Rimmel Stay Matte 091, Eveline Liquid Control HD 005, L'Oreal Infallible Total Cover 10, Lirene City Matt 203, Max Factor Lasting Performance 101, Max Factor Healthy Skin Harmony 40, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

+ oksydacja:

Rimmel Lasting Finish 010, Revlon ColorStay 110, Maybelline SuperStay 05, Rimmel Match Perfection 010, Max Factor Facefinity 40, Bourjois Healthy Mix BB 01, Wet n Wild Coverall E815 Fair, Rimmel Lasting Finish Breathable 010, Rimmel Stay Matte 091, Eveline Liquid Control HD 005, L'Oreal Infallible Total Cover 10, Lirene City Matt 203, Max Factor Lasting Performance 101, Max Factor Healthy Skin Harmony 40, ciemnieje, oksyduje, oksydacja, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

15 - Kobo Healthy Luminous 600
16 - Sin Skin Fluid Serum C10
17 - Kobo Smoothing Make Up 500
18 - Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory
19 - Eveline Ideal Cover Full HD 201
20 - L’Oreal True Match N1
21 - Pierre Rene Skin Balance 20
22 - Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01
23 - Sensique CC Cream 01

Kobo Healthy Luminous 600, Sin Skin Fluid Serum C10, Kobo Smoothing Make Up 500, Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory, Eveline Ideal Cover Full HD 201, L’Oreal True Match N1, Pierre Rene Skin Balance 20, Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01, Sensique CC Cream 01, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

+ oksydacja:

Kobo Healthy Luminous 600, Sin Skin Fluid Serum C10, Kobo Smoothing Make Up 500, Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory, Eveline Ideal Cover Full HD 201, L’Oreal True Match N1, Pierre Rene Skin Balance 20, Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01, Sensique CC Cream 01, ciemnieje, oksyduje, oksydacja, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

24 - Revlon ColorStay 150 Buff
25 - Catrice Made to Stay 005
26 - Bourjois 123 CC Cream 31
27 - Catrice All Matt Plus 010
28 - Bourjois Healthy Mix 51
29 - Maybelline Affinitone 03 
30 - Maybelline Fit Me 105
31 - Rimmel Stay Matte 100 
32 - Bourjois Air Mat 01
33 - Sin Skin Fluid Serum W10

Niestety 25 i 27 miałam dosłownie resztkę, dlatego swatch taki ledwie-ledwie ;) 

Revlon ColorStay 150 Buff, Catrice Made to Stay 005, Bourjois 123 CC Cream 31, Catrice All Matt Plus 010, Bourjois Healthy Mix 51, Maybelline Affinitone 03, Maybelline Fit Me 105, Rimmel Stay Matte 100, Bourjois Air Mat 01, Sin Skin Fluid Serum W10, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

+ oksydacja:

Revlon ColorStay 150 Buff, Catrice Made to Stay 005, Bourjois 123 CC Cream 31, Catrice All Matt Plus 010, Bourjois Healthy Mix 51, Maybelline Affinitone 03, Maybelline Fit Me 105, Rimmel Stay Matte 100, Bourjois Air Mat 01, Sin Skin Fluid Serum W10, ciemnieje, oksyduje, oksydacja, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

34 - Hean Never Be Better Coverage 100
35 - Ingrid Idea Lumi 200
36 - Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01
37 - Pierre Rene Matte Active 01
38 - Kobo Matt Make Up 100
39 - Rimmel Lasting Finish Breathable 100
40 - Rimmel Match Perfection 100
41 - Lirene Nature Matte fluid matujący 10
42 - Bourjois 123 Perfect 51
43 - L’Oreal Infallible Stay Fresh 24h 125
44 - Eveline Art Scenic 20
45 - Maybelline SuperStay 010
46 - Rimmel Wake Me Up 100
47 - Eveline Liquid Control HD 010
48 - Eveline Lumi Pro Expert 01
49 - Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 101

Tester podkładu Hean był jakby rozwarstwiony, stąd dziwne jasne smugi :(

Hean Never Be Better Coverage 100, Ingrid Idea Lumi 200, Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01, Pierre Rene Matte Active 01, Kobo Matt Make Up 100, Rimmel Lasting Finish Breathable 100, Rimmel Match Perfection 100, Lirene Nature Matte fluid matujący 10, Bourjois 123 Perfect 51, L’Oreal Infallible Stay Fresh 24h 125, Eveline Art Scenic 20, Maybelline SuperStay 010, Rimmel Wake Me Up 100, Eveline Liquid Control HD 010, Eveline Lumi Pro Expert 01, Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 101, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

+ oksydacja:

Hean Never Be Better Coverage 100, Ingrid Idea Lumi 200, Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01, Pierre Rene Matte Active 01, Kobo Matt Make Up 100, Rimmel Lasting Finish Breathable 100, Rimmel Match Perfection 100, Lirene Nature Matte fluid matujący 10, Bourjois 123 Perfect 51, L’Oreal Infallible Stay Fresh 24h 125, Eveline Art Scenic 20, Maybelline SuperStay 010, Rimmel Wake Me Up 100, Eveline Liquid Control HD 010, Eveline Lumi Pro Expert 01, Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 101, ciemnieje, oksyduje, oksydacja, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

MIX (będą się powtarzać w innych konfiguracjach + kilka dodatkowych podkładów)

UWAGA! na zdjęciach jest Revlon ColorStay 150 jako stały punkt odniesienia oraz żółty korektor L.A. Girl w celu wydobycia różowych tonów (kontrast)


Rimmel Lasting Finish 010 
Rimmel Lasting Finish Breathable 100 
Rimmel Lasting Finish Breathable 010
Rimmel Stay Matte 100
Rimmel Stay Matte 091
Rimmel Wake Me Up 100 
Maybelline SuperStay 10 
Maybelline SuperStay 05
Revlon ColorStay C/O 150 
L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow (korektor)

Maybelline Fit Me 105
Maybelline Affinitone 03
L'Oreal Infallible Total Cover 10
Eveline Art. Scenic 20 
Eveline Lumi Pro Expert 01 
Eveline Ideal Cover 201
Eveline Liquid Control 10
Eveline Liquid Control 05
Bell Hypoallergenic Matt Soft 01
Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01

Rimmel Lasting Finish 010, Rimmel Lasting Finish Breathable 100, Rimmel Lasting Finish Breathable 010, Rimmel Stay Matte 100, Rimmel Stay Matte 091, Rimmel Wake Me Up 100, Maybelline SuperStay 10, Maybelline SuperStay 05, Revlon ColorStay 150, L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow, Maybelline Fit Me 105, Maybelline Affinitone 03, L'Oreal Infallible Total Cover 10, Eveline Art. Scenic 20, Eveline Lumi Pro Expert 01, Eveline Ideal Cover 201, Eveline Liquid Control 10, Eveline Liquid Control 05, Bell Hypoallergenic Matt Soft 01, Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

Pierre Rene Skin Balance 20
Catrice All Matt Plus 010
Catrice Made to Stay 005
Catrice HD Liquid Coverage 010
Wet n Wild Coverall E815 
Sin Skin Fluid Serum C10
Sin Skin Fluid Serum W10
L’Oreal Infallible Stay Fresh 24h 125
Revlon ColorStay C/O 150
L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow (korektor)

L’Oreal True Match N1 Ivory
Max Factor Facefinity 40 Light Ivory
Max Factor Lasting Performance 101 Ivory Beige
Bourjois 123 Perfect 51 Light Vanilla
Bourjois 123 CC Cream 31 Ivory
Bourjois Air Mat 01 Rose Ivory
Bourjois Healthy Mix BB 01 Light
Bourjois Healthy Mix 51 Light Vanilla
Rimmel Match Perfection 100 Ivory
Rimmel Match Perfection 010 Light Porcelain

Musicie mi wybaczyć, ale słynnego Catrice HD miałam dosłownie kropeleczkę albo i pół :(

Pierre Rene Skin Balance 20, Catrice All Matt Plus 010, Catrice Made to Stay 005, Catrice HD Liquid Coverage 010, Wet n Wild Coverall E815, Sin Skin Fluid Serum C10, Sin Skin Fluid Serum W10, L’Oreal Infallible Stay Fresh 24h 125, Revlon ColorStay 150, L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow, L’Oreal True Match N1 Ivory, Max Factor Facefinity 40 Light Ivory, Max Factor Lasting Performance 101 Ivory Beige, Bourjois 123 Perfect 51 Light Vanilla, Bourjois 123 CC Cream 31 Ivory, Bourjois Air Mat 01 Rose Ivory, Bourjois Healthy Mix BB 01 Light, Bourjois Healthy Mix 51 Light Vanilla, Rimmel Match Perfection 100 Ivory, Rimmel Match Perfection 010 Light Porcelain, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory
Revlon ColorStay C/O 110
Max Factor Healthy Skin Harmony 40
Ingrid Idea Lumi 200
Hean Never Be Better Coverage 100
Revlon ColorStay C/O 150
L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow (korektor)

Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 101
Lirene City Matt 203
Lirene Nature Matte fluid matujący 10
Kobo Matt Make Up 100
Kobo Smoothing Make Up 500
Kobo Healthy Luminous 600
Pierre Rene Matte Active 01

Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory, Revlon ColorStay 110, Max Factor Healthy Skin Harmony 40, Ingrid Idea Lumi 200, Hean Never Be Better Coverage 100, Revlon ColorStay 150, L.A. Girl HD Pro Conceal GC995 Light Yellow, Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 101, Lirene City Matt 203, Lirene Nature Matte fluid matujący 10, Kobo Matt Make Up 100, Kobo Smoothing Make Up 500, Kobo Healthy Luminous 600, Pierre Rene Matte Active 01, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

Tu starałam się wybrać same najjaśniejsze + dodałam kilka posiadanych

Rimmel Lasting Finish 010 
Revlon ColorStay 110 
Maybelline SuperStay 05
Rimmel Match Perfection 010
Max Factor Facefinity 40
Bourjois Healthy Mix BB 01
Wet n Wild Coverall E815 Fair
Eveline Liquid Control HD 005
Rimmel Stay Matte 091
Sin Skin Fluid Serum C10
Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01
Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01

NYX Total Control Drop Foundation 01 Pale
Kobo Healthy Luminous 600
NYX Stay Matte But Not Flat 01
Pierre Rene Skin Balance 20
L’Oreal True Match N1 
Lorigine Mythique Charm 1.5 Ivory
Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory
Kobo Smoothing Make Up 500
Revlon ColorStay 150
Eveline Ideal Cover Full HD 201
Sensique CC Cream 01 Ivory
Ingrid Ideal Matte 300 Ivory 

Rimmel Lasting Finish 010, Revlon ColorStay 110, Maybelline SuperStay 05, Rimmel Match Perfection 010, Max Factor Facefinity 40, Bourjois Healthy Mix BB 01, Wet n Wild Coverall E815 Fair, Eveline Liquid Control HD 005, Rimmel Stay Matte 091, Sin Skin Fluid Serum C10, Bell Hypoallergenic Aqua Jelly 01, Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01, NYX Total Control Drop Foundation 01 Pale, Kobo Healthy Luminous 600, NYX Stay Matte But Not Flat 01, Pierre Rene Skin Balance 20, L’Oreal True Match N1, Lorigine Mythique Charm 1.5 Ivory, Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory, Kobo Smoothing Make Up 500, Revlon ColorStay 150, Eveline Ideal Cover Full HD 201, Sensique CC Cream 01 Ivory, Ingrid Ideal Matte 300 Ivory, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

Oksydacja tych, których wcześniej nie było
(u góry świeżo po nałożeniu)

1 - NYX Total Control Drop Foundation 01 Pale
2 - NYX Stay Matte But Not Flat 01
3 - Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory
4 - Revlon ColorStay 150
5 - Sensique CC Cream 01 Ivory
6 - Lorigine Mythique Charm 1.5 Ivory
7 - Ingrid Ideal Matte 300 Ivory

NYX Total Control Drop Foundation 01 Pale, NYX Stay Matte But Not Flat 01, Wet n Wild PhotoFocus E362C Soft Ivory, Revlon ColorStay 150, Sensique CC Cream 01 Ivory, Lorigine Mythique Charm 1.5 Ivory, Ingrid Ideal Matte 300 Ivory, ciemnieje, oksyduje, oksydacja, jasne podkłady drogeryjne, swatche jasnych podkładów, blog

Podkłady, na które również warto zwrócić uwagę w drogerii:

  • (!!!) Kobo Mattifying 701 - BARDZO jasny (jestem mega smutna, że nie było testerów)
  • (!!!) Kobo Camouflage 801 - BARDZO jasny (jestem mega smutna, że nie było testerów)
  • Ingrid IdealCover Longlasting 11 Nude - bardzo jasny i żółty, swatch TUTAJ
  • Ingrid IdealFace 10 (podobno wycofany??) - jasny, ale ciemnieje, swatch TUTAJ
  • Ingrid Mineral Silk&Lift 280 - jasny, ale ciemnieje, swatch TUTAJ
  • Ingrid Dr Makeup Lift Serum Foundation 100 - wydaje się dużo jaśniejszy od 101 :)
  • Bourjois Healthy Mix 50 - dostępny w drogeriach online, jasny i różowy
  • Max Factor Lasting Performance 100 - jasny, nieco różowy
  • Max Factor Miracle Match 40 - wydaje się ładny, beżowy na zdjęciach w necie
  • L'Oreal Infallible Matte 11 - to chyba najjaśniejszy z wersji matującej w tubce
  • Maybelline Fit Me 104 - niestety nie wiem, o ile jaśniejszy od 105, ale powinien być w Rossmannie
  • Rimmel Wake Me Up 010 Light Porcelain - jaśniejszy od 100, ale różowy
Zdecydowanie warto również zwrócić uwagę na podkłady Lumene - są dostępne np. w Drogeriach Pigment. Swatche najjaśniejszych odcieni znajdziecie TUTAJ. Są też świetnej jakości - ich wycofany Natural Code był moim ulubieńcem, a obecnie zachwycam się wersją Matte <3.


Oraz niedostępne w Polsce, ale drogeryjne:

  • Maybelline Fit Me 100 - jasny i żółty
  • Wet n Wild Photofocus Porcelain - jasny i żółty


Więcej swatchy podkładów (również jeszcze jaśniejszych) znajdziesz tutaj:

Przegląd jasnych i bardzo jasnych podkładów

Zapraszam również do stworzonego przede mnie kompendium jasnych podkładów na forum wizaż: KLIK

Zobacz też:

A jeżeli lubisz minerałki, to wpadnij też tu:

Inne wpisy z serii przegląd:
Swatche 44 pomadek i konturówek nude/brudny róż
Przegląd (swatche) 24 pomadek na co dzień typu nude/brudny róż

Jeżeli znacie jakiś jasny podkład, którego tu brakuje, to śmiało! 
Chętnie dodam (z oznaczeniem autora) :)

PS. Zbliża się promocja na kolorówkę w Rossmannie (od 9 kwietnia), więc być może wpis przyda się Wam we wstępnym rozeznaniu kolorystycznym :)

 ♥ Jeżeli wpis jest dla Ciebie przydatny, możesz go udostępnić, dziękuję! ♥ 

Nowości | marzec 2018

$
0
0
Marzec był miesiącem specyficznym pod względem kosmetycznych nowości. Ilościowo kupiłam bardzo niewiele, ale za to jakościowo jest przyjemnie :) Byłam również na targach Ekocuda, na których nie kupiłam nic (dosłownie - zero), a i tak wróciłam z torbą pełną dobroci. Jak to jest? :)

Zakupy

korektor Tarte Shape Tape, puder Laura Mercier, pędzel Zoeva 238 Luxe Precise Shader, mydło antybakteryjne Protex Fresh

W marcu kupiłam dosłownie 4 rzeczy. Puder Laura Mercier miałam przyjemność poznać dzięki zoili, która podarowała mi hojną odsypkę w październiku. Mogłam go więc przetestować na tyle porządnie, by jednoznacznie stwierdzić, że muszę go mieć, a jego fenomen jest uzasadniony :) Krążyły pogłoski, że promocja na produkty do makijażu twarzy w Douglas będzie na początku stycznia i wyczekiwałam jej, przebierając niecierpliwie nogami, zatem moje rozczarowanie, gdy żadna promocja się nie ukazała, było ogromne. Również w lutym nie nadarzyła się żadna korzystna okazja do zakupów. Dopiero w marcu ów puder pojawił się w ofercie miesiąca w dobrej cenie, więc nie zastanawiałam się ani chwili. Z pewnością napiszę o nim coś więcej we właściwym czasie :) Pędzel Zoeva 238 wisiał u mnie na chciejliście już jakiś czas, więc gdy Bogusia zaproponowała wspólne zamówienie (było -20% na Zoevę) wraz z darmową dostawą, również podjęłam decyzję, że biorę :) Brakowało mi takiego małego, precyzyjnego pędzelka do zadań specjalnych :) Chciałam jeszcze model 240, ale niestety był wykupiony. Z kolei na słynny korektor Tarte Shape Tape również polowałam od kilku miesięcy, ale nie było żadnej korzystnej okazji. Raz już nawet miałam kursor na guziku składającym zamówienie, ale odpuściłam. Więc gdy dowiedziałam się o kodzie rabatowym -15% oraz darmową wysyłką ze Stanów - postanowiłam skorzystać. Mydło Protex pasuje tu jak śledź do ciasta :) Ale nie byłabym uczciwa, gdybym ten zakup pominęła, więc jest :D Potrzebowałam pilnie "na już", ponieważ poprzednie (Ultra) mi się skończyło. Tym razem zdecydowałam się na wersję Fresh. Dobrze myje pędzle, łatwo się wypłukuje. Myję nim również gąbki w drugim etapie (Jak myć gąbki do makijażu).

Marcowe zakupy uważam za bardzo udane. Na puder, korektor i pędzel polowałam od dłuższego czasu i w każdym przypadku skorzystałam z korzystnej okazji - ale takiej serio korzystnej, nie pseudopromocji ;) Mydło to zakup oczywisty i bezwzględnie potrzebny.

Prezenty, wymianki, odlewki, odsypki, PR, współprace

pianka cytrynowa Cosnature, podkład Lumene Glow, krem pod oczy Naobay, olejek pomarańczowy, maska Rapan, krem pod oczy Make Me Bio, Oleokrem Biovax Caviar, peeling Almond Scrub Make Me Bio, olejek do włosów Biolove, NeoNail Aquarelle Emerald, Meow Cosmetics, serum Lumene Light, Lily Lolo podkład i puder

Jak wspomniałam we wstępie, w marcu uczestniczyłam w targach kosmetyków naturalnych Ekocuda. Nie kupiłam podczas targów dosłownie nic - z kilku powodów. Po pierwsze i najważniejsze, w chwili obecnej niczego mi nie brakuje, więc ewentualne zakupy byłyby wyłącznie zachcianką, a nie potrzebą. Po drugie - wiele produktów dostępnych na targach jest też dostępnych stacjonarnie bądź online w sklepach, w których raz na jakiś czas zamawiam, więc mogę je sobie dorzucić do koszyka wtedy, gdy faktycznie będę ich potrzebować. Po trzecie - ceny na targach nie zawsze były atrakcyjne. I w ten sposób Paulina kupiła bazę pod cienie Lavera w takiej cenie, w jakiej miałaby ją online z wysyłką w dowolnym momencie. A pasta Fresh&Natural kosztowała tam 40 zł, podczas gdy w aptekach sieci doz kosztuje 30,99 zł z odbiorem w aptece. Oczywiście niektóre ceny były korzystne, ale niestety trzeba było mieć dobre rozeznanie. Po czwarte - tłum! Oczywiście nie ma co się dziwić, że wydarzenie przyciągnęło wiele osób (przecież mnie również... ;)), ale mnie takie przepychanki i oddechy ludzi na karku z kategorii "no szybciej wybieraj, no!" totalnie zniechęcają. Niektórzy też zupełnie nie potrafią się zachować i w ten sposób jedno ze stoisk zostało całkowicie zablokowane przez jedną (!) osobę. Spokojnie zmieściłybyśmy się obie, żeby pomacać, poswatchować, wystarczyłoby zrobić pół kroku w bok i nadal byłoby każdemu wygodnie. Ale nie, nie ustąpi święta krowa... Nie wystarczyło mi cierpliwości, odeszłam. No i po piąte - dzień wcześniej kupiłam Tarte, więc uznałam, że dalsza zakupowa rozpusta będzie z mojej strony zwyczajnie głupia :) 

Niemniej jednak, wróciłam z pełną siatą dobroci :D Na targi wybrałyśmy się w świetnym gronie (Bogusia, Justyna, Iza, Paulina), niestety dwie dziewczyny nie mogły dotrzeć, ale bardzo je ściskam :* (Karolina, Ania). Po wydarzeniu poszłyśmy na pizzę, a później jeszcze na spacer i kawę, choć już w niepełnym gronie, bo nie każdy mógł zostać dłużej :) Była to, jak zawsze, świetna okazja do przemiłego spędzenia czasu i pogaduch, ale również wszelkich wymianek, prezentów, odlewek i odsypek. I w ten oto sposób odJustyny przygarnęłam: słynną piankę Cosnature, podkład Lumene Glow, krem pod oczy Naobay, olejek pomarańczowy, odlewkę maski Rapan, kremu pod oczy Make Me Bio, Oleokremu Biovax Caviar, peelingu Almond Scrub Make Me Bio i olejku do włosów Biolove. Od Izy dostałam niespodziankę w postaci maseczki w płachcie :). Od Pauliny dostałam lakier NeoNail Aquarelle Emerald, masę odsypek Meow Cosmetics, odlewkę serum Lumene Light i odsypki Lily Lolo (podkład, puder). Pożyczyła mi też kilka innych lakierów do zabawy, bym mogła sobie porównać różne efekty i sprawdzić, czy mi się to w ogóle spodoba <3. Z kolei Bogusia realizowała zamówienie w Minti (to pędzel Zoeva z pierwszego zdjęcia z wpisu, więc zdublowałam ;)) i pożyczyła mi pomadkę MAC w odcieniu Cosmo, która ogromnie przypadła mi do gustu i rozważam zakup w przyszłości :).

Lily Lolo podkład mineralny China Doll, krem BB Fair, pędzel Super Kabuki, puder Flawless Matte

W ramach współpracy z Costasy, przyszła do mnie (pięknie zapakowana) paczuszka z produktami Lily Lolo: podkładem mineralnym (China Doll), kremem BB (Fair), pudrem matującym (Flawless Matte) oraz pędzlem Super Kabuki, który jest mi już dobrze znany, ale uwieeeeelbiam go i możliwość posiadania drugiego na zmianę (gdy tamten schnie po myciu) będzie dla mnie zbawienna :). Otrzymałam również pełen komplet próbeczek, a wiecie, co to oznacza, prawda? Swatche!!! :D Jestem przeogromnie podekscytowana tymi testami i bardzo, bardzo się cieszę. Po Ekocudach dostałam odsypkę podkładu od Pauliny i bardzo przyjemnie mi się go nosiło (poza odcieniem, bo Warm Peach jest dla mnie za ciemny), więc cieszę się, że teraz będę mogła go nosić na co dzień we właściwym odcieniu :). Odlewkę kremu BB miałam ponad 2 lata temu od Hedonizm i eskapizm (pozdrawiam ciepło!), więc cieszę się, że będę go teraz mogła poznać bliżej, przy dłuższym stosowaniu. Z kolei o pudrze Flawless Matte słyszałam też wiele dobrego :). Wstępne wrażenia są pozytywne, a z całą pewnością pojawi się wpis we właściwym czasie. 

Liqpharm, serum LIQ CC Light, LIQ Ce

Produkty Liqpharmzakupione przeze mnie w grudniu podczas Dnia Darmowej Dostawy - serum LIQ CC Light oraz LIQ CR sprawdziły się u mnie tak fantastycznie (klik - recenzja i konkurs!), że jest mi ogromnie miło, że mogę kontynuować ich stosowanie - tym razem w ramach współpracy z marką, którą bardzo cenię i kibicuję. Tworzą absolutnie fenomenalne sera do twarzy, czego najlepszym wyznacznikiem jest fakt, że do tego z retinolem (CR) mam chęć wrócić jesienią, a w przypadku serum z witaminą C (CC Light)... będę kontynuować kurację. A to się nie zdarza :) Zwykle kupuję coś nowego z nadzieją, że "może będzie lepsze", a to jest tak idealne, że chcę przy nim zostać, bo spełnia 100% moich oczekiwań. Z moich ust to największy komplement ;). Tak więc właśnie otworzyłam drugą buteleczkę CC Light, zaś z serum z witaminą E (CE) mam styczność po raz pierwszy :)

Coslys szampon do włosów przetłuszczających się, Coslys płyn do demakijażu z ekstraktem z lilii

Z kolei dzięki sklepowi Matique, testuję dwa produkty bardzo ciekawej marki Coslys: szampon do włosów przetłuszczających się oraz płyn do demakijażu z ekstraktem z lilii (który został wyróżniony różnymi nagrodami). Przesyłka dotarła do mnie na początku marca, więc po miesiącu stosowania mam już w miarę ugruntowane zdanie :). Wypatrujcie recenzji, bo ten płyn do demakijażu jest świetny! :). 

AVON perfumy EVE Confidence Alluring

AVON perfumy EVE Confidence Alluring

tusz do rzęs AVON True Ultra Volume, zalotka termiczna

W tym miesiącu AVON rozpieścił dwukrotnie - w pierwszej przesyłce znalazły się najnowsze perfumy EVE (Confidence, Alluring), które całkowicie trafiają w mój gust zapachowy, choć odrobinkę rozczarowała mnie ich trwałość :( Niemniej jednak są bardzo ładne i na co dzień używam z przyjemnością. W przesyłce znalazłam również duży album-segregator (We R Memory Keepers) i karteczki do uzupełniania (Project Life) :) W drugiej paczuszce znalazł się tusz do rzęs AVON True Ultra Volume oraz termiczna zalotka do rzęs. Prezenty w przesyłkach zawsze są bardzo ciekawe i kreatywnie dopasowane do zawartości :) 

Nivea lekki mus do pielęgnacji ciała lekki ogórek i herbata matcha, dzika malina i biała herbata

Z Klubu Przyjaciółek Nivea dotarły lekkie musy do pielęgnacji ciała w obu wersjach zapachowych (lekki ogórek i herbata matcha, dzika malina i biała herbata). Oba zapachy bardzo mi się podobają, choć faktycznie mają w sobie specyficzną, herbacianą nutę, nie jest to czysto owocowy zapach. Ciekawe, podobają mi się. Wrażenia ze stosowania są wstępne, ale jak na razie nie skradły mojego serca (jak np. ich olejek w balsamie). Niby jest to mus, ale jednak bardziej pianka (jak taka do włosów). Niby lekki, ale warstwa na skórze jest dość długo wyczuwalna zanim się wchłonie. W takim układzie nawilżenie powinno być konkretniejsze (niż gdyby skóra miała to natychmiast wypić), ale w sumie radzi sobie częściowo - z brzuchem, pośladkami i udami owszem, ale z rękami czy łydkami już niekoniecznie. Na razie moje odczucia są mieszane, a co będzie dalej - zobaczymy :)

Sporo fajnych rzeczy wpadło mi w marcu! Takich, których długo pragnęłam :)
A Wam coś wpadło w oko? :)
Viewing all 617 articles
Browse latest View live