Być może pamiętacie, że w TYM poście recenzowałam mleczka BeBeauty raczej pozytywnie - co prawda wersja różowa mocno szczypała w oczy (i ich okolice), ale wersja hydro była zdecydowanie łagodniejsza - szczypanie było sporadyczne i raczej nieuciążliwe, skuteczność w demakijażu wysoka no i cena bardzo zachęcająca. Któregoś razu, mając zdecydowanie ograniczony zasób portfela i potrzebę zakupu produktu do demakijażu, chwyciłam za mleczko BeBeauty (niebieskie) w Biedronce, przyznam, że skusiło mnie również atrakcyjne wizualnie, zmienione opakowanie. Niestety to była kiepska decyzja...
Co prawda opakowanie jest teraz zdecydowanie lepiej przemyślane - ładne, estetyczne, z praktycznym dozownikiem ("dzióbek" otwiera się po naciśnięciu), ale niestety zawartość mnie trochę niemiło zaskoczyła...
Wszystko wydaje się być na pozór takie samo - konsystencja taka sama, zapach taki sam, działanie również - jak zawsze skuteczne. Ale mleczko zaczęło mnie tak nieprawdopodobnie szczypać w oczy, że używanie go to istna katorga. Poprzednia wersja czasami lekko, nieuciążliwie zapiekła (przede wszystkim od nadmiaru produktu), ale to co jest teraz - masakra. Co gorsze, piecze w całej okolicy oczu - pod oczami, w kącikach, na powiekach... Coś jest nie tak. Zużywam je w ilościach hurtowych do demakijażu twarzy i oby nic mnie nigdy nie podkusiło do ponownego zakupu. Porównałam składy starej i nowej wersji i tak w sumie to się nic nie zmieniło poza jednym składnikiem i to w dodatku na samym końcu składu (w starej wersji : 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, w nowej wersji Diazolidinyl Urea), nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie... No ale jest jak jest, więc więcej nie kupię :) Być może Was nie podrażni, ale mnie tak...
Cena: około 4-5 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępność: Biedronka
Co prawda opakowanie jest teraz zdecydowanie lepiej przemyślane - ładne, estetyczne, z praktycznym dozownikiem ("dzióbek" otwiera się po naciśnięciu), ale niestety zawartość mnie trochę niemiło zaskoczyła...
Wszystko wydaje się być na pozór takie samo - konsystencja taka sama, zapach taki sam, działanie również - jak zawsze skuteczne. Ale mleczko zaczęło mnie tak nieprawdopodobnie szczypać w oczy, że używanie go to istna katorga. Poprzednia wersja czasami lekko, nieuciążliwie zapiekła (przede wszystkim od nadmiaru produktu), ale to co jest teraz - masakra. Co gorsze, piecze w całej okolicy oczu - pod oczami, w kącikach, na powiekach... Coś jest nie tak. Zużywam je w ilościach hurtowych do demakijażu twarzy i oby nic mnie nigdy nie podkusiło do ponownego zakupu. Porównałam składy starej i nowej wersji i tak w sumie to się nic nie zmieniło poza jednym składnikiem i to w dodatku na samym końcu składu (w starej wersji : 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, w nowej wersji Diazolidinyl Urea), nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie... No ale jest jak jest, więc więcej nie kupię :) Być może Was nie podrażni, ale mnie tak...
Cena: około 4-5 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępność: Biedronka