Jakiś czas temu w moje ręce wpadł ten oto peeling antycellulitowy Lirene, kupiłam go pod wpływem licznych pozytywnych opinii na wizażu i nie zawiodłam się, gdyż jest świetny!
Klasyczne opakowanie - tubka stojąca na zatrzasku, do góry nogami, powoduje, że cały produkt spływa do dozownika i umożliwia łatwe wydobycie nawet, gdy mamy już mało peelingu. Dozownik pozwala na wydobycie odpowiedniej ilości produktu, nic się nie wylewa.
Zapach peelingu jest bardzo przyjemny - cytrusowy, świeży, mocno orzeźwiający. Bardzo mi się podoba. Konsystencja w moim odczuciu idealna - oszczędna ilość żelu, mnóstwo ostrych, doskonale ścierających drobinek, niestety mimo odpowiedniej konsystencji produktu, wydajność jest raczej przeciętna - nie ubywa w zastraszającym tempie, ale jednak po każdym użyciu widać różnicę w ilości.
Bardzo pozytywnie mnie ten peeling zaskoczył - ma świetne właściwości ścierające, a jestem raczej wybredna w tej kwestii - drobinek jest dużo, są spore i ostre, ścierają na tyle dobrze, że aż po każdym użyciu czuję mrowienie w wewnętrznej stronie dłoni (wiadomo, że uda, pośladki i brzuch są bardziej odporne na ścieranie niż delikatne dłonie, które szorują peelingiem po ciele). Nie zauważyłam redukcji cellulitu, ale nie oszukujmy się - sam peeling tego nie zrobi, do tego musiałaby dojść odpowiednia dieta + ćwiczenia, a z tym jestem "nieco na bakier"... Za to doskonale usuwa martwy naskórek, poprawia krążenie poprzez masaż, zmiękcza skórę, po każdym użyciu moja skóra jest idealnie rozjaśniona i gładziutka...
W sumie spełnił wszystkie moje oczekiwania - nie zależało mi na redukcji cellulitu bo samym peelingiem tego nie osiągnę, ale to świetny ścierak o pięknym zapachu, wspaniale usuwa martwy naskórek, wygładza skórę, odświeża... Ja jestem bardzo zadowolona, jeśli potraktujemy go jako zwykły peeling do ciała, a nie pogromcę pomarańczowej skórki, to jestem na tak!
Cena: około 12-15 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępność: bardzo dobra, drogerie i hipermarkety, ja kupowałam w Rossmannie.
Nowsza wersja ma chyba inną szatę graficzną, ale opinie nadal są pozytywne, więc chyba nic się nie zmieniło... oby ;)
Klasyczne opakowanie - tubka stojąca na zatrzasku, do góry nogami, powoduje, że cały produkt spływa do dozownika i umożliwia łatwe wydobycie nawet, gdy mamy już mało peelingu. Dozownik pozwala na wydobycie odpowiedniej ilości produktu, nic się nie wylewa.
Zapach peelingu jest bardzo przyjemny - cytrusowy, świeży, mocno orzeźwiający. Bardzo mi się podoba. Konsystencja w moim odczuciu idealna - oszczędna ilość żelu, mnóstwo ostrych, doskonale ścierających drobinek, niestety mimo odpowiedniej konsystencji produktu, wydajność jest raczej przeciętna - nie ubywa w zastraszającym tempie, ale jednak po każdym użyciu widać różnicę w ilości.
Bardzo pozytywnie mnie ten peeling zaskoczył - ma świetne właściwości ścierające, a jestem raczej wybredna w tej kwestii - drobinek jest dużo, są spore i ostre, ścierają na tyle dobrze, że aż po każdym użyciu czuję mrowienie w wewnętrznej stronie dłoni (wiadomo, że uda, pośladki i brzuch są bardziej odporne na ścieranie niż delikatne dłonie, które szorują peelingiem po ciele). Nie zauważyłam redukcji cellulitu, ale nie oszukujmy się - sam peeling tego nie zrobi, do tego musiałaby dojść odpowiednia dieta + ćwiczenia, a z tym jestem "nieco na bakier"... Za to doskonale usuwa martwy naskórek, poprawia krążenie poprzez masaż, zmiękcza skórę, po każdym użyciu moja skóra jest idealnie rozjaśniona i gładziutka...
W sumie spełnił wszystkie moje oczekiwania - nie zależało mi na redukcji cellulitu bo samym peelingiem tego nie osiągnę, ale to świetny ścierak o pięknym zapachu, wspaniale usuwa martwy naskórek, wygładza skórę, odświeża... Ja jestem bardzo zadowolona, jeśli potraktujemy go jako zwykły peeling do ciała, a nie pogromcę pomarańczowej skórki, to jestem na tak!
Cena: około 12-15 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępność: bardzo dobra, drogerie i hipermarkety, ja kupowałam w Rossmannie.
Nowsza wersja ma chyba inną szatę graficzną, ale opinie nadal są pozytywne, więc chyba nic się nie zmieniło... oby ;)