Quantcast
Channel: BASIA-BLOG.pl
Viewing all 617 articles
Browse latest View live

Hity na wyjazd - skoncentrowany żel pod prysznic, skompresowany antyperspirant

$
0
0
Rzadko piszę o żelach pod prysznic i antyperspirantach. W denku owszem, ale żeby im od razu cały wpis poświęcać? Nieeeee... Ale tym razem myślę, że warto! ;). Tegoroczny urlop i konieczność zminimalizowania kosmetyczki spowodowały, że sięgnęłam po dwa nowe (dla mnie) produkty. I zachwyciły mnie one tak bardzo, że koniecznie muszę się tym z Wami podzielić! 

skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango i kolendra, skompresowany antyperspirant w sprayu Rexona compressed shower fresh

O skoncentrowanym żelu pod prysznic Yves Rocher czytałam po raz pierwszy u Agaty i poczułam się nim bardzo zaciekawiona (no jak Agata chwali, to musi być dobre!). Później zaczęłam widywać go na wielu blogach ;). 100 ml żelu (w cenie 15,90 zł) ma być super-skoncentrowane i wystarczyć na 40 użyć, nie bardzo w to wierzyłam, ale postanowiłam spróbować. Na wszelki wypadek wypróbowałam żel jeszcze przed wyjazdem, by w razie niezadowolenia mieć alternatywę. 

Spośród trzech wariantów skoncentrowanych żeli, wybór padł na wersję 'mango i kolendra', która wydała mi się najbardziej wakacyjna. I żel pachnie PRZEPIĘKNIE! Słodkie, ale soczyste mango z lekko ziołową nutką, ale w bardzo pozytywnym sensie. Zapach orzeźwiający i intrygujący zarazem. Jest bardzo intensywny, mocno wyczuwalny w łazience po kąpieli, a przez jakiś czas nawet na skórze. Uwielbiam go. 

skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango i kolendra

Opakowanie ma bardzo ciekawy dozownik, który się zasysa i zapobiega przeciekaniu. Dosyć łatwo można wydobyć pojedynczą porcję, ale trzeba natychmiast puścić uścisk (w przeciwnym razie wyleci za dużo). 

skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango i kolendra

Formuła tego żelu to absolutny fenomen! Wystarczy zupełne minimum (takie, że aż nie chce się wierzyć, że to wystarczy), by żel pienił się niemal w nieskończoność. I, uwaga, wystarczył na dokładnie 38 użyć! ALE muszę się przyznać bez bicia, że kilka razy wydobyłam podwójną porcję, a żelu używał na wyjeździe również mój mąż - czy grzecznie używał minimum, to tego nie wiem :D Dla sprawiedliwości oszacowałabym więc wydajność na około 45 użyć. A to oznacza, że dwie osoby wyjeżdżające na dwa tygodnie, śmiało mogą wziąć jedną, stumililitrową buteleczkę na cały wyjazd i jeszcze zostanie!

skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango i kolendra

skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango i kolendra skład

Mega, mega warto go wypróbować. Co prawda nie kupiłabym go do codziennego użytku (dla mnie 15,90 zł to sporo na 1,5 miesiąca używania - zwykle kupuję tańsze myjadła), ale z myślą o jakimkolwiek wyjeździe - nawet nie będę się zastanawiać i polecam wszystkim wokół ;). 

W ofercie YR występują 3 skoncentrowane żele pod prysznic i 1 skoncentrowany szampon, ale nadający połysk, a ja zwykle wybieram oczyszczające/dodające objętości, więc tu miałam zbyt duże obawy :D. "Przy produkcji Skoncentrowanego Żelu po prysznic zużyto 50% mniej plastiku i wyemitowano 50% mniej gazów cieplarnianych" - stąd hasło I love my planet. 

skompresowany antyperspirant w sprayu Rexona compressed shower fresh

W przypadku skompresowanego antyperspirantu może nie będzie aż tyle zachwytów, ale nadal bardzo miło. Jest to po prostu zwykły antyperspirant w sprayu w formie skompresowanej (75 ml odpowiada 150 ml). Z uwagi na pojemność mniejszą niż 100 ml, mogłam go bez problemu zabrać do bagażu podręcznego w samolocie (choć kilka osób odradzało z powodu opakowania pod ciśnieniem - istniało ryzyko, że każą wypakować, ale nie musiałam). 

skompresowany antyperspirant w sprayu Rexona compressed shower fresh

Antyperspirant ma przyjemny, świeży zapach, ale dość intensywny i męczący. Największą wadą tego produktu jest to, że... nieprawdopodobnie dusi, bardziej od jakiegokolwiek innego antyperspirantu w sprayu. Po użyciu w łazience jest totalna zasłona dymna, gryząca w gardło tak bardzo, że muszę natychmiast wyjść. Z żadnym innym aerozolem nie miałam aż takiego problemu, być może to właśnie wina skompresowania? Nie mam pojęcia. 

skompresowany antyperspirant w sprayu Rexona compressed shower fresh

Jeżeli chodzi o samą ochronę - nie mam zarzutów. Fantastycznie radził sobie nawet w 30-stopniowych upałach i przy zwiększonym wysiłku fizycznym. Nie tylko na wyjeździe, ale po powrocie do rzeczywistości również :). Bardzo skutecznie zapobiega przykremu zapachowi, ale z suchością bywało różnie - sytuacji ekstremalnych nie wytrzyma, ale przymykam na to oko, cudów nie oczekuję. 

Myślę, że to bardzo fajna opcja na wyjazd, gdy duży antyperspirant zajmuje zbyt wiele miejsca, a miniaturka może nie wystarczyć. Cenowo wychodzi kiepsko, bo 13,49 zł za 75 ml (=150 ml), podczas gdy standardowe antyperspiranty Rexony 150 ml kosztują 8,99 zł. Nie kupiłabym go do codziennego użytku, ale podczas minimalizacji bagażu to bardzo ciekawa opcja! Wydajności jeszcze jednoznacznie nie określę, ale po ponad miesiącu codziennego stosowania nadal jeszcze go trochę zostało. 

Oba produkty bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły - na wyjazd są super :)

Ściereczki do demakijażu - czym zmywać olejki?

$
0
0
Kiedyś demakijaż oznaczał mleczko i jednorazowy wacik, dziś stosujemy przeróżne produkty do demakijażu, w tym olejki, które zwykle najłatwiej ściągnąć ściereczką. Swoje pięć minut miały również (może nadal mają?) rękawice do demakijażu samą wodą Glov - ale uprzedzam, że nie miałam. Sama najbardziej lubię ściągać olejek ściereczką, więc w poszukiwaniach ideału zgromadziło mi się kilka rodzajów. Ideał znalazłam, na razie nie planuję zakupu niczego innego, więc to dobry moment na wpis. Myślę, że rezultat Was zaskoczy!

ściereczki do demakijażu Resibo Biolove Nacomi Jysk AliExpress muślinowe


Ściereczka do demakijażu Resibo


Moja pierwsza ściereczka do demakijażu, była dołączona do olejku, ale można też ją kupić oddzielnie w sklepie Resibo (19 zł) - kiedyś chyba nie było takiej możliwości. Wykonana z mikrowłókna (polyester – 85%, polyamide – 15%), mięciutka i przyjemna dla skóry, również w okolicy oczu. Na początku byłam nią totalnie zachwycona, ale gdy w moje ręce wpadł balsam czarszki, okazało się, że świetnie radzi sobie ze ściąganiem płynnych olejków, ale po gęstszych formułach się ślizga i nie daje rady, rozmazuje zamiast ściągać. Do olejków jest świetna i mimo wielu prań nadal jest mięciutka, choć trochę poszarzała.

Bielutką, nowiutką ściereczkę pokazywałam w recenzji kosmetyków Resibo rok temu. 

ściereczka do demakijażu Resibo z mikrofibry mikrowłókna

Biolove, ściereczka bambusowa do demakijażu 


Ściereczkę Biolove kupiłam w kwietniu 2018 w Kontigo w Warszawie, jest wykonana z włókna bambusowego i kosztuje 8 zł. Struktura materiału może się na zdjęciach wydawać szorstka, ale nic bardziej mylnego, ściereczka jest super-milutka i przyjemna dla skóry (milsza od Resibo). Z olejkami radzi sobie świetnie, z balsamem czarszki było średnio. Ale komfort dla skóry jest przeogromny! Po pół roku wygląda zdecydowanie gorzej, niż na początku (szczególnie obszycia), ale już od nowości było kilka defektów. Nie wpływa to na jej użytkowanie.

Nacomi to ten sam producent i również ma w swojej ofercie bambusową ściereczkę za ok. 13-16 zł. 

ściereczka bambusowa do demakijażu Biolove Nacomi

zdjęcia od nowości:

ściereczka bambusowa do demakijażu Biolove Nacomi

ściereczka bambusowa do demakijażu Biolove Nacomi

ściereczka bambusowa do demakijażu Biolove Nacomi

ściereczka bambusowa do demakijażu Biolove Nacomi

ściereczka bambusowa do demakijażu Biolove Nacomi

Muślinowe ściereczki do demakijażu


Muślin zawsze kojarzył mi się z bardzo miękkim materiałem, nie wiedzieć czemu. Jakie było moje zdziwienie, gdy ściereczki muślinowe okazały się... szorstkie! Z jednej strony nie jest to wadą, bo świetnie ściągają ciężki i tłusty balsam czarszki, jednocześnie stanowiąc peeling. Był taki okres, kiedy w ogóle nie wykonywałam peelingu, a miałam idealnie oczyszczoną i gładką skórę bez żadnych suchych skórek, właśnie dzięki tym ściereczkom. Z drugiej strony, używanie ich w okolicy oczu jest stanowczo nieprzyjemne i drażniące (a ze skórą wokół oczu staramy się przecież obchodzić jak najdelikatniej!), więc do demakijażu oczu zupełnie odpadają - nadają się tylko do twarzy. Zbyt częste ich stosowanie może być też zbyt agresywne dla skóry, więc należy zachować umiar. Ogólnie jest to ciekawy produkt, ale jako ściereczka do demakijażu dla mnie zdyskwalifikowany - oczekuję ściągnięcia całości za jednym zamachem. 

Ściereczki kupiłam w maju 2018 za 24,95 zł/5 szt, a więc 4,99 zł/szt na allegro, podobne widzę też na eKobieca.



Ściereczki od nowości:

Jak widać, z czasem się skurczyły, pomarszczyły i odbarwiły, ale wiecie, ja się z nimi ani trochę nie chrzanię, po prostu wrzucam do pralki i już. Szorstkie były od samego początku, więc to akurat nie wina pralki ;). Niech Was nie zwiodą te różowe wstążeczki i niteczki - te ściereczki to naprawdę niezły peeling!

muślinowe ściereczki do demakijażu

muślinowe ściereczki do demakijażu

muślinowe ściereczki do demakijażu

muślinowe ściereczki do demakijażu

Rękawice do demakijażu


Obie kupione na AliExpress w maju 2018, ale są tak beznadziejne, że nawet nie szukam dla Was linków. Są co prawda bardzo mięciutkie, ale materiał jest totalnie sztuczny, śliski i baaaaaardzo źle radzi sobie z demakijażem. Kupiłam, użyłam i leżą. Śmieszne, bo malutkie (na 4 palce).

rękawice do demakijażu AliExpress

Myjka Jysk Karlstad


Zabawnie się złożyło, bo pierwszą myjkę kupiłam do kąpieli na wyjazd w celu zmniejszenia bagażu - w końcu mała, płaska myjka zajmuje o wiele mniej miejsca od myjki-kuli albo klasycznej gąbki. To było żenujące uczucie, gdy pod prysznicem użyłam "myjki", która tylko rozmazała żel pod prysznic, nie dając żadnej piany i uświadomiłam sobie, że to przecież zwykły, bawełniany ręczniczek - nie mam pojęcia, co sobie wyobrażałam przy zakupie, bez komentarza ;). Któregoś razu coś mnie tknęło, by użyć do demakijażu i... EUREKA!!!! Później dokupiłam tych myjek więcej, obecnie mam około 13 (słownie: trzynaście) i je absolutnie uwielbiam. 

To po prostu miękki, bawełniany ręczniczek (100% bawełna) w formie rękawicy, którą łatwo można założyć na dłoń, ze sznureczkiem do zawieszenia. Materiał miękki i przyjemny dla skóry, również dla oczu. Perfekcyjnie ściąga rozpuszczony makijaż, dobrze radzi sobie z różnymi formułami (rzadkimi i lekkimi oraz gęstymi i tłustymi), niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Rozpuszczam makijaż olejkiem za pomocą dłoni, ściągam ściereczką namoczoną w ciepłej wodzie oraz odciśniętą i makijaż zostaje perfekcyjnie usunięty. Duża powierzchnia materiału sprawia, że można ściągnąć makijaż jedną stroną, obrócić rękawicę i użyć drugiej strony. 

A teraz uwaga, te myjki kosztują 3,75 zł/sztuka, w promocji (nawet teraz) 2,50 zł/sztuka. Można zatem kupić aż 10 sztuk za zaledwie 25 zł. Plusem takiego rozwiązania jest to, że nigdy mi ich nie brakuje. Leży sobie stosik w szafce łazienkowej, zawsze są czyste i gotowe do użycia. Po użyciu odkładam do wyschnięcia, wrzucam do kosza na pranie do ręczników i zupełnie nie zaprzątam sobie nimi głowy. Później piorę hurtem wszystko razem. Nie tracę czasu na pranie ręczne, nie marnuję wody i dodatkowych detergentów. Gdybym miała jedną sztukę, musiałabym ją po każdym użyciu prać ręcznie - a tak to ja się bawić nie będę, szkoda życia ;). Znajdziecie je na dziale z ręcznikami.

myjka Jysk Karlstad Kronborg bawełna

myjka Jysk Karlstad Kronborg bawełna

Zdjęcia od nowości:

myjka Jysk Karlstad Kronborg bawełna

myjka Jysk Karlstad Kronborg bawełna

myjka Jysk Karlstad Kronborg bawełna

Płatki kosmetyczne wielorazowe 


Niestety nie mam żadnych płatków wielorazowych, ale na ich temat pisała Bogusia i serdecznie Was zapraszam do przeczytania tego wpisu. 

Podsumowanie


Najbardziej lubię myjki Jysk - są miękkie i delikatne dla skóry, mają dużą powierzchnię, świetnie usuwają makijaż wraz z olejkiem. Kształt rękawicy jest też bardzo wygodny w użyciu. Mogłam za niewielkie pieniądze kupić kilkanaście sztuk, co daje mi pełny komfort hurtowego prania wraz z ręcznikami, co jest gigantyczną oszczędnością czasu. 

Na drugim miejscu umieściłabym ex aequo ściereczkę z Resibo oraz Biolove - również są delikatne dla skóry i dobrze usuwają makijaż, ale pod warunkiem, że olejek ma lekką formułę, z cięższymi masłami już nie dadzą rady. Ogólnie są bardzo dobre, ale znając myjki z Jysk, już bym ich nie kupiła. 

Na trzecim miejscu znajdują się u mnie ściereczki muślinowe - choć są ciekawym produktem do oczyszczania twarzy, to jednak są zdecydowanie szorstkie i działają jak peeling. Fajna sprawa, ale na pewno nie do codziennego użycia i na pewno nie do demakijażu oczu. 

Na ostatnim miejscu są rękawice do demakijażu z AliExpress, które są totalnie sztuczne, śliskie i nie zbierają makijażu, nie są warte ani złotówki, choć wyglądają uroczo. 

Stosujecie ściereczki do demakijażu? Jeśli tak, to jakie? :)

LIQ Ce, serum z witaminą E

$
0
0
I nastała jesień. Dni są coraz krótsze, noce coraz zimniejsze, a sezon grzewczy już się rozpoczął. W moim przypadku objawia się natychmiastowym przesuszeniem dłoni, ale cera też nie będzie miała lekko. Jest to idealny moment, by rozważyć wprowadzenie bogatszych formuł, choć prawda jest taka, że cały rok jest dla naszej cery wyzwaniem - zimą mróz, przeszywający wiatr, sezon grzewczy, latem upał, klimatyzacja, morska woda, słońce... Co prawda serum LIQ Ce zużyłam już w czerwcu, ale ostatnie miesiące były dla mnie niełatwe i dopiero udało mi się zebrać do recenzji.

Marka Liqpharm zdobyła moje pełne zaufanie. Przegenialne serum z witaminą C (Light), którego zużyłam już dwie buteleczki, przegenialne serum z retinolem, które niedawno weszło w ruch (jako drugi sezon), przegenialne serum z witaminą E, o którym dziś kilka słów. Łącznie 5 buteleczek. Każdy produkt jest ukierunkowany na konkretny problem, zastosowano najefektywniejsze stężenia i receptury, więc to po prostu... działa, a wszystkie obietnice producenta zostają spełnione. Krótko i na temat, bez bzdur i obietnic bez pokrycia ;)

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej



Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Serum jest bezzapachowe i znajduje się w ciemnejszklanej buteleczce z pipetką. Ma postać dwufazową i zawsze trzeba je wstrząsnąć przed użyciem. Po wstrząśnięciu fazy się mieszają i tworzą coś pomiędzy żelem, a mleczkiem. 

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Serum należy stosować na noc, jest zdecydowanie bogate w swej konsystencji i w pierwszym momencie może się wydawać tłustawe (przypomnę, że moja cera jest tłusta/mieszana, więc nie "spija" wszystkiego natychmiast ;)). Wystarczy jednak odczekać kilka minut, by dość ładnie się wchłonęło i pozwoliło na dalsze kroki pielęgnacyjne, pozostawiając jedynie przyjemną powłoczkę. Muszę tu jednak dodać, że w moim przypadku było to przynajmniej 5-10 minut, więc zwykle zajmowałam się w tym czasie czymś innym i po prostu wracałam po jakimś czasie do łazienki - czekanie na wchłonięcie przy lustrze byłoby bez sensu. 

Jedyną upierdliwością przy stosowaniu była dla mnie gęstość serum - jest ono na tyle gęste, że "obkleja" pipetkę grubszą, powoli spływającą warstwą, więc przy wkładaniu zdarzało się, że niechcący otarłam ten nadmiar o otwór buteleczki - po czym serum wypłynęło na zewnątrz, osadzając się na gwincie. Zakręcenie buteleczki w takiej sytuacji oznacza wyjście serum bokami ;). Za każdym razem musiałam się faktycznie skupić, by wcelować w sam środek otworu, nie zahaczając pipetką o brzegi. 

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Serum jest absolutnie cudowne jeżeli chodzi o działanie odżywcze, nawilżające, regenerujące i łagodzące. W tym zakresie mogłabym się podpisać wszystkimi kończynami pod obietnicami producenta. Skóra była idealnie miękka i gładka w dotyku, ukojona i zregenerowana. Jak po fantastycznym kremie. Wszystkie podrażnienia i ewentualne przesuszenia znikały w mig. To taki pielęgnacyjny ideał, którego potrzebuje prawdopodobnie każdy rodzaj cery. 

Nie wypowiem się na temat właściwości antyoksydacyjnych, bo choć są dla mnie bardzo ważne, to jednak jest to coś niemierzalnego gołym okiem ;). Nie jestem również w stanie określić działania ujędrniającego/napinającego skórę, ponieważ jako 26-latka nie odnotowałam jeszcze spadku jędrności - jedynie w okolicy oczu, ale tam serum nie stosowałam. Ale na innych blogach czytałam bardzo pozytywne wrażenia, więc wierzę, że działa.

To naprawdę bardzo miłe (a tak rzadko się zdarza!), gdy z ręką na sercu mogę powiedzieć "przeczytajcie opis producenta - tak właśnie działa serum" :D

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

Liqpharm, LIQ Ce, serum z witaminą E, serum antyoksydacyjne, serum nawilżające, serum regenerujące, odżywcze serum, serum ujędrniające, serum do cery dojrzałej

To serum jest o tyle specyficzne (na tle innych wersji), że nie robi typowego "wow" - bo choć jest doskonałe od A do Z, to jednak jest to inny rodzaj działania. Wiecie, serum z retinolem cudownie rozjaśnia przebarwienia, zmniejsza liczbę wyprysków i przyspiesza ich gojenie, widocznie zwęża pory. Serum z witaminą C wspaniale rozświetla cerę, dodaje jej blasku, rozjaśnia przebarwienia. Te efekty są takie... błyskawiczne, spektakularne i na tyle duże, że prawdopodobieństwo otrzymania komplementów od osób z otoczenia jest bardzo wysokie. LIQ Ce jest z kolei mocno pielęgnujące, dające odżywczy zastrzyk skórze, ale nikt nie powie "hej, ale masz miękką i nawilżoną skórę!". Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ;) Mimo to, uważam że serum jest fantastyczne i absolutnie polecam choć raz spróbować. A jeżeli Wasza skóra w okresie grzewczym cierpi lub potrzebujecie silnej dawki pielęgnacji w duecie z jesienno-zimowymi kwasami lub retinolem, to jest to opcja idealna. To również doskonały pomysł na prezent świąteczny (i nie tylko), dzięki uniwersalności zakresu działania (nawilżenie, odżywienie przyda się każdemu) i przeznaczeniu dla każdego typu cery (zarówno młodej, jak i dojrzałej). 

Dodajmy do tego rozsądną cenę (ok. 60 zł), dobrą dostępność (możliwość odbioru w aptekach DoZ, ale w SuperPharm też są) i świetną wydajność. Chyba tylko PAO może lekko ostudzić entuzjazm (tylko 3 miesiące), ale myślę, że przy prawidłowym przechowywaniu i obserwowaniu, czy z produktem nie zaczyna się dziać coś niedobrego, można nieco wydłużyć ten czas ;). 

Gorąco zachęcam też do przeczytania recenzji Hexxany, gdzie oprócz wrażeń znajdziecie również kilka dodatkowych ciekawostek od producenta - między innymi dlaczego właśnie witamina E, która teoretycznie nie jest jakaś imponująca i nie robi większego wrażenia, bo przecież jest w prawie każdym kosmetyku, a jednak w tym przypadku robi ogromną różnicę :) 

Mieliście już styczność z marką Liqpharm? Jak wrażenia? :)
U mnie aktualnie w użyciu LIQ CR :)

Zużycia | sierpień/wrzesień 2018

$
0
0
Z trzytygodniową obsuwką, ale są i one - zużycia z ostatnich dwóch miesięcy. To dla mnie najlepsza okazja do podsumowania co się sprawdziło, a co niekoniecznie ;)


Farba do włosów Joanna Multi Cream - śmieję się w myślach, że powinnam być twarzą tej farby, zużyłam już kilkadziesiąt opakowań i nadal uwielbiam ;)
Szampon do włosów L'Oreal Elseve Magiczna Moc Glinki - z polecenia Ewy, kupiłam go w promocji za mniej niż 10 zł (aż 400 ml), był bardzo wydajny, mocno oczyszczał. Nie przedłużał u mnie świeżości, ale też jej nie skracał. Po prostu dobry szampon oczyszczający. 
Suchy szampon Batiste Cherry - skutecznie odświeżał włosy, ładnie pachniał. Miniaturka kupiona na wyjazd, spełnił swoje zadanie w 100%
 Petal Fresh Tea Tree szampon - pomimo sympatii do marki, ten szampon zużywałam w bólach. Więcej w rozczarowaniach lipca, nic dodać, nic ująć. 


✔  Antyperspirant w sprayu Garnier Neo - skuteczny, ładnie pachnący (ale niedominująco), o ciekawym sposobie rozpylania (okrąg). Byłam z niego bardzo zadowolona i mam już kolejne opakowanie.
✔  Skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango&kolendra - ukochany! Więcej w recenzji. Niedawno kupiłam też skoncentrowany szampon, ale jeszcze nie użyłam.
✔  Płyn do higieny intymnej Facelle - wersja fresh (pełnowymiarowa) i sensitive (miniaturka na wyjazd) - uwielbiam, często kupuję. Łagodny płyn, którym można się umyć... nawet od stóp do głów ;) 
✔  Nivea Soft Mix Me - ładnie pachnący krem Nivea Soft - dobrze się wchłania, przyjemnie nawilża skórę, szczególnie lubiłam do dłoni. Zapachowo wersja różowa była moją ulubioną, na drugim miejscu zielona, a na ostatnim żółta ;). Jeżeli lubicie Nivea Soft, to warto. 
~  Żel pod prysznic Nature Moi - przyjemny żel pod prysznic o jeżynowym zapachu, łagodny i słabo pieniący się, jak to zwykle bywa w tym połączeniu. Dostałam w ramach rekompensaty za wpadkę sklepu, zużyłam, ale nie kupię - zwykle kupuję tańsze z powodu nieproblematycznej skóry ciała - ma być dużo, tanio i ładnie pachnieć ;)
 Roge Cavailles aksamitny olejek do kąpieli i pod prysznic - bubel, niestety nie jest łagodny dla skóry, a gdy raz umyłam nim gąbeczkę... natychmiast zaczęła się kruszyć ;( 


 Garnier Goodbye Damage odżywka do włosów - ulubieniec od dawna, choć potrzebowałam małej przerwy. Na wyjeździe sprawdziła się fenomenalnie, mimo że moje włosy nie miały lekko (słońce, wiatr, woda morska...). To odżywka dość ciężka, mocno wygładzająca i nabłyszczająca.
 Joanna maseczka z keratyną - z farby do włosów, uwielbiam to wygładzenie i blask! Wielokrotnie dumałam nad wersją pełnowymiarową :D 
✔ Maska do włosów Delia Cameleo Liquid Keratin - odlewka od Izy, miałam po tej masce MEGA błysk *o*, planuję zakup!
Anwen, maska do włosów średnioporowatych - moje włosy reagowały na nią różnie, czasem fantastycznie, czasem ok :) Może dlatego, że mam niskoporowate :) Odlewka od Agaty, a saszetka zakupiona wcześniej :)
pełna nazwa brzmi: Hair, Perfectly Perfecting, Wonder Balm, Perfekcyjnie upiększający cudowny balsam... Eeee... Bawią mnie takie nazwy ;) Odlewka od Emilii, ogólnie moje odczucia są mieszane. Bezzapachowe, gęsto-żelowe-klejące-coś, ciężko to rozprowadzić równomiernie na włosach, może lekko obciążyć, ale jednocześnie nadaje super błysk i miękkość. Niemniej jednak znam lepsze zabezpieczacze do włosów.
~  Odżywka do włosów Herbal Essences Repair argan oil of morocco - przyjemna, ale niczym szczególnym się nie wyróżniała, by chcieć do niej wrócić. Przygarnięta od Karoliny :)
~  Aloe Vera Conditioner - hotelowa odżywka no name :P Totalnie przeciętna.
 Odżywka w sprayu Delia Cameleo Liquid Keratin - opisana w rozczarowaniach lipca...

I saszetka jakiejś rosyjskiej maski do włosów, w sumie nawet nie wiem co to było (zbliżenie na napisy tutaj)... Już nawet nie pamiętam działania, czyli było przeciętnie ;)



 Aloesowa pianka do mycia twarzy Holika Holika - bardzo przyjemne, łagodne myjadło do twarzy. Trochę smuży i niewiele ma wspólnego z pianką (dopiero przy mocnym zwilżeniu), ale lubiłam i zużyłam z przyjemnością. Na szczęście dozownik chodzi dużo lepiej niż w żelu aloesowym tejże marki, natomiast butelka jest dość twarda i im mniej było produktu, tym więcej siły trzeba było użyć.
Emulsja do skóry wrażliwej Lirene SPF50+ - pisałam już o niej kilka razy (ulubieńcy czerwca 2017, ulubieńcy maja 2017ulubieńcy 2017, pielęgnacja twarzy styczeń 2018 i jeszcze w kilku miejscach ;)). Świetny i tani filtr wielofunkcyjny, używałam go zarówno do ciała, jak i do twarzy. Bardzo dobrze chroni i jest dosyć przyjemny w użyciu (do twarzy znam lepsze, ale i nieporównywalnie droższe - tu natomiast jest świetna relacja ceny do jakości)
Mydło antybakteryjne Protex Fresh - świetne do mycia pędzli i mycia gąbek w drugim etapie (jak myć gąbki do makijażu?)
 Waciki Isana - nie są najlepsze, ale sięgam po nie często bo są tanie i łatwo dostępne ;) Wolę je od Biedronkowych.



 Resibo, olejek do demakijażu - bardzo dobry olejek do demakijażu, ale nie zmywa się wodą. Więcej w recenzji.
 COSRX Low pH Good Morning Gel Cleanser - dobrze oczyszczający żel do mycia twarzy, choć myślałam, że będzie odrobinę łagodniejszy :) Więcej w recenzji.
 Płyn micelarny Mixa Optymalna Tolerancja - odlewka od Bogusi, zużyłam z przyjemnością. Łagodny i skuteczny płyn micelarny.
 Mizon Vita Lemon Sparkling Peeling Gel - odlewka od Eweliny, jest to peeling typu gommage i po poprzedniej nieudanej przygodzie z The Body Shop byłam negatywnie nastawiona, a tu szok! Skóra była rozjaśniona, super miękka i super gładka, a suche skórki z nosa zniknęły! Gładkość skóry utrzymywała się również na drugi dzień! Z jednej strony nie wierzę (nie wierzyłam?) w peelingi typu gommage, ale z drugiej... efekty mówiły same za siebie, mam ochotę na więcej!
 Himalaya Herbals Neem Mask - odlewka od Ani, mocno oczyszczająca maseczka do twarzy, zużyłam z przyjemnością!
 Czarszka, regulujący balsam do mycia twarzy - moje odczucia były bardzo mieszane, więcej w recenzji.
 L'Oreal Sugar Scrubs (peeling kiwi) - odlewka od Izy, niestety nie wykorzystałam jej potencjału bo na mokro ten peeling był po prostu kiepski. Wiem, że Iza stosuje na sucho i jest bardzo zadowolona. Wyglądał pięknie i apetycznie, ale w praktyce zapach kiwi jest mocno syntetyczny :P
 Bielenda, Botanic Spa Rituals, Śmietanka do oczyszczania i demakijażu - odlewka od Justyny, produkt, który ogromnie mnie ciekawił. Co tam mleczka, któż by nie chciał używać ŚMIETANKI do demakijażu?! O ile przyjemniej to brzmi! A do tego jak cudownie pachnie! Szkoda, że gdy przychodzi co do czego, to jest to zupełnie przeciętne mleczko do demakijażu, dobrze radzi sobie z twarzą, ale z oczami już niekoniecznie, na dodatek czasem szczypie. Jestem na nie, choć nazwa i zapach mnie zachwycają :P


 Fitomed, płyn lawendowy do twarzy - miał super atomizer, świetnie odświeżał skórę. Więcej w recenzji.
 Fitomed, krem pod oczy - odlewka od Emilii, kiedyś już go miałam, ale mogłam go sobie znowu przypomnieć :) Bardzo fajny, odżywczy i treściwy krem pod oczy, ale nałożony cienką warstwą da radę również pod makijażem.
 L'Occitane Aqua Reotier Essence - odlewka od Emilii, ten produkt zupełnie mnie nie interesował, ale Emilia tak polecała, no to dobra, spróbujmy. A tu proszę - przepięknie pachnąca, lekka i świetnie wchłaniająca się esencja, która mocno nawilża skórę! Super! Produkt wybitnie przyjemny.
 Bielenda, serum zielona herbata - ogólnie zużyłam z przyjemnością bo ładnie pachnie i dobrze się wchłania (daje radę rano pod filtrem!), ma w składzie sporo składników, których szukam, ale działanie takie sobie, ogólnie serum robiło niewiele, mogę jedynie zaufać, że właściwości antyoksydacyjne rano robiły, co miały robić ;). Szkoda, że pojemność dwa razy mniejsza niż w serum korygującym lub rozjaśniającym - zrobiłam kilka odlewek i w sumie szybko mi to serum wyszło.
 Nivea Super Water Gel SPF50 - odlewka od Emilii, bardzo lekki, żelowy filtr, ale mocno alkoholowy i niestety mocno wysuszający. I z tego co pamiętam, to zawarte filtry są mocno takie sobie.
~  Kiehl's Calendula Toner - zupełnie przeciętny tonik z mocno zawyżoną ceną, polecam recenzję Agaty, od której dostałam tę odlewkę!
~  Naobay, krem pod oczy - przygarnięty od Justyny, którą podrażniał :( Zużyłam z przyjemnością, ale na pewno bym go nie kupiła, stanowczo za drogi za takie działanie - po prostu lekkie smarowidło pod oczy. 
Bielenda, Botanic Spa Rituals, Maseczka przeciw zmarszczkom Opuncja Figowa + Aloes - odlewka od Justyny, przyjemna maseczka o kolorze smarków trolla, ale nie zachwyciła mnie niczym na tyle, by chcieć kupić :) Po prostu ok. 
~  Mizon, Multi Function Formula, All in one Snail Repair Cream - zużyłam z przyjemnością, krem świetnie się wchłania, ale niestety nie zauważyłam żadnego większego działania. Ani super regeneracji, ani super pielęgnacji, ani rozjaśnienia istniejących już przebarwień, z czym ślimak powinien poradzić sobie nieźle. Z drugiej strony, świeże blizny goiły się bardzo ładnie, więc nie powinnam być dla niego tak surowa. Na razie jestem pół na pół. 

I próbki: A'Pieu Bad Eye Cream, Dr Belmeur Moisturizer Hydratant (różowy) - przeciętne :) 


Porządki w kolorówce i akcesoriach:

 Wodoodporny top coat Bell (na tusz do rzęs) - bardzo fajny gadżet, ale już niestety zbyt stary, by używać bez obaw :)
 Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it - moja ukochana pomadka (nawet ślubna!), ale już również zbyt stara. Chętnie kupiłabym ponownie, ale obecny stan pomadek mi na to nie pozwala.
 Tester pomadki Dior, niestety nie wiem z jakiej serii, kiedyś dostałam w prezencie (zestaw miniaturek-testerów). Piękna, ale pomadka jak pomadka, nie czułam by między jej jakością, a jakością wielu innych pomadek była jakaś wielka przepaść.
Pomadka Oriflame Vintage Rose - to była jedna z moich ulubionych pomadek o kremowym wykończeniu i pięknym odcieniu, ale też ma już kilka lat i musimy się pożegnać.
 Gąbeczka Beauty Blender, która zaczęła się mega kruszyć z powodu umycia olejkiem Roge Cavailles... Była fantastyczna, cieszę się, że mogłam poznać jej (zasłużony) fenomen dzięki Izie! Super miękka, fantastycznie rozprowadzała podkład i korektor.
 Korektor Tarte Shape Tape Fair - odlewka, niestety zastygła na amen i dosłownie trzeba ją skrobać. Ten korektor to produkt trudny, miałam w innym odcieniu, ale ostatecznie puściłam dalej. Więcej w recenzji.
 Cień w płynie Rimmel Scandaleyes - kiedyś bardzo go lubiłam, później używałam trochę rzadziej, aż w końcu zgęstniał. Ogólnie był ok, ale nie na tyle, by chcieć wrócić.
 MAC False lashes Extreme Black - mega zwyklak robiący posklejane i proste nogi pająka, często mi się rozmazywał. Mogłam poznać dzięki Indze :)
 Deborah Dream Look - bubel, który nabiera na szczoteczkę tak potężną ilość tuszu, że nie da się osiągnąć ładnego efektu bez ściągnięcia 99% tuszu chusteczką ze szczoteczki, a i wtedy jest tak sobie. Mogłam poznać dzięki Karolinie :)


Uff, to by było na tyle :) 
Coś szczególnie przyciągnęło Waszą uwagę?

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer

$
0
0
Tego korektora przedstawiać nie trzeba - szturmem zdobył blogosferę i gdy się pojawia, to zwykle w zachwytach. Dość często spotykam się też z informacją, że odcień Light jest najjaśniejszy, co nie jest prawdą i dzięki uprzejmości koleżanek-blogerek dziś zaprezentuję Wam swatche aż pięciu odcieni :)

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind, korektor Maybelline z gąbką, 00 Ivory, 01 Light, 02 Nude, 05 Brightener, 06 Neutralizer swatch

Korektor występuje u nas w odcieniach:
00 Ivory
01 Light
02 Nude 
03 Fair
05 Brightener
06 Neutralizer 

Ale na zagranicznych stronach widuję również:
04 Honey
07 Sand
08 Buff
10 Caramel
11 Tan
13 Cocoa

Jego pojemność to 6,8 ml, a cena waha się pomiędzy 23 zł (drogerie internetowe) a 47 zł (Rossmann).
W promocji można upolować taniej, ja za drugim razem kupiłam go za 16,29 zł (ezebra)!

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer 00 Ivory, 05 Brightener, 06 Neutralizer

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer 00 Ivory, 06 Neutralizer swatch

Opakowanie nie należy może do najpiękniejszych (o wiele bardziej trafia do mnie stylistyka Fit Me), ale przynajmniej widać ile produktu zostało jeszcze w środku, a sposób wydobywania (wykręcanie) sprawia, że łatwo go wydobyć do końca. 

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, korektor Maybelline z gąbką

Ale za to gdy dojdziemy do aplikatora, to hohooo... Ileż to jadu się wylało na tę biedną gąbeczkę w blogosferze :D Powiem szczerze, że dziwi mnie to! Moim zdaniem taka forma aplikacji jest RÓWNIE niehigieniczna, co w przypadku klasycznych aplikatorów (gąbka na patyku). Jedyna różnica jest taka, że ta gąbeczka krzyczy brudem w sposób widoczny (a taka była ładniutka bielutka!), a klasyczny aplikator z wymazem wszelkich zarazków z twarzy wkładamy radośnie z powrotem do korektora, gdzie odbywa się zarazkowe party (ale za to aplikator zawsze wygląda tak samo dobrze jak za pierwszym razem, tworząc iluzję higieny). Tak źle i tak niedobrze, ale ja oba te rozwiązania stawiam na równi - są tak samo kiepskie.

Gąbeczka służy mi jedynie do zaaplikowania korektora pod oczami, następnie przyklepuję go zwilżonym jajeczkiem Beauty Blender (lub innym tego typu) lub palcem ;) 

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer 06 Neutralizer swatch

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer 06 Neutralizer swatch

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer skład ingredients inci Instant Age Rewind
Zdjęcie z etykietami jest w nieco większej rozdzielczości - można otworzyć w nowej karcie i powiększyć

Z odcieniami wybór jest niełatwy, ale mam nadzieję, że swatche się przydadzą. Za pierwszym razem kupiłam 06 Neutralizer, ale okazał się nieco za ciemny i aż za żółty, robił mi kurczaczka pod oczami ;). Puściłam go dalej w świat i kupiłam 00 Ivory (najjaśniejszy) - to był strzał w dziesiątkę! 

Neutralizer z jednej strony wydaje się mega żółty, ale w porównaniu z innymi żółtymi korektorami okazuje się, że jednak ma w sobie lekką nutkę pomarańczki i jest to taki "ciepły żółty"

Po lewej - sam Neutralizer
Po prawej - L.A. Girl Light Yellow, Maybelline Neutralizer, Affect Moisturizing Foundation 2

żółty korektor, Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer 06 Neutralizer, L.A. Girl Light Yellow, Affect Moisturizing Foundation 2 swatch

Maybelline Anti Age Eraser Neutralizer, Tarte Shape Tape Light Sand

żółty korektor, Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer 06 Neutralizer, Tarte Shape Tape Light Sand swatch

Maybelline Instant Anti-Age Eraser: 
Brightener
Ivory
Neutralizer
Light (była resztka :D)
Nude

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind 00 Ivory, 01 Light, 02 Nude, 05 Brightener, 06 Neutralizer swatch blog

Ivory i Neutralizer były moje, Brightener zestwachowałam dzięki uprzejmości Ani, zaś Light i Nude dzięki Justynie. Dziękuję, dziewczyny :* 

Odnoszę wrażenie, że ten korektor jest dość mało wydajny. Neutralizera wcale za długo nie poużywałam, a mimo to ubytek był zauważalny. W Ivory ciągle widzę, jak tłok przesuwa się ku dołowi... Często widuję ten korektor w denkach na blogu, a zużywanie kolorówki generalnie jest problematyczne. Lekka formuła sprawia, że siłą rzeczy nakładamy go trochę więcej, część pewnie pochłania aplikator, a część z pewnością gąbka-jajeczko (lub ewentualnie palec, ale to już wtedy minimalnie).

Myślę, że Maybelline zachowuje bardzo fajną relację pomiędzy lekką formułą, a dobrym kryciem. Oczywiście nie jest to krycie pełne przy mocniejszych cieniach, ale daje radę! W codziennym makijażu jest dla mnie zupełnie wystarczające. Korektor daje dosyć mokre, odbijające światło wykończenie. I tu jestem lekko rozdarta bo mokry korektor lubi się zebrać w załamaniach, jednocześnie wyglądając dość śmiesznie (mokry obszar pod oczami + zmatowiona pudrem skóra twarzy :P), ale za to super-świeżo. Z kolei przypudrowany staje się już bardziej suchy, mimo że staram się używać możliwie najdelikatniejszych pudrów w tę okolicę. Mimo wszystko, efekt końcowy jest dla mnie zupełnie satysfakcjonujący. 

Nie przerażajcie się ilością korektora - tak naprawdę ta warstwa jest cienka (gąbeczka aplikuje korektor bardzo cienko), a po wklepaniu zwilżoną gąbeczką typu Beauty Blenderz (która też zbiera nadmiar) wygląda zupełnie ok :) Ten korektor jest bardzo lekki i sporo wybacza, nigdy nie nakładam tyle w przypadku bardziej kryjących formuł.
Tutaj 00 Ivory:

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind, korektor Maybelline z gąbką 00 Ivory krycie, efekt pod oczami

Podoba mi się to, że nawet przy mocnym zbliżeniu skóra pod oczami wygląda bardzo ładnie! 

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind, korektor Maybelline z gąbką 00 Ivory krycie, efekt pod oczami

A tu porównanie 00 Ivory (idealnie dopasowany) i 06 Neutralizer (kurczak pod oczami)

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind, korektor Maybelline z gąbką 00 Ivory 06 Neutralizer porównanie krycie, efekt pod oczami

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind, korektor Maybelline z gąbką 00 Ivory 06 Neutralizer porównanie krycie, efekt pod oczami

Korektor Maybelline Instant Anti-Age Eraser Concealer, Maybelline Instant Age Rewind, korektor Maybelline z gąbką, 00 Ivory, 01 Light, 02 Nude, 05 Brightener, 06 Neutralizer swatch

Podsumowując, używam tego korektora z wielką przyjemnością i czuję, że będzie jednym z nielicznych, które zostaną zużyte od A do Z. W chwili obecnej myślę, że kupiłabym go ponownie po zużyciu (ale co będzie w przyszłości, kto wie? zawsze kusi coś nowego! :D). Nie mam natomiast poczucia, że jest totalnym ideałem, Świętym Graalem i że moje poszukiwania zostały zakończone na zawsze, a gdyby go wycofali, to bym się załamała. Aż tak to nie ;). Jest baaaaardzo dobrze, ale nie idealnie. Niemniej jednak gorąco polecam choć raz spróbować i przekonać się na własnej skórze!

Jeżeli ciekawi Was ten korektor, to zapraszam też do wpisów: Cosmetics my AddictionaGwer, Agata Smaruje, Simply a woman, Produkt NaturySecret Addiction. Co ciekawe, opinie są bardzo zróżnicowane - myślę, że warto poznać różne :)

Znacie już ten korektor? 
Jesteście w gronie zadowolonych czy rozczarowanych? :)

Nowości | wrzesień-październik 2018

$
0
0
Połączenie nowości z dwóch miesięcy chyba nie było dobrym pomysłem ;) Uzbierało się tego sporo, ale... jest na czym zawiesić oko! :) Standardowo zacznę od zakupów.

maseczki do włosów Be Beauty, waciki Isana, olejek Isana, mydło Protex, żele pod prysznic Le Petit Marseillais, antyperspirant Garnier, antyperspirant Rexona

Na początek ciut nudniejsze zakupy - te same waciki co zawsze, ten sam olejek Isana co zawsze (tylko ze zmienioną szatą graficzną - dla mnie na plus), mydełkoProtex, waciki O'Linear (genialne do korekty makijażu). Żele pod prysznic i antyperspiranty chwycone w promocji -55%, ponieważ zapasy (a raczej ich brak) dały mi zielone światło do zakupów. Najciekawszą pozycją są tu maseczki do włosów Be Beauty, które wychodziły jakoś super-tanio (79 groszy za sztukę?), a zaciekawiły mnie pod kątem ewentualnych wyjazdów. 

serum LIQ CR, szczoteczka soniczna Dermofuture

Dalej robi się ciekawiej ;) W zeszłym roku bardzo żałowałam, że po serum LIQ CR sięgnęłam dopiero w grudniu, więc w tym roku zmiana pielęgnacji na jesienno-zimową nastąpiła już we wrześniu. Uwielbiam je. Zdecydowałam się też w końcu na szczoteczkę soniczną do mycia twarzy i... to była taka dobra decyzja, świetnie oczyszcza skórę!!! Co prawda nie wiem, czy sięgnęłabym ponownie po Dermofuture z następujących powodów: brak timera, kształt utrudniający oczyszczanie nosa, brak zapamiętywania ostatnio wybranej mocy. W tym zestawieniu kwota 130 zł wydaje mi się lekko przesadzona i żałuję, że nie wstrzymałam się do Biedronkowych "łezek" za ok. 30 zł (kształt wygodniejszy, a pozostałe niedogodności mniej by frustrowały z uwagi na super niską cenę). 

mixer NYX Olive, eyeliner Eveline Precise Brush Liner, różowy tusz Eveline, konturówka Pierre Rene LipMatic 07, skoncentrowany szampon Yves Rocher, farba Joanna Multi Cream Orzechowy brąz

Tu też jest ciekawie! Od bardzo wielu miesięcy wstrzymywałam się z zakupem mixera NYX Olive - zawsze były inne wydatki lub szkoda mi było zamawiać tylko jego z powodu kosztów wysyłki. Z Allegro Smart wysyłkę miałam gratis (zamawiałam z LadyMakeUp na allegro). W Hebe w promocjach -40% chwyciłam ładną konturówkę Pierre Rene LipMatic 07, którą polecała Ania i słynny różowy tusz Eveline Volumix Fiberlast Ultra False Lash Effect, który wydaje się mieć świetną szczoteczkę, a tusze Eveline lubię, więc wróżę nam miłą przyszłość. Pozostając w temacie Eveline, eyeliner Precise Brush Liner okazał się być fantastyczny (z polecenia Justyny :*) i po tylu latach znowu zaczęłam malować kreski regularnie! Jeśli tak dalej pójdzie, to wyląduje w ulubieńcach! Farba do włosów ta sama co zawsze, tym razem odświeżałam tylko odrosty. Po bardzo udanej przygodzie ze skoncentrowanym żelem pod prysznic Yves Rocher, skusiłam się również na skoncentrowany szampon. Nie był to może zakup pierwszej potrzeby, ale chciałabym go poznać lepiej zanim zabiorę go na jakikolwiek wyjazd - szczególnie, że moja skóra głowy jest wymagająca. Rzadko bywam w okolicach YR, więc jak już byłam, to zaszłam ;) Żel pod prysznic 200 ml był gratis (za 1 grosz).

lampa LED z AliExpress SUNX 54W



Na koniec wisienka na torcie. Niedawno popsuła mi się lampa Provocater 24W i pomimo ogromnych starań mojego męża by ją naprawić, niestety się nie udało. Lampa o wysokiej mocy jest dla mnie super-ważna (dlatego ignoruję posiadanie mostka Semilac 9W i lampy Realac 9W), więc w pewnym momencie po prostu postanowiłam, że muszę zamówić nową i koniec. Dla mnie moc to nie widzimisię, lecz bezpieczeństwo skutecznego utwardzania, a co za tym idzie - mniejsze ryzyko uczulenia. Padło na lampę 54W z AliExpress. Tu pewnie zaraz pojawią się głosy - gada o bezpieczeństwie, a zamawia lampę z Chin! Otóż tak, ponieważ markowe lampy też są z Chin, tyle że z logo znanej marki Przyjrzyjcie się, to te same produkty. Ja za logo i podwójną marżę (producent -> marka) płacić nie zamierzam, ale każdy dokonuje własnych wyborów. Zresztą o "jakości" markowych lamp świadczy choćby fakt, że lampę Provocater miałam jakoś od marca 2017 do sierpnia 2018, więc ok. 1,5 roku. Na własny użytek, czyli niewiele używana (nie robię hybryd na okrągło co 2 tygodnie).

Z powyższej lampy jestem wstępnie bardzo zadowolona - jest zabudowana (a to duży plus), posiada 36 diod LED (ułożonych w taki sposób, że każde miejsce jest dobrze utwardzane, nawet kciuk leżący lekko bokiem), moc 54 W, timer z wyświetlaczem 10 s, 30 s, 60 s, czujnik ruchu (odlicza w górę), tryb "low heat" zapobiegający pieczeniu płytki, daszek chroniący oczy przed promieniowaniem UV, spód lampy zdejmowany na magnesy, możliwość utwardzania całej ręki z kciukiem włącznie lub nawet dwóch dłoni (ale tu już raczej po 4 palce). Kosztowała ok. 80-85 złotych (!!!), doszła w ok. 2-3 tygodnie. Dużo opowiedziałam i pokazałam w zapisanej relacji. Jak na razie to dla mnie Mercedes wśród lamp ;)

Futura Natura kosmetyki naturalne

Futura Natura to rozwijająca się marka ręcznie robionych kosmetyków naturalnych - nazwa zapada w pamięci, prawda? ;) Na zdjęciu widzicie kakaowe mydło regenerujące, peelingującą kostkę kawową, peeling cukrowy pomarańcza i kokos, odżywcze masło do ciała gruszkowe oraz naturalną świecę sojową dzika róża. Na temat tych produktów pojawi się osobny wpis, więc nie będę się tu rozpisywać, ale wszystko bez wyjątku jest w użyciu :)

krem do rąk Make Me Bio, woda różana Make Me Bio, COSRX zestaw z maseczką Moisture Up

Ze Sklepu Misun w moje ręce wpadło bardzo fajne trio - krem do rąk oraz woda różana Make Me Bio, a także trzystopniowy zestaw z maseczką COSRX One Step Moisture Up Kit. Zestawu jeszcze nie użyłam, ale woda różana zrobiła na mnie przyjemne pierwsze wrażenie, zaś krem do rąk wydaje się super. Co prawda jest bardzo treściwy i do częstej reaplikacji w ciągu dnia, czy też do pracy z dokumentami się nie nada, ale jako odżywczy krem na noc lub przy mniej wymagających czynnościach w ciągu dnia (teraz, klikając w klawiaturę, też mam go na dłoniach ;)) jak najbardziej tak. Mocno odżywczy, w sam raz na sezon jesień-zima :)

energetyzująca esencja odmładzająca Resibo, lekkie serum antyoksydacyjne, krem do rąk Resibo

Z esencją Resibo wiąże się zabawna historia, otóż po zużyciu serum Bielendy zielona herbata poszukiwałam lekkiego serum antyoksydacyjnego (na rano, pod filtr), w związku z czym zapytałam Was na Stories o rekomendacje. Porobiłam screeny Waszych propozycji i już byłam bliska zakupów, aż tu nagle esencja Resibo sama zapukała do mych drzwi :D Lekka, antyoksydacyjna, o świetnym składzie, idealna pod filtr. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego momentu i lepszego produktu! Używam jej z ogromną przyjemnością, wchłania się ekspresowo, przy czym delikatnie nawilża skórę. O zastosowanych składnikach polecam posłuchać na profilu Resibo, opowiedziane w bardzo ciekawy sposób! W późniejszym terminie mogłam poznać również krem do rąk Resibo (to także nowość), który jest w porównaniu do Make Me Bio dużo lżejszy i często go używam w ciągu dnia (również pracując z dokumentami, czyli dobrze się uzupełniają) :). Dwie ogromnie ciekawe premiery!

nowości z Drogerii Natura

Z nowości Drogerii Natura mamy tutaj: dwa rozświetlacze Kobo, dwa jesienne lakiery Kobo, tusz do rzęs Sensique, paletę kolorowych korektorów Sensique, trójki cieni Sensique (bardzo ładne, jesienne kolory) oraz dwa pigmenty My Secret :) Wszystko pokażę później w osobnym wpisie, najbardziej spodobały mi się te trójki cieni.

kosmetyki naturalne

W październiku miałam przyjemność uczestniczyć w Dniu z Blogerkami w BeClinic w Gdyni. Jest to salon z kosmetykami naturalnymi w CH Riviera, czyli bardzo blisko mnie. Możliwość stacjonarnego pomacania (są testery, a nawet ogólnodostępna umywalka do sprawdzenia np. peelingów! :D) kosmetyków Senelle, Resibo, Insight, Mokosh, Alkemie, Hagi, BodyBoom, Svoje, Phenome, Clochee, Iossi i wielu innych... bardzo na plus! Spotkanie było bardzo sympatyczne, wystrój przepiękny (biel i drewno), przemiła obsługa. Będę tam wracać :) Na spotkaniu uczestniczki otrzymały ekotorbę z upominkami marek będących w asortymencie sklepu.

AVON Mark, AVON Far Away Rebel perfumy, AVON True Luminous Velvet

W ostatnim czasie od AVON dotarły trzy przesyłki - wszystkie (jak zawsze) bardzo pomysłowe ;). Moje serce skradły perfumy Far Away Rebel - bardzo jesienne, ale jednocześnie kobiece. Nuty głowy: likier porzeczkowy, czerwone owoce, śliwka; nuty serca: kwiat pomarańczy, konwalia, jaśmin Sambac; nuty bazy: paczuli, słony karmel z czekoladą, bursztyn. Ogromnie mi się podobają i używam ich z przyjemnością ♥! Reszta produktów prawdopodobnie znajdzie nowego właściciela, ponieważ tusz z dużą, włochatą szczotką to nie moja bajka, podobnie jak metaliczne pomadki, tęczowy pędzel i tęczowy rozświetlacz (z myślą o HOLOween). Ale to był bardzo fajny pomysł, by wysłać mini próbki pomadek oprócz pełnowymiarowych egzemplarzy (mogłam sprawdzić odcienie bez otwierania).

Na swatchu od lewej AVON True Luminous Velvet:
Cocoa Beam, Nude Luminous, Rosy Glow, Garnet Flare, Violet Shine


Nigdy nie ufaj blogerce kosmetycznej :D Ewelina miała mi wysłać TYLKO odlewkę BHA Power Liquid (którego chciałam kupić, a ponoć jest super-wydajny i nie zużyje go sama w terminie). No cóż :D Jak widać, moje szuflady zasilił ogrom ciekawych produktów, w tym zużyty już przeze mnie, bardzo ciekawy peeling Mizon (skusił mnie do zakupu w bliżej nieokreślonej przyszłości). Ogrom dobroci! Trudno mi było zebrać szczękę z podłogi, dziękuję!


Przed spotkaniem z BeClinic poszłyśmy z dziewczynami (Ania, Bogusia, Justyna, Iza, Paulina) na kawę, która jak zawsze była okazją do pogaduszek oraz wymianek ;). Ja jak zwykle się pomazałam swatchami i to nawet trzykrotnie :D. Od Justyny przygarnęłam część micela Aloesove i odlewkę maski Garnier Hairfood Banana. Justyna była tak kochana, że kupiła dla mnie w sierpniu pędzle w Biedronce (u mnie były zupełnie wymiecione)! :) Bogusia jako mistrzyni zero waste zrobiła mi odlewkę żelu aloesowego w słoiku po wege pasztecie ♥. Od Izy przygarnęłam Maybelline Tattoo Brow oraz odlewkę żelu do mycia twarzy Aloesove. Z kolei od Pauliny odlewkę serum antiox z Biochemii Urody. Paulina przyniosła mi również olejek myjący z Biochemii Urody, który zamówiłyśmy w ramach wspólnego zamówienia w czerwcu.

ofc to jest żart :P
Czy ktoś zauważył mocne cięcie? ;) W październiku po raz drugi ścięłam włosy, choć z samego kształtu fryzury zadowolona nie jestem i to chciałabym zmienić. Pamiętacie, jakie kiedyś były długie?


Cała ja, zawsze pomazana ;)

kredka cielista Sephora, Estee Lauder Double Wear 1n0, Coola filtr SPF30

To kolejna przesyłka z serii "tylko jedna odlewka" ;) Od zoili miałam dostać tylko odlewkę podkładu Too Faced Born This Way Snow, a w środku znalazłam sporo ciekawych produktów. Cielistą kredkę Sephora (polubiłyśmy się), próbkę Double Wear 1n0 (swatch pokazywałam tutaj, ale nigdy nie miałam okazji poznać formuły na twarzy, więc chętnie poznam), filtr Coola SPF30 (ogromnie ciekawy produkt, wspomnę o nim później coś więcej!), lotion Whamisa (nie zaiskrzyło między nami) oraz olejek myjący Klairs (jeszcze nie użyłam). Dziękuję!

szampon wzmacniający EcoLab, krem do stóp Balea, pianka do golenia Balea, maseczki Balea

Na zakończenie różowo, kwiatowo-owocowo! :) Od Agaty dostałam przesyłkę z odlewką szamponu wzmacniającego EcoLab, kremem do stóp Balea (ponoć jest świetny, Agata bardzo go chwaliła!), pianką do golenia Balea z bardzo "moją" szatą graficzną :D oraz dwiema bardzo apetycznie wyglądającymi maseczkami Balea :) Dziękuję! :*

Jest tego duuużo, ale z dwóch miesięcy miało prawo się uzbierać ;)

Loveblender - gąbeczka do makijażu, która łamie serce ;)

$
0
0
Gąbeczka Loveblender trafiła w moje ręce za sprawą pudełka InspiredBy we wrześniu 2017. Ucieszyłam się z niej - uwielbiam gąbeczki do makijażu, ale zanim udało mi się do niej dobrać, przeleżała w zapasach ponad rok. W końcu udało mi się do niej dobrać i... to nie było udane spotkanie. 

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Gąbeczka została zaprojektowana przez znaną makijażystkę, Magdę Pieczonkę. Ma uroczy kształt serca, ale to akurat... okazało się jej największą wadą ;) 

Gdzieś przepadło mi zdjęcie przed i po zmoczeniu :(((

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka, miękka gąbka do makijażu

Gąbeczka od nowości była lekko pognieciona, ale to zniknęło przy pierwszym namoczeniu i już nigdy nie powróciło. Mocno rośnie i mięknie, ale niestety nie można jej zaliczyć do gąbeczek jednoznacznie mięciutkich. Jest DOSYĆ miękka, ale ogólnie raczej średnia - bardziej miękka od MOIA, Lorigine (to był beton), ale wyraźnie twardsza od Beauty Blender czy Blend it. Jest mniej porowata i lekko śliska w dotyku (taka jakby lekko lateksowa, ale oczywiście nie jest z niego wykonana). Nie zbiera nadmiaru podkładu aż tak dobrze, ale jednocześnie gwarantuje lepsze krycie. Plusem jest to, że nie chłonie podkładu aż tak mocno. 

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Kształt serca jest uroczy, ale niestety okazał się wadą. Po pierwsze, gąbeczka kiepsko leży w dłoni, dużo gorzej od klasycznych jajeczek. Idzie się do tego przyzwyczaić. Po drugie, końcówka jest bardzo zaokrąglona, nieprecyzyjna i ciężko nią dotrzeć do skrzydełek nosa, nie wspominając o utrudnionej aplikacji korektora pod oczami - to się da zrobić jedynie odwracając gąbeczkę bokiem, ale o wygodzie nie ma mowy. Ponownie - idzie się przyzwyczaić. Po trzecie, załamanie gąbeczki tworzące kształt serca okazało się być newralgicznym miejscem gąbeczki. Otworzyłam ją 23 września, już 11 października (po 18 dniach) zrobiło się na niej małe pęknięcie, nieutrudniające jednak używania. A już 24 października (po kolejnych 13 dniach) pęknięcie poszło drastycznie dalej przy myciu i wykluczyło dalsze jej używanie. Co ciekawe, gąbeczka identycznie pękła Justynie, więc nie jest to odosobniony przypadek. Gąbeczka wystarczyła mi zatem na zaledwie miesiąc (!!!), co uważam za skandalicznie słaby wynik, jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło, a dbam o nią tak samo jak o wszystkie inne (Jak myć gąbki do makijażu?). 

Zdjęcie 1 - 11 października, pierwsze pęknięcie 
Zdjęcie 2 - 24 października, poszłooo...

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Zdjęcie 1 - gąbeczka jest tak nieprecyzyjna, że aplikacja korektora jest mocno utrudniona
Zdjęcie 2 - można to zrobić jedynie odwracając ją bokiem, ale i tak nie jest to wygodne
Zdjęcie 3 - podkład na twarzy aplikuję całą powierzchnią gąbki

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Ogólnie jeżeli chodzi o efekt na skórze, to było całkiem przyjemnie (poza męczeniem się z korektorem). Podkład zyskiwał na kryciu, gąbeczka nie chłonęła go tak mocno. Dało się go ładnie rozprowadzić, przymykając oko na wszelkie niewygody. Ale ja nie lubię przymykać oczu, ma być dobrze i już. 

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Loveblender gąbka do makijażu, gąbeczka do podkładu, do gąbeczka do korektora, Loveblender Magda Pieczonka

Podsumowując, kształt serca uważam za nieudany z trzech powodów (niewygodnie się trzyma, nieprecyzyjne zakończenie utrudniające aplikację korektora, pękanie w załamaniu). Ale nawet gdyby wykonano "jajeczko" z tego samego materiału, nadal nie kupiłabym tej gąbki. Oczekuję większej miękkości i porowatości (bardziej w kierunku Beauty Blendera), a cena 55 zł jest dla mnie kompletnie nieadekwatna do tego, co otrzymujemy. Stanowczo wolę Blend it! lub Real Techniques, a ostatnio mam też chęć spróbować Bohoblender. Ja nie polecam, ale wiem, że niektórzy są zadowoleni ;) 

Jestem ciekawa, czy znacie już Loveblender i czy podzielacie moje zdanie :)

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++ Brightening

$
0
0
Recenzowanie podkładów mi nie idzie... Niby mam ich sporo, używam prawie codziennie (czasem płynnych, czasem mineralnych), a i tak ostatnia recenzja pojawiła się ponad rok temu... Postanowiłam się więc zmobilizować i stworzyć pewnego rodzaju "akcję", która ułatwi mi zebranie się w garść i rzetelne zebranie wszelkich wrażeń do pisania ;)

Założenia są następujące:

Używam podkładu przez minimum tydzień, codziennie notując swoje spostrzeżenia (tuż po nałożeniu, w ciągu dnia, po powrocie do domu). Zrobiłam sobie tabelkę, w której notuję wszystkie użyte produkty - jaki krem, jaki puder i tak dalej, ponieważ ma to duże znaczenie. Jednocześnie nie jest to tydzień "dzień w dzień" ponieważ a) nie maluję się codziennie, b) mając ważne spotkanie nie będę używać czegoś na siłę "bo muszę", tylko sięgnę po ulubieńca ;), c) nie zawsze mam czas na notowanie wrażeń, robienie zdjęć itd. Nie jest to również ocena zaledwie po tygodniu - większość podkładów mam już bardzo długo i w sumie mogłabym napisać recenzję bez tych testów, ale jest to dla mnie fajna mobilizacja do rzetelnego notowania spostrzeżeń i łatwiejszego ubrania wszystkiego w słowa, łatwiej mi je porównać jeden po drugim :). Pragnę przypomnieć, że moja cera mocno się przetłuszcza (chciałabym powiedzieć, że tylko w strefie T, ale w sumie to wszędzie...), a na dodatek moje sebum jest jakieś radioaktywne, ponieważ warzy się na mnie (tak, to przez "rz"!) 90% podkładów ;). Każdy makijaż oceniam po minimum 8 godzinach noszenia. Makijaże są nudne i niedopracowane, maluję się przed wyjściem do pracy około 10-15 minut (a rano jestem flegmatyczna), zdjęcia zajmują mi czasem jeszcze więcej, a ja nie mam rano tyle czasu, by jeszcze pół godziny blendować cienie, wyrysowywać brwi czy perfekcyjne usta. Zresztą w codziennym życiu drobne niedociągnięcia i tak są prawie niewidoczne, jedynie aparat w zbliżeniu nie wybacza niczego. Podkład praktycznie zawsze aplikuję gąbeczką - jest to moja ulubiona metoda aplikacji, a przy codziennym stosowaniu wysokich filtrów intensywne rozcieranie w ogóle nie wchodzi w grę, tylko delikatne stemplowanie (co i tak ma negatywny wpływ na wartość ochrony, ale łudzę się, że mniejszy). Z powodu stosowania filtrów moja ocena może być bardziej surowa - podkłady mogą się sprawdzać nieco gorzej niż na skórze pokrytej cienką warstwą lekkiego kremu. Podkłady nie mają ze mną lekko - ciągła gonitwa - do pracy, z pracy, zmiany temperatur, zakupy, apteka, paczkomat (nie ma dnia, bym czegoś nie załatwiała), jest chłodno więc bez szalika i czapki ani rusz ;). Nie mam też w ciągu dnia czasu na poprawki

Od podkładu oczekuję przede wszystkim trwałości i estetycznegowyglądu po całym dniu. Nie musi mocno kryć, ale miło, gdyby trzymał mat w ryzach w ciągu dnia (ale to trudne). Nie toleruję warzenia!

Zaczynamy!

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++ Brightening


Trafił w moje ręce już w lutym 2018 dzięki Interendo ♥

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++ Brightening tubka


Skin79 Dark Panda opakowanie, Skin79 Dark Panda recenzja

Skin79 Dark Panda opis, właściwości

Skin79 Dark Panda skład INCI ingredients

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++ Brightening tubka

Skin79 Dark Panda dozownik

Skin79 Dark Panda swatch, odcień

Dodatkowe swatche + jak ciemnieje we wpisach:



Plusy:
  • Zapach - delikatny, lekko pudrowo-kwiatowy? Przyjemny ;) 
  • Rozprowadzanie - jest gęsty i dość "maziowaty", ale dość łatwo go rozprowadzić, nie jest to podkład zastygający, więc spokojnie mamy dużo czasu na poprawki, wklepywanie, rozcieranie
  • Krycie - dobre, spokojnie wyrówna koloryt cery, jedynie z większymi przebarwieniami/wypryskami nie da rady, czasem może coś poprzebijać po przypudrowaniu (glow wybacza więcej niż mat ;)) 

Plusy/minusy:

  • Opakowanie - ładna, higieniczna tubka, ale może być ciężko zużyć do końca, jest dość sztywna (jestem #teampompka)
  • Filtr SPF50+ - dla jednych to plus, ale dla osób traktujących filtrowanie na poważnie to raczej bez znaczenia (bo przy używanej ilości i tak SPF będzie śmiesznie niskie) lub nawet minus (bo nie powinno się łączyć filtrów różnych firm)
  • Odcień - bardzo chciałam przetestować ten krem BB, ponieważ naczytałam się po premierze, że jest jaśniejszy od Skin79 Orange. Może i jest, ale ledwie-ledwie, dodatkowo ciemnieje po chwili, więc jak dla mnie bez szału. Ale za to jest beżowo-żołty, nie idzie w pomarańcz. Ogólnie odcień ma ładny, dla cer jasnych, ale nie bardzo jasnych. Swatche porównawcze + jak ciemnieje tu: 1 / 2. Dark Panda jest najjaśniejsza z trójki zwierzakowych kremów BB (jest jeszcze Angry Cat i Dry Monkey). 
  • Ciężka formuła - trzeba go nakładać naprawdę niewiele, w przeciwnym razie na pewno skończy się to źle...


Minusy:

  • Świeci się jak diabli! Już po nałożeniu jest mega błysk, ale nawet po przypudrowaniu lubi się w ciągu dnia strasznie wytłuszczać. Po pierwszym użyciu byłam w szoku, moja twarz wyglądała jak tafla wody ;) Ja rozumiem, że azjatyckie kremy BB tak mają, no ale troszkę przesada. 
  • Trudno go przypudrować - przez to, że jest ciężki, gęsty i mega błyszczący, po przypudrowaniu nadal wygląda ciężko i nietrudno o ciastko... 
  • Warzy się przekoszmarnie... Nie było dnia, żebym nie wróciła z ciastkiem na brodzie/przy nosie... Na niektórych kremach potrafi już na dzień dobry wyglądać na zwarzony... 
  • Ściera się okrutnie łatwo - wystarczy przyłożyć bibułkę, by zebrać sporo podkładu/rozsunąć go. Wystarczy założyć szalik, by zetrzeć go na brodzie. Bywały takie dni, że nakładając róż/bronzer widziałam, jak podkład ściera się pod pędzlem... Nie dotykać ;)
  • Może podkreślać suche skórki, o czym kilka razy się przekonałam ;)

Podsumowując, nie polubiliśmy się. Szczerze mówiąc, znałam go dobrze jeszcze przed tymi testami i średnio miałam ochotę używać go przez ten tydzień bo wiedziałam, że oznacza to codzienny powrót z nieestetycznym stanem twarzy :P Kilka razy usłyszałam na jego temat "eee tam, przesadzasz, są gorsze" - kurczę, ale są też lepsze... Generalnie większość moich notatek na jego temat brzmiała "zwarzony powycierany smalec". Uprzedzam, że w czasie testów byłam przeziębiona, więc powycierany nos jest skutkiem kataru (i suche skórki na nosie też ;)).

On MOŻE wyglądać dobrze, ale raczej na cerze suchej/normalnej, z pewnością nie na filtrze SPF50 i maksymalnie najcieńszą warstwą. Cera tłusta i krem z filtrem to nie jest dla niego dobre towarzystwo. Lubię ciasteczka, ale nie na twarzy. Jeżeli macie cerę podobną do mojej, to raczej polecam unikać ;) Na wizażu ma mnóstwo pozytywnych opinii...

Efekt na skórze:


Tu miałam na sobie:

krem z filtrem - La Roche Posay fluid ultralekki SPF50
korektor - Maybelline Instant Anti-Age Eraser 00 Ivory
puder na twarzy - Essence All about matt! fixing powder
puder pod oczami - Kobo Brightener
bronzer - Kobo Sahara Sand
róż - Maybelline Face Studio 40 Pink Amber
rozświetlacz - cień Zoeva Basic Moment (Yet to come)
kredka na linii wodnej - Deborah 2in1 Gel Kajal Eyeliner 06
tusz do rzęs - Sensique Long Lashes
brwi - kredka Maybelline Brow Satin Dark Brown + żel Essence Make me brow 02 browny brows
usta - Rimmel The Only 1 Matte 200 Salute (rano, bo wieczorem to nie zapisałam)

W ciągu dnia nie używałam bibułek matujących.

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - przed / po

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 8 godzinach

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 8 godzinach

Tuż po aplikacji w zbliżeniu też wcale nie wygląda super, no ale został nałożony na cięższy krem. 

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji
 Po 8 godzinach - kraina sebum płynąca... 

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po 8 godzinach

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po 8 godzinach
Tutaj pokazuje się najgorsze oblicze kremu BB - po 8 godzinach było źle, ale nie tragicznie. Po użyciu bibułek matujących niestety jest już tragicznie...

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po 8 godzinach

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po 8 godzinach

Ujęcia z telefonu tego samego dnia - ogólnie z dalszej odległości wygląda to ok. 

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po około 1 godzinie

Tu miałam na sobie:

krem z filtrem - La Roche Posay fluid ultralekki SPF50
korektor - Pixie Reviving Under Eye Concealer 00 Creme Brulee
puder na twarzy - RCMA No-Color Powder
puder pod oczami - RCMA No-Color Powder
bronzer - Kobo Sahara Sand
róż - wypiekany Deborah 46
rozświetlacz - cień Zoeva Basic Moment (Liquid clock)
kredka na linii wodnej - Max Factor Kohl Pencil 090 Natural Glaze
tusz do rzęs - Sensique Long Lashes
brwi - kredka Golden Rose Longstay Precise Browliner 101
baza pod cienie - Catrice Liquid Camouflage 005
cienie - tylko jeden, Zoeva Basic Moment (Liquid clock)
usta - Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Elegant Nude

W ciągu dnia dwa razy ściągałam sebum bibułkami, ale i tak po powrocie smalec. 

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji (z telefonu)

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 8,5 godziny

Niestety, jeżeli macie jakiekolwiek suche skórki, to krem je podkreśli. Tu akurat złuszczałam się prawdopodobnie po serum z retinolem. Nie da się też ukryć, że wygląda po prostu ciężko.

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji
 No a po 8,5 godziny - niestety płynę. 

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 8,5 godziny

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 8,5 godziny

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 8,5 godziny

Tu miałam na sobie:

krem - tylko esencja Resibo
korektor - Kobo Modeling Illuminator 101
puder na twarzy - Laura Mercier
puder pod oczami - Kobo Brightener
bronzer - Kobo Sahara Sand
róż - Maybelline Face Studio 40 Pink Amber
rozświetlacz - cień Zoeva Naturally Yours (Casual Elegance)
kredka na linii wodnej - ----
tusz do rzęs - Sensique Long Lashes
brwi - kredka Maybelline Brow Satin Dark Brown + żel Essence Make me brow 02 browny brows
usta - konturówka Pierre Rene Lip matic 07

Śmiesznie, bo tu od razu widać, jak mocno bluruje Laura Mercier, aparat aż nie mógł złapać ostrości! W ciągu dnia ściągałam sebum bibułkami jeden raz. Widać tu dość dobrze, że na samej esencji Resibo (bez kremu z filtrem) krem BB wygląda po całym dniu dużo lepiej!

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji / po 9 godzinach

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji 

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - tuż po aplikacji
 Trochę się powycierał, dość mocno się błyszczy, ale nie jest tak źle, jak na filtrze. 
Nadal nie jest to jednak efekt, który mogłabym uznać za dobry.

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po 9 godzinach

Skin79 Dark Panda efekt na skórze recenzja
Skin79 Dark Panda - po 9 godzinach
Pamiętajcie, że na moją ocenę mocno wpływa przetłuszczająca się cera + stosowanie filtrów ;) 
Zgadzacie się ze mną, że taki efekt po całym dniu jest nieakceptowalny? ;) 

Ufff, mam nadzieję, że uda mi się kontynuować serię i w końcu porecenzować trochę podkładów :) Niestety jest to bardzo czasochłonne. Ale jeżeli Was to interesuje (dajcie znać), to będę miała motywację :)

Futura Natura - kosmetyki naturalne {mydła, peeling, masło do ciała, świeca sojowa}

$
0
0
Futura Natura to młoda, rodzinna, podkrakowska marka, pojawiła się na rynku dopiero w tym roku. Zaczynała od naturalnych, ręcznie robionych mydeł - bez środków konserwujących, sztucznych barwników i zapachów. Obecnie w ofercie znajdują się już nie tylko mydła, ale też peelingi do ciała, masła do ciała, świece sojowe, mus pod oczy, widziałam też ekologiczne płatki mydlane i orzechy piorące. Marka pojawia się też na targach, więc bardzo prawdopodobne, że z czasem będziecie ją widywać coraz częściej :). Więcej o produktach i założeniach marki przeczytacie na blogu.

W ostatnim czasie testowałam 5 produktów Futura Natura i pragnę się dziś podzielić wszelkimi wrażeniami ;). Recenzji na blogach jeszcze zbytnio nie ma więc myślę, że każda opinia będzie tu ważna :) 

Futura Natura kosmetyki naturalne

Futura Natura - naturalne mydła


Futura Natura naturalne mydła, ręcznie robione mydła

Futura Natura naturalne mydła, ręcznie robione mydła

Futura Natura naturalne mydła, ręcznie robione mydła

Tłoczenie na mydełkach jest urzekające, sposób pakowania w brązowy kartonik również mi się podoba :) Kakaowe mydło regenerujące mam w wersji 200 g (duże są ze sznurkiem), zaś kawowe mydło peelingujące (Tajemnica Afryki) w wersji 100 g. Niektóre mydła mają śliczne posypki, a na kawowym są całe ziarenka kawy.

Futura Natura naturalne mydła, ręcznie robione mydła

Kawowe mydło peelingujące (Tajemnica Afryki) to cudo dla fanek mocnych peelingów. Taka niepozorna, kawowa kosteczka... Pierwsze użycie nie robi większego wrażenia, ale już za drugim razem, gdy wierzchnia warstwa zejdzie i ukażą się drobinki kawy... JAKĄ TO MA MOC! ;) Ścieranie na bardzo wysokim poziomie, ale skórom wrażliwym radziłabym się jednak zastanowić, to mocny zawodnik. Ponieważ używam depilatora, wrastające włoski nie są mi obce - to mydełko świetnie sobie z nimi radzi (zarówno zapobiegając wrastaniu, jak i pomagając się wydostać tym, którym się to zdarzyło), a skóra po użyciu jest super-gładka. W pierwszym momencie odrobinę zaczerwieniona, ale to szybko znika. Świetny, bardzo mocny i wygodny w użyciu peeling w kostce. Zapach jest bardzo delikatny i po jakimś czasie aromat kawy znika, czuć tylko naturalne mydło. Taka kostka będzie bardzo wydajna, zużycie jest prawie niezauważalne. 14 zł/100 g.

Skład: sodium rapeseedate, sodium olivate, aqua-water, sodium palmate, sodium cocoate, caffea, citric acid, sucrose, Coffea Arabica, salt, activated charcoal

Futura Natura kawowa kostka peelingująca naturalne mydło ręcznie robione mydło

Futura Natura kawowa kostka peelingująca naturalne mydło ręcznie robione mydło

Taki zdzierak! :) 

Futura Natura kawowa kostka peelingująca naturalne mydło ręcznie robione mydło

Kakaowe mydło regenerujące (Złoto Majów) mam w wersji dużej, ze sznureczkiem. Podczas zmydlania w dłoniach jest lekko śliskie i trzeba chwilę pomachać, by je dobrze zmydlić, ale moje pełne uwielbienie nastąpiło, gdy włożyłam je do siateczki spieniającej do mydła (ten gadżet musi się pojawić w ulubieńcach!) - nagle okazało się, że tworzy cudowną, kremową i obfitą piankę, świetnie myje i jest jeszcze łatwiejsze w przechowywaniu. Jak to po mydle bywa, skóra jest w pierwszym momencie lekko "tępa" w dotyku, ale już po wyschnięciu miękka i gładka. Z samych właściwości jestem zadowolona, jedynie zapach może lekko rozczarować - to po prostu zapach naturalnego mydła, nie czuć nic kakaowego (zawiera wyciąg z kakaowca oraz masło kakaowe). 14 zł/100 g.

Skład: sodium palmate, sodium rapeseedate, sodium olivate, aqua-water, sodium cocoate, sodium ricinoleate, sodium cocoa butter, theobroma cacao extract, atecitric acid, sucrose, salt, activated charcoal, cocoa.

Futura Natura kakaowe mydło regenerujące naturalne mydło ręcznie robione mydło
Taka siateczka spieniająca to genialny gadżet! Popularna w Korei.
Szkoda, że trudno dostępny, ja swoją dostałam w prezencie od BeClinic z mydłem PureSoap

Odżywcze masło do ciała gruszkowe z witaminą E jest baaardzo odżywcze ;) Miło, że ma składniki zarówno natłuszczające (zapobiegające utracie wilgoci), jak i nawilżające. Witamina E jest z kolei naturalnym konserwantem (oprócz szeregu innych właściwości). Masło jest ręcznie robione. Konsystencja wydaje się czymś pomiędzy musem, a miękkim masłem (ogólnie jest stała, ale nie tak twarda jak czyste masło shea lub czysty olej kokosowy), zaś w kontakcie z ciepłem skóry natychmiast się topi do postaci płynnego oleju (nawet nie zdążyłam zrobić zdjęcia konsystencji na skórze, a już się ogrzało, więc szybciutko). Dzięki temu łatwo się rozprowadza. Odżywczy film jest na skórze bardzo, bardzo wyczuwalny - mamy tu prawie same naturalne masła i oleje, więc to musi być tłuste, co tu dużo mówić ;). Mi jesienią/zimą taki otulający film nie przeszkadza, ale już latem pewnie bym odpuściła. Po użyciu skóra jest bardzo miękka w dotyku, szczególnie na drugi dzień.  Polecam posiadaczkom bardzo suchej skóry. Zapachowo najbardziej czuję masło shea, gruszki nie umiem się doszukać. 29 zł/100 ml

Skład: masło shea, olej kokosowy, olej lniany, oliwa z oliwek, aromat gruszkowy, gliceryna roślinna, witamina E

Futura Natura naturalne odżywcze masło do ciała gruszkowe z witaminą E

Futura Natura naturalne odżywcze masło do ciała gruszkowe z witaminą E

Peeling cukrowy pomarańcza i kokos fantastycznie ściera naskórek, jest łagodniejszy od kostki kawowej, a mimo to bardzo skuteczny, do tego świetnie pielęgnuje skórę dzięki zawartości oleju kokosowego i rzepakowego (ten mnie akurat zaskoczył, w sumie rzadko jest wykorzystywany). W środku znajdują się też kawałki pomarańczy, zaś na samym dnie cały plasterek. Cukru jest bardzo dużo, ale części "oleistej" też sporo - nie jest to taki suchy peeling. Używając go na lekko wilgotną (nie zupełnie mokrą) skórę mogłam się całkiem długo pomasować (cukier nie rozpuszczał się za szybko), czego efektem była bardzo gładka skóra. Natłuszczający film pochodzący z olejów jest ponownie dość bogaty - dużo lżejszy od tego z masła, ale na pewno bardziej wyczuwalny od typowo ogólnodostępnych peelingów cukrowych (ponownie - dla fanek treściwych formuł). Zapach mocno kokosowy, bardzo przyjemny, cytrusów nie czuję wcale. Cena ok. 15 zł/200 g

Skład: sugar, cocos nucifera oil, canola oil, citrus

Futura Natura naturalny peeling cukrowy kokos pomarańcza

Futura Natura naturalny peeling cukrowy kokos pomarańcza

Futura Natura naturalny peeling cukrowy kokos pomarańcza

Futura Natura naturalny peeling cukrowy kokos pomarańcza

Futura Natura naturalny peeling cukrowy kokos pomarańcza

Naturalna świeca sojowa Dzika Róża mieści się w eleganckim szkle. W środku zatopione są płatki róży. Świece są wykonane z wosku sojowego - o wiele bezpieczniejszego od wosku parafinowego. Świece parafinowe z uwagi na wydzielanie szkodliwych substancji, powinny być palone w dobrze wentylowanych pomieszczeniach. Świeca Futura Natura umila jesienne wieczory w bezpieczny sposób :) Zapach naturalny, różany, ale wyczuwalny tylko w bliskim otoczeniu świecy (nie rozchodzi się na całe pomieszczenie). Moja świeca nie pali się równomiernie, ponieważ knot jest umiejscowiony nieco z boku, ale miejmy na uwadze, że to ręczna praca. Przyjemna świeca, dobry pomysł na świąteczny prezent. Cena ok. 22 zł/100 ml

Futura Natura naturalna świeca sojowa Dzika Róża

Futura Natura naturalna świeca sojowa Dzika Róża

Futura Natura naturalna świeca sojowa Dzika Róża

Futura Natura to marka o zapadającej w pamięci nazwie, budząca sympatię, mała, rodzinna manufaktura. Wszystkie produkty są ręcznie robione, a składy są najprostsze z możliwych, każdy jest w stanie je rozszyfrować. Mi na myśl przychodzi tylko jedno - te kosmetyki są takie... proste, DOMOWE ;). Nie, nie są idealne - ale w przypadku ręcznie robionych produktów zawsze mogą wystąpić różnice pomiędzy poszczególnymi partiami. W przypadku takich domowych receptur należy mieć też na uwadze, że te konsystencje nie będą idealne, a masło do ciała oparte na samych masłach i olejach musi być treściwe. Rozczarowujące mogą być chyba tylko zapachy lub ich brak/zupełna delikatność. Warto by było dopracować też opakowania (miękki plastik, nadruki z etykiet łatwo się zmywają), ale marka będzie nad tym pracować w przyszłości :). Kosmetyki te dostępne są w sklepie Futura Natura, Skarbiec Natury, Zielono mi, a stacjonarnie w Krakowie, Piotrkowie Trybunalskim i Łodzi - marka stale powiększa liczbę współpracujących sklepów/mydlarni.

Futura Natura kosmetyki naturalne, kosmetyki ręcznie robione

Który produkt zaciekawił Was najbardziej? :)

Nowości | listopad 2018

$
0
0
Nim się obejrzeliśmy, nastał grudzień. Bardziej niż kalendarz, uświadomiła mi to... temperatura. Niedawne odczuwalne -16 stopni z powodu lodowatego, przeszywającego wiatru, dało mi się we znaki! W listopadzie nie zawitało u mnie wiele nowości - brałam udział w akcji #wlistopadzieniekupuję (aż do Black Friday :D). 

Odżywki Anwen Proteinowa Magnolia, Emolientowy Irys, Nawilżający Bez

Odżywki Anwen kusiły mnie od ich premiery :) W związku z tym, gdy z okazji Black Friday w sklepie Anwen pojawiło się 20% zniżki, postanowiłam je kliknąć, szczególnie że moje zapasy całkiem stopniały - w ten oto sposób moje szeregi zasiliła Proteinowa Magnolia, Emolientowy Irys i Nawilżający Bez, czyli trio równowagi PEH. Opakowania są przepiękne, a w całym pokoju roznosi się piękny zapach bzu - mimo że odżywka jest dobrze zamknięta ♥

Lovenue pędzle do makijażu Magda Pieczonka 11 12 13 do pudru bronzera ciała flat top

Z kolei na pędzle Lovenue miałam chęć od ponad roku, ale chciejstwo pogłębiło się wielokrotnie po wpisie Agaty Smaruje. Jak widać, realizacja tego chciejstwa zajęła mi trochę czasu, ale -20% podczas Black Friday ułatwiło podjęcie decyzji. Rozpakowałam je wczoraj, co możecie zobaczyć na InstaStories wraz z moimi pierwszymi wrażeniami. 

Senelle rabat, zniżka, kod rabatowy, delikatny żel do mycia twarzy, oczyszczający olejek do demakijażu, odnawiający peeling do twarzy, optymalizujący krem pod oczy

Z Senelle wybrałam cztery produkty, które ciekawiły mnie już od dawna. Delikatny żel do mycia twarzy, którego wielką odlewkę miałam od Pasje Karoliny, a odlewka ta rozbudziła we mnie apetyt na więcej - żel jest bardzo łagodny, a przy tym świetnie myje ;). Oczyszczający olejek do demakijażu, którego gigantycznym atutem jest jego hydrofilność (zawiera emulgator, więc spłukuje się wodą) - większość marek wypuszcza olejki bez emulgatora, za którymi przepadam mniej, więc to dla mnie ogromny atut. Bardzo dobrze zmywa makijaż i pięknie pachnie. Odnawiający peeling do twarzy, który miał mój kredyt zaufania już na starcie, ponieważ wcześniej miałam peeling z serii letniej, który był genialny. Ten również fantastycznie oczyszcza skórę! Oraz optymalizujący krem pod oczy, którego historia jest podobna do peelingu - krem pod oczy z serii letniej był świetny, więc byłam ciekawa jesiennego. Tu również jak na razie wrażenia bardzo na plus. 

Całą czwórkę mogę ogromnie polecić - jeżeli nie zdążyliście podczas Black Friday, to z kodem "hohobasia" otrzymacie 15% rabatu na wszystkie produkty! To świetna okazja na prezent mikołajkowy lub świąteczny - dla kogoś lub dla siebie :D. 

Resibo Rescue Cream S.O.S., Resibo krem do rąk

Z Resibo dotarła do mnie paczucha z zestawem ratunkowym :) Jest to krem S.O.S. - mocno treściwy, mocno odżywczy, do całego ciała, w tym również do twarzy. Łagodzi, zapobiega utracie wody, zmniejsza zaczerwienienia i regeneruje skórę. Podoba mi się, że jest bardzo łagodny (przetestowany na popękanych z suchości kostkach - nic nie piekło). Jest dość tłusty, więc sprawdzi się jako "opatrunek" na noc. Kremu do rąk mam już drugą tubkę i on z kolei świetnie się wchłania! W pełni komfortowo mogę go używać wielokrotnie w ciągu dnia, również pracując z dokumentami. Lekki, ale skutecznie pielęgnujący krem, bardzo fajny! Aż sobie teraz wzięłam i się posmarowałam ;)

nowości Drogerii Natura

Jest też kilka nowości Drogerii Natura, które niebawem pokażę w osobnym wpisie - kryjące korektory Kobo i Sensique, a także piękne paletki My Secret - jak zawsze powalające pigmentacją!

AVON Life Colour Kenzo Takada

Od AVON otrzymałam dwa zapachy Life Colour, które powstały przy współpracy marki z Kenzo Takada. Muszę przyznać, że wersja damska jest pierwszym zapachem, który nie przypadł mi do gustu. Jak dotąd wszystkie zapachy AVON bardzo mi się podobały (a było ich aż 7!). Ba, niektóre nawet z czystym sumieniem zaliczyłabym do grona ulubieńców (szczególnie niedawny fioletowy Rebell i Free). Według niektórych ten zapach jest lekko mydlany, dla mnie po prostu lekko gryzący w nozdrza. "W kompozycji dla niej znajdziemy lilię wodną, białą herbatę, fiołek i kojarzone z Japonią drzewo wiśniowe. W nucie bazowej lekko gra piżmo, kwiaty irysa i paczuli. To zapach dla kobiet kochających życie, czerpiących radość z każdej chwili. Dodaje energii i mocy, ale także podkreśla delikatną i subtelną stronę kobiecości."

Z kolei wersja męska jest dość uniwersalna i klasyczna, mąż chętnie używa ;) "W kompozycji dla niego zamknięto mnóstwo różnorodnych przypraw i aromatycznych olejków. Od nut owoców jałowca, poprzez najważniejszy aromat liści fiołka, podkreślony obecnością geranium oraz anyżu. Nuty zamykające kompozycję oscylują wokół drzewa cedrowego, piżma oraz kłączy irysa."

Insight mask Anti Frizz maska, olejek do demakijażu Annabelle Minerals Stay Pure

Z listopadowego spotkania z "moimi dziewczynami" przyniosłam dwie rzeczy - maskę Insight Anti-Frizz od Bogusi (wymieniłyśmy się - Bogusia ode mnie przygarnęła szampon) i odlewkę olejku do demakijażu Annabelle Minerals Stay Pure od Pauliny. Tym razem spotkałyśmy się w Jedz Pij Tańcz w Gdyni, gdzie w najlepszym towarzystwie zjadłam pyszną pizzę (Carbonara) i pierwszy raz piłam białe grzane wino (do tej pory tylko czerwone), które było przepyszne! Z syropem kokosowym, kardamonem i jabłkiem, muszę takie zrobić. 

Jedz Pij Tańcz Gdynia White Horny Lady grzane białe wino pizza Carbonara

Muszę przyznać, że w listopadzie przybyły mi same cudowne rzeczy! :)
Co wpadło Wam w oko?

Zużycia | październik/listopad 2018

$
0
0
Czuję się, jakbym dopiero pisała denko... A to było już dwa miesiące temu! 
Pełne recenzje są podlinkowane pod nazwą.

Żel pod prysznic Yves Rocher oliwka&petit grain, Peeling do ciała Futura Natura pomarańcza&kokos, Rexona compressed shower fresh, skompresowany antyperspirant, Uriage, antyperspirant w kulce, Balea żel pod prysznic kokos&ananas, Fa, Fiji Dream, antyperspirant (arbuz&ylang-ylang), Cztery Pory Roku, glicerynowy krem do rąk nawilżający, Rexona Active Protection+ antyperspirant invisible, Nivea Sun Protect&Moisture SPF30, Joanna Sensual oliwka łagodząca

✔  Żel pod prysznic Yves Rocher oliwka&petit grain - dostałam jako gratis (za 1 gr) do zakupów. Przyjemny żel pod prysznic o ciekawym zapachu, choć nie wiem, czy do niego wrócę, raczej sięgnę po inny wariant. Ale był ok. 
✔  Peeling do ciała Futura Natura pomarańcza&kokos - naturalny, dobry, cukrowy peeling do ciała, ale uprzedzam, że mocno natłuszczający. Piękny, kokosowy zapach.
✔  Rexona compressed shower fresh, skompresowany antyperspirant - świetny na wyjazd (również do samolotu), dobrze chronił. Nie warto na co dzień, ponieważ wychodzi za drogo, ale na wyjazd kupię ponownie. 
Uriage, antyperspirant w kulce - bardzo skuteczny antyperspirant, ale długość wchłaniania w okresie jesiennym mnie zmęczyła. Latem mogę sobie chodzić w staniku po domu czekając na wchłonięcie, ale gdy zrobiło się zimniej - myślałam, że zamarznę. Mimo to polecam, bo to bardzo dobra kulka, a ja obecnie przerzucam się na inne formuły.
~ Balea żel pod prysznic kokos&ananas - żele Balea zawsze są dla mnie mega kuszące, choć akurat tej wersji nie polubiłam. Pachniał dziwnie, trochę landrynkowo, trochę cierpko, jakby gryząco w nozdrza. Kojarzyło mi się to ze specyficznym uczuciem po zjedzeniu ananasa (takie mrowienie w ustach ;)). Nie wróciłabym do niego. 
~ Fa, Fiji Dream, antyperspirant (arbuz&ylang-ylang) - cudownie pachniał, ale poziom ochrony poniżej krytyki. Używałam jako ładnie pachnącego dezodorantu. 
~  Cztery Pory Roku, glicerynowy krem do rąk nawilżający - lekki, mały krem do torebki. Przyjemny, ale niezachwycający. 
~ Rexona Active Protection+ antyperspirant invisible - na początku byłam zadowolona, z czasem przestał chronić :( 
~ Nivea Sun Protect&Moisture SPF30 - niezły filtr, bardzo dobrze chronił (przetestowane na działce w słoneczny dzień latem), ale dla mnie zbyt bogaty formułą (tłusty :P), nie zużyłam do końca, a nie chcę zostawiać na kolejny sezon.
Joanna Sensual oliwka łagodząca - kiepski skład, ale cudowny zapach melona... Niemniej jednak nie warto. 

Maska do włosów Garnier Hair Food Banana, Be Beauty, maska wzmacniająca, L'Oreal Mythic Oil, Nivea Hairmilk odżywka do włosów, Batiste Neon Lights suchy szampon, Kallos Chocolate maska do włosów, Nivea suchy szampon dla brunetek, Ecolab, szampon wzmacniający, Catzy, przeciwłupieżowy szampon do włosów przetłuszczających się

✔  Maska do włosów Garnier Hair Food Banana (odlewka w słoiczku Bielendy) - fantastyczna, na pewno kupię. Cudownie pachniała i nabłyszczała włosy!
Be Beauty, maska wzmacniająca - również byłam zadowolona z efektu, włosy były gładkie i błyszczące. Fajna opcja na weekendowy wyjazd.
L'Oreal Mythic Oil - cudownie pachnący, nabłyszczający i wygładzający. Super wydajny (więc i cena nie przeraża), do tego wydajna pompka i elegancka butelka zdobiąca półkę w łazience. Wbrew pozorom to lekki olejek, który świetnie się wchłania i nie obciąża.
Nivea Hairmilk odżywka do włosów - kolejny dobry produkt do włosów, po którym zwykle miałam good hair day ;) Wrócę do niej kiedyś.
Batiste Neon Lights suchy szampon - pachniał jakby owocowo, dobrze odświeżał włosy. W sumie nie wiem o co chodzi z tymi błyskotkami na opakowaniu, żadnych drobinek nie zawiera (uff) ;)
~  Kallos Chocolate maska do włosów - fajna maska, o zapachu budyniu czekoladowego, ale trzeba z nią uważać - przeproteinowałam nią włosy i później już byłam bardzo ostrożna
Nivea suchy szampon dla brunetek - sinusoida wrażeń... Trochę za, trochę przeciw.
~  Ecolab, szampon wzmacniający - bezpłciowy... myć mył, ale nic szczególnego... Piana była ciekawa - taka bardzo miękka i kremowa
~ Catzy, przeciwłupieżowy szampon do włosów przetłuszczających się - nie mam łupieżu, ale skończyły mi się szampony i nie miałam czym myć włosów, więc z braku laku zużyłam (choć chciałam się pozbyć). Mocno oczyszczający szampon.

La Roche-Posay, Anthelios XL fluid ultralekki, Eva Dermo serum tonizujące, Resibo tonik-mgiełka nawilżająca, COSRX One Step Moisture Up Kit, Balea Feed Your Skin maseczka w płachcie arbuzowa, Naturally, Green Tea Detoxifiant Face Sheet, Ziaja pasta Liście Manuka, Bielenda, maseczka korygująca na noc, Isana płyn dwufazowy

La Roche-Posay, Anthelios XL fluid ultralekki - świetny filtr o wybitnie wysokiej ochronie przeciw UVA. Bardzo dobrze się wchłania, ale jest wyraźnie bogatszy od suchego żelu-kremu. Używałam go na Krecie i chronił doskonale.
Eva Dermo serum tonizujące - w sumie to po prostu tonik, ale tonik serumujący brzmiałby idiotycznie ;) Łagodny, delikatny, wyraźnie nawilżający. Zużyłam z przyjemnością.
Resibo tonik-mgiełka nawilżająca - bardzo dobry tonik, ale o mgiełce można zapomnieć :)
COSRX One Step Moisture Up Kit - zestaw składający się z trzech części - pianka myjąca, płatek oczyszczający i maseczka w płachcie. Pianka i płatek były przyjemne, ale maseczka... wow! Skóra była wyraźnie super-miękka i uspokojona, a w środku znajdowało się tak dużo esencji, że wklepałam jeszcze w szyję i dekolt, a zostało jeszcze na drugi dzień (!).
Balea Feed Your Skin maseczka w płachcie arbuzowa - również przyjemna, cudnie pachnąca i nawilżająca maseczka do twarzy, choć zabrakło mi trochę efektu na drugi dzień (był krótkotrwały)
Naturally, Green Tea Detoxifiant Face Sheet - tej maseczki użyłam, gdy moja skóra się zbuntowała w postaci wyprysków. Ładnie uspokoiła cerę i przyspieszyła gojenie.
~ Ziaja pasta Liście Manuka - hit blogosfery... Mocno oczyszczająca, wysuszająca pasta do twarzy. Kiepska jako peeling, z kolei jako maseczka przyzwoita, choć mocny z niej rypacz... Szybka w użyciu, ale na razie nie przewiduję powrotu.
~ Bielenda, maseczka korygująca na noc - Bielendo, proszę o mniejsze opakowanie! Tej maseczki dosłownie nie da się zużyć, jest super-wydajna. Niestety dziwnie pachnie (kwas migdałowy) i okropnie się lepi. Silna, wysuszająca, oczyszczająca. Niestety ostatnio mocno mnie podrażniła (ale sięgam po LIQ CR więc mogłam się tego spodziewać), a ponieważ ma krótki termin ważności, postanowiłam się jej pozbyć. Musiałabym czekać do wiosny, a wtedy będzie już przeterminowana. Na wypryski punktowo jest super.
~  Isana płyn dwufazowy - miniaturka również na wyjazd. Dobra dwufaza, ale niezachwycająca. Tęsknię za Rival de Loop, którego już chyba nie ma...


It's Skin Eggshell Cleansing Foam, Nacomi Face Scrub, Perfecta glinkowa pasta do mycia twarzy, Coola Mineral Sunscreen Matte Tint SPF30, Krem pod oczy Ava (aloe organic anti-aging), ZróbSobieKrem olej sojowy, L'Oreal glinka niebieska (3 glinki + algi), Sylveco żel tymiankowy, Vianek emulsja nawilżająca, Evree, pianka sodowa do mycia twarzy, Aloesove, żel do mycia twarzy

Duuuużo odlewek od dobrych duszyczek :) I jeden zaginiony olej ;)

It's Skin Eggshell Cleansing Foam - zadziwiająco przyjemne i łagodne myjadło, bardzo wydajne, dające kremową, przyjemną piankę. Byłam nastawiona negatywnie, a tu miłe zaskoczenie.
Nacomi Face Scrub - świetny, korundowy, mocno oczyszczający peeling. Skóra jest gładka, oczyszczona, odświeżona. Kojarzy mi się z oczyszczającym peelingiem Sylveco. Możliwe, że kupię.
Perfecta glinkowa pasta do mycia twarzy (2 szt.) - o wiele ciekawsza od pasty Ziaja! Przyjemna, oczyszczająca "maseczka", warta zakupu.
Coola Mineral Sunscreen Matte Tint SPF30 - obłędny filtr do twarzy! Koniecznie musi się znaleźć w ulubieńcach, jak matująca baza silikonowa! Szkoda, że to nie SPF50...
~ Krem pod oczy Ava (aloe organic anti-aging) - przyjemny, ale niezachwycający. Dość bogaty w formule, ale przeciętny w działaniu, liczyłam na więcej
~ ZróbSobieKrem, olej sojowy - zużyłam głównie do demakijażu - rozpuszczał go całkiem skutecznie ;)
~ L'Oreal glinka niebieska (3 glinki + algi) - niepodpisany słoiczek, ładnie wygładzała skórę i ją uspokajała, ale nie wiem, czy bym kupiła - bez szału.
~ Sylveco żel tymiankowy - właściwości oczyszczająco-łagodzące mnie zachwyciły! Dobrze myje, a jednocześnie jest łagodny i uspokaja skórę. Ale zapachu niestety NIE zniosę, dla mnie straszny.
 Vianek emulsja nawilżająca - to może być dobry produkt do cery suchej (hellojza chyba lubi :)), ale na pewno nie do tłustej. Bardzo łagodne myjadło, jakbym się umyła kremem i spłukała...
Evree, pianka sodowa do mycia twarzy - okropny zapach (super-sztuczny, chemiczny jogurt truskawkowy), właściwości myjące żadne. Jak krem do spłukiwania. 
Aloesove, żel do mycia twarzy - za mocno oczyszczający, skóra była nieprzyjemnie ściągnięta


Olejek pod prysznic Isana, Waciki Isana, Wosk Yankee Candle All is Bright, Evree Max Repair regenerujące serum do paznokci, One Direction One Moment - perfumy (próbka), Elizabeth Arden Green Tea Summer - perfumy (próbka)

Olejek pod prysznic Isana - jak zwykle do mycia gąbek ;)
Waciki Isana - jak zwykle ;)
Wosk Yankee Candle All is Bright - chyba powinnam czasem wspominać o zapachach, które zużywam (nigdy do tej pory ich nie pokazywałam). Ten wosk pachniał lekko cytrusowo, lekko orzeźwiająco, ale też słodkawo. Dla mnie to zapach świeżości i czystości, choć raczej wiosenno-letni niż jesienny. Bardzo go lubiłam.
Evree Max Repair regenerujące serum do paznokci - świetna oliwka do skórek w pędzelku, łatwa w użyciu, ale uprzedzam, że tłusta
One Direction One Moment - perfumy (próbka), zapach bezpłciowy, raczej nastolatkowy, nie ma w sobie niczego szczególnego 
Elizabeth Arden Green Tea Summer - perfumy (próbka), niestety zielona herbata to kompletnie nie mój klimat

Kryolan Anti-Shine Powder, Sensique Long Lashes Mascara, Skin79 BB Cream Green, Kobo Modeling Illuminator, Loveblender, Eveline, bibułki matujące

Kryolan Anti-Shine Powder - świetny, mocno matujący puder! Gigantyczny słój, bardzo wydajny, dzięki czemu cena absolutnie nie jest wysoka. Miałam go dłuuuuugo.
Sensique Long Lashes Mascara - świetny tusz do rzęs z gęstą, silikonową szczoteczką. Podkręca, rozdziela, fantastyczny. Rzekłabym nawet, że ulubieniec.
~  Skin79 BB Cream Green - bardzo fajna formuła, ale bardzo jasny, szaro-różowy odcień sprawia, że wyglądam w tym BB strasznie. Ale to tylko kwestia odcienia, bo z formuły jestem zadowolona.
~ Kobo Modeling Illuminator - lekki, rozświetlający i słabo kryjący korektor. Dla mnie przeciętny, ale ogólnie ok. 
Loveblender- nie polecam, stanowczo.
Eveline, bibułki matujące - okropne, tak cienkie, że 5 na jedno użycie to minimum. Czasem nawet odnosiłam wrażenie, że jedno przyłożenie nie wystarczy, prawie nic nie chłoną... Aż takich cienkich bibułek nigdy nie miałam. 

Znacie moje zużycia? :)

Lumene CC Cream 6in1 00 Ultra Light

$
0
0
Recenzja kremu CC Lumene to drugi wpis w serii podkładowej. O wszystkich założeniach serii, sposobie testowania, a także o moim rodzaju cery i oczekiwaniach odnośnie podkładów przeczytacie TUTAJ (tabelka). 

Lumene CC Cream Color Correcting 00 Ultra Light


Kupiony w styczniu 2018, więc znamy się już całkiem nieźle. 

Lumene CC Cream opakowanie, Lumene krem CC recenzja

Lumene CC Cream opakowanie, Lumene krem CC recenzja, opis

Lumene CC Cream skład INCI ingredients

Lumene CC Cream opakowanie, dozownik

Lumene CC Cream swatch odcień 00 Ultra Light

Porównanie z typowo żółtym L.A. Girl Light Yellow:

Lumene CC Cream swatch odcień 00 Ultra Light

Dodatkowe swatche tutaj:

Plusy:

- opakowanie - wygodna, miękka tubka z podłużnym dozownikiem, łatwo wydobyć pożądaną ilość. Jak za taką cenę - nienajpiękniejsza szata graficzna, ale to nie jest dla mnie istotne.
- zapach - bardzo delikatny, lekko pudrowy, nie męczy
- krycie - średnie, ale dokładnie takie ma być. Świetnie, że producent określa krycie liczbą kropek na opakowaniu - od razu widać, z jakim produktem mamy do czynienia. Doskonale ujednolica koloryt i zakrywa mniejsze niedoskonałości, a na większe potrzebny będzie korektor - to mi bardzo odpowiada
- brak efektu maski, wygląda bardzo subtelnie i naturalnie na twarzy, jest też komfortowy i niewyczuwalny
- rozprowadzanie - krem CC ma umiarkowaną formułę - nie jest rzadki/lejący, ale też nie jest gęsty/szpachlowaty. Bardzo łatwo go rozprowadzić, nie zastyga za szybko, spokojnie można z nim pracować
- zastyganie - zastyga w przyjemny sposób, nie powoduje ściągnięcia, nie wysycha na skorupę zupełnie do sucha, ale nie pozostaje też mokry. Idealny złoty środek, który lubię najbardziej
- obietnice producenta - ma ujednolicać koloryt i rozświetlać skórę, dawać wypoczęty efekt i dokładnie tak jest
- trwałość, brak warzenia, odporność na ścieranie - jest bardzo trwały, po całym dniu wygląda nadal bardzo dobrze, nie warzy się w problematycznych miejscach. Dodatkowo, po ściągnięciu sebum bibułkami nadal wygląda bardzo ładnie, a w okresie kataru okolica nosa nie była nieestetycznie wytarta. Mogę mu zaufać ♥
- nie podkreśla suchych skórek

Plusy/minusy:

odcienie - 00 jest ładnym, jasnym, żółtawym beżem, choć przy czymś typowo żółtym widocznie nabiera brzydszych tonów, co celowo zaprezentowałam ;) Podobnie jest na swatchach w obecności innych podkładów. Niemniej jednak leży na mnie ładnie, a w porównaniu do większości marek, gama kolorystyczna wydaje się dosyć udana. Nie jest idealna, ale udana.
- cena - ok. 55-75 zł/30 ml, w zależności od miejsca. Nie jest to dużo, ale nie jest to też mało. Uważam, że jest tyle wart.
- filtr SPF20 - dla niektórych to będzie plus, ale dla osób traktujących filtrowanie na poważnie - raczej minus (za mała ilość, by uzyskać deklarowany SPF + gryzienie się filtrów różnych marek)

Minusy:

- słabo trzyma mat - co prawda nie jest to krem typowo matujący, choć obietnica producenta o długotrwałym macie się pojawia. Na to niestety nie ma co liczyć - o ile na początku efekt jest świeży, satynowo-rozświetlający, to moja tłusta cera po kilku godzinach płynie z nim bardzo mocno.
- dostępność - głównie online, stacjonarnie chyba tylko w Pigmencie, ale ja u siebie tych drogerii nie mam :(

Podsumowując, bardzo się polubiliśmy. To średnio-lekki, średnio-kryjący, idealny krem CC na co dzień, łatwy w aplikacji. Nawet po całym dniu wygląda bardzo dobrze (poza nadmiernym sebum), ale jednocześnie nie ściera się zbyt łatwo, więc można bezkarnie używać bibułek matujących - bez obaw o naruszenie makijażu. Bardzo lubię po niego sięgać, zawsze czuję się z nim dobrze - gdyby tylko trzymał mat odrobinkę lepiej, byłabym w nim zakochana po uszy. Miło, że odcienia 00 nie muszę już rozjaśniać. Ogólnie bardzo polecam spróbować. Dałam odlewki kilku osobom, feedback zawsze był pozytywny ;)

Tu miałam na sobie:

krem z filtrem - Skin79 Waterproof Sun Gel SPF50+
korektor - Maybelline Affinitone 01 Nude Beige
puder na twarzy - Laura Mercier
puder pod oczami - Laura Mercier
bronzer - Kobo Sahara Sand
róż - Maybelline Face Studio 40 Pink Amber
rozświetlacz - cień Zoeva Naturally Yours (Casual Elegance)
kredka na linii wodnej - Sephora Long lasting kohl pencil 07 Infinite beige
tusz do rzęs - Eveline Volumix Fiberlast (srebrny)
brwi - puder do brwi (cień) Golden Rose 104 + żel Essence Make me brow 02 browny brows
baza pod cienie - Inglot Eye Shadow Keeper (czarna w tubce)
cienie - szampański z paletki MUR Iconic Elements
eyeliner - Eveline Precise Brush Liner 24h
usta - Essence Longlasting Lipstick 06 Barely There

Lumene CC Cream - tuż po aplikacji

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po 9 godzinach

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po ściągnieciu sebum bibułką - wygląda nienagannie!

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po 9 godzinach

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po ściągnieciu sebum bibułką - wygląda nienagannie!

Po całym dniu błysk jest mocny, ale pomimo silnego kataru, okolica nosa się oczywiście wytarła, ale w bardzo akceptowalny sposób. Nie ma wyraźnego odcięcia pomiędzy podkładem, a jego brakiem (poza czerwonym nochalem, oczywiście)

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po 9 godzinach

Tu miałam na sobie:


krem z filtrem - COOLA Mineral Unscented Matte Tint SPF30
korektor - Maybelline Instant Anti-Age Eraser 00 Ivory
puder na twarzy - Essence All about matt! fixing powder
puder pod oczami - ----
bronzer - Kobo Sahara Sand
róż - Maybelline Face Studio 40 Pink Amber
rozświetlacz - cień Zoeva Basic Moment (Liquid clock)
kredka na linii wodnej - Sephora Long lasting kohl pencil 07 Infinite beige
tusz do rzęs - Eveline Volumix Fiberlast (srebrny)
brwi - kredka Zoeva Graphic Brows Arsenic + żel Essence Make me brow 02 browny brows
eyeliner - Eveline Precise Brush Liner 24h
usta - Golden Rose Classics Waterproof Lipliner 305

Naprawdę miło jest wrócić z takim stanem makijażu po całym dniu.
Oczywiście katar = wytarty nos, ale poza tym (i sebum) wszystko ok. 

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - tuż po aplikacji/po 9 godzinach

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - przed/tuż po (sam krem CC)

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - tuż po aplikacji
Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po 9 godzinach


 Tu miałam na sobie:

krem z filtrem - esencja Resibo + Skin79 Waterproof Sun Gel SPF50+
korektor - Maybelline Instant Anti-Age Eraser 00 Ivory
puder na twarzy - Kobo Brightener
puder pod oczami - Kobo Brightener
bronzer - ---
róż - Maybelline Face Studio 40 Pink Amber
rozświetlacz - ---
kredka na linii wodnej - Sephora Long lasting kohl pencil 07 Infinite beige
tusz do rzęs - odżywka Eveline Advance Volumiere (zielona) + Eveline Volumix Fiberlast (srebrny)
brwi - żel Essence Make me brow 02 browny brows
usta - Kobo Matte Lip Stain 504 Natural Beauty

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - tuż po aplikacji (aparat/telefon)

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - tuż po aplikacji 

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po 8,5 godziny

Lumene CC Cream krem CC efekt na skórze recenzja przed i po
Lumene CC Cream - po ściągnięciu sebum chusteczką higieniczną

I jeszcze innego dnia, ujęcie z telefonu - naprawdę fajnie wygląda :)

krem z filtrem - esencja Resibo + Skin79 Waterproof Sun Gel SPF50+
korektor - Catrice Liquid Camouflage 005
puder na twarzy - Kobo Brightener
puder pod oczami - ---
bronzer - ---
róż - Maybelline Face Studio 40 Pink Amber
rozświetlacz - ---
kredka na linii wodnej - Sephora Long lasting kohl pencil 07 Infinite beige
tusz do rzęs - Eveline Volumix Fiberlast (srebrny)
brwi - kredka Maybelline Brow Satin Dark Brown
usta - Moov, matowa pomadka w płynie Coquette

Lumene CC Cream 6in1 00 Ultra Light

Bardzo polecam - nawet na mojej tłustej cerze trzyma się świetnie. To, że płynę, jest naturalne (choć są podkłady, które trzymają mat lepiej), ale miło, że się nie warzy, a po użyciu bibułki makijaż wygląda doskonale. 

Uwaga, obecnie ten krem zmienił szatę graficzną! Przed zakupem upewnijcie się, czy skład pozostał bez zmian!

Znacie już ten krem CC?

Kosmetyki naturalne Senelle {żel do mycia twarzy, peeling, krem pod oczy, olejek do demakijażu}

$
0
0
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy myślę o marce Senelle, to... jakość. Odnoszę wrażenie, że nad każdym produktem marka pracuje bardzo dokładnie - aż do momentu, gdy będzie idealny. No bo jak pogodzić funkcjonalne i ładne opakowanie, przyjemną konsystencję, ładny (lub przynajmniej neutralny) zapach, doskonały skład i fantastyczne działanie w KAŻDYM produkcie? No i jak pogodzić naturalność z tak wysoką przyjemnością stosowania? A jednak! Miałam już 7 ich produktów i wszystkie okazały się albo bardzo dobre, albo fantastyczne - nie znam drugiej takiej marki, w której grałoby mi wszystko. Zawsze jest pełen przekrój - od bubli, przez przeciętniaków, do ulubieńców.

Nic więc dziwnego, że Senelle zostało wyróżnione nagrodą "Kobieca Marka Roku 2018". Posiada też certyfikaty od PETA (cruelty-free, nietestowane na zwierzętach) i Viva! (odpowiednie dla wegetarian i wegan). Nie sposób pominąć kwestię opakowań. Krem pod oczy jest w szkle, a olejek do demakijażu i żel do mycia twarzy w plastiku typu "2", bezpiecznym. W przeciwieństwie do wielu marek, również kosmetyków naturalnych, pakujących kosmetyki w PET... Nie wiem, jak z peelingiem, nie widzę oznaczenia (jak się dowiem to zaktualizuję). O rodzajach plastiku przeczytacie u Hushaaabye

Moja poprzednia recenzja znajduje się tutaj: Senelle - balsam do ciała, peeling do twarzy, krem pod oczy



Senelle, delikatny żel do mycia twarzy Spring


Bardzo hojną odlewkę tego żelu podarowała mi jakiś czas temu Karolina. Na tyle hojną, że mogłam spokojnie używać, i używać, i używać... Polubiliśmy się, więc miałam ochotę na więcej :) Opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu - pompka, którą można wcisnąć również częściowo, by wydobyć mniejszą porcję. Zapach trudno mi określić, kojarzy mi się z... łąką, jakoś roślinnie i przyjemnie. Konsystencja to coś pomiędzy żelem, a wodnistą galaretką - żel jest lekko "trzęsący się" :). Na twarzy nie pieni się prawie wcale - raczej się lekko maże i robi się z niego coś pomiędzy żelem, a emulsją. W takim wypadku obawiałam się, czy będzie dobrze mył, ale bez obaw - robi to doskonale, pozostawiając skórę czystą, miękką, nieściągniętą i uspokojoną. Po prostu świetne, łagodne, a skuteczne myjadło na co dzień. A myślę, że właśnie o to chodzi w codziennym myciu twarzy - by nie było zbyt agresywne. Wystarczy zerknąć na skład - ile tam jest nawilżających i łagodzących cudowności! 49 zł/150 ml

Senelle delikatny żel do mycia twarzy Spring, łagodny żel do mycia twarzy

Senelle delikatny żel do mycia twarzy Spring, łagodny żel do mycia twarzy

Senelle delikatny żel do mycia twarzy Spring, łagodny żel do mycia twarzy

Senelle, oczyszczający olejek do demakijażu Winter


Ogromny ukłon dla marki za stworzenie olejku hydrofilnego/hydrofilowego, czyli takiego, który w kontakcie z wodą emulguje i można go spłukać ♥. Większość marek kosmetycznych tworzy mieszanki olejów, które trzeba ściągnąć ściereczką lub zmyć jakimś myjadłem. A szkoda, bo przecież olejki hydrofilne są już znane od dawna i świetnie, że Senelle postawiło właśnie na ten kierunek. Ponownie mamy tu wygodną butelkę z pompką. Sam olejek jest dość rzadki i... cudownie pachnie. Słodko, otulająco, ciepło. Jak zmysłowe, jesienno-zimowe perfumy. Makijaż rozpuszcza doskonale i spłukanie go wodą to również nie problem. Ja zawsze jeszcze przecieram oczy płynem micelarnym, ale robię to po każdym demakijażu (niezależnie od metody i produktu), więc mam 100% pewności, że skóra jest już czysta. Przy zmywaniu makijażu z oczu nic nie piecze, nie szczypie, nie ma uczucia mgły, ale zawsze staram się używać jak najmniej. Nigdy nie zdarzyła mi się panda, więc makijaż jest usuwany całkowicie. Bardzo przyjemny olejek. 56 zł/150 ml

Senelle oczyszczający olejek do demakijażu Winter, olejek hydrofilny, olejek hydrofilowy

Senelle oczyszczający olejek do demakijażu Winter, olejek hydrofilny, olejek hydrofilowy

Senelle oczyszczający olejek do demakijażu Winter, olejek hydrofilny, olejek hydrofilowy

Senelle, odnawiający peeling do twarzy Autumn 


Z peelingiem Senelle miałam już styczność, ale z serii letniej. Byłam w nim totalnie zakochana, więc i tutaj moje oczekiwania były bardzo wysokie. Jest mi bardzo trudno je porównywać z tego względu, że tamten peeling zużyłam... rok temu, więc nie mam bezpośredniego porównania. Przez ten czas przewinęło się przez moje ręce kilka innych (nie tak dobrych) i wspomnienia zacierają się coraz mocniej ;). Niemniej jednak spróbuję. Peeling znajduje się w wygodnej, miękkiej tubce. Pod koniec polecam ją rozciąć, by wydobyć produkt do samego końca. Poprzednik wystarczył mi na około pół roku częstego stosowania - ale niewykluczone, że jeszcze się nim dzieliłam z innymi ;). Zapach jest naturalny i kojarzy mi się właśnie z łupinami. Drobinek jest bardzo dużo, ale jednocześnie są bardzo małe (są to mielone łupiny migdałów i kokosa). Peeling nie jest mocnym zdzierakiem, ale mimo to świetnie oczyszcza twarz, nie rozdrażniając jej. Po spłukaniu na skórze zostaje bardzo delikatny, ochronny film, ale całkowicie suchy w dotyku, absolutnie nic tłustego - raczej taka pielęgnująca warstewka. Jest mi bardzo trudno je porównywać z powodu upływu czasu, ale peeling z serii Summer wspominam jako odrobinę mocniej ścierający, odświeżający i oczyszczający. Ten wydaje mi się nieco delikatniejszy i trochę bardziej pielęgnujący. Na temat walorów pielęgnacyjnych w dłuższej perspektywie pewnie wypowiem się w przyszłości, ale gdybym miała teraz wydać wstępny werdykt, to jesienny określiłabym jako bardzo dobry, a letni jako wybitny :). Ale pamiętam, że nawet z letnim miałam tak, że im dłużej go stosowałam, tym lepszy wpływ na skórę zauważałam (tak, jakby peeling sam z siebie pielęgnował, a nie tylko ścierał!), więc wstrzymam się jeszcze i zaczekam z ostateczną oceną :) Jako totalny pewniak polecam Summer, ale szczerze nie sądzę, żeby Autumn jakkolwiek mógł rozczarować - co to, to nie. 

Jeszcze w ramach ciekawostki - peeling Senelle całkowicie zmienił moje podejście do peelingów. Kiedyś pomyślałabym "O rany, jak można wydać 50 zł na peeling do twarzy?! Przecież to ma tylko ścierać!", a teraz całkowicie się z tym nie zgadzam. W dłuższej perspektywie stosowania peelingu Senelle miałam tak cudowną skórę - oczyszczoną, wypielęgnowaną, uspokojoną, że to jest nie do opisania. Do tego jest bardzo wydajny, więc jest to wydatek na wiele miesięcy. A spotkałam się już z tyloma podobnymi opiniami, że naprawdę coś jest na rzeczy... Wszyscy, którzy go spróbowali, mają ochotę na powtórkę ;). 59 zł/100 ml

Senelle odnawiający peeling do twarzy Autumn, naturalny peeling do twarzy, najlepszy peeling do twarzy

Senelle odnawiający peeling do twarzy Autumn, naturalny peeling do twarzy, najlepszy peeling do twarzy

Senelle odnawiający peeling do twarzy Autumn, naturalny peeling do twarzy, najlepszy peeling do twarzy

Senelle, optymalizujący krem pod oczy Autumn 


Z kremem pod oczy jest dokładnie taka sama sytuacja, jak z peelingiem. Miałam już krem z serii letniej i byłam w nim zakochana po uszy, więc chętnie zapoznałam się z jego jesiennym braciszkiem. I w sumie tutaj ponownie entuzjazm jest jakby nieco mniejszy, choć jest mi o wiele łatwiej je porównać - w przesyłce znajdowała się też próbka kremu Summer, więc mogłam go sobie przypomnieć. Opakowanie z grubego, porządnego szkła (sprawdzone - w dniu rozpakowywania przesyłki, krem upadł mi z wysokości metra na podłogę... miałam zawał na miejscu, a totalnie nic się nie stało!), z wygodną pompką. Co prawda jedna pełna porcja to za dużo, ale spokojnie można nacisnąć pompkę częściowo, by wydobyć tylko kropelkę. Przy wylocie pompki zdarza mu się czasem zastygnąć. Krem jest super-wydajny, co w połączeniu z pojemnością aż 15 ml daje minimum pół roku stosowania, serio. A przynajmniej tak było w przypadku poprzednika, a tu wydajność jest podobna. Tym razem niestety nie będę mogła jej rzetelnie ocenić, ponieważ po podzieleniu się z kilkoma osobami odlewkami, zostało mi już tylko pół opakowania ;) Ale co poradzić - mam ochotę wszem i wobec dzielić się cudownością tej marki :D Wracając do kremu - dzięki dodatkowej próbce doskonale widzę, że wersja jesienna jest wyraźnie lżejsza od letniej, co mnie w sumie zaskoczyło (spodziewałam się, że będzie na odwrót). Summer pozostawia nieco wyraźniejszą kołderkę na skórze, wydaje się też nieco bogatszy działaniem, przy czym nadal nadaje się pod makijaż (!). Autumn jest nieco rzadszy, delikatniejszy. Doskonały pod korektor. I choć wspaniale nawilża skórę - nawet teraz, w sezonie grzewczym, gdy skóra nie ma lekko (w domu ciepło, za oknem nawet mróz), to jednak Summer wydaje mi się lepszy. Gdy używam jednego po jednej stronie, drugiego po drugiej stronie, to wybieram jednak Summer. Ale ponownie jest to relacja bardzo dobry/wybitny, więc nie odbierzcie, proszę, mojej opinii negatywnie. Zresztą feedback z odlewek jest wyłącznie pozytywny :) Odnośnie likwidacji cieni/opuchnięć - nie wypowiem się, tu chyba tylko poranna kostka lodu mogłaby mnie uratować. Ale spędzając po 10-12 godzin dziennie przy komputerze, w ciągłym biegu i pędzie, przy niewielkiej ilości snu... Jak mogłabym oczekiwać tego od kremu? 

Krem znajduje się w przepięknym opakowaniu z drewnianą podstawką (takie "podium" :D) i kartonowym "kubeczkiem", który można później alternatywnie wykorzystać ;). Piękna opcja prezentowa. 79 zł/15 ml

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Senelle optymalizujący krem pod oczy Autumn, dobry krem pod oczy, krem pod oczy pod korektor, krem pod oczy pod makijaż, krem pod oczy na noc

Kosmetyki Senelle 


Z siedmiu kosmetyków Senelle, które miałam do tej pory, praktycznie każdy mogę polecić. Każdy okazał się albo bardzo dobry, albo doskonały:
  • krem pod oczy Summer / Autumn - Autumn oceniłabym jako bardzo dobry, Summer jako wybitny. Zakup żadnego z nich nie będzie wtopą, ale ja stawiam na Summer - doskonale pielęgnuje skórę pod oczami, a jest przy tym na tyle lekki, że sprawdzi się również rano. 
  • peeling do twarzy Summer / Autumn - jak wyżej, wybieram Summer, ale Autumn też jest świetny :) Fantastycznie oczyszcza skórę twarzy, jednocześnie ją pielęgnując. Summer to mój najlepszy peeling ever, ale Autumn też używam z przyjemnością.
  • żel do mycia twarzy Spring - świetny, łagodny żel do codziennego mycia skóry
  • olejek do demakijażu Winter - doskonale zmywa makijaż, spłukuje się wodą, pięknie pachnie, świetny
  • balsam do ciała Summer - wspominam go bardzo miło, jako doskonale pielęgnujący, wydajny balsam dla wymagającej skóry. Dla fanek smarowania ciała absolutnie polecam! Ja akurat z pielęgnacją ciała jestem na bakier więc balsamami do ciała zachwycać się nie umiem, ale obiektywnie rzecz ujmując był świetny. 

Jest to absolutnie fantastyczna opcja na prezent - przy takiej jakości nie ma mowy o wtopie :). Ceny, moim zdaniem, są adekwatne do zawartości, szczególnie że są to świetnie dopracowane kosmetyki naturalne. A jeżeli mnie znacie, to pewnie wiecie, że nie jestem naturalnym radykałem - bardzo sobie cenię dobre składy, ale jeszcze bardziej cenię sobie dobre działanie i przyjemność stosowania. Tu można mieć jedno i drugie ;). Jest też kilka wariantów zestawów, w których wychodzi dużo taniej. 

♥ Z kodem hohobasia uzyskacie 15% rabatu w sklepie Senelle

Co prawda na prezent to już raczej ostatni gwizdek, by je zamówić, ale w niektórych sklepach dostaniecie je stacjonarnie - pełna lista tutaj. W ogóle dostępność jest niezła (i coraz lepsza) bo oprócz sklepu Senelle i sklepów stacjonarnych, jest to również eKobieca, KuferekNatury i kilka innych sklepów. 

Jeżeli chodzi o poszczególne serie sezonowe (Spring, Summer, Autumn, Winter), to należy to traktować jako wskazówkę, kierunek wyboru :) Inspirują się one innymi składnikami aktywnymi, ale absolutnie nie jest tak, że kosmetyku "letniego" nie możecie użyć zimą ;). Zresztą jak spojrzałam na skład kremu pod oczy Summer i Autumn, to są one bardzo podobne bazą i składnikami wpływającymi na formułę, ale różnią się właśnie wykorzystanymi olejami, ekstraktami i innymi składnikami aktywnymi. Każdego produktu możecie śmiało używać przez cały rok.

Polecam z całego serducha, również na prezent dla siebie :)

Nowości z Drogerii Natura {Kobo, Sensique, My Secret} #2

$
0
0
W ostatnim czasie marki makijażowe Drogerii Natura wypuściły ogrom pięknych nowości, więc dziś zapraszam na ich przegląd :)

makijażowe nowości Drogerii Natura - Kobo Professional, My Secret, Sensique, marki własne Natura

makijażowe nowości Drogerii Natura - Kobo Professional, My Secret, Sensique, marki własne Natura

makijażowe nowości Drogerii Natura - Kobo Professional, My Secret, Sensique, marki własne Natura

(a to nie wszystko, co zostanie zaprezentowane! ♥)

Kobo Professional Creamy Camouflage Correcting&Contouring


Mocno kryjący, kremowy, ale zastygający korektor w płynie. Ma nie wysuszać, a nawet nawilżać (dzięki zawartości masła shea i oleju z pestek moreli). Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - nie używam codziennie, by odnotować wpływ. Najjaśniejszy odcień jest dla mnie ok, ale już na granicy. Bardzo dobrze kryje, a przy tym nie zastyga na skorupę, choć po całym dniu wygląda już trochę sucho. Niemniej jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i zadziwiająco często po niego sięgam - nie spodziewałam się, bo zwykle wolę lżejsze korektory. Ale z Kobo się polubiliśmy :). Występuje w 3 odcieniach.
Cena: 18,99 zł

Sensique Sensitive Skin High Coverage Liquid Concealer


Wg producenta - trwały korektor kryjąco-matujący, polecany dla osób o cerze wrażliwej. Niestety nie jestem w stanie sprawdzić, odcienie są tak ciemne, że najjaśniejszy jest co najmniej o dwa tony za ciemny. Nie dla bledziochów... Ale czytałam już mnóstwo pozytywnych opinii, więc być może jest to hit ;) Dla wielu ulubieniec, ja niestety się nie przekonam.
Cena: 14,99 zł

My Secret Long Wearing Concealer


Niestety podobna sytuacja jak wyżej, odcienie są tak ciemne, że nie przetestuję (ale jest jeszcze jeden, jaśniejszy 01, nie miałam z nim styczności). Zaskoczyła mnie wodnistość tych korektorów, błyskawicznie się rozpłynęły na swatchu. Z założenia mają być trwałe i mocno kryjące.
Cena: 16,99 zł

kamuflaż Kobo, kryjący korektor Kobo 401, 402, 403, Kobo Professional Creamy Camouflage Correcting&Contouring

kryjący korektor Sensique 1, 2, 3, kamuflaż Sensique, korektor w płynie Sensique, Sensique Sensitive Skin High Coverage Liquid Concealer

korektor My Secret, kryjący korektor My Secret, kamuflaż My Secret 2, 3, My Secret Long Wearing Concealer

kryjący korektor Kobo, Sensique, My Secret swatch blog

Catrice wyszedł tu zadziwiająco jasno, chyba musiałam szybko zrobić zdjęcie bo normalnie ciemnieje mi jak szalony ;) Idealnym odcieniem pod oczy jest dla mnie Maybelline Anti Age 00

kryjący korektor kamuflaż Kobo, Sensique swatch blog

Sensique Sensitive Skin Color Correcting Palette


Paleta kremowych korektorów do tuszowania niedoskonałości. Występuje w dwóch wariantach:
1) 01 Color Correcting (biały, żółty, zielony, beżowy)
2) 02 Color & Contour Correcting (różowy, niebieski, ciepły beżowy, brązowy)
Cena: 16,99 zł

paleta kolorowych korektorów w kremie Sensique Sensique Sensitive Skin Color Correcting Palette

paleta kolorowych korektorów w kremie Sensique Sensique Sensitive Skin Color Correcting Palette, niebieski korektor, różowy korektor, morelowy korektor, beżowy korektor, brązowy korektor do konturowania na mokro

Kobo Professional Highlighter Powder


Prasowane rozświetlacze Kobo z tej serii są CUDOWNE, występują w 3 odcieniach. 309 Golden Light i 310 Moonlight kupiłam już dawno temu i pokazywałam tutaj: Przegląd rozświetlaczy. Co prawda Golden Light się pozbyłam, ponieważ nie pasował do mojej urody (i poniżej zaprezentowany 314 Mirage też to spotka...), ale Moonlight należy do moich ulubieńców. Ale to kwestia wyłącznie kolorystyczna - wszystkie rozświetlacze z tej serii są świetnej jakości. Wspaniałe rozświetlenie bez widocznych drobinek!
Cena: 20,69 zł

Kobo Professional Glowing Loose Powder


Rozświetlający puder sypki do twarzy i ciała. Mam odcień Rosy Sunrise, który na zdjęciach wydaje się być szampański, ale nie do końca - ma w sobie lekko różową poświatę. Drobinki są niewielkie, ale widoczne. Będzie cudowny do ciała latem (ramiona, dekolt), ale czy do twarzy - nie mój typ :)
Cena: 24,79 zł

prasowany rozświetlacz Kobo 314 Mirage, Kobo Professional Highlighter Powder, sypki rozświetlacz Kobo Rosy Sunrise, Kobo Professional Glowing Loose Powder

prasowany rozświetlacz Kobo 314 Mirage, Kobo Professional Highlighter Powder, sypki rozświetlacz Kobo Rosy Sunrise, Kobo Professional Glowing Loose Powder

prasowany rozświetlacz Kobo 314 Mirage, Kobo Professional Highlighter Powder, sypki rozświetlacz Kobo Rosy Sunrise, Kobo Professional Glowing Loose Powder

Po lewej prasowany, po prawej sypki. 
W tym zestawieniu sypki wydaje się czysto-szampański, ale to nie do końca prawda, co pokażę niżej. 
Z kolei prasowany jest niestety dość ciemny. Piękny, ale nie dla bledziochów ;) 

prasowany rozświetlacz Kobo 314 Mirage, sypki rozświetlacz Kobo Rosy Sunrise, swatch blog

Swatchy celowo nie rozjaśniałam, by lepiej pokazać bazę kolorystyczną i poświatę. 
Poniżej Kobo Professional Highlighter Powder 314 Mirage - będzie cudny dla ciemniejszych cer:

prasowany rozświetlacz Kobo 314 Mirage, swatch blog

prasowany rozświetlacz Kobo 314 Mirage, swatch blog

Kobo Professional Glowing Loose Powder Rosy Sunrise - było mi bardzo ciężko uchwycić różową poświatę, ale ona tam jest ;) Rozświetlenie jest subtelniejsze, niż w przypadku prasowanego, a jednocześnie same drobinki nieco bardziej widoczne.

sypki rozświetlacz Kobo Rosy Sunrise, swatch blog

błagam, powiedzcie, że tu widać choć trochę różową poświatę :D
On nie jest tak szampański, jak na swatchu kilka zdjęć wyżej.

sypki rozświetlacz Kobo Rosy Sunrise, swatch blog

My Secret Face Illuminator Powder Palette (edycja limitowana)


Paleta wypiekanych rozświetlaczy od My Secret (Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream). Kto choć raz miał rozświetlacze od MS, ten wie, jakie są genialne! Sama jestem gigantyczną fanką Princess Dream i Sparkling Beige. Disco Ball chciałam kupić, ale jest zbyt podobny do Sparkling Beige (tylko zdecydowanie bardziej nasycony), więc finalnie odpuściłam. Pokazywałam je tutaj: Rozświetlacze My Secret
Cena: 54,99 zł

Od nowości są zapakowane w przepiękny, połyskujący kartonik w odcieniu miedziano-rose-gold ;) 

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette

Odcienie tych rozświetlaczy są OOOOBŁĘĘĘĘDNEEEE *o* Ale muszę przyznać, że rozświetlaczami dla mnie nie będą - jedynie najjaśniejszy odcień może mi odpowiadać. Nie da się ukryć, że paleta jest ciemna i sprawdzi się raczej na ciemniejszych karnacjach. Ale kolory są tak cudowne, że ja widzę tu 4 przepiękne (gigantyczne) cienie do powiek :D 

Poniżej zestawienie z trzema rozświetlaczami, po które sięgam. Kobo Moonlight (po prawej), My Secret Sparkling Beige (po lewej), My Secret Princess Dream (na dole). Co ciekawe, najjaśniejszy rozświetlacz z paletki (na dole po prawej) to również Princess Dream, choć odrobinę się różnią. 

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette swatch blog

Niesamowite jest to, że dwa górne odcienie są wielowymiarowe. A ten lekko brzoskwiniowy, miedziany rose gold, który ma też w sobie właśnie nutkę różu, jest obłędny, nie mogę się napatrzeć (Glow baby). Blask tych rozświetlaczy jest nieziemski! Jedynie w Glamour goddess mogą być odrobinę bardziej widoczne drobinki, ale dopiero w świetle sztucznym. Dwa odcienie na dole są bardzo klasyczne - szampański i złoty. 

Princess Dream wylądował już na policzku i jest super, z kolei ten miedziany (Glow baby) i klasyczne złotko (Golden girl) miałam na powiekach w Wigilię oraz drugi dzień Świąt (pokazywałam makijaże na InstaStories) i są CUDOWNE.

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette swatch blog

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette swatch blog

paleta wypiekanych rozświetlaczy My Secret, Glamour Goddess, Glow Baby, Golden Girl, Princess Dream, My Secret Face Illuminator Powder Palette swatch blog

Poniżej jeszcze porównanie Princess Dream z palety (po lewej) z Princess Dream osobno (po prawej). Są bardzo podobne, choć nie 1:1.

My Secret Princess Dream swatch blog

Sensique Sensitive Skin Perfect Blush


Prasowane róże do policzków Sensique :) Bardzo dobrze napigmentowane, jedynie za trudność otwierania ode mnie minus, istnieje ryzyko połamania paznokci ;) Wczoraj tak walczyłam z jednym, że aż mi spadł na podłogę. Na szczęście przeżył ;). Trwałość na policzkach ok :)
Cena: 11,99 zł

róż do policzków Sensique 204 fire, 202 fantasy, 203 romance, Sensique Sensitive Skin Perfect Blush

Na swatchu kolejność: 
204 fire (najbardziej intensywny, koralowy - koral będzie kolorem roku 2019 wg Pantone), 
202 fantasy (najbardziej różowy), 
203 romance (brzoskwiniowy róż z nutą beżu, najspokojniejszy i mój ulubiony)

róż do policzków Sensique 204 fire, 202 fantasy, 203 romance, Sensique Sensitive Skin Perfect Blush, swatch blog, koralowy róż do policzków

Sensique Creative Eyeshadows


Cienie Sensique to już legenda. Obłędna pigmentacja, piękne kolory, niska cena!
Występuje 12 paletek, w tym 8 nowych.
Cena: 12,99 zł

paletki cieni Sensique, Sensique Creative Eyeshadows, 149 copper luster, 143 reddish brown, 147 smoky eye, 150 lavender haze

paletki cieni Sensique, Sensique Creative Eyeshadows, 149 copper luster, 143 reddish brown, 147 smoky eye, 150 lavender haze

swatche bez bazy, na suchą rękę! 

paletki cieni Sensique, Sensique Creative Eyeshadows, 149 copper luster, 143 reddish brown, 147 smoky eye, 150 lavender haze


My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette (edycja limitowana)


Piękne, trwałe, bardzo dobrze napigmentowane paletki cieni My Secret. Do mnie kolorystycznie najbardziej trafia nudziakowa (path through the dunes) i bardzo przyjemnie mi się z nią pracowało na powiekach.
Cena: 18,59 zł

paletki cieni My Secret, My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette

paleta cieni My Secret Sweet'n'spicy, My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette

paleta cieni My Secret Ocean Storm, My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette

paleta cieni My Secret Path through the dunes, My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette

paleta cieni My Secret Night like this, My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette

paleta cieni My Secret First step, My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette

My Secret Magic Dust Pigment


Pigmenty sypkie My Secret występują w 3 odcieniach (01 Turquoise Snow, 02 Golden Green, 03 Lilac Star). W połączeniu z bazą My Secret Fixer Liquid ("Duraline" z My Secret) mają gwarantować metaliczny blask.
Cena: 15,99 zł

sypkie pigmenty cienie My Secret, Lilac star, Golden Green, My Secret Magic Dust Pigment

sypkie pigmenty cienie My Secret, Lilac star, Golden Green, My Secret Magic Dust Pigment

Lilac star kojarzy mi się z... jednorożcem ;) Trochę bieli, trochę różu/fioletu, trochę błękitu ;)
Należy pamiętać, że do suchej dłoni (powieki) one nie będą miały się jak przykleić:

sypkie pigmenty cienie My Secret, Lilac star, Golden Green, My Secret Magic Dust Pigment

Dopiero na lepkiej bazie (tu liquid fixer z My Secret) pokazują swoją moc. To dość grubo zmielone, sypkie pigmenty, które najlepiej będzie wklepać palcem na coś lepkiego ;)
Często polecany jest w tym celu NYX Glitter Primer, choć ja z makijażem aż tak nie szaleję :)

sypkie pigmenty cienie My Secret, Lilac star, Golden Green, My Secret Magic Dust Pigment

Sensique Sensitive Skin Extreme Volume Mascara


Tusz ma pogrubiać i zagęszczać rzęsy, nie kruszyć się, nie rozmazywać i być odpowiedni dla osób o wrażliwych oczach. Z racji dużej, klasycznej szczoteczki, powędrował dalej ;) Preferuję mniejsze i silikonowe. Ale różowy Long Lashes z poprzedniego wpisu stał się moim ulubieńcem ♥
Cena: 17,99 zł

Sensique Sensitive Skin Extreme Volume Mascara

Lakier do paznokci Kobo Professional Colour Trends


Metaliczne lakiery do paznokci bez toluenu i formaldehydu. Występują w 10 nowych kolorach. Na zdjęciach 77 Champagne Sparks oraz 81 Khaki Camouflage. Nazwy na tyle adekwatne, że chyba nie muszę tłumaczyć, który jest który? ;)
Cena: 10,39 zł

Lakier do paznokci Kobo Professional Colour Trends 77 Champagne Sparks, 81 Khaki Camouflage

Lakier do paznokci Kobo Professional Colour Trends 77 Champagne Sparks

Lakier do paznokci Kobo Professional Colour Trends 81 Khaki Camouflage

Sensique Color with tefpoly


Lakiery wg producenta mają być kryjące, trwałe i zapewniać naturalny połysk. Formuła ma być lekka i zapewniać łatwą i szybką stylizację paznokci.
Cena: 9,29 zł

Lakiery do paznokci Sensique Color with tefpoly

Lakiery do paznokci Sensique Color with tefpoly

220 silk scarf, 221 copper luster, 222 terra cota, 223 crushed velvet

Lakiery do paznokci Sensique Color with tefpoly 220 silk scarf, 221 copper luster, 222 terra cota, 223 crushed velvet

224 burgundy, 225 green garnet, 226 ultra violet, 227 mystical gem

Lakiery do paznokci Sensique Color with tefpoly 224 burgundy, 225 green garnet, 226 ultra violet, 227 mystical gem

♥ Dajcie znać, co wpadło Wam w oko najmocniej ♥

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++

$
0
0
Filtr ten udało mi się kupić jakiś czas temu w korzystnej promocji, po czym przeleżał w moich zapasach dość długi czas. Z czasem mój entuzjazm malał, ale skoro już go mam, no to sprawdźmy go ;) Moje negatywne nastawienie wzięło się stąd, że większość znanych mi filtrów azjatyckich miało generalnie słabe filtry, szczególnie w porównaniu do moich ukochanych super-nowoczesnych Antheliosów o bardzo wysokiej ochronie anty-UVA. Ale jednocześnie, zwykle komfort ich stosowania jest bardzo wysoki. Chciałabym na niego pomarudzić (tak dla zasady ;D), ale... nie będę miała zbyt wielu powodów ku temu, jest świetny!

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Krem (żel?) znajduje się w twardym opakowaniu z podłużnym dzióbkiem. Estetycznie, ale niepraktycznie - trudno go wycisnąć w powodu twardości buteleczki. Dopiero stałe przechowywanie do góry dnem ułatwiło wydobywanie go ze środka (bo spływa do dozownika). Stanowczo przydałaby się pompka lub przynajmniej miękka tubka.

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Zapach jest bardzo przyjemny, kwiatowy. Kojarzy mi się z "luksusowym" kremem Jandy, który ostatecznie się u mnie nie sprawdził formułą. Konsystencja będzie trudna do opisania, ponieważ pierwszy raz się spotkałam z czymś tego typu. Tuż po wyciśnięciu jest to lekkie mleczko (nawet nie krem!), a podczas rozsmarowywania zamienia się w wodnisty żel - bardzo ciekawe uczucie pod palcami. Przy rozsmarowywaniu jest to filtr totalnie bezbarwny, przy którym absolutnie nie ma szans na jakiekolwiek bielenie czy smugi - nawet przy grubszej warstwie :) 

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Jestem absolutnie zakochana w dwóch kwestiach - wchłania się błyskawicznie i... niemal do sucha! Na mojej twarzy pozostaje bardzo delikatny, super-lekki film, który w zasadzie ciężko nazwać jakąkolwiek warstwą. Jednocześnie nie ściąga skóry podczas zastygania, co często miało u mnie miejsce w przypadku suchego żelu-kremu LRP. Dzięki temu, nawet przy stosowaniu serum z retinolem, nie muszę się obawiać niekomfortowego ściągnięcia. Muszę jedynie zwrócić uwagę na silny błysk skóry po wyschnięciu - to już nie jest efekt zdrowego blasku, lecz po prostu zupełnie mokrej wizualnie (a przecież suchej w dotyku) skóry. Zawsze czułam wewnętrzną potrzebę przypudrowania twarzy - nawet jeżeli nie wykonywałam makijażu. Dodam, że pomimo codziennego stosowania, ani trochę mnie nie zapchał, ale to już są kwestie bardzo indywidualne. 

Ania pisała u siebie, że filtr wchłania się u niej tak mocno, że dalsza kolorówka (np. puder) nie ma się do czego przykleić. Przyznam szczerze, że u siebie tego nie odnotowałam - właśnie ten delikatny, przyjemny film mi to umożliwia. Dodatkowo, Ania odczuwała potrzebę nałożenia kremu do twarzy pod filtr (z powodu niekomfortowego ściągnięcia), co u mnie kompletnie nie wystąpiło. Jest to idealnym przykładem, że wszystko zależy od konkretnej cery - ja jestem typowym tłuścioszkiem, więc być może moja tłusta skóra nie spija go do końca?

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Kolejnym powodem do zachwytu jest trwałość makijażu na tym filtrze. Jest tak cudownie lekki, że wykonywanie makijażu na nim to czysta przyjemność. Nie ma też mowy o jakimkolwiek skróceniu jego trwałości - każdy produkt kolorowy zachowuje się wzorowo i się nie warzy, nie tłuści, nie rozpływa - bo czemu miałby to robić na super-lekkim, bezbarwnym żelu? Z kolei dzięki temu, że nie jest to typowy, kremowy filtr zastygający (mam na myśli biały krem, który zastyga, pozostawiając specyficzne, zaschnięte placki np. na brwiach, przy linii włosów itd.), puder nie podkreśla zastygniętych miejsc i smug. No po prostu bajka :)

Jedynie najważniejszej kwestii, czyli ochrony, nie będę w stanie rzetelnie ocenić, bo tego nie sprawdzę - ochrona anty-UVA jest na własną rękę raczej niemierzalna, zaś ochrona anty-UVB była teraz w zasadzie niemożliwa do sprawdzenia. Całymi dniami przebywam w zamkniętych pomieszczeniach (praca, dom), mało przebywam na powietrzu, a co dopiero na słońcu. A filtr otworzyłam dopiero w październiku, więc sezon letni całkiem go ominął. 

Niemniej jednak kwestia samych zastosowanych filtrów jest raczej taka sobie, czego dowiecie się u niezawodnej Ani, której ufam w 100% (polecam też zapoznać się z recenzją z perspektywy innej osoby, po prostu) ♥. Zawiera za to inne, przyjemne składniki, więc okazuje się niezłym kremem na dzień.

Filtr kosztuje ok. 60 zł/50 ml, online w wielu sklepach internetowych, stacjonarnie w Douglas

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Skin79 Waterproof Sun Gel SPF 50+ PA++++ lekki krem z filtrem, lekki filtr do twarzy, filtr do cery tłustej, filtr matujący

Podsumowując, jest to fenomenalny filtr do cer mieszanych i tłustych na niezbyt wymagające super-ochrony dni. Super-lekki żel, który nie bieli ani trochę i wchłania się praktycznie całkowicie w mgnieniu oka. Warto go przypudrować, ponieważ azjatycki glow stanowczo przekracza standardy europejskie (no chyba, że to lubicie) :))) Makijaż wygląda na nim doskonale i trzyma się świetnie. Na 100% do niego wrócę, choć raczej jest to mój filtr na co dzień, do pracy. Nie zaufałabym mu na dłuższy spacer w słoneczny dzień, nie wzięłabym go również na urlop. Ale w codziennym użytkowaniu jestem w nim zakochana!

Jakie filtry do cery tłustej i mieszanej polecacie? :) 

Zużycia | grudzień 2018

$
0
0
Kolejne podsumowanie zużyć miesiąca w minirecenzjach :) 

Be Beauty, maseczki do włosów (nawilżająca, regenerująca, odbudowująca), Catzy, szampon przeciwłupieżowy, Anwen, Mint it up szampon peelingujący, Nivea Hairmilk szampon pielęgnujący

Be Beauty, maseczki do włosów (nawilżająca, regenerująca, odbudowująca) - przyjemne maseczki do włosów, szczególnie na weekendowy wyjazd, choć pojemność 20 ml to dla mnie bardzo oszczędne dwa użycia (lub stanowczo zbyt hojne jedno :P). Nie jestem w stanie wskazać pomiędzy nimi szczególnych różnic, ale po całej trójce włosy były gładkie, lejące, błyszczące i łatwo się rozczesywały, kiedyś chętnie kupię ponownie
~ Catzy, szampon przeciwłupieżowy - po prostu mocno oczyszczający szampon, wymagający użycia odżywki. Właściwości przeciwłupieżowych nie ocenię, ponieważ nie mam łupieżu. Zużyłam z braku laku ;)
~ Anwen, Mint it up szampon peelingujący (odlewka) - jestem zauroczona "bazą" szamponu, tj. częścią płynną, która super myje i odświeża włosy. Niestety nie lubię mechanicznych drobinek peelingujących, więc te pałętające się drobinki mnie denerwowały ;) W pozycji stojącej trudno jest mi dotrzeć do skóry głowy (peelinguję włosy...), a w pozycji pochylonej nie myję włosów wcale. 
Nivea Hairmilk szampon pielęgnujący - stanowczo nie polecam posiadaczkom włosów przetłuszczających się, pozostawia śliską warstwę na włosach, słabo domywa, wzmaga przetłuszczanie. Męczyłam się z nim bardzo.

Kallos Blueberry, maska do włosów, L'Oreal Casting Creme Gloss 613 Mroźne Mochaccino, odżywka z farby Casting

Odżywka z farby Casting - jestem w szoku, bo to maleństwo było tak wydajne, że po farbowaniu wystarczyło mi jeszcze na 4-5 użyć (choć pojemność na to nie wskazywała)! Wystarczyła naprawdę odrobina (dużo mniej niż zwykle), by równomiernie rozprowadzić odżywkę po włosach. Piękny zapach, łatwość rozczesywania, gładkość i blask włosów. Jestem na tak! Da się kupić osobno, orientujecie się?
Kallos Blueberry, maska do włosów - emolientowa, owocowo pachnąca maska do włosów. Służyła mi na co dzień jako odżywka, choć była odrobinę zbyt bogata (obciążająca) i szukałam jednak urozmaicenia w innych produktach. Chyba byłam z niej bardziej zadowolona, gdy miałam super-długie włosy
~  L'Oreal Casting Creme Gloss 613 Mroźne Mochaccino - pierwszy raz farbowałam włosy Castingiem. Jestem zauroczona jakością zawartości (odkręcana buteleczka, miękka tubka z farbą, grube rękawiczki, płynna konsystencja ułatwiająca nakładanie, przyjemny zapach przy aplikacji - czyli wszystko będące odwrotnością dotychczasowo stosowanych przeze mnie Multi Cream od Joanny), ale efekt farbowania był koszmarny. Rudzielec. 

Alantandermoline, lekki krem, Futura Natura, odżywcze masło do ciała gruszkowe z witaminą E, Femina Intimea, kremowy płyn do higieny intymnej 'profilaktyka', Isana, żel pod prysznic ogórek & aloe vera

Alantandermoline, lekki krem - fantastyczny, lekki, łagodzący krem, zużyłam już kilka tubek i lubię mieć go na wszelki wypadek. Tym razem spotkało mnie coś dziwnego i... opakowanie SAMOISTNIE pękło na brzegu. Po prostu któregoś dnia zauważyłam dziurę ;). Rezultatem był wyschnięty krem, który przez długi czas miał dostęp powietrza. Zużyłam resztkę do ciała, na twarz już się nie odważyłam. 
Futura Natura, odżywcze masło do ciała gruszkowe z witaminą E - więcej w recenzji :) Mocno odżywcze, bardzo bogate masło do ciała, ale uprzedzam, że tłuścioszek ;)
Femina Intimea, kremowy płyn do higieny intymnej 'profilaktyka'- często dorzucam do koszyka podczas standardowych zakupów spożywczych. Lubię, przyjemnie myje i odświeża, nie podrażnia, choć zrobił się jakiś taki nadmiernie wodnisty...
~ Isana, żel pod prysznic ogórek & aloe vera - powiem szczerze, że kompletnie nie spodziewałam się takiego zapachu. Myślałam, że będzie słodki, świeży, typowo komercyjny. A on był aż... zbyt naturalny, jak obierki ogórka (lekko gorzkawe) z przełamaną łodygą jakiejś rośliny (być może aloesu ;)). Oczywiście był orzeźwiający, ale to chyba jednak "nie to". Trochę za dużo tej goryczy.

A'Pieu Milk One Pack Banana, maska w płachcie, Mediheal, N.M.F. Aquaring Ampoule mask, Tess, delikatna pianka do mycia twarzy i demakijażu, Lynia Plum, krem intensywnie regenerujący z olejem z pestek śliwki, Organique, krem pod oczy odmładzający (z goji), Make Me Bio, woda różana, Aloesove, płyn micelarny

A'Pieu Milk One Pack Banana, maska w płachcie - jestem totalnie ZA-KO-CHA-NA w tej masce. Tak bardzo, że na dniach znajdzie się w ulubieńcach (stay tuned - opiszę niebawem), a ja kliknęłam 10 szt. na eBay... 
Mediheal, N.M.F. Aquaring Ampoule mask - również świetna maska w płachcie, doskonale wykrojona (świetnie przylegała), bardzo mocno nasączona, wręcz kapiąca (co ochoczo wmasowałam w szyję i dekolt). W środku zostało mi tak dużo esencji, że stosowałam jeszcze kilka dni na noc. Chętnie wrócę!
Tess, delikatna pianka do mycia twarzy i demakijażu - moja ukochana, najlepsza pianka ever do mycia twarzy, w której popsuli opakowanie, co negatywnie wpłynęło na jej stosowanie :( Pianka teraz była klapnięta (nie była puszysta), oleista (pod porcją pianki na dłoni pływał płyn), a dozownik chyba pobierał za dużo tego płynu, ponieważ zużywała się niewiarygodnie szybko (każde użycie powodowało widoczny spadek zawartości w dół). Dodatkowo, dozownik chodził zwyczajnie ciężko... Kiedyś tak nie było, ubolewam. Ale sama pianka super - jeśli przywrócą jakość opakowania, to będzie znowu idealnie ;)
Lynia Plum, krem intensywnie regenerujący z olejem z pestek śliwki - mój ulubiony krem do twarzy od 2015 roku :) Wszystkie recenzje i wzmianki znajdziecie pod linkiem, a pisałam o nim wielokrotnie.
~ Organique, krem pod oczy odmładzający (z goji) - przyjemny, ale niezachwycający. Dobry zarówno na dzień, jak i na noc, ale bez żadnych większych efektów ;)
~ Make Me Bio, woda różana - ogólnie byłam z niej zadowolona, przyjemnie odświeżała i koiła skórę, ale czy była lepsza od (dużo tańszych!) hydrolatów różanych dostępnych w popularnych sklepach z półproduktami? Moim zdaniem nie ;) Dlatego do niej nie wrócę - chyba że byłaby w dobrej promocji :) 
Aloesove, płyn micelarny (to w pewnym sensie odlewka, tzn. Justyna podarowała mi resztę płynu, ale było go tam bardzo dużo :D) - moim podstawowym zarzutem do tego płynu jest... brak skuteczności. Zmywając makijaż przed prysznicem, wychodziłam spod niego z pandą. Zmywając makijaż przed snem, budziłam się z pandą. Mimo, że wacik wydawał się czysty, a ja też nie widziałam, by coś jeszcze zostawało (a jednak!). Był łagodny, miał specyficzny, ziołowy zapach, ale nie wrócę do niego z powodu słabej skuteczności. 

Isana, waciki, Sampler Village Candle Cherry Vanilla Swirl, Świeca sojowa Futura Natura 'Dzika Róża', Świeca zapachowa Blue Sky

Coś mnie wzięło, żeby zacząć opisywać zużywane zapachy ;)

Isana, waciki - te same co zawsze ;) 
~ Sampler Village Candle Cherry Vanilla Swirl - ciekawy zapach, ale nie taki, abym chciała do niego wrócić. Trochę owocowy, trochę wiercący w nosie (specyficzny zapach wiśni), trochę słodki. W moim samplerze knot był umiejscowiony tak krzywo, że już gorzej się nie dało (zdjęcie niżej)
Świeca sojowa Futura Natura 'Dzika Róża' - piękna świeca, z woskiem sojowym (zdrowsza od parafinowych), z zatopionymi płatkami róż. W moim egzemplarzu knot był krzywo umieszczony, więc nie było jej łatwo rozpalić się do ścianek. Zapach wyczuwalny tylko bardzo blisko świecy. Zgasła samoistnie, gdy się skończyła (przegapiłam moment) i strasznie się okopciła! Ogólnie umilała i wieczory i zanim się okopciła, to była bardzo ładna, ale mogłaby pachnieć odrobinę bardziej intensywnie :) 
~ Świeca zapachowa Blue Sky - zapach świeżości i czystości, lekko słodki, lekko cytrusowy. Przyjemny, ale wyczuwalny tylko w bardzo bliskiej odległości od świecy, nie wypełniał pomieszczenia.

Sampler Village Candle w "wiaderku" Yankee Candle

Innisfree No-Sebum Mineral Powder, Fresh&Natural pomarańczowy balsam do ust, Kobo, bronzer Sahara Sand, Sleek, Matte Me, Shabby Chic, Kobo, Matte Liquid Lipstick, 405 passiflora tea, Evree, Sugar Lips, poziomkowy peeling cukrowy do ust

Innisfree No-Sebum Mineral Powder - ulubieniec, zużyty do ostatniego okruszka! Mam jeszcze jedno opakowanie. 
Fresh&Natural pomarańczowy balsam do ust - przyjemny, naturalny balsam do ust, który swoją moc pokazuje dopiero przy regularnym stosowaniu. Lubiliśmy się, ale resztkę zużyłam do nosa podczas kataru ;) Denerwowała mnie jedynie lekko skrystalizowana formuła, którą zawsze trzeba było starannie rozetrzeć, żeby nie było grudek.
Kobo, bronzer Sahara Sand - bardzo się lubiliśmy, ale jest już bardzo stary, a ja mam obecnie 3 świeże bronzery + kilka mineralnych, więc postanowiłam się z nim pożegnać i skupić na używaniu świeższych ♥ Ale żegnam go z dużym sentymentem. 
~ Sleek, Matte Me, Shabby Chic - to niestety nie jest zgaszony róż, tylko różo-fiolet, a mi w takich odcieniach bardzo źle. Z tego względu pomadka leżała dłuuuuugo nieużywana i postanowiłam się z nią pożegnać.
~ Kobo, Matte Liquid Lipstick, 405 passiflora tea - tu nie zagrała mi ani formuła (to błyszczyk jest, a nie matowa pomadka!!!), ani zbyt różowy odcień, w którym też jest mi kiepsko. Używałam skrajnie rzadko, żegnamy się.
Evree, Sugar Lips, poziomkowy peeling cukrowy do ust - jak ja go nienawidzę... duże, ostre kryształki, które ranią usta. Obrzydliwa, najtłustsza formuła, jaką można sobie wyobrazić (po spłukaniu na skórze zostaje smalec). Sztuczny, chemiczny zapach. Dla mnie to bubel totalny. Chciałam zużyć do rąk/stóp, ale ten smalec po spłukaniu to jest jakiś dramat. To nie jest delikatna, olejowa warstewka, to jest taka ciężka, tłusta maź, którą nawet ciężko zmyć :/. Wiele miesięcy walczyłam ze sobą, żeby zużyć alternatywnie do jakiejkolwiek części ciała (byle nie do ust), ciągle odkładając to na później, ale w końcu powiedziałam dość. Na cholerę ja się męczę? Wywalam bubla i po problemie. Nie lubię, ale czasem trzeba. 

To już ostatnie denko w tym (tym-tamtym, wiecie o co chodzi ;)) roku i... niestety jeszcze nie wiem, jak będą wyglądały zużycia w przyszłym. Na dłuższą metę te comiesięczne podsumowania zaczęły mnie męczyć (czasowo) i prawdopodobnie w 2019 skupię się bardziej na konkretnych recenzjach i wpisach. Ostatnio dodaję tylko kilka wpisów w miesiącu, z czego aż 3 to comiesięczne podsumowania (nowości / ulubieńcy / zużycia), a to troszkę słabo :) 

Nowości | grudzień 2018

$
0
0
Och, cóż to był za grudzień! Moje urodziny i imieniny, Święta oraz paskudne choróbsko, które resztkami kaszlu i kataru trzyma mnie do dziś (to już prawie miesiąc!) spowodowały ogromny przypływ nowości (zakupowych, prezentowych i PR-owych) :). 

Kat von D Shade + Light Eye Contour Palette paleta do konturowania kat von d

Mój najbardziej spektakularny zakup ;) 20% rabatu w Sephorze na wszystkie marki spowodowało kliknięcie palety, która już od dawna wisiała na mojej chciejliście - Kat von D Shade + Light Eye Contour Palette. To najnudniejsza, ale najbardziej praktyczna paleta, jaką tylko można sobie wyobrazić. Biel, czerń, dwa beże, dwie brzoskwinki i cały przekrój brązów - jasnych, ciemnych, chłodnych, ciepłych. To najlepsza uzupełniająca paleta, jaką w życiu widziałam, a dla mnie w wielu codziennych makijażach będzie całkowicie samowystarczalna. Wystarczy jednak dodać do niej jakiekolwiek inne cienie (np. błyszczące), by uzyskać nieskończenie wiele możliwości :) Nie umiem też przestać zachwycać się jakością tych cieni - przesiadka z Zoevy na Kat to jak lot w kosmos, nie ma porównania! Te cienie same wskakują na powiekę i same się blendują, a makijaż zajmuje mi o wiele mniej czasu! Na pewno się tu jeszcze pozachwycam w przyszłości, a mój zapał do malowania powiek powrócił na nowo ;)

krem pod oczy z awokado Martina Gebhardt

znajdź krem...

krem pod oczy z awokado Martina Gebhardt

Zakup kremu pod oczy z awokado Martina Gebhardt to głównie "wina" ciągle kuszącej Natalii, ale swoją cegiełkę dołożyła też zoila :) Co prawda mam teraz jeszcze Senelle, ale czekanie z Martiną aż do zużycia Senelle byłoby bez sensu - Martina to krem, który nadaje się TYLKO na noc, więc pozostając bez żadnego innego, i tak musiałabym coś kupić "na już". Zatem relacja Senelle na dzień, Martina na noc wydaje się optymalna. Jest to krem bardzo gęsty, bardzo tłusty, bardzo odżywczy. Nie ma szans, by sprawdził się rano ;). Jeszcze za wcześnie na werdykty, ale wstępne wrażenia na plus :)

Szampon Insight Rebalancing do włosów przetłuszczających się

Szampon Insight Rebalancing już miałam w wersji 500 ml (później producent zmienił opakowania na 900 ml i 400 ml, rzekomo z powodu bardziej skoncentrowanej formuły). Tym razem postawiłam na dużą wersję 900 ml, ponieważ opłacała się o wiele bardziej od mniejszej + dodatkowo miałam darmową wysyłkę. 48 zł/400 ml (z kosztem dostawy) lub 55 zł/900 ml (darmowa wysyłka) - wybór był oczywisty. Szampon jest mi już dobrze znany, więc ryzyka wtopy brak ;). Zakup raczej niezbędny, ponieważ zaraz zostanę całkiem bez niczego.

Zalotka Shu Uemura S Curler mini zalotka mała zalotka

Zalotka Shu Uemura S Curler powinna się pojawić tak naprawdę w nowościach listopada (kupiona 10.11), ale zamawiałam ją na eBay, więc trochę sobie poczekałam na dostawę (około miesiąca). Jestem bardzo ciekawa, czy sprawdzi się lepiej od klasycznej, dużej zalotki z zabudowanymi brzegami :) Na razie mam rzęsy po liftingu (już czwartym!), ale jak efekt minie, to na pewno będę testować :) Na eBay była sporo tańsza niż u nas (np. Cosibella).

maska do włosów Garnier Banana Hair Food

Waciki Isana i maska do włosów Garnier Banana Hair Food kupiona w promocji w Rossmannie - miałam odlewkę od Justyny i byłam totalnie zachwycona tą maską :) Włosy były sypkie, ale super-gładkie i super-lśniące! :)

L'Oreal Casting 613 Mroźne Mochaccino

drogeria Pigment

W Drogerii Pigment kliknęłam farbę do włosów Casting 613 Mroźne Mochaccino - byłam bardzo zaskoczona widząc aż tyle cukierków i próbkę gratis (do samej farby!). Dodatkowo, bardzo spodobało mi się eko wypełnienie przesyłki - drobny, nieodbierający komfortu gest, a przy hurtowej skali paczek ma znaczenie dla środowiska. Farba pojawiła się już w zużyciach, niestety kolor na włosach wyszedł brzydki.

Yankee Candle świecznik wiaderko do samplerów votive FROSTED

Sprawiłam sobie wiaderko Yankee Candle do samplerów :) 

samplery Yankee Candle, nożyczki do knotów, Vent Sticks

A jak już o zapachach mowa, to pojawiło się ich całkiem sporo. Samplery, nożyczki do knotów (bardzo fajna sprawa!) i dwa rodzaje zapachów do samochodu :) 

I na tym kończą się moje zakupy, a zaczynają wszelkie "dary losu", czyli prezenty od bratnich duszyczek oraz od marek :) 

ceramika bolesławiecka

EO Laboratorie

Te niesamowite wspaniałości to prezent od hellojzy z okazji moich urodzin i imienin ♥ Kwiecista, ręcznie robiona filiżanka z ceramiki Bolesławieckiej, bliskiej sercu Agaty, która pochodzi właśnie z Bolesławca :) Jest też najpiękniejsza kartka na świecie oraz trzy bardzo obiecujące produkty z EO Laboratorie (to ta marka, która ma sto nazw :D), idealnie pod rodzaj mojej cery, ponoć polecane przez czarszkę :). Planuję wprowadzić całą serię jednocześnie, ale najpierw muszę trochę zejść z zapasów, więc obecnie grzecznie czekają, choć rączki świerzbią ;). Dziękuję za ten wspaniały prezent! ♥

Manufaktura Mewa masło do ciała Mango

Z kolei masło do ciała Mango z Manufaktury Mewa to prezent urodzinowo-imieninowy od zoili♥ Pachnie tak obłędnie, że ja z całą pewnością nie będę nim smarować dolnych partii ciała :D Gdzie z takim luksusowym masłem na mój nieluksusowy tyłek, czy nogi! :D Na razie ochoczo smaruję partie górne, by móc się rozkoszować tym cudnym zapachem, uczta dla zmysłów :) Masło jest też mocno odżywcze i pielęgnujące, uwielbiam smarować nim moje wymagające w okresie grzewczym dłonie na noc.

Zoeva Blanc Fusion, MOIA puder ryżowy, bronzer, mydło Sadza Soap

Zoeva Blanc Fusion

Z kolei od Magdy nabyłam paletę Zoeva Blanc Fusion, której zakup rozważałam jakiś czas temu. Spodziewałam się oczywiście samej palety, a w przesyłce zaskoczył mnie ogrom cudownych rzeczy ♥ Mydełko Sadza Soap kusiło mnie od dawna, choć zapewne wstrzymam się z nim do wiosny/lata, mgiełka Ziaja ślicznie pachnie, jest też maseczka w płachcie Mediheal (chętnie poznam!), bibułki matujące (zużywam hurtem, nie zmarnują się :D), bronzer i puder MOIA (jestem ciekawa jak się sprawdzą) i ogromna ilość próbek. Dziękuję! 

nowości Neauty Minerals - gąbka, pędzle, bronzery

Marka Neauty Minerals przeszła ogromną metamorfozę! :) Zmieniła się szata graficzna opakowań, logo marki, a w asortymencie pojawiły się nowe pędzle, gąbeczka oraz bronzery w trzech odcieniach. Wszystkie nowości z pewnością zaprezentuję szczegółowo w osobnym wpisie, na razie najmocniej przetestowałam gąbeczkę, która jest super - bardzo mięciutka, ale jednocześnie mało porowata, więc nie chłonie dużo produktu (używam do podkładów płynnych). Skośnie ścięty brzeg mocno ułatwia aplikację podkładu na twarz :)

nowości Lily Lolo - podkład China Doll, puder Translucent Silk, szminka Nude Allure, Love Affair, duo Sculpt&Glow

Pojawiło się też u mnie kilka produktów z Lily Lolo - mój ulubiony podkład China Doll (zapas) - według mnie to najlepszy podkład mineralny do cery tłustej. Jest bardzo lekki, świetnie matuje, jest bardzo trwały. Znalazł się tu również puder Translucent Silk, którego miałam w formie próbki i zużyłam z przyjemnością do ostatniego okruszka. To typowo rozświetlający puder wykończeniowy, nadający skórze zdrowego blasku, ładnie też wygląda pod oczami, subtelnie odbijając światło. Na pomadki Lily Lolo miałam chęć od bardzo dawna, szczególnie na Nude Allure. Świetnie, że skusiłam się też na Love Affair, ponieważ to dało mi trochę szerszy obraz (na wykończenie i pigmentację) i rozbudziło chęć na jeszcze (co najmniej) jeden odcień w przyszłości... ;) Szminki te są wspaniale pielęgnujące, co w okresie zimowym jest niepodważalnym atutem! Z kolei duo do modelowania twarzy Sculpt&Glow pozytywnie mnie zaskoczyło :) Na pewno pojawi się osobny wpis za jakiś czas. 

nowości My Secret, Sensique

nowości My Secret, Sensique

Nie sposób pominąć nowości z Drogerii Natura, które zaprezentowałam już w osobnym wpisie :)

zestaw świąteczny Lierac Hydragenist zestaw prezentowy

Marka Lierac przygotowała (nadal dostępne) zestawy świąteczne, w tym jeden trafił w moje ręce. Całość prezentuje się fenomenalnie - kosmetyczka jest niesamowicie elegancka, bez żadnego krzyczącego logo (jest dopiero w środku, ale subtelne), kosmetyki też prezentują się znakomicie. Większość świątecznych zestawów wzbudza we mnie średnie emocje, ale tu nie mogę złego słowa powiedzieć, można się poczuć dopieszczonym ;). Bardzo elegancki prezent :)

kalendarz adwentowy AVON

kalendarz adwentowy AVON

Zawartość kalendarza adwentowego AVON: 4 mini zapachy, tusz do rzęs, pomada do brwi, pędzelek dwustronny, matowa pomadka w płynie, błyszczyk, 3 lakiery, krem do skórek, pomadka ochronna, 2 kredki do oczu, 2 próbki szminek, 3 próbki pielęgnacyjne, żel pod oczy 15 ml, krem do rąk 30 ml, krem do twarzy.


Z kolei od marki AVON dotarły w grudniu dwie przesyłki :) Jedna z kalendarzem adwentowym, którego zawartość jest na środkowym zdjęciu, a druga karnawałowa. Kalendarz adwentowy przyszedł dokładnie w moje urodziny i otwierałam go kolejno na Stories, aż do momentu, w którym zobaczyłam u kogoś innego całą zawartość - wtedy już niespodzianka poszła w siną dal (wcześniej nawet nie zerknęłam na rozpiskę z produktami na opakowaniu, by codziennie odkrywać nowe okienka!), a ja otworzyłam cały kalendarz za jednym zamachem. Rozczarowała mnie obecność tylu próbek - rozumiem miniaturki (minisy to super sprawa!), ale rozpakowanie osobnego okienka z próbką na jedno użycie to raczej smutek ;) Szczególnie, że ostatnie, finałowe, 24. okienko zawierało właśnie próbkę (a w sumie to ostatnie 3 okienka zawierały próbki), co może pozostawiać niedosyt, w ostatnim okienku liczyłabym na coś "wow". Czy zakup takiego kalendarza byłby opłacalny? Szczegółowo podliczyła to Karolina (zapraszam!), ale to jest zawsze kwestia bardzo, bardzo indywidualna - po prostu czy taka zawartość Wam odpowiada. Ja odnoszę wrażenie, że nie ma obecnie na rynku żadnego, ani jednego kalendarza, żadnej marki, którego sama bym kupiła - zawsze podoba mi się max. kilka produktów. Mam już zbyt sprecyzowane oczekiwania i wolę kupić jeden-dwa konkretne produkty, które faktycznie trafią w gust i potrzeby, po prostu :) Przesyłka karnawałowa skrywała dwa wina musujące Cin&Cin (już skonsumowane :)), maseczkę peel-off, cień w kremie, dwa pyłki do paznokci, dwa lakiery do paznokci, kosmetyczkę, folię transferową i maski karnawałowe do zdjęć.

To już ostatnie nowości z 2018 roku ♥ 

Ulubieńcy i rozczarowania | sierpień-grudzień 2018

$
0
0
Uwierzycie, że ostatni przegląd ulubieńców i rozczarowań był w lipcu? Teraz uzbierała mi się spora gromadka, ale nic dziwnego, skoro to produkty z aż pięciu miesięcy. Ciągle odkładałam to na później, aż zaskoczył mnie koniec roku i teraz to już muszę się zmobilizować ;) 

Delikatny żel do mycia twarzy Senelle, Energetyzująca esencja odmładzająca Resibo, Skin79 Waterproof Gel SPF50+, Płyn micelarny Aloesove, Pianka sodowa Evree, Filtr mineralny COOLA Mineral Suncare Unscented Matte Tint SPF30

W kategorii twarz chciałabym wyróżnić kilka produktów:

Delikatny żel do mycia twarzy Senelleto bardzo łagodne myjadło o konsystencji rzadkiego kisielu. Prawie wcale się nie pieni, ale skutecznie oczyszcza. Wygodna pompka i ładny zapach uprzyjemniają stosowanie. Żel zawiera mnóstwo składników pielęgnujących skórę. Łagodny ideał do stosowania na co dzień :) 

Energetyzująca esencja odmładzająca to mój mega hit od Resibo. Z tej marki miałam już większość produktów, sporo z nich polubiłam (niektóre nawet bardzo), do kilku nie wrócę, ale esencja stała się numerem jeden. Jest cudownie lekka, doskonale się wchłania, pozostawiając jedynie delikatną, przyjemną powłoczkę. Świetnie sprawdza się pod filtrem i pod makijażem. To istny koktajl antyoksydantów, wraz z moją ulubioną, stabilną witaminą C. Przy dłuższym stosowaniu esencji skóra stała się bardziej promienna i uspokojona, na pewno bardziej nawilżona. Więcej o zastosowanych składnikach możecie posłuchać w bardzo ciekawej relacji :) Dla mnie to poranny ideał, który dotarł do mnie właśnie wtedy, gdy szukałam lekkiego serum antyoksydacyjnego na dzień. Przeznaczenie!

O Skin79 Waterproof Gel SPF50+ krótko, bo więcej przeczytacie w osobnej recenzji. Po prostu bardzo lekki, żelowy, szybko wchłaniający się filtr do twarzy, idealny pod makijaż. Jedynie z poziomem ochrony bym uważała ;)

Pomarudzę na dwa:

Płyn micelarny Aloesove rozczarował mnie brakiem skuteczności. Zawsze kończyłam z pandą po jakimś czasie, nawet gdy wydawało mi się, że już całkiem zmyłam makijaż. Dodatkowo miał specyficzny, ziołowy zapach, który pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu (mi nie przeszkadzał). 

Pianka sodowa Evree (odlewka) - co to ma być? To już mój czwarty bubel od Evree :( Gdy zobaczyłam piankę sodową, myślałam, że to będzie coś dobrze oczyszczającego, może lekko "musującego"?. Co otrzymujemy? KREM, który się NIE PIENI, ale też NIE MYJE (bo sam brak pienienia dla mnie wadą nie jest), a twarz po spłukaniu jest pokryta dziwnym filmem. Na dokładkę dodam super-chemiczny zapach jogurtu truskawkowego. Sztuczny nie do zniesienia, aż gryzie w nos. Straszny bubel.

I jeszcze jedno odkrycie:

Jeszcze osobno chciałabym zwrócić uwagę na pewne kosmetyczne odkrycie - ciężko mi umieścić produkt w ulubieńcach po kilku użyciach (dostałam odlewkę od zoili), ale z drugiej strony - obecnie raczej go nie kupię, a nie chcę pozostawić bez słowa, ponieważ jest to coś niezwykłego. Potraktujmy go więc jako ciekawostkę, nie zaś klasycznego ulubieńca, choć "wylizałam" do ostatniej kropelki z bólem serca, że to już koniec. Filtr mineralny COOLA Mineral Suncare Unscented Matte Tint SPF30 to najbardziej niezwykły filtr, jaki kiedykolwiek miałam. Ma konsystencję leciutkiego musu, baaaardzo pudrowego pod palcami. Rozprowadza się jak super-wygładzająca baza silikonowa, zakrywając rozszerzone pory (!) i niesamowicie wygładzając twarz. Tak bardzo, że aż aparat nie mógł za cholerę złapać ostrości i cudem udało mi się wybrać jakieś zdjęcia "po"! Na deser dodam, że filtr jest lekko barwiony i choć na krycie nie ma co liczyć, to na zgaszenie zaczerwienień owszem. Coś cudownego - gasząca zaczerwienienia, silnie matująca, silnie wygładzająca, silikonowa baza SPF30, tak bym to nazwała. Minusy? Dostępność - trzeba ściągać z zagranicy (Amazon, iHerb, eBay itd.) oraz zaporowa cena - około 110-130 zł. No i ponoć może wysuszać :(

Filtr mineralny COOLA Mineral Suncare Unscented Matte Tint SPF30

Widzicie ten Blur? *o*

Filtr mineralny COOLA Mineral Suncare Unscented Matte Tint SPF30

przed/po

Filtr mineralny COOLA Mineral Suncare Unscented Matte Tint SPF30

przed/po


Filtr mineralny COOLA Mineral Suncare Unscented Matte Tint SPF30

tu mam na twarzy tylko filtr Coola i gwarantuję, że wyglądam dzięki niemu dużo ładniej, niż zazwyczaj bez makijażu! 


Dość chaotyczny ten mój dzisiejszy wpis, ponieważ w pielęgnacji twarzy muszę wyróżnić jeszcze jeden produkt. Maska w płachcie A'Pieu Milk One Pack Banana zachwyciła mnie tak, jak żadna inna. Co prawda właściwości pielęgnujące ma średnie (albo moja zimowa cera taka wymagająca?), ponieważ spektakularnego nawilżenia/odżywienia nie odnotowałam. Odnotowałam natomiast NIEZWYKŁE uspokojenie, rozświetlenie i wyrównanie kolorytu. Moja cera zazwyczaj jest mocno zaróżowiona, co niezbyt ładnie kontrastuje z żółtą szyją. Sprawia to również, że podkłady zwykle mi się trochę odcinają i przeciągnięcie po szyi nie ma tu nic do rzeczy (a praktykuję, oczywiście) - po prostu zawsze przebija się różnica w kolorycie skóry. W zielone bazy się nie bawię no bo gdzie, na filtr? Ta maska dodała tak niezwykłego blasku mojej cerze i tak zgasiła wszelkie zaczerwienienia, że... moja twarz była dokładnie w kolorze szyi! Dla mnie to coś niezwykłego, naprawdę :D Używałam już różnych produktów rozświetlających (np. różnego rodzaju serum), ale pierwszy raz poczułam takie WOW. Podkład nałożony na skórę o (w miarę) jednolitym kolorycie wyglądał tak cudownie, jak jeszcze nigdy dotąd. Dodatkowo, ilość esencji w środku była bardzo duża, więc poza klasycznym użyciem maseczki, mogłam sobie wklepywać odrobinę codziennie wieczorem przez kilka dni. Gdy płyn się skończył, cera wróciła do (różowej) normy po 2 dniach. Właśnie leci do mnie 10 sztuk z eBay ;) Maska pachnie bananami, oczywiście, choć jest to zapach raczej typowo syntetyczny ;)

Maska w płachcie A'Pieu Milk One Pack Banana

Przechodząc do kategorii ciało/włosy, wyróżnię trzy produkty:

Skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango&kolendra zużyłam już w sierpniu/wrześniu, a szczegółowo opisałam w osobnej recenzji. Super-wydajny, idealny na wyjazd, wspaniale pachnie. 100 ml wystarczyło mi na ok. 45 użyć!!!

Z kremu do rąk Nivea Kwiat Wiśni wydobywam już ze smutkiem ostatnie kropelki. Bardzo komfortowa, miękka tubka w idealnej do torebki pojemności 75 ml. Obłędny zapach! ♥ Szybkie wchłanianie, idealne do częstej reaplikacji w ciągu dnia oraz odczuwalne nawilżenie i wygładzenie skóry. Jest to produkt lekki, ale działa. Bardzo przyjemny krem do rąk, bardzo!

Antyperspirant w sprayu Garnier Neo Light Freshness mam już po raz kolejny i nie ostatni. Bardzo skutecznie chroni, łagodnie pachnie świeżością, odpowiada mi również ten śmieszny dozownik, który rozpyla produkt dość szerokim strumieniem. Dość duszący, ale wybaczam, obecnie to chyba mój ulubiony antyperspirant w sprayu. 

Roge Cavailles aksamitny olejek do kąpieli i pod prysznic, Nivea Hairmilk szampon pielęgnujący, Antyperspirant w sprayu Garnier Neo Light Freshness, krem do rąk Nivea Kwiat Wiśni, Skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher mango&kolendra

Pomarudzić muszę na dwa produkty:

Roge Cavailles aksamitny olejek do kąpieli i pod prysznic- niestety do delikatności mu daleko... Nie był łagodny ani dla skóry, ani dla gąbeczki Beauty Blender, która po jednorazowym umyciu tym olejkiem, zaczęła się kruszyć. Na szczęście miała już kilka miesięcy i powinnam była ją już wymienić - w przeciwnym razie leciałyby tu soczyste słowa... 

Nivea Hairmilk szampon pielęgnujący - nie domywa włosów, pozostawia je obklejone jakąś dziwną, śliską warstwą, której w sumie nie da się spłukać ;) Przez to włosy przetłuszczają się dużo szybciej niż zwykle. Plus jest chyba tylko jeden - jak raz miałam nagłą sytuację, w której musiałam natychmiast wyjść, ale najpierw szybko umyć i wysuszyć włosy - nie musiałam po nim koniecznie użyć odżywki, a dzięki tej śliskości włosy łatwo się rozczesały i były gładkie (i w połowie dnia tłuste, oczywiście).

Roge Cavailles aksamitny olejek do kąpieli i pod prysznic


bibułki matujące Eveline 8w1, gąbeczka Loveblender, tusz Deborah Dream Look, tusz Sensique Long Lashes

W kategorii makijażowej również znajdzie się kilka produktów.

Wyróżnić chciałabym tusz Sensique Long Lashes. Ma świetną, gęstą, silikonową szczoteczkę o delikatnie zakrzywionym kształcie. Wspaniale rozdziela i podkręca rzęsy i przy pierwszej warstwie efekt jest dzienny, ale można go budować (dla mnie to plus). Od pierwszego użycia konsystencja była idealna do użycia i wcale nie zgęstniał super-szybko, po 2 miesiącach nadal dobrze malował. Ogólnie dawał tak śliczny efekt przy tak niewielkim nakładzie pracy, że z wielką chęcią do niego wrócę. Fajna szczoteczka, fajna konsystencja, fajny efekt. I fajna cena :)

tusz Sensique Long Lashes

Eyeliner Eveline Precise Brush 24h (zapomniałam umieścić na zdjęciu zbiorczym) to mój, jak dotąd, najlepszy eyeliner ever. Polubiliśmy się do tego stopnia, że mimo dłuuuugiej przerwy w regularnym malowaniu kresek, zaczęłam to znowu praktykować bo jest super łatwy w obsłudze! Muszę jednak przyznać, że nie miałam jeszcze polecanych eyelinerów typu Clinique/Kat von D, które być może są jeszcze lepsze, nie wiem, ale nie ukrywam, że jest mi trudno wydać tak dużą kwotę na produkt, który zazwyczaj szybko wysycha, a ja nie używam codziennie. Przy tak świetnej jakości, Eveline w pełni spełnia moje oczekiwania. Przede wszystkim, końcówka jest w formie pędzelka, to nie jest gąbeczka. Nie zapycha się zatem produktami pudrowymi z powieki. Nie wysycha przedwcześnie, ładnie maluje około dwa miesiące. Oczywiście nie jest to jakiś imponujący wynik, ale nie jest też zły. Fantastycznie, że sama końcówka jest dobrze nasączona, więc można nią tylko "musnąć" skórę robiąc bardzo cienką kreskę, nie trzeba dociskać, co zawsze kończyłoby się za grubo. Dobrze napigmentowany, nie trzeba poprawiać w tym samym miejscu. No i najważniejsze - trwały, mimo mojej tłustej cery! Co prawda zawsze malowałam kreskę na przypudrowanej/umalowanej powiece, ale nigdy mi się nie odbił i nie rozmazał. Jeśli już, to czasem wycierają mi się końcówki, ale to tylko gdy fizycznie przetrę oczy (zdarza mi się...), co jest totalnie naturalne. W zwykłej promocji można go dorwać za 12,99 zł, a w -55% będzie kosztował mniej niż 10 zł... Tylko błagam, nie pomylcie go z Art Scenic, to był dla mnie straszny bubel :( 

Trwały, dobrze napigmentowany, łatwo się nim maluje nawet cienkie kreski, pędzelek zamiast gąbeczki, tani i łatwo dostępny. Ja jestem w pełni usatysfakcjonowana, a jedynym małym minusem może być błyszczące wykończenie kreski - nie zasycha do matu. Eveline, może by tak drugi "odcień" czerni? ;)

Eyeliner Eveline Precise Brush 24h

Stanowczo rozczarował mnie tusz Deborah Dream Look. Szczoteczka była zawsze oblepiona tuszem do granic możliwości (mimo obecności stopera), przez co stanowczo za dużo lądowało na rzęsach. Ocieranie nadmiaru o chusteczkę zajmowało stanowczo za dużo czasu (a ile tuszu zmarnowanego!), a mi się w takie rzeczy bawić nie chce. Zresztą nawet wtedy efekt nie był na tyle satysfakcjonujący, by był tego wart. 

tusz Deborah Dream Look

Oblepione rzęsy? Serio? Ja mam się bawić w wycieranie nadmiaru, równomierne rozprowadzanie i wyczesywanie? No chyba nie... 

tusz Deborah Dream Look

Bibułki matujące Eveline 8w1 również okazały się fatalne. Ja wiem, że bibułki z założenia są cienkie, ale te to już przesada, nigdy nie miałam cieńszych, niemal przezroczystych. Z tego powodu prawie nic nie chłoną (bo w co mają chłonąć), a ja po przyłożeniu bibułki... czuję potrzebę przyłożenia drugiej w to samo miejsce, bo pierwsza nie ściągnęła całego sebum. 5 sztuk na całą twarz to wersja super oszczędna, zwykle zużywałam więcej. Eveline ma dużo dobrych produktów, ale te bibułki im się nie udały :(

Ostatnim bublem w zestawieniu jest gąbeczka Loveblender. Nie tak miękka, jak bym chciała, niewygodny kształt i... trwałość na miesiąc za jedyne 55 zł. Podziękuję, na rynku jest mnóstwo dobrych gąbek w rozsądnej cenie. Więcej w podlinkowanej recenzji. 

Sporo tego, ale w ciągu prawie pół roku trochę się uzbierało. 
Znacie coś z tego zestawienia, podzielacie moją opinię? 

Wpisy, które warto przeczytać | podsumowanie 2018

$
0
0
Korzystając z okazji, że 2018 rok dobiegł końca, a ulubieńcy jeszcze się tworzą, chciałabym podsumować wpisy, które nadal są aktualne, a wydają mi się warte przeczytania :) Być może coś Wam umknęło, a zaciekawi? :)


Trochę wiedzy przyda się każdemu z nas :) Na prawie każdym blogu widuję "ważące się" podkłady i niezliczone ilości "tuszy i róży". A "ten perfum" przyprawia mnie o dreszcze ;). Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem językowym terrorystą, ale starajmy się pisać poprawnie ♥

Najczęstsze błędy językowe na blogach - kosmetyczne i nie tylko


Co tu dużo mówić, ogromne kompendium swatchy jasnych, łatwo dostępnych podkładów ;). Polecam w zestawieniu ze wcześniejszym wpisem {Przegląd jasnych i bardzo jasnych podkładów}, tyle że w tamtym znajdują się podkłady nie tylko drogeryjne. 

 Przegląd najjaśniejszych podkładów drogeryjnych


Najczęściej polecaną metodą zażółcania podkładów jest dodanie sypkich pigmentów. Tak się składa, że akurat tej metody nie lubię najbardziej. A warto wiedzieć, że są jeszcze inne sposoby na poradzenie sobie z tym problemem ;). 

Za różowy podkład, jak go przyżółcić? {6 sposobów}


Coś dla fanek ust w odcieniach nude :) Od tamtej pory zrobiłam ogromne porządki w zbiorach.

Swatche 44 pomadek i konturówek nude/brudny róż


AliExpress zawsze będzie tematem kontrowersyjnym. Ale jeżeli widzę, że w X-KOM zasuwka na kamerę kosztuje 19 zł, a w AliExpress około 2,50 zł, no to hej!!! Albo gdy widzę, że Annabelle Minerals sprzedaje swoje słoiczki za 29,90 zł/sztuka, podczas gdy ja za mniej niż 20 zł kupiłam dwie sztuki... (teraz niestety podrożało). Denerwuje mnie też, gdy moja lampa do paznokci za 85 zł (wrażenia w relacji) jest sprzedawana w Polsce za 200 zł. Nie kupuję na Ali kosmetyków, środków higienicznych i innych przedmiotów, w których bezpieczeństwo jest priorytetowe, ale w przypadku wielu gadżetów (i tak sprzedawanych w Polsce!) jest to serwis, którym warto się zainteresować. 

Jak kupować na AliExpress? Krok po kroku, wady i zalety, spory, czego lepiej nie kupować


Korektor MUR bardzo mnie rozczarował, a do Tarte również miałam kilka zarzutów, choć czasem rozważam powrót do niego (nie trafiłam z odcieniem i powędrował dalej, tym razem chwyciłabym jaśniejszy). A jak wypadają w bezpośrednim zestawieniu? Zapraszam <3 

Korektor Tarte Shape Tape vs. Makeup Revolution Conceal&Define - porównanie


Z Refunder nadal korzystam, co chwilę wpada mi jakiś zwrot (za normalne, codzienne zakupy!). Mieć, a nie mieć? Szczególnie, że nie wymaga to żadnego wysiłku, a zakupy online robimy prawie wszyscy. Ostatnio kupowałam puder Sensai w Douglasie w promocji za 159 zł, a jeszcze dodatkowo prawie 8 zł zwrotu w Refunderze wpadło! Podobna sytuacja miała z zakupem palety Kat von D w Sephorze. Super, że zwrot jest też za zakupy w allegro, często kupuję coś do domu. Korzystam, polecam i będę polecać, no chyba że znajdę coś jeszcze lepszego :). Jeżeli zarejestrujecie się z mojego linku, oboje dostaniemy po 10 zł (ale polecam nie dlatego ;) po prostu szczerze lubię). Szczegóły we wpisie. 

Refunder - najłatwiejszy zwrot pieniędzy za zakupy!


Maseczki w płachcie nadal są na topie. Ale opcja maseczek w tabletce powinna zaciekawić również fanki glinek. Za pomocą takiej maseczki można zrobić sobie DIY maskę w płachcie (z dobrym tonikiem - miodzio!) lub kompres utrzymujący wilgoć glinki przez cały czas jej trzymania. Polecam bardzo!

HIT! DIY maska w płachcie - kompresowane bawełniane maseczki w tabletce


Baza swatchy produktów Lily Lolo ;) Polecam wraz z recenzją {Lily Lolo - podkład mineralny, krem BB, puder Flawless Matte, pędzel Super Kabuki}. Niebawem pojawi się następna, gdyż trafiło do mnie kilka kolejnych ciekawych produktów :)

Lily Lolo - podkłady, pudry, korektory, róże, bronzery, rozświetlacze {swatche}


No właśnie, czy musi? :) Czy powinniśmy czuć na sobie presję otoczenia?

Czy bloger musi być ekspertem?


Myślę, że to wpis, który powinni przeczytać zarówno blogerzy, jak i agencje/firmy. Może pozwolić nabrać odrobiny dystansu i zrozumienia dla każdej ze stron. Sama podejście do współprac mam bardzo elastyczne, a inne (główne) źródło dochodu zapewnia mi bezpieczeństwo nawet wtedy, gdy nie mam ich wcale :) To kwestie bardzo indywidualne, ale dla mnie blog to przede wszystkim przyjemność. 

Dlaczego warto wyceniać współprace na blogu? Jak je wycenić?


Marmur jest na tyle ponadczasowym wzorem, że nie znudzi się chyba nigdy :) Niestety nie jest już dostępny na stronie Manirouge w ramach mojej kolekcji {Moja kolekcja Manirouge - Marble, Rose, Sensual}, jeszcze pozostały wzory Rose i Sensual, ale tylko do wyprzedania - nie będzie już dodruku. Jeżeli szukacie marmurowych inspiracji, to warto zajrzeć ♥

Ponad 100 pomysłów na marmurowe paznokcie!


Byłam już na czterech liftingach rzęs i nadal jestem zachwycona tym zabiegiem i planuję kontynuować :) 

Lifting rzęs, trwała na rzęsy - czy warto?


Prysznic, olejek i ściereczka to dla mnie demakijaż idealny. Ekonomiczny (tani), ekologiczny (mniejsze zużycie wacików), szybki (ściereczka ląduje w pralce, nie muszę prać ręcznie) i skuteczny (olejek doskonale rozpuszcza makijaż, nie trzeba trzeć oczu i się męczyć). Jeżeli ciekawi Was, którą opcję polecam najbardziej (a jest to opcja zaskakująca!) - zapraszam do wpisu :). 

Ściereczki do demakijażu - czym zmywać olejki?

Trochę odgrzałam kotleta, ale lubię takie podsumowania, zanim wkroczymy pełną parą w Nowy Rok :) 
Na pewno pojawią się jeszcze ulubieńcy i rozczarowania, bez obaw :)

Rozczarowania i buble 2018

$
0
0
Dziś sobie ponarzekam na produkty, które zaszły mi za skórę w 2018 roku (o wielu z nich już wspominałam, ale myślę, że warto je zebrać razem i przypomnieć sobie, czego może lepiej unikać ;)). Celowo podzieliłam tytuł na "rozczarowania" - produkty, które nie spełniły moich oczekiwań i dla mnie są zwyczajnie słabe, oraz "buble" - kosmetyki, które nieźle mnie wkurzyły ;) 

Plastry do depilacji ciała Joanna Sensual, Gąbeczka do makijażu Lorigine

Plastry do depilacji ciała Joanna Sensual - były nieskuteczne, ciężko je było rozgrzać (pocieranie dłońmi niewiele dawało, ratowałam się suszarką), wyrywały tylko część włosków, finalnie zużyłam praktycznie całą paczkę na niedokładną depilację rąk...

Gąbeczka do makijażu Lorigine była bardzo twarda, używanie jej było nieprzyjemne, nie zbierała nadmiaru produktu, a mycie jej to była udręka. Efekt podkładu na skórze również nie był dla mnie zadowalający.

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania stycznia 2018

The Body Shop Drops of Light, Pure Resurfacing Liquid Peel, Peeling wygładzający Sylveco

The Body Shop Drops of Light, Pure Resurfacing Liquid Peel to koszmarny bubel. Peeling gommage, który podczas rolowania przyczepia się do skóry na amen, nie mogłam go spłukać wodą ani nawet zmyć wodą z mydłem (!). Takie zaschnięte grudki musiałam zeskrobywać paznokciami... Próbowałam go używać na różne sposoby, zawsze było bardzo źle.

Peeling wygładzający Sylveco (odlewka) - obrzydliwie tłusty i wymagający umycia detergentem... Na pewno nigdy go nie kupię i jestem wdzięczna, że mogłam go przetestować w formie odlewki - za smalec z drobinkami podziękuję. Z wersji oczyszczającej byłam bardzo zadowolona.

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania lutego 2018

Nars Blush/Bronzer Duo (Orgasm/Laguna)

Nars Blush/Bronzer Duo (Orgasm/Laguna) to nie bubel, ale moje rozczarowanie owszem. Róż był ładny, po prostu, bez zachwytu. Bronzer był bardzo ciepły i zawierał złote drobinki - absolutnie nie do konturowania, tylko do ocieplania, czego ja prawie nie praktykuję. Zawiodła mnie również pigmentacja poniżej jakiejkolwiek krytyki - trzeba było się namęczyć, by go nabrać. Gdybym chciała się "opalić", tysiąc razy chętniej użyłabym Terracotty z Golden Rose. Kompletnie nie rozumiem fenomenu tych dwóch bestsellerów i nie dołączam do grona fanek. 

→ Szczegółowa recenzja w: Rozczarowania marca 2018

Evree Sugar Lips Peeling cukrowy poziomkowy

Pomadka do ust Zoeva Pure Velour Lips Pale Plethora - bardzo brzydko wyglądała na ustach, jakby była na dzień dobry zwarzona i rozwarstwiona. Efekt pokazywałam tutaj. Była tak zła, że totalnie nie chciałam jej używać i dosyć szybko się jej pozbyłam. 

Evree Sugar Lips Peeling cukrowy poziomkowy

Evree Sugar Lips Peeling cukrowy poziomkowy - sztuczny zapach, za ostre drobinki raniące usta i obrzydliwie tłusta "baza" peelingu, która pozostaje wokół ust... Bardzo długo się z nim męczyłam, próbując się zmusić do alternatywnego zużycia (dłonie, stopy?), ale po jednym użyciu na dłoniach podjęłam decyzję o wyrzuceniu go, ta tłusta maź mnie zmęczyła...

Cytrynowa pianka odświeżająca Cosnature

Cytrynowa pianka odświeżająca Cosnature mnie rozczarowała, ponieważ po fali zachwytów na blogach spodziewałam się czegoś więcej. Zapach Domestosa, właściwości myjące takie sobie, a jednocześnie uczucie ściągnięcia skóry. Zdecydowanie znam lepsze pianki (jak choćby Tess), a do tej na pewno nie wrócę. 

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania kwietnia 2018

RSS Professional Cosmetics Beauty Cleaner, AVON True, Ultra Volume tusz do rzęs, Delia, Eyebrow Creator, Eyebrow Gel Corrector 4in1, Marion, czarna maska peel-off z aktywnym węglem, Efektima, peelingi do ciała

RSS Professional Cosmetics Beauty Cleaner to najgorszy produkt do mycia pędzli/gąbek, jaki kiedykolwiek trafił w moje ręce. Kompletnie nie wypłukuje się z pędzli i pozostawia tłuste włosie. Za pierwszym razem myślałam, że to ja źle wypłukałam, następnym razem się do tego porządnie przyłożyłam i... znowu to samo! Na dodatek producent zamiast składu podaje na opakowaniu: "produkt nie jest sklasyfikowany jako niebezpieczny". Czy to jest jakiś żart? W dodatku jest drogi i niewydajny, koszmar. 

AVON True, Ultra Volume tusz do rzęs - wielka szczotka, którą łatwo się ubrudzić i efekt chaosu na rzęsach - każda w inną stronę. Oczekuję ładnego rozdzielenia, na to nie ma co liczyć.

Delia, Eyebrow Creator, Eyebrow Gel Corrector 4in1 - wodnisty, słabo napigmentowany, nie utrwala. W sumie to nic nie robi, efekt przed i po to jakiś żart :P

Marion, czarna maska peel-off z aktywnym węglem - długo wysychała, ściąganie było bolesne, a po ściągnięciu twarz była zaczerwieniona i rozdrażniona. A to wszystko na marne, ponieważ maska nie wyciągnęła praktycznie nic, pomimo wcześniejszego gorącego okładu z ręcznika. 

Efektima, peelingi do ciała - dużo kremu, mało drobinek, tymi peelingami można się co najwyżej pogłaskać. Słabe, bardzo słabe. 

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania maja 2018

Delia, Instant Eyebrow Tint, henna jednoskładnikowa brązowa, Cielista kredka Deborah 2in1 Gel Kajal&Eyeliner Waterproof 06

Delia, Instant Eyebrow Tint, henna jednoskładnikowa brązowa - idea fantastyczna, produkt bardzo wygodny w użyciu (wystarczy nałożyć pędzelkiem na brwi, odczekać i zmyć). Ale efekt na jeden dzień to dla mnie stanowczo za mało. Już wolę sobie sama rozrobić Refectocil i mieć efekt na dłużej.

Cielista kredka Deborah 2in1 Gel Kajal&Eyeliner Waterproof 06 - odcień moim zdaniem jest nienaturalnie jasny i krzyczy z linii wodnej. Ale najbardziej denerwuje mnie, że kredka z czasem migruje w kierunku linii dolnych rzęs i tam się nieestetycznie gromadzi... Zdecydowanie wolę klasyka z Max Factor, który znika równomiernie i wygląda naturalniej.

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania czerwca 2018

Petal Fresh, Scalp Treatment Tea Tree, szampon do włosów

Petal Fresh, Scalp Treatment Tea Tree, szampon do włosów - niestety za słabo mył i zdarzał mi się efekt niedomytych włosów tuż po ich wyschnięciu... Musiałam myć dwukrotnie i mocno się do tego przykładać. Nawet gdy porządnie umyłam włosy, to i tak szybko były tłuste. Nie, dziękuję. 

Delia Cameleo, Liquid Keratin, odżywka Płynna Keratyna, La Roche Posay Anthelios XL Barwiący żel-krem do twarzy suchy w dotyku SPF50+

Delia Cameleo, Liquid Keratin, odżywka Płynna Keratyna - odżywka, którą przeproteinowałam i przesuszyłam włosy (alkohol wysoko w składzie). Nadmiar protein - moja wina, ale alkohol? Nie wybaczę. 

La Roche Posay Anthelios XL Barwiący żel-krem do twarzy suchy w dotyku SPF50+ (brak na zdjęciu) pomarańcza, która nigdy nie wylądowała na mojej twarzy z powodu odcienia ;) Swatch tutaj.

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania lipca 2018

Płyn micelarny Aloesove, Pianka sodowa Evree, Szampon pielęgnujący Nivea Hairmilk, Roge Cavailles aksamitny olejek do kąpieli i pod prysznic, Bibułki matujące Eveline 8w1, Tusz do rzęs Deborah Dream Look

Płyn micelarny Aloesove był dla mnie po prostu za mało skuteczny. Często zaskakiwała mnie panda pod oczami, nie mogłam na nim w pełni polegać. Dodatkowo, zapach pewnie przypadnie do gustu niewielu osobom ;)

Pianka sodowa Evree to kompletne nieporozumienie - nie myje, okropny sztuczny zapach. Cieszę się, że miałam odlewkę - dzięki niej nigdy nie kupię tego produktu i nie zmarnuję pieniędzy na bubla.

Szampon pielęgnujący Nivea Hairmilk nie domywał włosów, obklejał je śliską warstwą, przez co były szybciej przetłuszczone. 

Roge Cavailles aksamitny olejek do kąpieli i pod prysznic był zbyt silny, jednorazowe umycie gąbeczki spowodowało jej zniszczenie, dla skóry również nie był łagodny. 

Bibułki matujące Eveline 8w1 były tak cienkie, że aż nie miały w co chłonąć sebum. Po przyłożeniu do skóry, chciałam przyłożyć drugą w to samo miejsce. Nigdy nie miałam aż tak cienkich, kiepskich bibułek. 5 sztuk na jedno użycie to było minimum...

Tusz do rzęs Deborah Dream Look okropnie sklejał rzęsy i trzeba było się nieźle namęczyć, żeby uzyskać przyzwoity efekt, zaś na ładny nie było szans. Efekt pokazywałam tutaj

→ Szczegółowe recenzje w: Rozczarowania sierpień-grudzień 2018

Gąbeczka do makijażu Loveblender

Gąbeczka do makijażu Loveblender nie była ani tak miękka, ani tak porowata, jak oczekuję, dodatkowo kształt był niewygodny i spowodował, że gąbeczka pękła mi na amen po miesiącu. A mało nie kosztuje.

Szczegółowa recenzja tutaj: Loveblender - gąbeczka do makijażu, która łamie serce

Lorigine, Be Perfect, HD Mineral Powder, translucentny puder utrwalająco-matujący, Tusze Lorigine: Ultra Volume oraz Twisted Long&Volume

Lorigine, Be Perfect, HD Mineral Powder, translucentny puder utrwalająco-matujący - puder wyglądający bardzo luksusowo, ale o szalenie niepraktycznym opakowaniu. Niestety brzydko wyglądał na skórze - osadzał się w postaci białej, pudrowej powłoczki. W moim egzemplarzu były też niepokojące, czarne grudki (i wiem, że u niektórych również). Nic szczególnego...

Tusze Lorigine: Ultra Volume oraz Twisted Long&Volume - nigdy nie mogłam na nich polegać, były strasznie mokre i sklejające, a gdy zgęstniały, to... zaczęły się kruszyć. W sumie nie było ani jednego takiego momentu, żebym była zadowolona w pełni... 

→ Szczegółowe recenzje w: Zużycia lutego 2018

woda z czystka Make Me Bio

Dla jasności zaznaczę od razu - woda z czystka Make Me Bio to nie jest zły produkt (ma świetne właściwości!). Natomiast jej zapach był dla mnie tak obrzydliwy... ale TAK OBRZYDLIWY, że do dziś mną wzdryga na samą myśl. I choćby działała cuda, nie wrócę do niej... Często o niej wspominam jako jeden z najgorszych zapachów ever. 


Micelarny szampon Nivea

Micelarny szampon Nivea stanowczo za mocno oczyszczał włosy, przez co stawały się szorstkie i matowe (i odżywka nie ratowała sytuacji). Na dłuższą świeżość również nie można było liczyć (nic dziwnego - agresywne oczyszczanie to obrona w postaci zwiększonej produkcji sebum). Jako mocno oczyszczający szampon do sporadycznego oczyszczania (np. raz w tygodniu) mógłby być ok, ale na pewno nie do codziennego użytku.

→ Szczegółowa recenzja w: Nivea, micelarny szampon oczyszczający

Bell Hypoallergenic Fixing Mat Loose Powder

Bell Hypoallergenic Fixing Mat Loose Powder - brzydko wyglądał na skórze, osadzał się w postaci białej, pudrowej powłoczki, słabo trzymał mat. Ogólnie efekt mąki i nic poza tym ;)

Korektor Makeup Revolution Conceal&Define

Korektor Makeup Revolution Conceal&Define okropnie ściąga skórę, dodaje lat i podkreśla niedoskonałości, zastyga na skorupę, zbiera się w załamaniach, a przy tym wcale nie daje aż tak dobrego krycia, jak Tarte Shape Tape. Nie polecam. 

→ Szczegółowa recenzja w: Korektor Tarte Shape Tape vs. Makeup Revolution Conceal&Define - porównanie

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++

Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++ świeci się bardzo, warzy się przeokrutnie, łatwo się ściera, ciemnieje... Po całym dniu skóra wygląda tragicznie i w takim wypadku wolałabym wcale nie mieć makijażu.

→ Szczegółowa recenzja w: Skin79 Dark Panda BB Cream SPF50+ PA+++ Brightening

Całkiem sporo rozczarowań w 2018 roku, oby w 2019 było ich mniej ;) 
Znacie powyższe produkty? Zgadzacie się ze mną, a może wprost przeciwnie? Dajcie znać :)
Viewing all 617 articles
Browse latest View live