Już pisząc poprzedniego posta o minerałach:
wiedziałam, że napiszę tę notkę. Temat nakładania minerałów jest bardzo ważny (nie mniej niż ich wybór!), a jednocześnie bardzo obszerny, więc nie chciałam tworzyć niemalże pracy dyplomowej w jednym poście :D Słowem wstępu mogę powiedzieć, że sposób nakładania minerałów i rodzaj pędzla mają przeogromne znaczenie w efekcie, jaki uzyskamy. Oczywiście ważne są tutaj również nasze przyzwyczajenia i upodobania - każdy prędzej czy później wypracuje swoją ulubioną technikę, ale chciałabym się z Wami podzielić moimi dotychczasowymi przemyśleniami :) Zmieniały się one wielokrotnie w czasie mojej "mineralnej przygody", dopiero od jakiegoś czasu myślę, że to jest już to, co będę praktykować dalej.
Krok 1: wybór pędzla
Pędzle do podkładów mineralnych
Na powyższym zdjęciu znajdują się posiadane przeze mnie pędzle, którymi częściej lub rzadziej nakładam podkłady mineralne. Po lewej - trzy "kulki", po prawej cztery "flat topy", czyli pędzle płasko ścięte
Ogólnie rzecz biorąc - pędzle do podkładu mineralnego dzieli się na:
- flat top - zapewnia lepsze krycie, dużo wygodniej się nim "stempluje" podkład na twarzy
- kulka (zaokrąglone włosie) - na ogół łatwiej nim operować w zakamarkach twarzy np. przy skrzydełkach nosa, zapewnia naturalniejszy wygląd podkładu, najwygodniejsze są ruchy kuliste lub krótkie przeciąganie po twarzy
- kabuki (kulka z płaskim trzonkiem) - tak samo jak kulka, tyle że z płaskim trzonkiem
Niestety ja typowego kabuki do minerałów jeszcze nie mam, choć bardzo ślinię się do tego z Lily Lolo (i na pewno go sobie sprawię prędzej czy później!):
Ale pamiętajmy, że krycie zależy najbardziej od rodzaju podkładu ;) Ja na przykład potrzebuję dużego krycia, a mimo to sięgam po kulkę, bo najwygodniej mi się nią operuje i podoba mi się efekt, jaki nią uzyskuję. A ponieważ moje podkłady kryją dobrze, to zupełnie nie mam na co narzekać :)
Flat topy - Zacznę od najbardziej do najmniej lubianych:
Przepraszam że zdjęcie zupełnie inne niż wszystkie w tym poście (w sensie - z pięciozłotówką), ale dopiero pisząc notkę zorientowałam się, że nie zrobiłam mu zdjęć solo, tylko porównawcze :D Więc posiłkuję się takim, które robiłam innym razem.
Jeżeli sięgam po flat topa (a robię to raczej rzadko), to właśnie po
Sunshade Minerals, który pochodzi z zestawu 18 sztuk
(LINK do zestawu). Planuję o tym zestawie napisać osobną notkę i nawet już się do niej przygotowuję ;))) Ten pędzel jest moim zdaniem genialny, po prostu
idealny. Ma włosie nie za krótkie (więc nie jest sztywne), nie za długie (więc nie wygina się za mocno w kontakcie z twarzą), odpowiednio sprężyste. Dosyć rozłożyste i gęste, więc pozwala na szybką aplikację podkładu na twarzy. Baaaaardzo mięciutkie, nie jest ani zbyt zwarte (więc nie robi tapety), ani zbyt puchate (więc nie oprósza twarzy jakby podkład był pudrem). Nie gubi włosków. To po prostu złoty środek pod każdym względem - uwielbiam ten pędzel.
![]()
Dalej w mojej "hierarchii" są dwa pędzle, które są moim zdaniem
niemal identyczne, więc nie ma żadnego sensu, bym pisała o nich z osobna. Mowa o dwóch flat topach z krótkim trzonkiem - od
Sunshade Minerals (19 zł w sklepie wizazysci -
KLIK) oraz
Annabelle Minerals (32,90 zł w sklepie AM -
KLIK). Długość trzonka i skuwki dokładnie ta sama, włosie jest niemal identyczne. Sunshade ma odrobinę dłuższe (ale to dosłownie milimetr - dwa) i gęstsze, bardziej rozłożyste. Włosie w obu pędzlach jest TAK SAMO mięciutkie, sprężyste i nie wypada, w sumie to są naprawdę bardzo dobre pędzle typu flat top, niemal tak samo dobre jak Sunshade Minerals z długim trzonkiem o którym pisałam chwilę temu. Mi się po prostu wygodniej trzyma za dłuższą rączke :) Gdybym się miała do czegoś przyczepić, to byłaby to cena pędzla AM - Sunshade jest prawie 13 złotych tańszy, a niemal identyczny :) Z czystym sumieniem mogę je polecić
Dalej mam zdjęcia porównawcze AM oraz SM z długim trzonkiem - SM jest bardziej rozłożysty, szybciej się z nim współpracuje :)
Na ostatnim miejscu z flat topów jest posiadany przeze mnie Hakuro H51. Przyznam szczerze, że żałuję, że nie wzięłam H50 (o szerszym włosiu), prawdopodobnie sprawdziłby się znacznie lepiej. Włosie w H51 jest bardzo krótkie, sztywne, gęste i mega zwarte. Trzyma się jak diabli i w kontakcie ze skórą się w ogóle do niej nie dopasowuje, dlatego ciężko mi się nim nakłada minerały. Niestety łatwo o przegięcie i "tapetę" na twarzy. Ogólnie to jest bardzo dobry pędzel, ale dużo lepiej sprawdza się do gęstych podkładów płynnych, a nie o nich dzisiaj mowa :)
Poniżej porównanie SM z długim trzonkiem z Hakuro, ale ciężko je ze sobą porównywać i być może nie powinnam tego robić, bo to są po prostu dwa zupełnie różne pędzle o innym kształcie i przeznaczeniu:
Pędzle typu "kulka"
Tych mam mniej, więc zmieściły się wszystkie razem na zdjęciach :D
Od lewej najbardziej lubiane:
Sunshade Minerals z zestawu 18szt (
KLIK),
Hakuro H54 (
KLIK) - cena 34 zł,
Sunshade Minerals long handled kabuki (
KLIK) - cena 19 zł.
Makijaż wykonany "kulką" wygląda dużo naturalniej niż przy użyciu flat topa, a najwygodniejszymi ruchami są koliste. Być może jestem monotematyczna, ale również w tym przypadku Sunshade Minerals z zestawu sprawuje się u mnie najlepiej. Ma idealną długość włosia, jest mega mięciutkie, nie wypada. Ponownie jak w przypadku flat topa, zachowuje złoty środek w dwóch kwestiach: pomiędzy zwartością (nie za zwarte, nie za puchate) oraz długością włosia (nie za krótkie, nie za długie). Włosie ma przycięte podobnie do Hakuro H54, ale jest ono bardziej rozłożyste, więc aplikacja minerałów idzie znacznie szybciej. Kiedy dotykam włosia palcami, wydaje mi się, że jest tak samo miękkie, ale kiedy stempluję się po twarzy, to Hakuro H54 kłuje bardziej! Hakuro H54 jest mniejszy, trzeba się nim więcej namachać :) Też jest dobrej jakości i w sumie nie mam się do czego przyczepić, ale po SM sięgam znacznie częściej - jeżeli oba pędzle są czyste, na 100% sięgnę po SM, a nie po Hakuro. Gdybym nie miała SM, pewnie wychwalałabym Hakuro jakim jest świetnym pędzlem, ale mając porównanie - Sunshade wygrywa. Z kolei trzeci pędzel - Long Handled Kabuki, też Sunshade Minerals, zupełnie się u mnie nie sprawdził i sięgam po niego sporadycznie, częściej do pudru niż do podkładu. Ma bardzo długie włosie, które mocno się wygina w kontakcie ze skórą i przez to ciężko nim precyzyjnie manewrować - sam robi, co mu się podoba :). Ale za to jest mięciutki i nie wypadają z niego włoski.W dodatku ma zupełnie inny kształt, włosie jest ledwie zaokrąglone, więc mam wrażenie, jakby to był bardziej flat top niż kabuki. Przez to nie dociera aż tak skutecznie we wszystkie zakamarki twarzy. Po prostu nie lubię nakładać tym pędzlem minerałów, nie odpowiada mi :P
![]()
![]()
![]()
Pędzle do różów mineralnych:
Lily Lolo ma w swojej ofercie taki pędzel do różu (nie mam go, ale raczej mnie nie kusi):
A tutaj na zdjęciu cała gromadka pędzli, które częściej lub rzadziej służą mi do nakładania różu mineralnego :)
Ponownie zaczynam od najbardziej do najmniej lubianego - najczęściej sięgam po... Hakuro H21 :D Tak, wiem że ten pędzel z założenia niekoniecznie służy do różu mineralnego (to po prostu pędzel do różu - jakiegokolwiek), ale absolutnie genialnie mi się nim nakłada minerały. Jego ogromnym atutem jest kształt - oprócz tego, że skośnie ścięty, to jeszcz mocno rozczapierzony - po prostu taka miotełka. W ogóle nie jest zwarty i o ile do podkładu to może być duży minus, tak do różu jest to ogromnym atutem. Już wyjaśniam dlaczego - otóż, róże mineralne (a przynajmniej Annabelle) są piekielnie napigmentowane... ;) Nabranie odrobiny różu na taką miotełkę powoduje, że z ogromną łatwością można nałożyć na policzki "mgiełkę koloru", bo cały róż się rozprasza po włosiu. Jeżeli pędzel jest zbyt zwarty, łatwo o efekt "zakreślacza" na twarzy i trzeba się bawić w rozcieranie granic. W Hakuro H21 nie trzeba, bo efekt od razu jest świetny :) W drugiej kolejności sięgam po Ecotools do różu - tutaj znowu pędzel, który nie jest dedykowany do minerałów, łatwo da się nabrać minerały na czubek pędzla (dzięki temu że ma szpiczasty kształt), a bokami sobie rozcierać :) Mięciutki i przyjazny. Następnie (ale dość rzadko) sięgam po pędzel z zestawu Sunshade Minerals - jest malutki, więc trzeba się troszkę namachać by uzyskać pożądany efekt, ale w miarę puchaty, więc da się rozetrzeć łatwo ewentualne niedoskonałości. Sporadycznie sięgam po pędzel Annabelle Minerals - ma odpowiednią wielkość, ale jest dosyć zwarty, więc łatwo o wspomniany wcześniej efekt zakreślacza przy tak napigmentowanych minerałach. Oczywiście da się nim nałożyć róż, ale trzeba mieć więcej wprawy. Najrzadziej sięgam po LancrOne F58 - ma mięciutkie włosie, ale mega zwarte, więc tak jak poprzednio łatwo o plamę różu :) Dobrze rozciera się nim ewentualne granice, ale po co brudzić kolejny pędzel tylko po to by rozetrzeć, skoro można nałożyć go od razu super przy pomocy mojego ulubieńca Hakuro H21?
Porównanie Annabelle Minerals i Sunshade Minerals, czyli pędzli z założenia "dedykowanych" dla minerałów, które wcale nie sprawdziły się u mnie tak dobrze:
Po lewej SM, po prawej AM:
I pędzle "niemineralne", z których 2 sprawdzają się bardzo dobrze, a LancrOne niestety nie:
Pędzle do korektorów mineralnych
Lily Lolo:
Annabelle Minerals:
Ja przyznaję szczerze i bez bicia, że nie mam żadnego pędzla dedykowanego dla korektora mineralnego. Ale za to mam dwa inne pędzle, które genialnie mi do tego służą, więc na razie nie odczuwam żadnej potrzeby zakupu :)
Mowa o pędzlu do cieni Ecotools (tak - o pędzlu do cieni :D) oraz śmiesznemu mini-flat topowi z zestawu Sunshade Minerals, którego nawet nie wiedziałabym jak wykorzystać, a spisuje się świetnie do korektora :)
Zacznę od tego "kopytka" z SM - to taki skośnie ścięty mini flat top. Świetnie da się nim nałożyć korektor punktowo, jest miękki więc nie kłuje. Dzięki szpiczastej końcówce jest precycyjny, a dzięki płaskiej powierzchni szybko da się nim pokryć większą powierzchnię np. cienie pod oczami.
Pędzlem Ecotools do cieni najlepiej nakłada mi się korektor pod oczy - jest spory, więc szybko idzie, a do tego mięciutki, więc nie drapie wrażliwej okolicy oczu :) Oprócz tego jest gęsty i zwarty, co gwarantuje dobre krycie.
Krok 2: na mokro czy sucho?
Istnieją dwie metody aplikacji podkładu mineralnego - na mokro lub na sucho. Metoda "na mokro" polega na tym, że przed nabraniem podkładu, pryskamy pędzel wodą (najlepiej termalną, ew. mineralną) lub hydrolatem. Zdecydowanie zmniejsza to osypywanie się podkładu (czyste stanowisko pracy), zwiększa jego kremowość oraz krycie. Bardzo ważne jest to, żeby pryskać ilością minimalną - tzn. jeżeli przelewamy hydrolat do buteleczki z atomizerem, to będzie to jedno (max 2!) psiknięcie z daleka, a jeżeli woda termalna w sprayu to oczywiście nie trzymamy go wciśniętego przez 10 sekund :D Jeżeli pędzel będzie zbyt mokry, to podkład zrobi ciasto na twarzy, będzie go trudniej rozprowadzić, mogą się porobić smugi, generalnie - błoto :)) Minusem tej metody jest to, że istnieje większe ryzyko warzenia się podkładu na twarzy, więc jeżeli to odnotowałyście, spróbujcie na sucho. Metoda "na sucho" nie wymaga pryskania - po prostu nabieracie podkład na pędzel i nakładacie go na twarz ;)) Moim zdaniem podkład wygląda znacznie naturalniej i lepiej się rozprowadza - tzn. bardziej równomiernie, bez plam. Krycie jest mniejsze, ale dla mnie i tak zadowalające (w przypadku AM wersja matująca oraz Amilie Coverage). W metodzie na sucho można (i warto!) na koniec spryskać twarz właśnie wodą termalną/hydrolatem - też jedno- max. dwa psiknięcia. Podkład się lepiej scali na twarzy, zniknie efekt przesadnej pudrowości, będzie wyglądał po prostu mega naturalnie, z efektem zdrowej skóry - lekki "glow", ale nie latarnia :)
Osobiście stosuję metodę na sucho, ale pryskam twarz wodą różaną po aplikacji - najlepiej mi to odpowiada. Podkład jest równomiernie rozprowadzony, krycie jest bardzo dobre, a na koniec woda scala go na twarzy i eliminuje efekt pudrowości, dzięki czemu makijaż wygląda naturalnie :)
Krok 3: w jaki sposób nabierać minerały na pędzel?
Sprawa jest bardzo prosta :)
1.
Przygotowujemy sobie głębszy talerzyk/miseczkę/jakąś pokrywkę (czyste i zdezynfekowane! u mnie zawsze stoi spirytus w atomizerze na parapecie :D). Równie dobrze może być też wieczko od opakowania podkładu, ale niektóre są bardzo płytkie i trzeba się mocno skupiać na tym, by nie rozsypać podkładu, więc czemu by sobie nie ułatwić życia ;) U mnie na zdjęciu jest to pokrywka od opakowania z sitkiem 40 ml z Kolorówki (
KLIK)
2. Wsypujemy odrobinę podkładu do środka:
2a. Punkt "ewentualny" - na tym etapie pryskamy sobie pędzel, jeżeli chcemy aplikować minerały "na mokro" - ja tego nie robię.
3. Obtaczamy pędzel dookoła, tak jakbyśmy chciały dokładnie "wmasować" podkład w pędzel
4. Stukamy pędzlem o brzeg pokrywki, by strzepać nadmiar podkładu - jeżeli będzie za dużo podkładu w jednym miejscu, to porobimy sobie plamy na twarzy ;) Równomierne rozprowadzenie podkładu na pędzlu = równomierne rozprowadzenie na buzi
Całość powinna wyglądać mniej więcej tak:
Rada: żeby uniknąć osypywania się podkładu dookoła, można jeszcze stuknąć trzonkiem o biurko/stolik, żeby podkład wpadł głębiej w pędzel.
Krok 3: w jaki sposób aplikować minerały?
Istnieją różne techniki aplikacji minerałów:
1. Ruchy kuliste - najpopularniejsze i chyba moje ulubione. Pozwalają na szybkie, dokładne i równomierne rozprowadzenie minerałów na twarzy, a efekt jest naturalny.
2. Stemplowanie - pozwalają na uzyskanie większego krycia, bo "wbijamy" podkład w pory skóry, zamiast go rozcierać na twarzy. Metoda nieco bardziej czasochłonna, bo trzeba wszędzie ostukać dokładnie w taki sposób, żeby nie było plam :))
3. Ruchy kulisto-stemplujące - połączenie krycia z rozcieraniem:
4. Krótkie, delikatne ruchy posuwiste - dobre dla podrażnionej cery, są najdelikatniejsze dla skóry.
Ważne jest to, żeby umiejętnie łączyć te sposoby - na przykład jeżeli potrzebujecie dużego krycia na brodzie, a małego na policzkach, to brodę można sobie postemplować, a na policzki nałożyć podkład ruchami kulistymi. Wszystko robimy na wyczucie, tak żeby pasowało to naszej skórze. Bo to, że u mnie najlepiej się sprawdza dana technika wcale nie znaczy, że u Was będzie tak samo :))
Podsumowując - na to, jak minerały będą wyglądały na twarzy, ma wpływ wiele czynników, przede wszystkim:
- stan cery - kiedy miałam cerę mocno przesuszoną przy kwasach, podkład mineralny bardzo mocno podkreślał suche skórki, a skóra domagając się nawilżenia, przetłuszczała się szybciej, twarz szybciej się świeciła, a minerały były mniej trwałe. Często zdarzało się im również warzyć w kontakcie z sebum. Wystarczyło, że doprowadziłam skórę do ładu i te problemy zniknęły jak ręką odjął - skóra jest matowa na długo, podkład trzyma się cały dzień, nic się nie warzy
- krem użyty pod minerały - to też jest bardzo ważne, np. na zbyt tłustym kremie może się robić "ciasto" na twarzy, a minerały będą mniej trwałe. Ja rano nakładam krem z filtrem Vichy Capital Soleil matujący SPF50 (link do recenzji) i współgra on genialnie z makijażem mineralnym, więc szczerze polecam :)
- wybór pędzla - flat top zapewnia większe krycie, ale mniej naturalny efekt, najwygodniejsze ruchy to stemplowanie, kulkąłatwo dotrzeć we wszystkie zakamarki twarzy, efekt jest naturalniejszy, najwygodniejsze ruchy to kuliste, a kabuki jest jak kulka, tyle że z płaskim trzonkiem :)
- metoda: na sucho/na mokro - metoda na mokro zapewni lepsze krycie, ale należy być ostrożnym bo za mocno zwilżony pędzel porobi plamy/ciasto na twarzy, podkład może się warzyć. Na sucho podkład bardziej się osypuje, ale łatwiej rozprowadzić go równomiernie i wygląda naturalniej
- spryskanie twarzy po aplikacji - jeżeli aplikujemy podkład na sucho, to naprawdę warto spryskać (z umiarem!!) twarz hydrolatem/wodą termalną, żeby scalić makijaż, sprawić żeby wyglądał naturalniej, mniej pudrowo. U mnie sprawdza się to doskonale.
- sposób aplikacji - ruchy kuliste dające naturalny, równomierny efekt, stemplowanie zapewniające większe krycie, lekkie ruchy posuwiste delikatne dla skóry podrażnionej lub mix ;))
- no i oczywiście... wybór podkładu :D Nie zniechęcajcie się, jeżeli testowany podkład źle u Was wygląda. Każdy zachowuje się nieco inaczej - niektóre są bardziej kremowe, inne bardziej suche, jedne szybko powodują błysk, inne zapewniają mat na długo, niektóre kryją lepiej, a inne gorzej. Metodą prób i błędów na pewno znajdziecie podkład idealny :) Warto zamówić sobie próbki przed zakupem!
Pamiętajcie też, że moje odczucia mogą różnić się od Waszych - testujcie różne metody na własnej skórze, dopiero wtedy przekonacie się, co jest dla Was najlepsze :))
Mam nadzieję, że post okaże się dla Was przydatny :)
A Wy w jaki sposób aplikujecie minerały?