Niedawno w moje ręce wpadła farba do włosów Garnier Olia w odcieniu 6.3 Złocisty Jasny Brąz.
Farbuję włosy rzadko - około 3-4 razy w roku, w odcieniu zbliżonym do naturalnego (naturalny jest chłodny, zaś lepiej czuję się w odcieniach ciepłych). Moje odrosty były już zdecydowanie w stanie niewyjściowym, więc warto było podjąć się kolejnej koloryzacji ;)
Farba znajduje się w estetycznym kartoniku, do pokrycia moich włosów niezbędne były dwa opakowania. W środku znajdują się: krem utleniający, krem koloryzujący, maska do włosów, rękawiczki jednorazowe, instrukcja użycia.
Proces przygotowania farby i farbowanie włosów były bardzo proste. Zdziwił mnie fakt, że samej farby wyszło bardzo dużo! Ledwie zmieściła mi się w miseczce ;) Także 2 opakowania powinny wystarczyć posiadaczkom nawet bardzo długich włosów - u mnie w praktyce zeszło około 1,5 opakowania, reszty musiałam się pozbyć, a i tak miałam wrażenie, że nałożyłam tego trochę za dużo ;)
Po przygotowaniu farba wygląda tak:
Niestety, co bardzo mnie zmartwiło, farba ma bardzo lejącą konsystencję - co prawda po umiejętnym nałożeniu na włosy nie spływa z nich, ale ciężko ją zaaplikować w taki sposób, żeby nie wylądowała wszędzie wokół - podczas nanoszenia na włosy paskudnie kapie dookoła... Zapach nie był uciążliwy nawet w najmniejszym stopniu - szczerze to jedna z najmniej upierdliwych farb pod względem zapachu, jakich było mi dane próbować.
Farbę aplikowałam na włosy potraktowane uprzednio oliwką Babydream - nałożyłam jej trochę na długość włosów w celu zabezpieczenia ich. Nie zauważyłam nadmiernego wypadania włosów podczas spłukiwania farby - raczej standard. Po zmyciu farby nałożyłam dołączoną maskę na włosy na około 10 minut, po czym spłukałam ją. Niestety dość ciężko było mi rozczesać włosy - zrobiły się trochę suche i sianowate, poplątały się... Były przesuszone na końcach, ale na szczęście po kilku olejowaniach i nałożeniu maski wróciły do normy. Kolor nieco odbiegał od tego na opakowaniu, ale mimo to podobał mi się.
W gruncie rzeczy farba nie zniszczyła mi włosów, były trochę przesuszone, ale szybko dały się przywrócić do ładu. Kolor wyszedł dość ładny, a sam proces farbowania przeszedł szybko i sprawnie ;) Podsumowując - to dobra farba do włosów za rozsądne pieniądze ;)
Cena: 19,99 zł (Rossmann)
Plusy: opakowanie przykuwa wzrok, łatwość przygotowania, wychodzi sporo farby, niedrażniący zapach, kolor wyszedł ładny, dostępność, cena
Minusy: lejąca konsystencja, trudno się ją przez to nakłada, trochę wysuszyła i splątała włosy
Farbuję włosy rzadko - około 3-4 razy w roku, w odcieniu zbliżonym do naturalnego (naturalny jest chłodny, zaś lepiej czuję się w odcieniach ciepłych). Moje odrosty były już zdecydowanie w stanie niewyjściowym, więc warto było podjąć się kolejnej koloryzacji ;)
Farba znajduje się w estetycznym kartoniku, do pokrycia moich włosów niezbędne były dwa opakowania. W środku znajdują się: krem utleniający, krem koloryzujący, maska do włosów, rękawiczki jednorazowe, instrukcja użycia.
Proces przygotowania farby i farbowanie włosów były bardzo proste. Zdziwił mnie fakt, że samej farby wyszło bardzo dużo! Ledwie zmieściła mi się w miseczce ;) Także 2 opakowania powinny wystarczyć posiadaczkom nawet bardzo długich włosów - u mnie w praktyce zeszło około 1,5 opakowania, reszty musiałam się pozbyć, a i tak miałam wrażenie, że nałożyłam tego trochę za dużo ;)
Po przygotowaniu farba wygląda tak:
Niestety, co bardzo mnie zmartwiło, farba ma bardzo lejącą konsystencję - co prawda po umiejętnym nałożeniu na włosy nie spływa z nich, ale ciężko ją zaaplikować w taki sposób, żeby nie wylądowała wszędzie wokół - podczas nanoszenia na włosy paskudnie kapie dookoła... Zapach nie był uciążliwy nawet w najmniejszym stopniu - szczerze to jedna z najmniej upierdliwych farb pod względem zapachu, jakich było mi dane próbować.
Farbę aplikowałam na włosy potraktowane uprzednio oliwką Babydream - nałożyłam jej trochę na długość włosów w celu zabezpieczenia ich. Nie zauważyłam nadmiernego wypadania włosów podczas spłukiwania farby - raczej standard. Po zmyciu farby nałożyłam dołączoną maskę na włosy na około 10 minut, po czym spłukałam ją. Niestety dość ciężko było mi rozczesać włosy - zrobiły się trochę suche i sianowate, poplątały się... Były przesuszone na końcach, ale na szczęście po kilku olejowaniach i nałożeniu maski wróciły do normy. Kolor nieco odbiegał od tego na opakowaniu, ale mimo to podobał mi się.
![]() |
przed (zdjęcia po lewej z lampą, zdjęcia po prawej bez lampy w świetle dziennym) |
![]() |
po (dwa zdjęcia po lewej z lampą, zdjęcie po prawej bez lampy w świetle dziennym) |
Cena: 19,99 zł (Rossmann)
Plusy: opakowanie przykuwa wzrok, łatwość przygotowania, wychodzi sporo farby, niedrażniący zapach, kolor wyszedł ładny, dostępność, cena
Minusy: lejąca konsystencja, trudno się ją przez to nakłada, trochę wysuszyła i splątała włosy