Przychodzę dziś do Was z recenzją dwóch kosmetyków Floslek, które mają sprawić, że nasza skóra będzie piękna - zarówno na żywo, jak i na zdjęciach. Są to: serum rozświetlające PEARLS oraz krem upiększający BLUR. Jak się sprawdziły? Zapraszam :)
Zacznę od serum rozświetlającego PEARLS :)
Serum znajduje się w eleganckim, szklanym opakowaniu, wypełnionym pięknymi, połyskującymi perełkami. Chwyta mnie za serce i zdobi łazienkową półkę, nie ukrywam ;) Złota pompka również dodaje elegancji i jednocześnie zapewnia wygodną aplikację.
Serum jest praktycznie bezzapachowe i ma przyjemną, lekką konsystencję. Łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania. Tuż po aplikacji jest delikatnie lepkie, ale już po chwili (dosłownie sekundy) wchłania się do sucha, pozostawiając delikatnie wygładzającą warstwę. Jeżeli chodzi o walory użytkowe pod kątem konsystencji, jest jak najbardziej w porządku i przyjemnie mi się go używa.
Schody zaczynają się, gdy przejdę do drobinek...
W serum zatopionych jest mnóstwo połyskujących drobinek. I o ile nie ma w tym nic złego, przecież to serum rozświetlające, to niestety ich wielkość mnie zniechęca do używania... Są po prostu za duże, gdyby to był maluteńki, drobny, rozświetlający shimmerek, byłoby super. Tu niestety mamy do czynienia z brokatem. Sprawę ratuje fakt, że po nałożeniu podkładu efekt jest przytłumiony, a drobinki częściowo zakryte, jednak nie mam przekonania, czy to właśnie o to chodzi - by to zakrywać, czy jednak uwydatniać?
Z kolei jeżeli chodzi o krem upiększający BLUR, będzie o wiele więcej pozytywnych słów ;)
Krem upiększający BLUR znajduje się w równie przyjemnej estetycznie, miękkiej tubce ze złotą nakrętką i dozownikiem w formie długiego "dzióbka".
Ma przyjemną, kremową konsystencję, nie jest ani za gęsty, ani za rzadki. Łatwo się rozprowadza i pozostawia przyjemną, otulającą warstwę na skórze. Uczucie jest bardzo przyjemne - skóra wydaje się być gładka, miękka i nawilżona. Świetnie sprawdza się pod makijaż, a podkład nakłada się bezproblemowo, zarówno klasyczny (płynny), jak i mineralny (sypki). Dodatkowo, ma w sobie filtr SPF15, nie jest to dużo, ale zawsze coś :) Zapach jest przyjemny - kremowy, spokojny, otulający.
Odrobinę zabrakło mi tego obiecywanego efektu "blur" - liczyłam na nieco lepsze wygładzenie nierówności skóry, optyczne wygładzenie porów, niestety tego nie zauważyłam. Być może w tym zakresie lepsza byłaby baza wygładzająca z tej samej serii? Niemniej jednak jest to bardzo przyjemny, lekki, ale jednocześnie otulający krem na dzień, który świetnie sprawdza się pod makijaż i bardzo przyjemnie mi się po niego sięga.
Podsumowując, krem upiększający sprawdził się u mnie bardzo dobrze, zaś serum rozświetlające niestety mniej. Krem ma bardzo przyjemną, lekką ale otulającą konsystencję, świetnie sprawdza się pod makijaż, a używanie go to czysta przyjemność, dodatkowo ma filtr SPF15. Nieco zabrakło mi efektu "blur", czyli optycznego wygładzenia skóry, ale być może powinnam tego oczekiwać od bazy wygładzającej, a nie od kremu. Z kolei serum ma piękne opakowanie i bardzo udaną, lekką konsystencję, również sprawdza się świetnie pod makijaż, jak i pod krem, ale niestety wielkość drobinek mnie nieco przeraziła, są po prostu za duże.
Cena, pojemność:
serum rozświetlające PEARLS - ok. 44,99 zł/30 g
krem upiększający BLUR - ok. 29,99 zł/50 ml
Miałyście styczność z tą serią?
Dajcie znać, chętnie poznam Wasze opinie :)
Dajcie znać, chętnie poznam Wasze opinie :)