Zakup cienia, o którym dziś mowa, niesie ze sobą dłuższą historię niż "poszłam, kupiłam i mam". Najpierw dorzuciłam go do koszyka podczas zamówienia internetowego w drogerii eKobieca, niestety podczas realizacji okazało się, że jednak nie mają go w magazynie i zwrócono mi za niego pieniądze. Chciałam więc dorzucić go podczas zakupów w Naturze, ale nie mieli ;) I tak czasem zerkałam w Naturze czy jest i w końcu się udało (chyba nawet podczas dobrej promocji, więc zapłaciłam za niego dosłownie kilka złotych). Czy było warto tak się starać, by go zdobyć? Niestety chyba nie :)
(w rzeczywistości cień jest jaśniejszy i chłodniejszy niż na zdjęciach, niestety aparat podkręcił i ocieplił jego kolor :( )
Opakowania cieni Catrice są względnie porządne - plastik jest dość gruby i zamyka się z wyraźnym kliknięciem. Estetyka - kwestią gustu, ja z zachwytu nie pieję, ale co kto lubi, najważniejsza jest zawartość ;) W wolnym czasie planuję przenieść go do paletki magnetycznej bez przegródek z Inglota (klik), nie przepadam jak mi się pojedyncze cienie walają po szufladzie.
Odcień tego cienia jest bardzo uniwersalny, jak już wspomniałam wcześniej, aparat przekłamał kolory na zdjęciach, w rzeczywistości cień jest jaśniejszy i chłodniejszy (ma więcej szarości). Idealny do makijażu dziennego - do załamania, do przyciemnienia linii rzęs, czy też do zewnętrznego kącika. Bardzo bezpieczny, subtelny, jasny brąz bez rudości. Określiłabym go jako jasny, szarawy brąz.
I choć pozytywnie zaskoczyło mnie zmielenie - jest drobniuteńko zmielony, dzięki czemu bardzo jednolicie się nabiera - to niestety pigmentacja pozostawia nieco do życzenia. Cień jest umiarkowanie napigmentowany - ani źle, ani dobrze. Taki zupełny zwyklak ;) Na szczęście efekt można stopniować i dokładanie koloru go potęguje. W ciągu dnia nieco traci na intensywności, mimo zastosowania bazy. Jest nieco suchy, ale super się blenduje, nie trzeba się użerać rano z plamą cienia :)
Myślę, że powyższe zdjęcie dobrze odzwierciedliło jego kolor - taki jasny, szarawy brąz. Po lewej stronie nałożyłam raz, po prawej stronie dołożyłam jeszcze trochę.
Z całą pewnością taki odcień jest przydatny na co dzień, w makijażu dziennym. Dzięki temu, że super się blenduje, poranny makijaż nie zajmuje wiele czasu. Umiarkowana pigmentacja może być plusem i minusem jednocześnie - z jednej strony nie sposób zrobić nim sobie krzywdę w porannym pośpiechu, ale z drugiej strony jeśli ktoś oczekuje dobrej jakości cienia, który nigdy nie zawiedzie w bardziej zaawansowanych makijażach - to nie polecam ;)
Ja go akurat lubię, ale tylko wtedy, kiedy faktycznie chcę tylko lekką, szybką do nałożenia chmurkę brązu na powiekach. Więc decyzja należy do Was - czego oczekujecie :) Ani nie polecam, ani nie odradzam.
Cień kosztuje około 12 zł w Naturze, w drogeriach internetowych podobnie. Jego pojemność to 2 g, ważny 24M od otwarcia. Jakościowo lepsze są jednak cienie Inglota czy Kobo.