Choć nie jestem mamą, to często kupuję kosmetyki dziecięce. Niektóre są dużo lepsze i dużo delikatniejsze od tych dedykowanych dla dorosłych ;) Ten krem kupiłam z myślą o regeneracji skóry twarzy w sezonie kwaszenia, ale nawet teraz, gdy się już nie złuszczam, znajduje swoje zastosowanie :)
Krem łatwo się wyciska dzięki temu, że tubka jest miękka. Jego konsystencja jest baaardzo złudna - tuż po wyciśnięciu wydaje się leciutki i wodnisty, ale nie dajcie się zwieść pozorom - podczas rozsmarowywania czuć wyraźnie, że jest baaaardzo treściwy i tłusty. Z całą pewnością nie jest to krem lekki. Jest kompletnie bezzapachowy, z czego się bardzo cieszę - mniej substancji potencjalnie podrażniających to większa szansa, że nie będzie się działo nic złego w sytuacjach podbramkowych
Jak już wspomniałam, początkowo używałam go podczas kwaszenia w celu regeneracji skóry twarzy. Co prawda sprawdził się idealnie i przynosił natychmiastową ulgę, ale jednak jego konsystencja jest zbyt tłusta, żeby używać go na co dzień, więc sięgałam po niego sporadycznie. Obecnie pomaga mi w czymś zupełnie innym ;)
Moja skóra dłoni jest bardzo problematyczna. Często ulega przesuszeniom, niestety do stopnia ciut ekstremalnego, w którym zaczyna dosłownie piec i pękać. Problem polega również na tym, że bardzo mocno podrażnia mnie mocznik, który występuje w wielu kremach - od razu tworzą mi się czerwone plamy na dłoniach i pieką tak, jakby mnie ktoś przypalał i muszę natychmiast zmyć, bo nie wytrzymam. Ale jeżeli moje dłonie są przesuszone w stopniu ekstremalnym to zaczynam odnosić wrażenie, że podrażnia mnie... dosłownie wszystko ;) Nawet Dermosan, który ma za zadanie regenerować uszkodzoną skórę, nawilżać i z założenia jest delikatny, przyprawił mnie o niezłe podrażnienia. Właśnie w takich kryzysowych momentach, kiedy totalnie nie wiem, co mam nałożyć na swoje dłonie, by im ulżyć, sięgam po dwa kremy: Avene Cicalfate albo po bohatera dzisiejszej notki. Babydream jest tak bardzo łagodny, że choćby nie wiem co się działo - ranki, pęknięcia, przesuszenia - nigdy mnie nie podrażnił. Daje natychmiastowe uczucie ulgi, łagodzi podrażnienia, przyspiesza regenerację i nawilża skórę dłoni. Kiedy nie wiem, po co sięgnąć, sięgam właśnie po niego, bo wiem, że nie zrobi mi żadnej krzywdy.
Jeżeli szukacie czegoś, co pomoże w sytuacjach podbramkowych, to warto mieć ten krem na uwadze. Pamiętajcie jednak, że to niezły tłuścioch więc należy go dawkować z umiarem ;)
(Zdjęcie można powiększyć)
Cena: 7,99 zł
Pojemność: 100 ml
Dla mnie to SOS w tubce, w dodatku za grosze. Zdecydowanie warto go mieć.