Naszły mnie ostatnio pewne przemyślenia (przyznam szczerze - jednej nocy tak intensywnie rozmyślałam, że ponad 4 godziny nie mogłam zasnąć!), które zapoczątkowała za sprawą swojego bloga Bogusia (klik). W wielu swoich ostatnich postach wspomina o dążeniu do minimalizmu, przywiązywaniu dużej uwagi do jakości, a nie do ilości. Na początku temu nie ulegałam, ale w końcu nie dałam rady, postanowiłam coś zrobić ze sobą ;)
Niestety dużo mam takich niechcianych kosmetyków - można mnie nazwać chomikiem, ale ja naprawdę nie lubię niczego wyrzucać i kończy się to niepotrzebnym gromadzeniem jak na wojnę... Czasami nie spełniły moich oczekiwań (a przecież szkoda wyrzucić), więc leżą i się kurzą, czasami leżą i się kurzą tak długo, że są już przeterminowane, a czasami są może i dobre, ale mam kilka produktów w tej samej kategorii, w której zdecydowanie wybija się inny faworyt, więc reszta leży nieużywana. Z pielęgnacją jest łatwo - nielubianą odżywkę można wzbogacić półproduktami, kiepski krem do twarzy zużyć do ciała/do stóp i tak dalej. Zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie ;) Z kolorówką bywa gorzej, bo co zrobić z nielubianym błyszczykiem lub tuszem do rzęs? W związku z tym postanowiłam zrobić wietrzenie szaf i pozbyć się tego, co naprawdę zbędne. Niestety problem polega na tym, że większość jest w dużym stopniu używana lub bliska terminu ważności, więc wyprzedaż blogowa/rozdanie nie wchodzą w grę. Po prostu się pozbywam. Po co mi 4 bronzery (lub brązery, jak kto woli), skoro lubię tylko jeden? Po co mi 3 rozświetlacze, skoro sięgam tylko po jeden, a reszta robi mi efekt brokatowej twarzy? Po co mi błyszczyki, których nie lubię za wielkie drobinki brokatu i nie będę ich używać? Po co mi podkłady, które są za ciemne lub totalnie się nie sprawdziły? No i przede wszystkim - po co mi rzeczy przeterminowane?!
Dlatego nie tylko dzisiejsze denko będzie bardzo radykalne, ale i również skreśliłam z mojej wishlisty wiele rzeczy, które wydawało mi się, że "muszę mieć", ale przecież wcale nie muszę! I w większości przypadków nawet aż tak bardzo nie chcę. Najlepszym sprawdzeniem w kategorii "czy aby na pewno chcę" jest umieszczenie produktu na wishliście, odczekanie jakiegoś określonego czasu (czasem trwa to krócej, czasem dłużej) i sprawdzenie, czy nadal ta potrzeba istnieje. Jeżeli mi "przeszło", to znaczy że z całą pewnością mogę to wykreślić bez żalu. Postanowiłam też zintensyfikować w najbliższym czasie zużywanie tych produktów z pielęgnacji, za którymi nie przepadam, żeby zostawić sobie tylko te sprawdzone i lubiane.
Przy okazji ogólnie pojętej "czystki" postanowiłam też zrobić porządek w obserwowanych blogach. Sama nie wierzę, jaki jest tego efekt, ale to czysta prawda. Przejrzałam obserwowane blogi, usunęłam wszystkie porzucone (na niektórych ostatnia notka pojawiła się 2-3 lata temu!) i wiecie ile mi ich ubyło? Około 100!!! Kasowanie zajęło mi 3 dni i sumiennie zapisywałam w postaci pionowych kreseczek każde odsubskrybowanie, a po zliczeniu złapałam się za głowę. Pierwszego dnia usuniętych zostało około 22 blogów, drugiego ok. 46, trzeciego ok. 32. Uwierzcie mi, że może około 5-8 z nich zostało odsubskrybowanych z powodu treści, która mi nie odpowiada (np. ciągłe recenzje kosmetyków wysokopółkowych, które mnie nie interesują, blogi typowo lakierowe, a nie kosmetyczne). Cała reszta to blogi porzucone :(... Plusem jest to, że mimo wielu blogów odsubskrybowanych, zaczęłam ostatnio obserwować kilka nowych, z powiewem "świeżości" i zapału do pisania :)
Przy okazji ogólnie pojętej "czystki" postanowiłam też zrobić porządek w obserwowanych blogach. Sama nie wierzę, jaki jest tego efekt, ale to czysta prawda. Przejrzałam obserwowane blogi, usunęłam wszystkie porzucone (na niektórych ostatnia notka pojawiła się 2-3 lata temu!) i wiecie ile mi ich ubyło? Około 100!!! Kasowanie zajęło mi 3 dni i sumiennie zapisywałam w postaci pionowych kreseczek każde odsubskrybowanie, a po zliczeniu złapałam się za głowę. Pierwszego dnia usuniętych zostało około 22 blogów, drugiego ok. 46, trzeciego ok. 32. Uwierzcie mi, że może około 5-8 z nich zostało odsubskrybowanych z powodu treści, która mi nie odpowiada (np. ciągłe recenzje kosmetyków wysokopółkowych, które mnie nie interesują, blogi typowo lakierowe, a nie kosmetyczne). Cała reszta to blogi porzucone :(... Plusem jest to, że mimo wielu blogów odsubskrybowanych, zaczęłam ostatnio obserwować kilka nowych, z powiewem "świeżości" i zapału do pisania :)
Podsumowując:
- Pozbywam się nielubianych/niechcianych/przeterminowanych kosmetyków, których na pewno nie chcę już używać, więc leżą i się kurzą.
- Wykreślamz wishlisty to, czego wcale nie potrzebuję i aż tak bardzo nie chcę.
- Intensyfikujęzużywanie pielęgnacyjnych (mniej lubianych) zapasów, żeby zostawić tylko te sprawdzone produkty.
- Porządek w obserwowanych blogach
Zapraszam do najodważniejszego denka z (licznymi) wyrzutkami ;)
1. Szampon Sleek Line Repair (link do recenzji) - przyjemnie nawilża włosy, więc odegrał sporą rolę podczas remontu ;) Niestety przyspieszał też przetłuszczanie, więc później zużyłam go głównie do mycia pędzli.
Czy kupiłabym ponownie? Nie
2. Olejek Babydream fur mama - jeszcze w starej wersji - genialny olejek, który sprawdza się do wszystkiego - świetny skład i niska cena.
Czy kupiłabym ponownie? Tak
3. Venus, delikatny żel do higieny intymnej (link do recenzji) - tani i niezły żel do higieny intymnej. Miał dość sztuczny zapach i wodnistą konsystencję, co przekładało się na kiepską wydajność, ale dobrze mył i nie szkodził.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
4. Dezodorant C-Thru Pearl Garden - lubię zapachy z serii Pearl Garden, mam też wodę toaletową. Przyjemnie pachnie, ale krótko się utrzymuje.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
5. Suchy szampon Isana (link do recenzji) - dobrze odświeża włosy, ale niestety trochę bieli. Da się go wytrzeć ręcznikiem/wyczesać i to zminimalizować, ale trzeba cierpliwości :) Dlatego teraz sięgnęłam po Batiste dla ciemnych włosów, więc będę miała porównanie
Czy kupiłabym ponownie? Być może
6. Wcierka Jantar (link do recenzji) - niestety nowa wersja nie sprawdziła się u mnie tak dobrze, jak stara :(
Czy kupiłabym ponownie? Nie
7 i 8. Flos Lek, seria hipoalergiczna, żel do mycia twarzy i płyn micelarny (link do recenzji) - bardzo przyjemnie mi się ich używało, ta seria sprawdziła się u mnie mimo, że bywa krytykowana w blogosferze.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
9. Joanna, Multi Cream, farba do włosów Kasztanowy brąz (link do recenzji) - uwielbiam farby Joanna z tej serii i zużyłam już niezliczoną ilość opakowań. Z całą pewnością kupiłabym ponownie, chociaż planuję następnym razem spróbować henny Khadi
Czy kupiłabym ponownie? Tak
10. Softino, płatki kosmetyczne - lubiłam je, chociaż wolę Lilibe za ich miękkość i delikatność. Niemniej jednak, gdybym akurat potrzebowała płatków, a nie planowała wizyty w Rossmannie, siegnęłabym po nie ponownie, więc z całą pewnością jeszcze u mnie wylądują :)
Czy kupiłabym ponownie? Tak
11. Bielenda, krem do twarzy Młodzieńczy Blask - miałam o nim napisać, ale nie napiszę, z prostej przyczyny - obecnie do nawilżania używam innych kremów, głównie intensywnie regenerujących i łagodzących po kwasach. Przed wysyłką do testów nikt mnie nie zapytał, czy chcę go przetestować, więc przykro mi (albo i nie :P) ;) Lądował na szyi i dekolcie i w tym celu sprawdzał się dobrze - bardzo leciutki, szybko się wchłaniał i całkiem przyjemnie nawilżał. Skład nienajlepszy.
Czy kupiłabym ponownie? Nie
12. Calcium Pantothenicum - zaczęłam łykać 10 listopada z myślą o zahamowaniu wypadania włosów (ostatnio trochę lecą :/) oraz przyspieszeniu porostu, ale na razie nie widzę zbyt dużych efektów, może dlatego, że łykam zaledwie 2 tabletki dziennie? Dopuszczalna dawka to od 1 do 6 dziennie, być może zwiększę do 3-4. Poczekam jeszcze trochę (bądź co badź po 3 tygodniach za wiele powiedzieć nie można) i wtedy pomyślę, co dalej.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
13. L'Oreal Volume Million Lashes So Couture (link do recenzji) - mimo mojego uwielbienia do tuszów L'Oreal (większość spisuje się u mnie bardzo dobrze lub rewelacyjnie), tego tuszu nie polubiłam. Nie radził sobie z rozdzieleniem moich rzęs, często je sklejał. Wolę szczoteczki z dłuższymi ząbkami ;) Plusem jest to, że długo zachowuje świeżość - po około pół roku nadal nie był zgęstniały tak, żeby się nie nadawać do użytku!
Czy kupiłabym ponownie? Nie
14. Clinique High Impact Mascara - miniaturka otrzymana jakiś czas temu w Douglasowej akcji typu "wymień stary tusz na nowy" - można było otrzymać miniaturkę tuszów Clinique ;) Bardzo lubiłam jego efekt na rzęsach, sprawdzał się rewelacyjnie mimo klasycznej szczoteczki, których na ogół moje rzęsy nie lubią :) Ale nie wydałabym tyle kasy na tusz do rzęs, skoro świetnie sprawdza się u mnie również Lovely za 8,99 zł :)
Czy kupiłabym ponownie? Nie
15. Maska Ziaja nawilżająca (link do recenzji) - świetna maska za grosze :) Z większymi przesuszeniami sobie nie poradzi, ale dobrze oczyszcza i trochę nawilża :)
Czy kupiłabym ponownie? Tak
15. Maska Ziaja regenerująca - jeszcze o niej nie pisałam, ale na nią również przyjdzie pora. Też jest dobra, ale wolę nawilżającą :)
Czy kupiłabym ponownie? Tak
16. Próbka - Ziaja oliwkowa krem przeciw zmarszczkom - przyjemnie natłuszczał i nawilżał skórę, chociaż nie zdecydowałabym się na pełnowymiarowe opakowanie, bo to taki tłuścioch :P
Czy kupiłabym ponownie? Nie
17. Próbka - Normaderm Hyaluspot - żel punktowy na niedoskonałości - nie zauważyłam żadnego dobrego wpływu na niedoskonałości, także nie kupiłabym :P
Czy kupiłabym ponownie? Nie
1. Revlon ColorStay 110 Fair - ogólnie to świetny podkład, ale kolor kupiony przez Internet, niestety dla mnie zbyt różowy, więc oddam koleżance. Trzymam w zapasach nr 150 na "szczególne okazje". Swatche można zobaczyć TUTAJ, a recenzję oraz swatche TUTAJ. Porównanie nowej i starej wersji w kolorze 150 TUTAJ
2. Max Factor Lasting Performance 100 Fair - fantastyczny podkład, tylko że MF sam sobie strzela w stopę odcieniami, jasne żółtki takie jak ja będą miały problem ze znalezieniem odpowiedniego. Też planuję oddać koleżance. Swatche TUTAJ
3. Maybelline SuperStay Better Skin - oprócz tego, że beznadziejnie wyglądał na mojej twarzy (właził w pory i podkreślał każde załamanie...), to jeszcze kolor Light Beige okazał się różowy :P Recenzja TUTAJ, kolejne swatche porównawcze TUTAJ
4. Lirene Natural Look 2w1 Podkład + baza nr 407 - dla mnie dużo za ciemny, otrzymany na spotkaniu bloggerek. Swatchowałam go TUTAJ, a w porównaniu z innymi można zobaczyć TUTAJ oraz TUTAJ
5. Lirene City Matt - kiedyś używałam i byłam zadowolona. Teraz byłby dla mnie za ciemny. Recenzja i swatche TUTAJ, kolejne swatche TUTAJ
6. Maybelline Affinitone 03 Light Sandbeige - kiedyś byłam z niego zadowolona, ale obecnie byłby dla mnie dużo za ciemny plus do tego kiepska trwałość. Recenzja i swatche porównawcze TUTAJ, w porównaniu z innymi można go też zobaczyć TUTAJ
7. Bourjois 123 Perfect nr 55 - wygrałam go jakimś internwtowym w konkursie, szkoda tylko, że nikt mnie nie zapytał, jakiego odcienia używam :) Kolor niemal nutellowy, więc szkoda go trzymać. Swatch TUTAJ
8. Rimmel Match Perfection 303 True Nude - dostałam go w prezencie, niestety kolor duuuuuuużo za ciemny (nie ma to jak nieudane prezenty...), więc ląduje w koszu. Swatch TUTAJ
9. Rimmel Match Perfection podkład w żelu 103 Ivory - na początku byłam z niego zadowolona, później wydał mi się jakiś taki... pomarańczowy i tworzył maskę :/ Swatch TUTAJ
10. Kobo Ideal Cover 402 Nude Beige - miałam plan używać go w roli korektora, ale okazał się tak beznadziejnie plastelinowaty, że leżał nieużywany bardzo długo, w związku z czym ląduje w koszu. Swatch TUTAJ
11. Kulki rozświetlające Sensique (link do recenzji) - zgarniają wiele pozytywnych opinii, jednak ja ich nie lubię ze względu na zbyt brokatowy efekt, na punkcie którego jestem wyczulona. Zedytowałam starą recenzję i dodałam kilka nowych zdjęć przed wyrzuceniem.
12. Kulki brązujące Avon - swatchowałam je TUTAJ - może nie są złej jakości, ale ich pomarańczowy kolor skutecznie zniechęca mnie do używania. Może oddam mamie bo wiem, że je lubi.
13. Rozświetlacz Essence Sun Club - swatchowałam TUTAJ - to po prostu chamsko kiczowaty brokat :/
14. Puder bambusowy BU - byłam z niego bardzo zadowolona, ale jest po terminie, więc ląduje w koszu. Ilość tak ogromna, że nie do zużycia dla jednej osoby.
15. Mariza, pryzma rozświetlająca (link do recenzji) - nie była zła, ale od długiego czasu po nią nie sięgam - wolę osobno bronzer (chłodniejszy) i osobno rozświetlacz.
16. Puder Max Factor Creme Puff 05 Translucent (link do recenzji) - z działania byłam zadowolona, ale kolor koszmarnie ciemny :(
17-24. Lakiery i Top Coat - matowy, już tak zgęstniały, że nie do użytku oraz 7 lakierów, które albo mi się nie podobają (głównie nieudane prezenty i gratisy) albo są już zbyt zgęstniałe.
25. Zestaw do brwi Essence - oprócz tego, że kilka razy mi spadł i cienie się pokruszyły, to jeszcze kolory były dla mnie zbyt ciepłe i rudawe, wolę podkreślać brwi jakimś dowolnym cieniem w kolorze chłodnego brązu
26. Fioletowy cień Essence - pigmentacja tak koszmarna, że cień nie nadaje się do niczego. Piękny kolor, z którego nie da się nic wydobyć :( Mam inne, lepsze fiolety, więc się pozbywam
27. Róż do policzków Miss Sporty (link do recenzji) - bardzo go lubiłam za delikatny kolor, ale spadł i się pokruszył, nie mam cierpliwości do jego reanimacji, używanie go w takim stanie powoduje więcej problemu niż pożytku (wszystko fruwa dookoła), a w dodatku mam inne piękne róże, więc się żegnam ;)
28. Róż do policzków Wibo z serii różanej - pigmentacja bardzo słaba, kolor w opakowaniu wydaje się być piękny, ale nie pasuje mi i źle się w nim czuję :(
29-31. Czarne kredki: Ruby Rose, Nacomi oraz Yves Rocher - dwie pierwsze dorzucone "przy okazji" do zamówień internetowych, trzecia kupiona z ciekawości, bo moja mama lubi kredkę Yves Rocher. Niestety nie spełniły moich oczekiwań głównie pod kątem trwałości, mam inne czarne kredki, które lubię bardziej
32. Żelowy eyeliner Essence - byłam z niego baaaaardzo zadowolona i kilka razy reanimowałam Duraline. Genialna trwałość i łatwość użytku ze skośnym pędzelkiem! Niestety jest już tak stary, że do niczego się nie nadaje :( Szkoda, że nie jest już dostępny
33. Oriflame Tender Care - działanie przeciętne, zapach męczący no i już długo po terminie
34. Rimmel Vinyl Stars nr 196 Try Me - kolor ładny, ale drobinki na dłuższą metę za bardzo mnie denerwowały. Pokazywałam go kiedyś TUTAJ
35. Błyszczyk Impala - drobinki, drobinki i jeszcze raz tandetne drobinki. Pokazywałam go TUTAJ
36. Błyszczyk Avon Plump Pout - kolor transparentny, więc uniwersalny, ale efekt mrowienia go dyskwalifikuje, nienawidzę tego.
37. Błyszczyk Rimmel Stay Glossy - ładny, delikatny kolor (chyba 120), ale jest już tak stary, że strach nałożyć na usta
38. Pomadka Essence - kolor zupełnie mi nie pasował
39. Pomadka Deni Carte - ostatnio niechętnie po nią sięgam. Pokazywałam TUTAJ
40. L'Occitane balsam do ust Kwiat mango - jego nieprzyjemny posmak zupełnie zniechęcał mnie do używania. Pokazywałam TUTAJ
41. Jakieś perfumy z Avon - otrzymane od mamy, której się znudziły. Mi się jednak nie podobają
ZUŻYCIA:
1. Szampon Sleek Line Repair (link do recenzji) - przyjemnie nawilża włosy, więc odegrał sporą rolę podczas remontu ;) Niestety przyspieszał też przetłuszczanie, więc później zużyłam go głównie do mycia pędzli.
Czy kupiłabym ponownie? Nie
2. Olejek Babydream fur mama - jeszcze w starej wersji - genialny olejek, który sprawdza się do wszystkiego - świetny skład i niska cena.
Czy kupiłabym ponownie? Tak
3. Venus, delikatny żel do higieny intymnej (link do recenzji) - tani i niezły żel do higieny intymnej. Miał dość sztuczny zapach i wodnistą konsystencję, co przekładało się na kiepską wydajność, ale dobrze mył i nie szkodził.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
4. Dezodorant C-Thru Pearl Garden - lubię zapachy z serii Pearl Garden, mam też wodę toaletową. Przyjemnie pachnie, ale krótko się utrzymuje.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
5. Suchy szampon Isana (link do recenzji) - dobrze odświeża włosy, ale niestety trochę bieli. Da się go wytrzeć ręcznikiem/wyczesać i to zminimalizować, ale trzeba cierpliwości :) Dlatego teraz sięgnęłam po Batiste dla ciemnych włosów, więc będę miała porównanie
Czy kupiłabym ponownie? Być może
6. Wcierka Jantar (link do recenzji) - niestety nowa wersja nie sprawdziła się u mnie tak dobrze, jak stara :(
Czy kupiłabym ponownie? Nie
7 i 8. Flos Lek, seria hipoalergiczna, żel do mycia twarzy i płyn micelarny (link do recenzji) - bardzo przyjemnie mi się ich używało, ta seria sprawdziła się u mnie mimo, że bywa krytykowana w blogosferze.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
9. Joanna, Multi Cream, farba do włosów Kasztanowy brąz (link do recenzji) - uwielbiam farby Joanna z tej serii i zużyłam już niezliczoną ilość opakowań. Z całą pewnością kupiłabym ponownie, chociaż planuję następnym razem spróbować henny Khadi
Czy kupiłabym ponownie? Tak
10. Softino, płatki kosmetyczne - lubiłam je, chociaż wolę Lilibe za ich miękkość i delikatność. Niemniej jednak, gdybym akurat potrzebowała płatków, a nie planowała wizyty w Rossmannie, siegnęłabym po nie ponownie, więc z całą pewnością jeszcze u mnie wylądują :)
Czy kupiłabym ponownie? Tak
11. Bielenda, krem do twarzy Młodzieńczy Blask - miałam o nim napisać, ale nie napiszę, z prostej przyczyny - obecnie do nawilżania używam innych kremów, głównie intensywnie regenerujących i łagodzących po kwasach. Przed wysyłką do testów nikt mnie nie zapytał, czy chcę go przetestować, więc przykro mi (albo i nie :P) ;) Lądował na szyi i dekolcie i w tym celu sprawdzał się dobrze - bardzo leciutki, szybko się wchłaniał i całkiem przyjemnie nawilżał. Skład nienajlepszy.
Czy kupiłabym ponownie? Nie
12. Calcium Pantothenicum - zaczęłam łykać 10 listopada z myślą o zahamowaniu wypadania włosów (ostatnio trochę lecą :/) oraz przyspieszeniu porostu, ale na razie nie widzę zbyt dużych efektów, może dlatego, że łykam zaledwie 2 tabletki dziennie? Dopuszczalna dawka to od 1 do 6 dziennie, być może zwiększę do 3-4. Poczekam jeszcze trochę (bądź co badź po 3 tygodniach za wiele powiedzieć nie można) i wtedy pomyślę, co dalej.
Czy kupiłabym ponownie? Być może
13. L'Oreal Volume Million Lashes So Couture (link do recenzji) - mimo mojego uwielbienia do tuszów L'Oreal (większość spisuje się u mnie bardzo dobrze lub rewelacyjnie), tego tuszu nie polubiłam. Nie radził sobie z rozdzieleniem moich rzęs, często je sklejał. Wolę szczoteczki z dłuższymi ząbkami ;) Plusem jest to, że długo zachowuje świeżość - po około pół roku nadal nie był zgęstniały tak, żeby się nie nadawać do użytku!
Czy kupiłabym ponownie? Nie
14. Clinique High Impact Mascara - miniaturka otrzymana jakiś czas temu w Douglasowej akcji typu "wymień stary tusz na nowy" - można było otrzymać miniaturkę tuszów Clinique ;) Bardzo lubiłam jego efekt na rzęsach, sprawdzał się rewelacyjnie mimo klasycznej szczoteczki, których na ogół moje rzęsy nie lubią :) Ale nie wydałabym tyle kasy na tusz do rzęs, skoro świetnie sprawdza się u mnie również Lovely za 8,99 zł :)
Czy kupiłabym ponownie? Nie
15. Maska Ziaja nawilżająca (link do recenzji) - świetna maska za grosze :) Z większymi przesuszeniami sobie nie poradzi, ale dobrze oczyszcza i trochę nawilża :)
Czy kupiłabym ponownie? Tak
15. Maska Ziaja regenerująca - jeszcze o niej nie pisałam, ale na nią również przyjdzie pora. Też jest dobra, ale wolę nawilżającą :)
Czy kupiłabym ponownie? Tak
16. Próbka - Ziaja oliwkowa krem przeciw zmarszczkom - przyjemnie natłuszczał i nawilżał skórę, chociaż nie zdecydowałabym się na pełnowymiarowe opakowanie, bo to taki tłuścioch :P
Czy kupiłabym ponownie? Nie
17. Próbka - Normaderm Hyaluspot - żel punktowy na niedoskonałości - nie zauważyłam żadnego dobrego wpływu na niedoskonałości, także nie kupiłabym :P
Czy kupiłabym ponownie? Nie
WYRZUTKI:
Duża ilość podkładów wiąże się z nieodpowiednimi odcieniami + przejściem na makijaż mineralny:
1. Revlon ColorStay 110 Fair - ogólnie to świetny podkład, ale kolor kupiony przez Internet, niestety dla mnie zbyt różowy, więc oddam koleżance. Trzymam w zapasach nr 150 na "szczególne okazje". Swatche można zobaczyć TUTAJ, a recenzję oraz swatche TUTAJ. Porównanie nowej i starej wersji w kolorze 150 TUTAJ
2. Max Factor Lasting Performance 100 Fair - fantastyczny podkład, tylko że MF sam sobie strzela w stopę odcieniami, jasne żółtki takie jak ja będą miały problem ze znalezieniem odpowiedniego. Też planuję oddać koleżance. Swatche TUTAJ
3. Maybelline SuperStay Better Skin - oprócz tego, że beznadziejnie wyglądał na mojej twarzy (właził w pory i podkreślał każde załamanie...), to jeszcze kolor Light Beige okazał się różowy :P Recenzja TUTAJ, kolejne swatche porównawcze TUTAJ
4. Lirene Natural Look 2w1 Podkład + baza nr 407 - dla mnie dużo za ciemny, otrzymany na spotkaniu bloggerek. Swatchowałam go TUTAJ, a w porównaniu z innymi można zobaczyć TUTAJ oraz TUTAJ
5. Lirene City Matt - kiedyś używałam i byłam zadowolona. Teraz byłby dla mnie za ciemny. Recenzja i swatche TUTAJ, kolejne swatche TUTAJ
6. Maybelline Affinitone 03 Light Sandbeige - kiedyś byłam z niego zadowolona, ale obecnie byłby dla mnie dużo za ciemny plus do tego kiepska trwałość. Recenzja i swatche porównawcze TUTAJ, w porównaniu z innymi można go też zobaczyć TUTAJ
7. Bourjois 123 Perfect nr 55 - wygrałam go jakimś internwtowym w konkursie, szkoda tylko, że nikt mnie nie zapytał, jakiego odcienia używam :) Kolor niemal nutellowy, więc szkoda go trzymać. Swatch TUTAJ
8. Rimmel Match Perfection 303 True Nude - dostałam go w prezencie, niestety kolor duuuuuuużo za ciemny (nie ma to jak nieudane prezenty...), więc ląduje w koszu. Swatch TUTAJ
9. Rimmel Match Perfection podkład w żelu 103 Ivory - na początku byłam z niego zadowolona, później wydał mi się jakiś taki... pomarańczowy i tworzył maskę :/ Swatch TUTAJ
10. Kobo Ideal Cover 402 Nude Beige - miałam plan używać go w roli korektora, ale okazał się tak beznadziejnie plastelinowaty, że leżał nieużywany bardzo długo, w związku z czym ląduje w koszu. Swatch TUTAJ
Pudry, bronzery (brązery), rozświetlacze:
11. Kulki rozświetlające Sensique (link do recenzji) - zgarniają wiele pozytywnych opinii, jednak ja ich nie lubię ze względu na zbyt brokatowy efekt, na punkcie którego jestem wyczulona. Zedytowałam starą recenzję i dodałam kilka nowych zdjęć przed wyrzuceniem.
12. Kulki brązujące Avon - swatchowałam je TUTAJ - może nie są złej jakości, ale ich pomarańczowy kolor skutecznie zniechęca mnie do używania. Może oddam mamie bo wiem, że je lubi.
13. Rozświetlacz Essence Sun Club - swatchowałam TUTAJ - to po prostu chamsko kiczowaty brokat :/
14. Puder bambusowy BU - byłam z niego bardzo zadowolona, ale jest po terminie, więc ląduje w koszu. Ilość tak ogromna, że nie do zużycia dla jednej osoby.
15. Mariza, pryzma rozświetlająca (link do recenzji) - nie była zła, ale od długiego czasu po nią nie sięgam - wolę osobno bronzer (chłodniejszy) i osobno rozświetlacz.
16. Puder Max Factor Creme Puff 05 Translucent (link do recenzji) - z działania byłam zadowolona, ale kolor koszmarnie ciemny :(
Paznokcie:
17-24. Lakiery i Top Coat - matowy, już tak zgęstniały, że nie do użytku oraz 7 lakierów, które albo mi się nie podobają (głównie nieudane prezenty i gratisy) albo są już zbyt zgęstniałe.
Twarz i oczy:
25. Zestaw do brwi Essence - oprócz tego, że kilka razy mi spadł i cienie się pokruszyły, to jeszcze kolory były dla mnie zbyt ciepłe i rudawe, wolę podkreślać brwi jakimś dowolnym cieniem w kolorze chłodnego brązu
26. Fioletowy cień Essence - pigmentacja tak koszmarna, że cień nie nadaje się do niczego. Piękny kolor, z którego nie da się nic wydobyć :( Mam inne, lepsze fiolety, więc się pozbywam
27. Róż do policzków Miss Sporty (link do recenzji) - bardzo go lubiłam za delikatny kolor, ale spadł i się pokruszył, nie mam cierpliwości do jego reanimacji, używanie go w takim stanie powoduje więcej problemu niż pożytku (wszystko fruwa dookoła), a w dodatku mam inne piękne róże, więc się żegnam ;)
28. Róż do policzków Wibo z serii różanej - pigmentacja bardzo słaba, kolor w opakowaniu wydaje się być piękny, ale nie pasuje mi i źle się w nim czuję :(
29-31. Czarne kredki: Ruby Rose, Nacomi oraz Yves Rocher - dwie pierwsze dorzucone "przy okazji" do zamówień internetowych, trzecia kupiona z ciekawości, bo moja mama lubi kredkę Yves Rocher. Niestety nie spełniły moich oczekiwań głównie pod kątem trwałości, mam inne czarne kredki, które lubię bardziej
32. Żelowy eyeliner Essence - byłam z niego baaaaardzo zadowolona i kilka razy reanimowałam Duraline. Genialna trwałość i łatwość użytku ze skośnym pędzelkiem! Niestety jest już tak stary, że do niczego się nie nadaje :( Szkoda, że nie jest już dostępny
Usta:
33. Oriflame Tender Care - działanie przeciętne, zapach męczący no i już długo po terminie
34. Rimmel Vinyl Stars nr 196 Try Me - kolor ładny, ale drobinki na dłuższą metę za bardzo mnie denerwowały. Pokazywałam go kiedyś TUTAJ
35. Błyszczyk Impala - drobinki, drobinki i jeszcze raz tandetne drobinki. Pokazywałam go TUTAJ
36. Błyszczyk Avon Plump Pout - kolor transparentny, więc uniwersalny, ale efekt mrowienia go dyskwalifikuje, nienawidzę tego.
37. Błyszczyk Rimmel Stay Glossy - ładny, delikatny kolor (chyba 120), ale jest już tak stary, że strach nałożyć na usta
38. Pomadka Essence - kolor zupełnie mi nie pasował
39. Pomadka Deni Carte - ostatnio niechętnie po nią sięgam. Pokazywałam TUTAJ
40. L'Occitane balsam do ust Kwiat mango - jego nieprzyjemny posmak zupełnie zniechęcał mnie do używania. Pokazywałam TUTAJ
Inne:
41. Jakieś perfumy z Avon - otrzymane od mamy, której się znudziły. Mi się jednak nie podobają
Przyznaję szczerze, że nie odczuwam żadnego żalu mimo tylu wyrzutków - są to produkty albo bardzo nielubiane, albo po terminie więc szkoda, żeby mi zalegały w szafkach. Lepiej mieć mniej, a lepszych jakościowo, niż milion bubli :) Jestem z siebie dumna, że dokonałam tak odważnego kroku i dzięki temu kiedy otwieram szufladki, widzę kilka lubianych produktów, a nie kilkanaście, w których muszę przebierać, żeby znaleźć coś dobrego!
Polecam Wam takie jesienne porządki :)