Używałam wcierki Jantar już jakiś czas temu (w starej wersji), z bardzo pozytywnym skutkiem. Po zużyciu jednej buteleczki miałam na głowie tyle baby hair, że nie byłam w stanie nad nimi zapanować ;) Niestety moje drugie podejście do Jantara nie skończyło się równie dobrze.
W 2013 roku informacja o zmianie formuły Jantar wstrząsnęła blogosferą. Gdzie nie spojrzałam - wszędzie posty o nowej wersji :) Jedni zachwalali, inni byli rozczarowani, zdarzały się też osoby, które nie widziały żadnej różnicy :D Ja różnicę dostrzegam i to zdecydowaną ;)
Jeżeli chodzi o kartonik, delikatnie zmienił się jego wygląd i w innym miejscu znajduje się skład:
Po lewej stronie nowa wersja, po prawej stronie stara wersja
![]() |
STARA wersja |
![]() |
NOWA wersja |
Niestety, jak łatwo zauważyć, skład znacząco uległ zmianie i wpływa to na działanie wcierki. Osoby, które były zachwycone starszą wersją mogą się tym razem rozczarować.
Opakowanie, jak było beznadziejne wcześniej, tak jest nadal. Szklana buteleczka, może i elegancka, ale nieporęczna, a dozownik naprawdę nie wiem czemu ma służyć... Przy takim rozwiązaniu jedyną opcją jest wylewanie wcierki do osobnej miseczki, maczanie w niej palców i wcieranie w skórę głowy. Zdecydowanie wolę opakowania z aplikatorem (takim dzióbkiem), na szczęście miałam jedno pozostawione "na wszelki wypadek" (od wcierki Novoxydil), więc sobie przelałam i od razu użytkowanie stało się łatwiejsze i przyjemniejsze! Podobny dozownik ma Joanna Rzepa.
Stara wersja:
Nowa wersja:
Nie zmienił się zapach wcierki, nadal przypomina mi nieco męską wodę kolońską :D Ale dla mnie jest przyjemny, podoba mi się. Niestety zmianie uległa konsystencja - wcześniej była zupełnie wodnista, teraz nieco bardziej oleista, przy przechylaniu buteleczki widać, że spływa nieco wolniej. Niestety nowa formuła obciąża moje włosy. Wcześniejsza nie robiła tego wcale, więc z przyjemnością używałam codziennie bez obaw o przedwczesny przyklap, teraz natomiast musiałam używać tuż po powrocie do domu, na kilka godzin przed myciem. Na początku obwiniałam nowy szampon (Garnier Fructis - klik), ale gdy zaprzestałam wcierać Jantar po umyciu, od razu znalazłam winowajcę... Włosy już po kilku godzinach robiły się nieświeże :( Również działanie mnie rozczarowało, chociaż istnieje ryzyko, że coś się ostatnio odwidziało moim włosom. Miałam zachomikowaną jedną nieotwieraną wersję "starą", po zużyciu całej buteleczki kupiłam "nową" i niestety, ale ja po prostu nie widzę efektów! Kiedyś już po jednej buteleczce starej wersji miałam tyle baby hair, że nie mogłam ich ujarzmić, teraz po dwóch buteleczkach (stara + nowa) tak w sumie nie widzę różnicy. Przyrost włosów również bez zmian - farbuję włosy co 3 miesiące i odrost na poziomie 3 cm, czyli absolutna norma.
Cena: ok. 11-12 zł, w niesieciowych drogeriach można trafić taniej
Pojemność: 100 ml
Podsumowując, może gdyby Jantar nie zmienił formuły na obciążającą, używałabym dalej tej wcierki z nadzieją, że przy kolejnej buteleczce zobaczę jakieś efekty, ale przyklap na głowie i konieczność używania kilka godzin przed myciem (a nie zawsze mam tak regularne dni, by móc to bez problemu zrobić) mnie skutecznie zniechęca. Po 2 opakowaniach (stara + nowa wersja) nie widzę efektów, moje włosy chyba strzeliły focha ;) Dlatego na razie nie przewiduję ponownego zakupu, może w przyszłości będę chciała spróbować znowu z ciekawości, ale na razie potrzebuję odpoczynku od Jantara ;)